Tajemnica „złego chłopca”: dlaczego kochamy negatywne postacie?

Thor, Harry Potter, Superman — to zrozumiałe, dlaczego lubimy pozytywne obrazy. Ale dlaczego uważamy złoczyńców za atrakcyjnych? Dlaczego czasami chcesz być taki jak oni? Zajmujemy się psychologiem Niną Bocharovą.

Atrakcyjne obrazy Voldemorta, Lokiego, Dartha Vadera i innych „mrocznych” bohaterów dotykają w nas ukrytych strun. Czasami wydaje nam się, że są tacy jak my — w końcu zostali odrzuceni, upokorzeni, zaniedbani w ten sam sposób. Istnieje wrażenie, że dla tych, którzy są „po jasnej stronie siły”, życie początkowo było znacznie łatwiejsze.

„Bohaterowie i złoczyńcy nigdy nie pojawiają się sami: zawsze jest to spotkanie dwóch przeciwieństw, dwóch światów. I na tej konfrontacji sił budowane są fabuły światowej klasy filmów, pisane są książki – wyjaśnia psycholog Nina Bocharova. „Jeśli wszystko jest jasne z pozytywnymi postaciami, to dlaczego złoczyńcy są interesujący dla widza, dlaczego niektórzy biorą swoją „ciemną” stronę i usprawiedliwiają swoje działania?”

Identyfikując się ze złoczyńcą, osoba nieświadomie przeżywa z nim doświadczenie, na które sam nigdy by się nie odważył.

Faktem jest, że „źli faceci” mają charyzmę, siłę, spryt. Nie zawsze byli źli; okoliczności często tak je powodowały. Przynajmniej znajdujemy usprawiedliwienie dla ich niestosownych czynów.

„Negatywne postacie z reguły są bardzo emocjonalne, odważne, silne, inteligentne. Zawsze ekscytuje, wzbudza zainteresowanie i przyciąga wzrok – mówi Nina Bocharova. Złoczyńcy nie rodzą się, są stworzeni. Nie ma zła i dobra: są uciskani, wyrzutkowie, obrażani. A powodem tego jest trudny los, głęboka trauma psychiczna. U osoby może to wywołać współczucie, współczucie i chęć wsparcia.

Każdy z nas przechodzi przez różne etapy życia, doświadcza własnych traum, zdobywa doświadczenie. A kiedy patrzymy na złych bohaterów, poznajemy ich przeszłość, nieświadomie próbujemy tego na sobie. Weźmy tego samego Voldemorta — ojciec go porzucił, matka popełniła samobójstwo, nie myślała o synu.

Porównaj jego historię z historią Harry'ego Pottera — jego matka chroniła go swoją miłością, a wiedza o tym pomogła mu przetrwać i wygrać. Okazuje się, że czarny charakter Voldemort nie otrzymał tej mocy i takiej miłości. Od dzieciństwa wiedział, że nikt mu nigdy nie pomoże…

„Jeśli spojrzysz na te historie przez pryzmat trójkąta Karpmana, zobaczymy, że w przeszłości negatywne postacie często kończyły w roli Ofiary, po czym, jak to bywa w trójkącie dramatycznym, próbowały tej roli Oskarżyciela w celu kontynuacji szeregu przeobrażeń – mówi ekspert. — Widz lub czytelnik może znaleźć w „złym” bohaterze jakąś część jego osobowości. Być może sam przeszedł przez coś podobnego i sympatyzując z postacią, odegra swoje doświadczenia.

Identyfikując się ze złoczyńcą, osoba nieświadomie przeżywa z nim doświadczenie, na które sam nigdy by się nie odważył. I robi to poprzez empatię i wsparcie. Często brakuje nam pewności siebie i przymierzając obraz „złego” bohatera, przyjmujemy jego rozpaczliwą odwagę, determinację i wolę.

Jest to legalny sposób na ujawnienie swoich wypartych i wypartych uczuć i emocji poprzez terapię filmową lub terapię książkową.

Budzi się w nas buntownik, który chce się zbuntować przeciwko niesprawiedliwemu światu. Nasz Cień podnosi głowę i obserwując „złych facetów”, nie możemy już dłużej ukrywać tego przed sobą i innymi.

„Człowieka może przyciągnąć wolność wypowiedzi złoczyńcy, jego odwaga i niezwykły wizerunek, którego wszyscy się boją, co czyni go potężnym i niepokonanym” – wyjaśnia Nina Bocharova. — W rzeczywistości jest to legalny sposób na upublicznienie swoich wypartych i wypartych uczuć i emocji poprzez terapię filmową lub terapię książkową.

Każdy ma ciemną stronę swojej osobowości, którą staramy się ukryć, stłumić lub stłumić. Są to uczucia i przejawy, których możemy się wstydzić lub bać się demonstrować. W sympatii dla „złych” bohaterów Cień osoby ma okazję wystąpić, zostać zaakceptowanym, choć nie na długo.

Sympatyzując ze złymi postaciami, zagłębiając się w ich wyimaginowane światy, mamy szansę udać się tam, gdzie nigdy byśmy nie dotarli w zwykłym życiu. Możemy tam wcielić nasze „złe” marzenia i pragnienia, zamiast przekładać je na rzeczywistość.

„Mieszkając ze złoczyńcą z jego historii, osoba doświadcza emocjonalnego przeżycia. Na poziomie nieświadomym widz lub czytelnik zaspokaja swoje zainteresowanie, kontaktuje się z jego ukrytymi pragnieniami i nie przenosi ich na prawdziwe życie ”- podsumowuje ekspert.

Dodaj komentarz