Dręczyciele roślin: refleksje na temat artykułu O. Kozyrev

Wegetarianizm z powodów religijnych nie jest formalnie omawiany w artykule: „Rozumiem tych, którzy nie jedzą mięsa z powodów religijnych. To jest część ich wiary i nie ma sensu nawet iść w tym kierunku – człowiek ma prawo wierzyć w to, co jest dla niego ważne. <…> Przejdźmy do kategorii rozmówców, dla których ważne są aspekty pozareligijne.” Główne postanowienia autora są następujące: Następnie pojawia się pytanie: dlaczego więc rośliny „winne” były przed zwierzętami? Artykuł skłania etycznych wegetarian do zastanowienia się nad stosownością swojego stylu życia. Nie jestem etycznym wegetarianinem. Ale ponieważ artykuł skłonił mnie również do myślenia, uważam za dopuszczalne udzielenie odpowiedzi na postawione pytanie. Każda dieta, jeśli jest przemyślana i zbilansowana, zaspokaja zapotrzebowanie organizmu na witaminy i minerały. Do woli możemy być zarówno „drapieżnikami”, jak i „roślinożercami”. To uczucie istnieje w nas z natury: spróbuj pokazać dziecku scenę masakry – a zobaczysz jego skrajnie negatywną reakcję. Scena zrywania owoców czy obcinania uszu nie wywołuje tak emocjonalnej reakcji, poza żadną ideologią. Romantyczni poeci uwielbiali lamentować nad „uchem, które ginie pod sierpem morderczego żniwiarza”, ale w ich przypadku jest to tylko alegoria obrazowania ulotnego życia człowieka, a bynajmniej nie traktat ekologiczny… Tak więc sformułowanie pytanie artykułu nadaje się jako ćwiczenie intelektualne i filozoficzne, ale obce dla palety ludzkich uczuć. Być może autor miałby rację, gdyby etyczni wegetarianie poszli za znanym dowcipem: „Lubisz zwierzęta? Nie, nienawidzę roślin. Ale to nie jest. Podkreślając, że wegetarianie i tak zabijają rośliny i bakterie, autor zarzuca im przebiegłość i niekonsekwencję. „Życie to wyjątkowe zjawisko. I głupotą jest rozdrabnianie go wzdłuż linii roślin mięsnych. To niesprawiedliwe wobec wszystkich żywych istot. W końcu to manipulacja. <...> W takiej sytuacji ziemniaki, rzodkiewki, łopian, pszenica nie mają szans. Ciche rośliny całkowicie przegrają z futrzanymi zwierzętami.” Wygląda przekonująco. Jednak w rzeczywistości to nie światopogląd wegetarian, ale idea autora „albo zjedz wszystkich, albo nie jedz nikogo” jest dziecinnie naiwna. To równoznaczne ze stwierdzeniem – „jeśli nie możesz okazywać przemocy – to pozwól jej wyjść z ekranów gier komputerowych na ulicach”, „jeśli nie możesz powstrzymać odruchów zmysłowych, to urządzaj orgie”. Ale czy taki powinien być człowiek XXI wieku? „Zawsze zdumiewało mnie, że wśród obrońców praw zwierząt można znaleźć agresję wobec ludzi. Żyjemy w niesamowitych czasach, kiedy pojawiło się takie określenie jak ekoterroryzm. Skąd bierze się to pragnienie bycia ślepym? Wśród wegańskich aktywistów można spotkać się z agresją, nienawiścią nie mniej niż wśród tych, którzy wybierają się na polowanie. Oczywiście każdy terroryzm jest zły, ale dość pokojowe protesty „zielonych” przeciwko rażącemu łamaniu praw człowieka są często nazywane tym wielkim imieniem. Na przykład protesty przeciwko importowi odpadów nuklearnych (z Europy) do naszego kraju w celu przetworzenia i unieszkodliwienia (w Rosji). Oczywiście są fanatyczni wegetarianie, którzy są gotowi udusić „człowieka stekiem”, ale większość to ludzie przy zdrowych zmysłach: od Bernarda Shawa po Platona. Do pewnego stopnia rozumiem odczucia autora. W surowej Rosji, gdzie kilkadziesiąt lat temu na ołtarzach obozów koncentracyjnych składano ofiary nie owce, ale ludzi, czy to było przed „naszymi mniejszymi braćmi”?

Dodaj komentarz