Psychologia

Każdy może wymienić wiele swoich „złych” cech, które chciałby mieć pod kontrolą. Nasz felietonista psychoterapeuta Ilya Łatypov wierzy, że inni nadal widzą nas prawdziwych. I akceptują nas takimi, jakimi jesteśmy.

W naszym wyobrażeniu o tym, jak dobrze inni ludzie mogą nas «czytać», są dwie skrajności. Jednym z nich jest poczucie, że jesteśmy całkowicie przejrzyści, przepuszczalni, że nie jesteśmy w stanie niczego ukryć. To poczucie przejrzystości jest szczególnie silne, gdy doświadczamy wstydu lub jego lżejszej odmiany, zawstydzenia — to jedna z cech wstydu.

Ale jest jeszcze jedna skrajność, związana z pierwszą, idea, że ​​jesteśmy w stanie ukryć przed innymi to, czego się boimy lub wstydzimy pokazać. Czy Twój brzuch wystaje? Wciągniemy go porządnie i zawsze będziemy tak chodzić — nikt tego nie zauważy.

Wada wymowy? Będziemy uważnie monitorować naszą dykcję — i wszystko będzie w porządku. Czy Twój głos drży, gdy się martwisz? «Nadmierne» zaczerwienienie twarzy? Niezbyt dobrze wygłoszona mowa? Podłe wybryki? Wszystko to można ukryć, bo ci wokół nas, widząc to, z pewnością odwrócą się od nas.

Trudno uwierzyć, że inni traktują nas dobrze, widząc wiele naszych cech.

Oprócz niepełnosprawności fizycznej istnieją również cechy osobowości. Można się ich wstydzić i skrzętnie ukrywać, wierząc, że uda nam się sprawić, że staną się niewidzialne.

Chciwość lub skąpstwo, oczywiste uprzedzenia (zwłaszcza jeśli obiektywność jest dla nas ważna — wtedy będziemy bardzo ostrożnie ukrywać stronniczość), gadatliwość, impulsywność (to wstyd, jeśli cenimy powściągliwość) — i tak dalej, każdy z nas może wymienić wiele naszych „złych” funkcji, które staramy się jak najlepiej kontrolować.

Ale nic nie działa. To jak wciąganie żołądka: przez kilka minut przypominasz sobie, a potem twoja uwaga się zmienia i — o zgrozo — widzisz go na przypadkowym zdjęciu. A ta ładna kobieta go zobaczyła — i nadal z tobą flirtowała!

Aż trudno uwierzyć, że inni dobrze nas traktują, widząc wiele naszych cech, które chcielibyśmy ukryć. Wydaje się, że zostają z nami, bo potrafimy się kontrolować — ale tak nie jest. Tak, nie jesteśmy przezroczyści, ale też nie jesteśmy nieprzenikni.

Nasza osobowość, tak jak już jest, jest wyciągana zza wszystkich krat, które zostały dla niej zbudowane.

Nasze wyobrażenie o tym, kim jesteśmy dla innych ludzi, jak nas postrzegają i jak naprawdę nas widzą inni, to niedopasowane obrazy. Ale uświadomienie sobie tej różnicy jest nam trudne.

Czasami — widząc siebie na wideo lub słysząc własny głos w nagraniu — napotykamy tylko najbardziej zauważalny dysonans między tym, jak siebie widzimy i słyszymy — a tym, jak jesteśmy dla innych. Ale to właśnie z nimi – jak w filmie – inni się komunikują.

Na przykład wydaje mi się, że jestem na zewnątrz spokojna i niewzruszona, ale patrząc z boku widzę osobę niespokojną, niespokojną. Nasi bliscy to widzą i wiedzą — a my nadal pozostajemy „nasi”.

Nasza osobowość, taka jaka już jest, wyrywa się zza wszystkich zbudowanych dla niej sieci i to z nią radzą sobie nasi przyjaciele i krewni. I, co dziwne, nie rozpraszają się w przerażeniu.

Dodaj komentarz