Magazyn Men's Health: Nie karm mężczyzny mięsem

Znana felietonistka magazynu Karen Shahinyan napisała w najnowszym numerze magazynu Men's Health w rubryce autora „Nie zabijaj”, w której szczerze mówił o tym, jak prawdziwy wegetarianin żyje wśród jedzących mięso. „Nie mówię ci, jak się ubierać, chodzić ani rozmawiać. Ale nie próbuj też karmić mnie mięsem” – pisze Karen.

W zeszłym tygodniu, po raz pierwszy po roku przerwy, zebrałem się w sobie i poszedłem do klubu fitness. Tym razem chciałam zrobić wszystko elegancko, więc wybrałem się na indywidualny trening, który jak zwykle zaczął się od rozmowy o reżimie treningowym i odżywianiu. „…A co najważniejsze, po każdym treningu trzeba jeść. Białko. Pierś z kurczaka, tuńczyk, coś chudego – wyjaśnił mi sensei. I szczerze odpowiadam, mówią, że pierś się nie sprawdzi, bo nie jem mięsa. I nie jem ryb, z wyjątkiem produktów mlecznych. Najpierw nie rozumiał, o czym mówi, a potem ze słabo skrywaną pogardą powiedział: „Musisz jeść mięso, rozumiesz? W przeciwnym razie nie ma sensu. Ogólnie". 

Od dawna i stanowczo postanowiłem nikomu niczego nie udowadniać. Mógłbym opowiedzieć mojemu instruktorowi o znanych mi weganach, którzy huśtają się na samych warzywach i orzechach, żeby anaboliki były zazdrosne. Mógłbym wyjaśnić, że mam za sobą szkołę medyczną i wiem wszystko o białkach i węglowodanach, a przez większość życia uprawiam różne sporty. Ale nic nie powiedziałem, bo i tak by w to nie uwierzył. Bo dla niego rzeczywistość wygląda tak: bez mięsa nie ma sensu. Ogólnie. 

Ja sam nie wierzyłem w roślinożernych sportowców, dopóki ich nie spotkałem. Między innymi był witariarzem – to znaczy, oczywiście, za pożywienie nie uważał niczego poza świeżymi roślinami. Nie piłem nawet koktajli sojowych, ponieważ zawierają one przetworzone białko, a nie surowe. „Skąd się biorą te wszystkie mięśnie?” Zapytałem go. „A u koni i krów, twoim zdaniem, skąd bierze się mięsień?” sprzeciwił się. 

Wegetarianie nie są niepełnosprawni ani ekscentryczni, to zwykli ludzie żyjący normalnie. A ja jestem jeszcze bardziej normalny niż przeciętny wegetarianin, bo odmówiłem mięsa nie z powodów ideologicznych („żal mi ptaka” itp.). Po prostu nie lubiłem tego odkąd pamiętam. W dzieciństwie oczywiście musiałem – nauczyciele przedszkolni nie są szczególnie zainteresowani preferencjami gastronomicznymi podopiecznych. Tak, a w domu obowiązywało żelazne prawo „dopóki nie zjesz, nie odejdziesz od stołu”. Ale opuszczając dom ojca, w mojej osobistej lodówce wytępiłem wszelkie ślady produktów mięsnych. 

ŻYCIE WEGETARIANA W MOSKWIE GDZIE jest wygodniejsze niż się powszechnie uważa. Kelnerzy w przyzwoitych miejscach już odróżniają laktoowowegetarian (tych, którzy jedzą nabiał i jajka) od wegan (tych, którzy jedzą tylko rośliny). To nie jest Mongolia, gdzie przez dwa tygodnie jadłam doshirak z chlebem. Bo w tym niesamowitym, fantastycznie pięknym kraju stodoły (tak zwane przydrożne kawiarenki) serwują tylko dwa dania: zupę i jagnięcinę. Zupa oczywiście jagnięcina. A Moskwa jest pełna staromodnych kaukaskich restauracji z menu wielkości Wojny i Pokoju. Tutaj masz fasolę, bakłażany i grzyby w każdej możliwej formie. 

Znajomi pytają, czy warzywa z dodatkami się znudzą. Nie, nie nudzą się. Rabelaisian zherevo po prostu nie jest naszym erotyzmem. Kiedy wychodzę na kolację z nie-wegetarianami, lubię towarzystwo, rozmowę, dobre piwo lub wino. A jedzenie to tylko przekąska. A kiedy reszta imprezy kończy się kontrolnym deserem w głowie, po którym można już tylko iść spać, jadę do gorących miejsc tańczyć do rana. Nawiasem mówiąc, przez ostatnie 10 lat nigdy nie byłem otruty, nie doświadczyłem nawet najmniejszej ciężkości w żołądku. Generalnie choruję o połowę rzadziej niż moi przyjaciele jedzący mięso. Pomimo tego, że wszystkie inne ludzkie słabości nie są mi obce, w tym tytoń i alkohol. 

Jedyne, co mnie czasami denerwuje, to uwaga (lub nieuwaga) innych na cechy mojego menu. Mama od 15 lat, za każdym (KAŻDY!) raz, kiedy ją odwiedzam, proponuje mi śledzia lub kotleta – a jeśli to działa? Z dalekimi krewnymi, Grekami czy Ormianami, jest jeszcze gorzej. W ich domach straszne jest sugerowanie, że nie je się jagnięciny. Śmiertelna zniewaga i żadne wymówki nie pomogą. Jest to również interesujące w nieznanych firmach: z jakiegoś powodu wegetarianizm jest zawsze postrzegany jako wyzwanie. „Nie, cóż, wyjaśnij mi, rośliny nie żyją, czy co? I tak jest z twoimi skórzanymi butami, problem. Czytanie szczegółowego wykładu w odpowiedzi jest jakoś głupie. 

Ale irytujące są również hurra-heroiczne vegas, które przy każdej dogodnej lub niewygodnej okazji potępiają jedzenie mięsa. Są gotowi zabić każdego, kto nie walczy o życie zwierząt i lasów Amazonii. Przemawiają do klientów w działach spożywczych. I uwierz mi, nie pozwalają mi żyć bardziej niż ty, bo muszę za nie odpowiadać. Niechęć do tych świętych rozciąga się na mnie, ponieważ zwykli ludzie są słabo zorientowani w niuansach ruchów wegetariańskich. 

ODEJDŹ OD MNIE I TEGO I INNYCH, dobrze? Cóż, jeśli jesteś tak zainteresowany – czasami myślę, że żyję bardziej poprawnie niż ty. To prawda, że ​​ta myśl pojawiła się wiele lat po odrzuceniu karmy dla zwierząt. Jakiś czas temu mieszkałem z zagorzałą wegetarianką Anyą, która dała mi wzmocniony beton ideologiczny argument na rzecz zielarstwa. Żart nie polega na tym, że ludzie zabijają krowę. To już dziesiąty numer. Żart polega na tym, że ludzie produkują krowy na rzeź i więcej, niż potrzebują z natury i zdrowego rozsądku, około dwudziestu razy. Albo sto. Nigdy w historii ludzkości nie zjedzono tak dużo mięsa. A to jest powolne samobójstwo. 

Zaawansowani weganie myślą globalnie – zasoby, świeża woda, czyste powietrze i tak dalej. Obliczono to niejednokrotnie: gdyby ludzie nie jedli mięsa, byłoby pięć razy więcej lasów i wystarczyłoby wody dla wszystkich. Ponieważ 80% lasu wycina się na pastwiska i paszę dla zwierząt gospodarskich. I tam też trafia większość świeżej wody. Tutaj naprawdę myślisz o tym, czy ludzie jedzą mięso czy mięso – ludzie. 

Szczerze mówiąc, byłbym zadowolony, gdyby wszyscy ludzie odmówili rzezi. Cieszę się. Ale rozumiem, że szanse na zmianę czegoś są niewielkie, bo w Rosji Weganie to najwyżej półtora procenta. Po prostu żuję trawę, żeby oczyścić sumienie. I nikomu niczego nie udowadniam. Bo co tu udowadniać, skoro dla 99% osób bez mięsa to nie ma sensu. Ogólnie.

Dodaj komentarz