# Yazhmat pozwolił dziecku robić, co chce w samolocie

Czy uważasz, że #mothers to czysto rosyjski wynalazek? Zdenerwujemy Cię – nie, zjawisko ma charakter globalny. Cały świat jest podzielony na dwa obozy: jedni zamieniają się w babysheimers, gotowych siać zgniliznę na matki i dzieci po prostu za sam fakt ich istnienia, inne wzywają do współczucia. W końcu wszyscy byli kiedyś dziećmi, a ci mali ludzie są bardzo różni. Z niektórymi naprawdę trudno się dogadać. I są w centrum tego epickiego konfliktu. Jestem matką.

„Właściwie jest ich tylko kilka”, narzeka mój przyjaciel, którego syn jest bardzo hałaśliwym chłopczycą. W miejscach publicznych nie spuszcza z niego oczu. „Z powodu tych matek, które nie dbają o to, jak zachowuje się ich dziecko, zaczynają wszystkich nienawidzić”.

Kolejną rundę konfrontacji sprowokował film nagrany przez jednego z pasażerów lotu Berlin-New Jersey. Lot trwał osiem godzin. I przez te wszystkie osiem godzin ludzie byli zmuszeni słuchać niesamowitej siły dziecięcego napadu złości. Chłopiec w wieku około trzech, czterech lat wydawał takie dźwięki, że nawet my, siedząc w stosunkowo cichej redakcji, chcieliśmy wezwać egzorcystę.

„Po prostu krzyknął. Biegał, rozbijał wszystko dookoła, wspinał się na oparcie krzesła, walił w sufit ”, mówią podróżnicy, którzy mieli„ szczęście ”, że zostali towarzyszami podróży małego łobuza.

Stewardesy próbowały wpłynąć na matkę. „Daj nam wi-fi, wtedy możemy włączyć tablet i się uspokoi” – odpowiedziała. W samolocie nie było Wi-Fi. A moja mama najwyraźniej nie zawracała sobie głowy pobieraniem kreskówek na tablet. Wszystkie jej próby uspokojenia krzyczącego dziecka sprowadzały się do uwagi: „Kochanie, uspokój się”. Zadziałało? Ha! Nawet po wylądowaniu ludzie wysiadali z samolotu przy krzykach dziecka.

„To tylko jakieś piekło”, jeden z pasażerów niefortunnego lotu prawie przebiegł po „rękawie”. Wygląda na to, że przybył pułk babysheimerów.

Dodaj komentarz