Opowieści o wegetarianizmie opowiadane przez mięsożerców

Źródłem do napisania tego tekstu był artykuł „Trochę o mitach wegetarianizmu”, którego autor celowo lub niepostrzeżenie ułożył kilka bajek o wegetarianizmie, pomieszał wszystko razem, a miejscami po prostu podstępnie pominął pewne fakty. 

 

O mitach, jakie mięsożercy opowiadają o wegetarianach, można by napisać całą książkę, ale na razie ograniczymy się do opowieści z artykułu „Trochę o mitach wegetarianizmu”. Więc zacznijmy. Pozwól mi przedstawić? 

 

Bajka numer 1! 

 

„W naturze jest bardzo niewiele gatunków ssaków, o których można by powiedzieć, że ich przedstawiciele są od urodzenia weganami. Nawet klasyczni roślinożercy najczęściej spożywają niewielkie ilości pokarmu zwierzęcego – na przykład owady połykane wraz z roślinnością. Człowiek, podobnie jak inne wyższe naczelne, tym bardziej nie jest „weganinem od urodzenia”: z natury biologicznej jesteśmy wszystkożerni z przewagą roślinożerności. Oznacza to, że organizm człowieka jest przystosowany do spożywania pokarmów mieszanych, chociaż większość diety powinny stanowić rośliny (ok. 75-90%).”

 

Przed nami bardzo popularna wśród mięsożerców bajka o „przeznaczeniu mieszanego odżywiania z natury dla człowieka”. W rzeczywistości pojęcie „wszystkożerca” w nauce nie ma jasnej definicji, podobnie jak nie ma wyraźnych granic między tzw. wszystkożercami – z jednej strony – a mięsożercami z roślinożercami – z drugiej. Dlatego sam autor artykułu deklaruje, że nawet klasyczni roślinożercy połykają owady. Naturalnie, klasyczni mięsożercy czasami nie gardzą „trawą”. W każdym razie dla nikogo nie jest tajemnicą, że w ekstremalnych sytuacjach zwierzęta często spożywają nietypowe dla nich pokarmy. Taka ekstremalna sytuacja dla małp tysiące lat temu była ostrym globalnym ochłodzeniem. Okazuje się, że wiele klasycznych roślinożerców i mięsożerców to w rzeczywistości wszystkożercy. Dlaczego więc taka klasyfikacja? Jak można to wykorzystać jako argument? Jest to tak absurdalne, jakby małpa argumentowała swoją niechęć do stania się człowiekiem rzekomym faktem, że natura nie zapewniła jej wyprostowanej postawy!

 

Przejdźmy teraz do bardziej szczegółowych opowieści o wegetarianizmie. Historia numer 2. 

 

„Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym szczególe. Często zwolennicy tezy o szkodliwości mięsa powołują się na badanie przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych wśród Adwentystów Dnia Siódmego, którzy nie jedzą mięsa ze względu na zakaz religijny. Badania wykazały, że adwentyści mają bardzo niską zapadalność na raka (zwłaszcza raka piersi i raka jelita grubego) oraz choroby układu krążenia. Przez długi czas uważano ten fakt za dowód szkodliwości mięsa. Jednak później podobne badanie przeprowadzono wśród mormonów, których styl życia jest dość zbliżony do adwentystów (w szczególności obie te grupy zabraniają palenia, picia alkoholu; przejadanie się jest potępione; itp.) – ale którzy w przeciwieństwie do adwentystów jedzą mięso . Wyniki badania wykazały, że wszystkożerni mormoni, a także wegetarianie adwentyści, mają obniżoną częstość występowania zarówno chorób sercowo-naczyniowych, jak i raka. Uzyskane dane przemawiają zatem przeciwko hipotezie szkodliwości mięsa jako takiego. 

 

Istnieje wiele innych badań porównawczych zdrowia wegetarian i osób jedzących mięso, które uwzględniały złe nawyki, status społeczny i szereg innych czynników. I tak na przykład według wyników 20-letnich badań przeprowadzonych przez Uniwersytet w Heidelbergu wegetarianie byli znacznie zdrowsi niż mięsożercy i znacznie rzadziej zapadali na poważne choroby narządów wewnętrznych, w tym na różnego rodzaju nowotwory i chorób układu krążenia. 

 

Historia numer 3. 

 

„…tak naprawdę Stowarzyszenie uznaje tylko, że żywienie wegetariańskie i wegańskie jest dopuszczalne dla osoby (w szczególności dla dziecka) – ale! pod warunkiem dodatkowego spożycia brakujących substancji biologicznie czynnych w postaci preparatów farmakologicznych i/lub tzw. produktów fortyfikowanych. Żywność wzbogacona to żywność sztucznie uzupełniona witaminami i mikroelementami. W USA i Kanadzie fortyfikowanie niektórych produktów spożywczych jest obowiązkowe; w krajach europejskich – nie obowiązkowe, ale powszechne. Dietetycy przyznają również, że wegetarianizm i weganizm mogą mieć wartość zapobiegawczą w stosunku do niektórych chorób – ale wcale nie twierdzą, że dieta roślinna jest jedynym sposobem zapobiegania tym chorobom. 

 

W rzeczywistości wiele stowarzyszeń żywieniowych na całym świecie uznaje, że dobrze zaprojektowana dieta wegetariańska jest odpowiednia dla osób każdej płci i wieku, a także kobiet w ciąży i karmiących. W zasadzie każda dieta powinna być dobrze przemyślana, nie tylko wegetariańska. Wegetarianie nie potrzebują suplementów witamin i mikroelementów! Suplementy witaminy B12 potrzebują tylko weganie, a i tak tylko ci z nich, którzy nie mogą jeść warzyw i owoców z własnego ogródka i ogrodu, a są zmuszeni kupować żywność w sklepach. Należy również zauważyć, że mięso zwierzęce w większości przypadków zawiera dużą ilość składników odżywczych tylko dlatego, że zwierzęta otrzymują te bardzo sztuczne suplementy witamin (w tym witaminy B12!) i minerałów. 

 

Historia numer 4. 

 

„Odsetek wegetarian wśród miejscowej ludności jest bardzo wysoki i wynosi około 30%; nie tylko to, nawet nie-wegetarianie w Indiach spożywają bardzo mało mięsa. […] Nawiasem mówiąc, niezwykły fakt: w trakcie regularnego programu badania przyczyn tak katastrofalnej sytuacji z chorobami układu krążenia, badacze próbowali m.in. znaleźć związek między niewegetariańskim sposobem odżywiania i wyższe ryzyko chorób sercowo-naczyniowych (Gupta). Nie znaleziono. Ale odwrotny wzór – wyższe ciśnienie krwi u wegetarian – rzeczywiście stwierdzono u Hindusów (Das i in.). Jednym słowem zupełne przeciwieństwo utartej opinii. 

 

Anemia jest również bardzo poważna w Indiach: ponad 80% kobiet w ciąży i około 90% dorastających dziewcząt cierpi na tę chorobę (dane z Indian Medical Research Authority). Wśród mężczyzn sytuacja jest nieco lepsza: jak odkryli naukowcy z Centrum Badawczego Memorial Hospital w Pune, mimo że ich poziom hemoglobiny jest dość niski, anemia jako taka jest rzadka. Źle dzieje się u dzieci obojga płci (Verma i wsp.): około 50% z nich ma anemię. Co więcej, takich wyników nie można przypisać wyłącznie ubóstwu ludności: wśród dzieci z wyższych warstw społeczeństwa częstość anemii jest niewiele mniejsza i wynosi około 40%. Kiedy porównali częstość występowania anemii u dobrze odżywionych dzieci wegetariańskich i niewegetariańskich, ta pierwsza wykazała, że ​​jest ona prawie dwa razy wyższa niż ta druga. Problem anemii w Indiach jest na tyle poważny, że rząd indyjski został zmuszony do przyjęcia specjalnego programu zwalczania tej choroby. Niski poziom hemoglobiny u Hindusów jest bezpośrednio i nie bez powodu związany z niskim poziomem spożycia mięsa, co prowadzi do obniżenia zawartości żelaza i witaminy B12 w organizmie (jak wspomniano powyżej, nawet nie-wegetarianie w tym kraju jedz mięso średnio raz w tygodniu).

 

W rzeczywistości nie-wegetariańscy Hindusi spożywają wystarczającą ilość mięsa, a naukowcy kojarzą choroby układu krążenia z częstym spożywaniem dużych ilości pokarmu zwierzęcego, który spożywają również wegetarianie (produkty mleczne, jajka). Problem z anemią w Indiach nie zależy od wegetarianizmu jako takiego, ale jest wynikiem ubóstwa populacji. Podobny obraz można zaobserwować w każdym kraju, w którym większość ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Niedokrwistość również nie jest niezwykle rzadką chorobą w krajach rozwiniętych. Szczególnie kobiety są podatne na anemię, u kobiet w ciąży niedokrwistość jest na ogół zjawiskiem standardowym w późnym okresie ciąży. Konkretnie w Indiach anemia jest również związana z faktem, że krowie i mleko krowie są wynoszone do rangi świątyń, podczas gdy produkty mleczne mają wyjątkowo negatywny wpływ na wchłanianie żelaza, a mleko krowie bardzo często jest przyczyną anemii u niemowląt. jak donosi nawet Światowa Organizacja Zdrowia. . W każdym razie nie ma dowodów na to, że niedokrwistość występuje częściej u wegetarian niż u osób jedzących mięso. Przeciwko! Według wyników niektórych badań anemia występuje nieco częściej u kobiet jedzących mięso w krajach rozwiniętych niż u wegetarianek. Ci wegetarianie, którzy wiedzą, że żelazo niehemowe jest znacznie lepiej przyswajalne przez organizm w połączeniu z witaminą C, nie cierpią na anemię ani niedobór żelaza, ponieważ spożywają warzywa bogate w żelazo (na przykład fasolę) w połączeniu z witaminą C (na przykład , sok pomarańczowy lub kapusta kiszona). kapusta), a także rzadziej pić napoje bogate w garbniki, które zapobiegają wchłanianiu żelaza (czarna, zielona, ​​biała herbata, kawa, kakao, sok z granatów z miąższem itp.). Ponadto od dawna wiadomo, że niska zawartość żelaza we krwi, ale w normalnym zakresie, ma pozytywny wpływ na zdrowie człowieka, ponieważ. wysokie stężenie wolnego żelaza we krwi jest korzystnym środowiskiem dla różnych wirusów, które dzięki temu są szybciej i skuteczniej przenoszone przez krew do narządów wewnętrznych człowieka. 

 

„Główną przyczyną śmierci ludów północnych — w tym Eskimosów — nie były choroby ogólne, ale głód, infekcje (zwłaszcza gruźlica), choroby pasożytnicze i wypadki. […] Secundo, nawet jeśli zwrócimy się do bardziej cywilizowanych Eskimosów kanadyjskich i grenlandzkich, nadal nie otrzymamy żadnego jednoznacznego potwierdzenia „winy” tradycyjnej diety Eskimosów”. 

 

Niezwykła jest przebiegłość, z jaką autor artykułu „Trochę o mitach wegetarianizmu” stara się z jednej strony zrzucić całą winę na dietę wegetariańską w Indiach, a z drugiej strony próbuje ze wszystkich sił, aby usprawiedliwić jedzenie mięsa przez Eskimosów! Choć warto w tym miejscu zaznaczyć, że dieta Eskimosów bardzo różni się od diety ludzi żyjących na południe od koła podbiegunowego. W szczególności zawartość tłuszczu w mięsie dzikich zwierząt znacznie różni się od zawartości tłuszczu w mięsie zwierząt domowych, ale mimo to poziom chorób sercowo-naczyniowych wśród małych ludów Północy jest wyższy niż w całym kraju. W tej kwestii konieczne jest również rozważenie pod pewnymi względami korzystniejszych warunków środowiskowych i klimatycznych dla życia ludów Dalekiej Północy, a także ewolucji ich organizmu, która przez wiele lat odbywała się przy diecie charakterystycznej dla tych szerokościach geograficznych i znacznie różni się od ewolucji innych ludów. 

 

„W rzeczywistości jednym z czynników ryzyka osteoporozy jest zarówno nadmiernie wysokie, jak i zbyt niskie spożycie białka. Rzeczywiście, istnieje wiele badań potwierdzających korzystniejsze wskaźniki zdrowia kości u wegetarian; nie należy jednak zapominać, że wysoka zawartość białek zwierzęcych w diecie nie jest jedynym – a może nawet nie głównym – czynnikiem przyczyniającym się do rozwoju osteoporozy. I w tym miejscu chciałbym przypomnieć, że wegetarianie w krajach rozwiniętych, na przykładzie których w rzeczywistości uzyskano dane o życzliwości wegetariańskiego stylu życia, to w większości przypadków ludzie, którzy uważnie monitorują swoje zdrowie. Z jakiego powodu niewłaściwe jest porównywanie ich wyników ze średnią krajową”. 

 

Tak tak! Błędny! A gdyby wyniki tych badań, które w niektórych przypadkach wykazały dwukrotnie mniejszą utratę wapnia z kości kobiet wszystkożernych w porównaniu z wegetariankami, nie byłyby na korzyść wegetarian, to z pewnością byłby to kolejny argument przeciwko diecie wegetariańskiej! 

 

„Na poparcie tezy o szkodliwości mleka przytaczane są zwykle dwa źródła: przegląd literatury dokonany przez kilku aktywnych członków PCRM oraz artykuł opublikowany w Medical Tribune przez dr W. Becka. Jednak po bliższym zbadaniu okazuje się, że źródła literackie, z których korzystali „odpowiedzialni lekarze”, nie dają podstaw do ich wniosków; a dr Beck pomija kilka ważnych faktów: w krajach afrykańskich, gdzie zapadalność na osteoporozę jest niska, średnia długość życia też jest niska, podczas gdy osteoporoza to choroba wieku starszego…”

 

W krajach rozwiniętych ludzie zapadają na osteoporozę nawet w wieku 30-40 lat i to nie tylko kobiety! Jeśli więc autor chciał w przejrzysty sposób zasugerować, że niewielka ilość produktów pochodzenia zwierzęcego w diecie Afrykanów mogłaby wywołać u nich osteoporozę, gdyby wydłużyła się ich średnia długość życia, to mu się nie udało. 

 

„Jeśli chodzi o weganizm, to wcale nie sprzyja utrzymaniu prawidłowej zawartości wapnia w kościach. […] Dość kompletną analizę literatury na ten temat przeprowadzono na Uniwersytecie Pensylwanii; na podstawie przeanalizowanej literatury stwierdzono, że weganie doświadczają spadku gęstości mineralnej kości w porównaniu z osobami karmionymi konwencjonalnie”. 

 

Nie ma naukowych dowodów na to, że dieta wegańska przyczynia się do niskiej gęstości kości! W jednym dużym badaniu 304 wegetarianek i wszystkożerców, w którym wzięło udział tylko 11 weganek, stwierdzono, że średnio weganki miały mniejszą grubość kości niż wegetarianki i wszystkożerne. Gdyby autor artykułu naprawdę starał się obiektywnie podejść do poruszonego przez siebie tematu, to z pewnością wspomniałby, że wyciąganie wniosków na temat wegan na podstawie badania 11 ich przedstawicieli jest błędne! Inne badanie z 1989 roku wykazało, że zawartość mineralna kości i szerokość kości przedramienia (promień) u kobiet po menopauzie - 146 wszystkożerców, 128 owowegetarianek i 16 weganek - były podobne we wszystkich dziedzinach. wszystkie grupy wiekowe. 

 

„Do chwili obecnej nie znajduje potwierdzenia również hipoteza, że ​​wykluczenie z diety produktów pochodzenia zwierzęcego przyczynia się do zachowania zdrowia psychicznego na starość. Według danych z badań brytyjskich naukowców dieta bogata w ryby jest przydatna dla zachowania zdrowia psychicznego osób starszych – ale wegetarianizm nie miał pozytywnego wpływu na badanych pacjentów. Weganizm natomiast jest w ogóle jednym z czynników ryzyka – przy takiej diecie niedobór witaminy B12 w organizmie jest częstszy; a konsekwencją braku tej witaminy jest niestety pogorszenie stanu psychicznego.” 

 

Nie ma naukowych dowodów na to, że niedobór witaminy B12 występuje częściej u wegan niż u osób jedzących mięso! Weganie, którzy jedzą pokarmy wzbogacone witaminą B12, mogą nawet mieć wyższy poziom tej witaminy we krwi niż niektórzy jedzący mięso. Najczęściej problemy z witaminą B12 występują właśnie u jedzących mięso, a problemy te wiążą się ze złymi nawykami, niezdrowym stylem życia, niezdrową dietą i wynikającymi z tego zaburzeniami resorpcji B12, aż do całkowitego zaprzestania syntezy czynnika Castle, bez które przyswajanie witaminy B12 jest możliwe tylko. w bardzo wysokich stężeniach! 

 

„Podczas moich poszukiwań znaleziono dwa badania, które na pierwszy rzut oka potwierdzają pozytywny wpływ żywienia roślinnego na funkcjonowanie mózgu. Jednak po bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że mówiliśmy o dzieciach wychowanych na diecie makrobiotycznej – a makrobiotyki nie zawsze wiążą się z wegetarianizmem; zastosowane metody badawcze nie pozwoliły na wykluczenie wpływu poziomu wykształcenia rodziców na rozwój dzieci. 

 

Kolejne rażące kłamstwo! Według raportu badawczego dotyczącego wegetariańskich i wegańskich dzieci w wieku przedszkolnym opublikowanego w 1980 roku, wszystkie dzieci miały średni IQ 116, a nawet 119 dla wegan. Tak więc wiek umysłowy dzieci wegan wyprzedził swój wiek metrykalny o 16,5 miesiąca, a ogółem wszystkie badane dzieci o 12,5 miesiąca. Wszystkie dzieci były całkowicie zdrowe. To badanie zostało dedykowane specjalnie dla dzieci wegetarian, wśród których była wegańska makrobiota! 

 

„Dodam jednak, że problemy małych wegan niestety nie zawsze ograniczają się do okresu niemowlęctwa. Trzeba przyznać, że u starszych dzieci są one z reguły znacznie mniej dramatyczne; ale jednak. Tak więc, według badań przeprowadzonych przez naukowców z Holandii, u dzieci w wieku 10-16 lat, wychowanych na diecie czysto roślinnej, zdolności umysłowe są skromniejsze niż u dzieci, których rodzice wyznają tradycyjne poglądy na temat żywienia. 

 

Szkoda, że ​​autor nie podał na końcu artykułu spisu źródeł i literatury, z których korzystał, więc można się tylko domyślać, skąd takie informacje czerpał! Warto również zauważyć, że autor próbował zrobić mądrych wegańskich mięsożerców makrobiotów i uzasadnić wysoki poziom inteligencji tych dzieci edukacją ich rodziców, ale natychmiast przerzucił całą winę na wegańskie odżywianie dzieci z Holandii. 

 

„Oczywiście jest różnica: białko zwierzęce zawiera jednocześnie wystarczającą ilość wszystkich 8 niezbędnych aminokwasów, które nie są syntetyzowane przez ludzki organizm i muszą być przyjmowane z pożywieniem. W większości białek roślinnych zawartość niektórych niezbędnych aminokwasów jest bardzo niska; dlatego, aby zapewnić prawidłowe zaopatrzenie organizmu w aminokwasy, należy łączyć ze sobą rośliny o różnym składzie aminokwasowym. Znaczenie udziału symbiotycznej mikroflory jelitowej w dostarczaniu organizmowi niezbędnych aminokwasów nie jest faktem niepodważalnym, a jedynie przedmiotem dyskusji.” 

 

Kolejne kłamstwo lub po prostu nieaktualne informacje bezmyślnie przedrukowane przez autora! Nawet jeśli nie weźmie się pod uwagę produktów mlecznych i jaj, które spożywają wegetarianie, to i tak można stwierdzić, że zgodnie z PDCAAS (ang. Protein Digestibility Corrected Amino Acid Score) – dokładniejszą metodą obliczania wartości biologicznej białek – białko sojowe ma wyższą wartość biologiczną niż mięso. W samym białku roślinnym może występować niższe stężenie niektórych aminokwasów, ale samo białko w produktach roślinnych jest zwykle wyższe niż w mięsie, tzn. niższa wartość biologiczna niektórych białek roślinnych jest kompensowana ich wyższym stężeniem. Ponadto od dawna wiadomo, że nie ma potrzeby łączenia różnych białek w ramach tego samego posiłku. Nawet ci weganie, którzy spożywają średnio 30-40 gramów białka dziennie, otrzymują z diety dwa razy więcej wszystkich niezbędnych aminokwasów, niż zaleca Światowa Organizacja Zdrowia.

 

„Oczywiście to nie złudzenie, ale fakt. Faktem jest, że rośliny zawierają całkiem sporo substancji, które uniemożliwiają trawienie białek: są to inhibitory trypsyny, fitohemaglutyniny, fityniany, garbniki i tak dalej… Tak więc we wspomnianym w dalszej części tekstu FAQ, dane pochodzą z lat 50-tych, świadczący nawet nie o dostatecznej, ale o nadmiarze zawartości białka w diecie wegetariańskiej, należy wprowadzić odpowiednie korekty strawności.

 

Patrz wyżej! Wegetarianie spożywają białko zwierzęce, ale nawet weganie mają wystarczającą ilość wszystkich niezbędnych aminokwasów w swojej diecie. 

 

„Cholesterol jest faktycznie produkowany przez ludzkie ciało; jednak u wielu osób ich własna synteza pokrywa tylko 50-80% zapotrzebowania organizmu na tę substancję. Wyniki niemieckiego badania wegańskiego potwierdzają, że weganie mają niższy poziom cholesterolu lipoprotein o wysokiej gęstości (potocznie określanego jako „dobry” cholesterol) niż powinni”. 

 

OcheraTo sztuczka autora, za pomocą którego przemilcza fakt, że poziom HDL-cholesterolu u wegan (a nie wegetarian!) według wyników niektórych badań był tylko nieznacznie niższy niż u osób jedzących mięso (ryby- zjadaczy), ale nadal w normie. Inne badania pokazują, że poziom cholesterolu może być niski również u osób jedzących mięso. Ponadto autor nie wspomniał o tym, że poziom „złego” cholesterolu LDL i cholesterolu całkowitego u osób jedzących mięso jest zwykle wyższy niż normalnie i znacznie wyższy niż u wegan i wegetarian, a czasami graniczy z hipercholesterolemią, z którą wielu naukowców przypisać chorobę serca. choroba naczyniowa!

 

„Jeśli chodzi o witaminę D, to rzeczywiście jest ona wytwarzana przez organizm ludzki – ale tylko pod warunkiem obfitej ekspozycji skóry na promieniowanie ultrafioletowe. Jednak styl życia współczesnego człowieka bynajmniej nie sprzyja długotrwałemu naświetlaniu dużych obszarów skóry; Obfita ekspozycja na promieniowanie ultrafioletowe zwiększa ryzyko nowotworów złośliwych, w tym tak niebezpiecznych jak czerniak.

 

Niedobór witaminy D u wegan, wbrew twierdzeniom autorów FAQ, nie jest rzadkością – nawet w krajach rozwiniętych. Na przykład eksperci z Uniwersytetu w Helsinkach wykazali, że poziom tej witaminy u wegan jest obniżony; gęstość mineralna ich kości również okazała się być zmniejszona, co równie dobrze może być konsekwencją hipowitaminozy D. 

 

Występuje zwiększona częstość występowania niedoboru witaminy D u brytyjskich wegan i wegetarian. W niektórych przypadkach mówimy nawet o naruszeniu normalnej struktury kości u dorosłych i dzieci”.

 

Ponownie, nie ma wyraźnych dowodów na to, że niedobór witaminy D występuje częściej u wegan niż u osób jedzących mięso! Wszystko zależy od stylu życia i odżywiania konkretnej osoby. Awokado, grzyby i wegańskie margaryny zawierają witaminę D, podobnie jak produkty mleczne i jajka, które spożywają wegetarianie. Zgodnie z wynikami licznych badań przeprowadzonych w różnych krajach Europy zdecydowana większość osób jedzących mięso nie otrzymywała z pożywieniem zalecanej ilości tej witaminy, co oznacza, że ​​wszystkie powyższe przez autora odnoszą się również do osób jedzących mięso! W ciągu kilku godzin spędzonych na świeżym powietrzu w słoneczny letni dzień organizm może syntetyzować trzy razy więcej witaminy D niż dana osoba potrzebuje dziennie. Nadmiar dobrze gromadzi się w wątrobie, więc wegetarianie i weganie często przebywający na słońcu nie mają problemów z tą witaminą. W tym miejscu należy również zauważyć, że objawy niedoboru witaminy D występują częściej w regionach północnych lub w krajach, w których tradycyjnie wymagane jest pełne ubranie ciała, jak w niektórych częściach świata islamskiego. Przykład fińskich czy brytyjskich wegan nie jest więc typowy, ponieważ osteoporoza jest powszechna wśród populacji regionów północnych, niezależnie od tego, czy osoby te są mięsożercami, czy weganami. 

 

Bajkowy numer… nieważne! 

 

„W rzeczywistości witamina B12 jest faktycznie wytwarzana przez wiele mikroorganizmów żyjących w ludzkim jelicie. Ale dzieje się to w jelicie grubym – czyli w miejscu, w którym ta witamina nie może być dłużej przyswajana przez nasz organizm. Nic dziwnego: bakterie syntetyzują wszelkiego rodzaju przydatne substancje wcale nie dla nas, ale dla siebie. Jeśli jeszcze uda nam się z nich skorzystać – nasze szczęście; ale w przypadku witaminy B12 osoba nie jest w stanie uzyskać większych korzyści z witaminy syntetyzowanej przez bakterie. 

 

Niektórzy ludzie prawdopodobnie mają bakterie wytwarzające witaminę B12 w jelicie cienkim. W jednym badaniu opublikowanym w 1980 roku pobrano próbki bakterii z jelita czczego (jelita czczego) i jelita krętego (jelita krętego) zdrowych osób z południowych Indii, a następnie kontynuowano hodowlę tych bakterii w laboratorium i za pomocą dwóch analiz mikrobiologicznych i chromatografii zbadano pod kątem produkcji witaminy B12 . Wiele bakterii zsyntetyzowało in vitro znaczne ilości substancji podobnych do witaminy B12. Wiadomo, że czynnik Castle'a, niezbędny do wchłaniania witaminy, zlokalizowany jest w jelicie cienkim. Jeśli te bakterie również wytwarzają witaminę B12 w organizmie, witamina może zostać wchłonięta do krwioobiegu. Tym samym błędne jest stwierdzenie autora, że ​​ludzie nie mogą otrzymywać witaminy B12 syntetyzowanej przez bakterie! Oczywiście najbardziej wiarygodnym źródłem tej witaminy dla wegan jest żywność wzbogacona w witaminę B12, ale kiedy weźmie się pod uwagę ilość produkowanych tych suplementów oraz odsetek wegan w światowej populacji, staje się jasne, że zdecydowana większość suplementów witaminy B12 nie jest stworzony dla wegan. B12 występuje w wystarczających stężeniach w produktach mlecznych i jajach. 

 

„Gdyby witamina B12 produkowana przez symbiotyczne bakterie ludzkiego jelita rzeczywiście mogła zaspokoić potrzeby organizmu, to wśród wegan, a nawet wegetarian nie byłoby zwiększonej częstotliwości niedoboru tej witaminy. Jednak w rzeczywistości istnieje sporo prac potwierdzających powszechny niedobór witaminy B12 wśród osób przestrzegających zasad żywienia roślin; nazwiska autorów niektórych z tych prac zostały podane w artykule „Naukowcy udowodnili…”, czyli „w kwestii odwołań do władz” (swoją drogą, tam też była rozważana kwestia wegańskiego osadnictwa na Syberii) . Należy pamiętać, że takie zjawiska obserwuje się nawet w krajach, w których stosowanie sztucznych suplementów witaminowych jest powszechne. 

 

Znowu rażące kłamstwo! Niedobór witaminy B12 jest częstszy wśród osób jedzących mięso i jest związany ze złą dietą i złymi nawykami. W latach 50. badacz zbadał powody, dla których u jednej grupy irańskich wegan nie wystąpił niedobór witaminy B12. Odkrył, że uprawiali warzywa na ludzkim łajnie i nie myli ich tak dokładnie, więc otrzymali tę witaminę poprzez „skażenie bakteryjne”. Weganie stosujący suplementy witaminowe nie cierpią na niedobór witaminy B12! 

 

„Teraz do listy autorów prac o niedoborze witaminy B12 u wegetarian dodam jeszcze jedno nazwisko: K. Leitzmann. Profesor Leitzmann został już omówiony nieco wyżej: jest zagorzałym zwolennikiem weganizmu, zasłużonym pracownikiem Europejskiego Towarzystwa Wegetariańskiego. Niemniej jednak ten specjalista, któremu nie można zarzucić stronniczego, negatywnego stosunku do żywienia wegetariańskiego, również stwierdza, że ​​wśród wegan, a nawet wegetarian z wieloletnim stażem, niedobór witaminy B12 występuje częściej niż wśród osób odżywiających się tradycyjnie. 

 

Chciałbym wiedzieć, gdzie twierdził to Klaus Leitzmann! Najprawdopodobniej chodziło o witarianie, którzy nie stosują żadnych suplementów witaminowych i nie jedzą niemytych warzyw i owoców z własnego ogródka, ale całą żywność kupują w sklepach. W każdym razie niedobór witaminy B12 jest mniej powszechny wśród wegetarian niż wśród osób jedzących mięso. 

 

I ostatnia historia. 

 

„W rzeczywistości oleje roślinne zawierają tylko jeden z trzech ważnych dla człowieka kwasów omega-3, a mianowicie alfa-linolenowy (ALA). Pozostałe dwa – eikozapentaenowy i dokozaheksaenowy (odpowiednio EPA i DHA) – występują w żywności wyłącznie pochodzenia zwierzęcego; głównie w rybach. Istnieją oczywiście suplementy zawierające DHA wyizolowane z niejadalnych mikroskopijnych alg; jednak te kwasy tłuszczowe nie występują w roślinach spożywczych. Wyjątkiem są niektóre jadalne glony, które mogą zawierać śladowe ilości EPA. Biologiczna rola EPA i DHA jest bardzo istotna: są one niezbędne do prawidłowej budowy i funkcjonowania układu nerwowego, a także do utrzymania równowagi hormonalnej.”

 

W rzeczywistości wydajność układów enzymatycznych syntetyzujących EPA i DHA z kwasu alfa-linolenowego w organizmie nie jest niska, ale jest ograniczona przez szereg czynników: wysokie stężenie tłuszczów trans, cukier, stres, alkohol, starzenie się procesu, a także różne leki, takie jak na przykład aspiryna. Między innymi wysoka zawartość kwasu linolowego (omega-6) w diecie wegetariańskiej/wegańskiej hamuje także syntezę EPA i DHA. Co to znaczy? A to oznacza, że ​​wegetarianie i weganie muszą po prostu dostarczać z pożywienia więcej kwasu alfa-linolenowego i mniej kwasu linolowego. Jak to zrobić? Używaj w kuchni oleju rzepakowego lub sojowego zamiast oleju słonecznikowego, który również jest przydatny, ale nie w takich ilościach, w jakich jest zwykle spożywany. Ponadto wskazane jest spożywanie kilka razy w tygodniu 2-3 łyżek oleju lnianego, konopnego lub pachnotki, ponieważ oleje te mają wysokie stężenie kwasu alfa-linolenowego. Tych olejów roślinnych nie należy zbytnio podgrzewać; nie nadają się do smażenia! Dostępne są także specjalistyczne wegańskie nieutwardzone margaryny tłuszczowe z dodatkiem oleju z alg DHA, a także wegańskie (etari) kapsułki z algami EPA i DHA, podobne do kapsułek z olejem rybim omega-3. Tłuszcze trans w diecie wegańskiej praktycznie nie występują, o ile oczywiście weganin prawie codziennie je coś smażonego i używa zwykłej margaryny z utwardzonymi tłuszczami. Jednak typowa dieta mięsna jest po prostu pełna tłuszczów trans w porównaniu z typową dietą wegańską i to samo można powiedzieć o cukrze (nie fruktozie itp.). Ale ryby nie są tak dobrym źródłem EPA i DHA! Tylko u tuńczyka proporcja EPA do DHA jest korzystna dla organizmu ludzkiego – około 1:3, przy czym konieczne jest spożywanie ryb przynajmniej 2 razy w tygodniu, co robi w ogóle niewiele osób. Istnieją również specjalne oleje na bazie oleju rybnego, ale jestem pewien, że używają ich tylko nieliczni mięsożercy, zwłaszcza, że ​​robi się je najczęściej z łososia, w którym stosunek EPA do DHA jest bardzo nieodpowiedni. Przy silnym ogrzewaniu, konserwowaniu i długotrwałym przechowywaniu struktura tych kwasów ulega częściowemu zniszczeniu, a one tracą swoją wartość biologiczną, dlatego większość osób jedzących mięso również opiera się głównie na syntezie EPA i DHA w samym organizmie. Jedynym problemem diet wegetariańskich i wegańskich jest to, że zawierają one zbyt dużo kwasu linolowego. Naukowcy uważają jednak, że współczesne (nawet wszystkożerne) żywienie zawiera kwasy alfa-linolenowy i linolowy w niekorzystnej proporcji 1:6, a nawet 1:45 (w mleku matki niektórych wszystkożerców), co oznacza, że ​​nawet dieta mięsna jest przesycona z omega-6. Swoją drogą, nie ma danych na temat możliwych negatywnych konsekwencji niższego poziomu EPA i DHA we krwi i tkance tłuszczowej u wegetarian i wegan, jeśli kiedykolwiek zaobserwowano takie skutki! Podsumowując powyższe, można stwierdzić, że dieta wegetariańska w niczym nie ustępuje diecie „mieszanej”, co oznacza, że ​​nie ma uzasadnienia dla hodowli, eksploatacji i zabijania zwierząt.  

 

Referencje: 

 

 Dr Gill Langley „Odżywianie wegańskie” (1999) 

 

Alexandra Schek „Porozumienie dotyczące nauki o żywieniu” (2009) 

 

Hans-Konrad Biesalski, Peter Grimm „Odżywianie atlasu kieszonkowego” (2007) 

 

dr Charles T. Krebs „Składniki odżywcze dla wydajnego mózgu: wszystko, co musisz wiedzieć” (2004) 

 

Thomas Klein «Niedobór witaminy B12: fałszywe teorie i prawdziwe przyczyny. Przewodnik samopomocy, leczenia i profilaktyki” (2008) 

 

Iris Berger „Niedobór witaminy B12 w dietach wegańskich: mity i rzeczywistość zilustrowane badaniem empirycznym” (2009) 

 

Carola Strassner „Czy witarianie jedzą zdrowiej? Badanie surowej żywności w Giessen” (1998) 

 

Uffe Ravnskov „Mit cholesterolu: największe błędy (2008) 

 

 Roman Berger „Wykorzystaj siłę własnych hormonów” (2006)

Dodaj komentarz