Chroń naturę przed człowiekiem lub człowiekiem w naturze

Alexander Minin, czołowy badacz w Instytucie Klimatu Globalnego i Ekologii Roshydrometu i Rosyjskiej Akademii Nauk, próbuje rozbroić zwinność, z jaką wielu ocenia swój udział w zmianach środowiskowych. „Roszczenia człowieka do ochrony przyrody można porównać do nawoływań pcheł, by uratować słonia” – konkluduje słusznie. 

Faktyczna porażka zeszłorocznego międzynarodowego forum ekologicznego poświęconego zmianom klimatu w Kopenhadze skłoniła doktora biologii do zastanowienia się nad zasadnością hasła „ochrona przyrody”. 

Oto co pisze: 

W społeczeństwie istnieją, moim zdaniem, dwa podejścia do natury: pierwsze to tradycyjna „ochrona przyrody”, rozwiązywanie indywidualnych problemów środowiskowych w miarę ich pojawiania się lub odkrywania; drugi to zachowanie człowieka jako gatunku biologicznego w naturze Ziemi. Oczywiście strategie rozwoju w tych obszarach będą się różnić. 

W ostatnich dziesięcioleciach zwycięża pierwsza ścieżka, a Kopenhaga 2009 stała się jej logicznym i znaczącym kamieniem milowym. Wydaje się, że to ślepa uliczka, choć bardzo atrakcyjna. Ślepy zaułek z kilku powodów. Twierdzenia człowieka o ochronie przyrody można porównać do nawoływań pcheł, aby uratować słonia. 

Biosfera Ziemi to najbardziej złożony system, którego zasad i mechanizmów funkcjonowania dopiero zaczynamy poznawać. Przebyła długą (kilka miliardów lat) ścieżkę ewolucji, przetrwała wiele planetarnych kataklizmów, którym towarzyszyła prawie całkowita zmiana w podmiotach życia biologicznego. Pomimo pozornej w skali astronomicznej efemeryczności (grubość tego „filmu życia” to kilkadziesiąt kilometrów), biosfera wykazała się niesamowitą stabilnością i witalnością. Granice i mechanizmy jego stabilności wciąż nie są jasne. 

Człowiek jest tylko częścią tego niesamowitego systemu, który wyłonił się według standardów ewolucyjnych kilka „minut” temu (mamy około 1 miliona lat), ale my pozycjonujemy się jako globalne zagrożenie dopiero w ciągu ostatnich kilku dekad – „sekund”. System (biosfera) Ziemi zachowa się sam i po prostu pozbędzie się elementów zaburzających jej równowagę, tak jak działo się to miliony razy w historii planety. Jak będzie z nami, to kwestia techniczna. 

Drugi. Walka o zachowanie przyrody toczy się nie z powodu, ale z konsekwencjami, których liczba nieuchronnie rośnie z każdym dniem. Gdy tylko uratujemy przed wyginięciem żubra czy żurawia syberyjskiego, dziesiątki i setki gatunków zwierząt, których istnienia nawet nie podejrzewamy, są zagrożone. Rozwiążemy problemy ocieplenia klimatu – nikt nie może zagwarantować, że za kilka lat nie będziemy się martwić postępującym ochłodzeniem (zwłaszcza, że ​​równolegle z ociepleniem postępuje bardzo realny proces globalnego ściemniania, który osłabia efekt cieplarniany ). I tak dalej. 

Główna przyczyna wszystkich tych problemów jest dobrze znana – rynkowy model gospodarki. Jeszcze na początku ubiegłego wieku stłoczył się na skrawku Europy, cały świat żył na zasadach tradycyjnej gospodarki. Obecnie ten model jest szybko i sumiennie wdrażany na całym świecie. Tysiące zakładów, fabryk, koparek, zakładów naftowych, gazowych, drzewnych, wydobywczych i przetwórczych na całym świecie pracuje nad zaspokojeniem stale rosnących potrzeb obywateli. 

Jeśli ten proces Samoyeda nie zostanie zatrzymany, rozwiązanie pewnych problemów środowiskowych, a także zachowanie człowieka, zamienia się w walkę z wiatrakami. Zatrzymać się oznacza ograniczyć konsumpcję i to radykalnie. Czy społeczeństwo (przede wszystkim społeczeństwo zachodnie, bo jak dotąd to ich konsumpcja kręci tę zasobożerną spiralę) jest gotowe na takie ograniczenie i wirtualne odrzucenie zasad gospodarki rynkowej? Przy całej widocznej trosce krajów zachodnich o problemy środowiskowe i chęci ich rozwiązania, trudno uwierzyć w odrzucenie „podstaw demokracji”. 

Prawdopodobnie połowa rdzennej ludności Europy zasiada w różnych komisjach, komitetach, grupach roboczych ds. ochrony, ochrony, kontroli… itd. Organizacje ekologiczne organizują akcje, piszą apele, otrzymują dotacje. Taka sytuacja odpowiada wielu, w tym opinii publicznej i politykom (jest się gdzie pokazać), biznesmenom (kolejna dźwignia w walce konkurencyjnej iz każdym dniem coraz bardziej znacząca). W ciągu ostatnich kilku dekad byliśmy świadkami pojawienia się szeregu różnych globalnych „zagrożeń środowiskowych” („dziura ozonowa”, choroba wściekłych krów, świńska i ptasia grypa itp.). Znaczna część z nich szybko zniknęła, ale środki zostały przeznaczone na ich naukę lub walkę z nimi, i to znaczne, i ktoś te środki otrzymał. Co więcej, naukowa strona problemów zajmuje prawdopodobnie nie więcej niż kilka procent, reszta to pieniądze i polityka. 

Wracając do klimatu, należy zauważyć, że żaden z „przeciwników” ocieplenia nie jest przeciwny ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych. Ale to nie jest problem natury, tylko nasz. To oczywiste, że emisje (jakiekolwiek) muszą być minimalizowane, ale po co wiązać ten temat z problemem zmian klimatycznych? Delikatny trzask chłodu, taki jak tej zimy (z ogromnymi stratami dla Europy!) może odegrać na tym tle negatywną rolę: „przeciwnicy” teorii antropogenicznego ocieplenia klimatu dostaną kartę atutową, aby w ogóle znieść wszelkie ograniczenia emisji: przyrodę , mówią, radzi sobie wystarczająco dobrze. 

Moim zdaniem strategia zachowania człowieka jako gatunku biologicznego jest bardziej znacząca, jaśniejsza z pozycji ekologicznych i ekonomicznych niż walka na wielu frontach o ochronę przyrody. Jeżeli potrzebna jest jakaś konwencja w dziedzinie ochrony przyrody, to jest to konwencja o ochronie człowieka jako gatunku biologicznego. Powinna odzwierciedlać (uwzględniając tradycje, obyczaje, sposób życia itp.) podstawowe wymagania dla środowiska człowieka, dla działalności człowieka; w ustawodawstwach krajowych wymogi te powinny być odzwierciedlone i ściśle egzekwowane, dostosowane do ich warunków. 

Tylko dzięki zrozumieniu naszego miejsca w biosferze możemy zachować siebie w przyrodzie i zminimalizować swój negatywny wpływ na nią. W ten sposób, przy okazji, rozwiązany zostanie również problem ochrony przyrody, który jest atrakcyjny dla zainteresowanej części społeczeństwa.

Dodaj komentarz