Psychologia

Chok to tajska ryżowa owsianka, lepka i bez smaku, ale jednocześnie witalna, bo dzięki swojej taniości i prostocie przetrwała połowa Tajlandii. Więc chok to ty, mój przyjacielu.

Po raz kolejny natknąłem się na pełne bólu pytanie kobiety na temat „Gdzie poszli „prawdziwi” mężczyźni?”, głęboko się zastanowiłem. Udostępniasz gdzieś?

Nigdzie nie udostępniaj! Dziewczyny, wciąż tu jesteśmy. Przy całej nieadekwatności, tchórzostwie i nieodpowiedzialności drugiego męskiego świata, prawdziwi mężczyźni wciąż są na swoim miejscu. Były, są i będą. I wskaż.

Od czasu do czasu nawiedzają mnie napady zmęczenia ze strony smarkaczy o degradacji „prawdziwych” mężczyzn. Zrozumcie wreszcie prostą rzecz — „dławik” na zawsze pozostanie „dławikiem”, a prawdziwi mężczyźni — prawdziwi mężczyźni. A jeśli spotkasz tylko «chok», moje kondolencje. To chyba o tobie, bo podobne przyciąga podobne.

W rzeczywistości wszyscy mężczyźni nigdy nie byli „prawdziwi”. Nawet w czasach, gdy biegaliśmy szybciej niż jamajski sprinter Usain Bolt, mając nadzieję, że dotrzemy do gardła antylopy. Mężczyźni zawsze dzielili się na trzy proste kategorie. Tak jak jajka u kur niosek. Jedyne, co nas łączy, to to, że wszyscy jesteśmy naturalnymi tchórzami. Jak szczenięta American Staffordshire. Psami walczącymi stajemy się dopiero z wiekiem i walkami.

Tak, tak i bez względu na to, co myślicie tam dziewczyny, nie ma nieustraszonych. Główna różnica między przedstawicielami tych trzech kategorii polega na tym, że pierwsi boją się nawet przyznać, że są tchórzami, drudzy o tym wiedzą, ale nic nie robią, a trzeci zawsze o tym pamiętają i podejmują kroki, aby poprawić opłakaną sytuację.

Nawiasem mówiąc, oto kolejna obserwacja — najbardziej „nieustraszone”, z kobiecego punktu widzenia, osobniki najprawdopodobniej znajdują się gdzieś w dwóch pierwszych kategoriach. Krótko mówiąc, kto najbardziej krzyczy, ten najbardziej się boi.

Nie ma nic złego w strachu. To jak chcieć czegoś małego. Inna sprawa, że ​​gdy pojawi się dotkliwa potrzeba, możesz iść i sikać, albo stać, być głupi, czekać na swoją kolej i „ten właśnie” dzień i wreszcie opisać siebie. Osobiście nie wstydzę się przyznać, że są jeszcze rzeczy na tym świecie, których się boję. Jeśli wyciągniesz ze mnie cały tom fobii, lęków, kłopotów i przelejesz to na papier, najprawdopodobniej dostaniesz książkę wielkości Biblii. Wyraźnie to rozumiem i normalnie z tym żyję. Po prostu wiem też, że prawdziwa odwaga nie jest wtedy, gdy nie jest straszna. To wtedy wziął go i zrobił to, pomimo tego, jak bardzo wcisnął się w haniebne miejsce.

Odpowiadając na pytanie „Gdzie poszli normalni mężczyźni?”, nie mam najmniejszej ochoty brać odpowiedzialności za wszystkich przedstawicieli płci męskiej. Maksymalnie mogę tu wstawić dwa lub trzy słowa dla siebie i moich przyjaciół. Dla tych, w których jestem pewien. Mogę również wypowiadać się w imieniu moich absolwentów.

Nie dręczy nas problem, że nasi współcześni, upadkiem na wizerunek Justina Biebera, bezczeszczą pamięć o bohaterskich przodkach. Ani ja, ani moi przyjaciele nigdy nie upadniemy w stan miłego, wykastrowanego osła.

Mamy głowę na ramionach, ostre zęby, silne mięśnie i, co najważniejsze, nieodparte pragnienie bycia lepszymi niż jesteśmy teraz. To nam wystarczy, aby nie komplikować się i nie być przytłaczanym na imprezie towarzyskiej lub ringu bokserskim. Mamy odwagę przyznać, że wszyscy się boimy, a potem po prostu zajmijmy się tym. Idź po swoje lęki, ulepszaj siebie i otaczający Cię świat.

Nie przejmujemy się tym, że nasi dziadkowie w naszym wieku zabili nazistów. W razie potrzeby bez problemu chwycimy za broń. Osobiście mam umiejętność rozbierania i składania go na części, a także odwagę, by gwałtownie pociągnąć za spust.

Powiedziano nam, że stałeś się gorszy. W jaki sposób pogorszyli się? Czy staliśmy się mniej inteligentni? Mniej empatyczny? Nieodpowiedzialny? A może nie jesteśmy w stanie doprowadzić kobiety do orgazmu? Może to nasz fizyczny upadek?

Nie prawda. Jesteśmy prawie na szczycie naszej gry. Kiedy wstaję rano, wiem, że dziś będę lepszy niż wczoraj. O sekundę szybciej, o minutę bardziej odpowiedzialnie, jedno słowo mądrzejszy. Nawet jeśli nie mam na to siły ani nastroju, znajdę sposób, aby szybko się to pojawiło.

Mamy wiele powodów, by usprawiedliwiać naszą impotencję. Brak wychowania ze strony rodziców, tyrania sfrustrowanych nauczycieli, kulturowe i moralne środowisko, które zachęca do chodzenia do butiku po nową gotówkę zamiast orki na siłowni. Ale my ich nie używamy. Od dawna rozumiemy, że odpowiedzialność za nasze życie i życie naszych bliskich spoczywa na naszych barkach przez ten wszechświat. I pomimo tego kilotonowego obciążenia stało się nam znacznie łatwiej żyć. Ponieważ znaleźliśmy jeden z podstawowych elementów sensu naszego istnienia. Tyle, że coraz częściej zaczęliśmy zadawać sobie pytanie: „Kto, jeśli nie ja?”

Poszliśmy dalej niż poprzednie pokolenie, wykonując zwykłą męską pracę. Teraz nie tylko karmimy i chronimy naszych bliskich, ale także potrafimy dzielić się dobrocią i miłością, martwiąc się, jak dobrze czuje się i objawia kobieta, która jest w pobliżu.

Czego jeszcze potrzebujemy?

Dbamy o to, co jemy. Nie palimy i rzadko pijemy. Spacerujemy ze starszymi po parkach, a w naszych sercach jest wielka miłość do dzieci. Pomagamy schroniskom i urządzamy bezdomne zwierzęta w rodzinach. Trenujemy na siłowniach, aż zemdlejemy. Zarabiamy pieniądze. W łóżku upewniamy się, że dziewczyna jest tak dobra jak my. Kiedy pijany sąsiad na dole robi hałas, idziemy go odwiedzić z uśmiechem i kijem bejsbolowym. Czym jeszcze musimy być?

Och, jak słodka i piękna jest ta nostalgia za przeszłością! Wcześniej rycerze na turniejach tracili głowy dla damy. Toczyli pojedynki. Szturchali się mieczami. Jak samolubnie wysłać człowieka, który zabił głowę smoka tylko po to, by udowodnić powagę swoich intencji wobec kobiety…

Prawdziwi mężczyźni nigdzie nie odeszli. Byliśmy, jesteśmy i będziemy, niezależnie od liczby zabitych smoków. A jeśli jeszcze się nie znamy, to tylko dlatego, że przyciągacie wspaniałych posiadaczy jajek pierwszej i drugiej kategorii. A numer seryjny tutaj, nawiasem mówiąc, nie robi fajnego.


Wideo od Yany Shchastya: wywiad z profesorem psychologii NI Kozlov

Tematy rozmów: Jaką kobietą musisz być, aby pomyślnie wyjść za mąż? Ile razy mężczyźni biorą ślub? Dlaczego jest tak mało normalnych mężczyzn? Bez dzieci. Rodzicielstwo. Czym jest miłość? Historia, która nie mogłaby być lepsza. Płacenie za możliwość bycia blisko pięknej kobiety.

Napisane przez autoraAdminNapisane wBlog

Dodaj komentarz