Psychologia

Bystrzy, myślący, kłócący się, szukający sensu życia… Nasi ojcowie dali nam ogromny bagaż kulturowy, wychowali na dobrych ludzi, ale nie nauczyli nas najważniejszego — bycia szczęśliwym. Musimy się uczyć sami.

Kiedy wchodzę do domu z zakupami, wyczekując szelestu opakowań, patrzę i przymierzam, Asiu natychmiast wyrywa mi torby z rąk, wyrzuca wszystko stamtąd, zaczyna jeść, jeśli to jedzenie, i przymierzać, jeśli to jest Nowa rzecz. Nie zdążyłem zdjąć trampek, a ona już darła paczki, żuła i leżała na łóżku w nowych dżinsach. Może nawet w moich nowych dżinsach — natychmiast opanowuje nowości, wprowadza je do obiegu.

Zastanawiałem się, dlaczego taka szybkość mnie irytuje? Wtedy uznałem, że to pozdrowienie z sowieckiego dzieciństwa, kiedy nowości w dziecięcej szafie były rzadkością — podobnie jak kulinarne przysmaki. A ja chciałam przedłużyć moment znajomości z nimi, rozciągnąć i cieszyć się radością posiadania.

Tak więc z noworocznej torebki słodyczy jedzono najpierw rodzynki w cukrze, potem toffi, potem karmelki „Gęsie łapy”, „Śnieżkę”, a dopiero potem — czekoladę „Wiewiórka” i „Niedźwiedź”. A kto pamięta, jak mama trzymała w szafie pudełko czekoladek „na święta” lub słoik majonezu z lekko zardzewiałym wieczkiem — dla Oliviera na Nowy Rok?

Ale wszystkie te dziwactwa w dzisiejszych czasach nie są najgorszą rzeczą, którą stamtąd otrzymaliśmy. Z ZSRR.

Ojciec mojej koleżanki z liceum był chirurgiem i wysokim niebieskookim blondynem z długimi „chirurgicznymi” palcami. Czytał dużo książek (gabinet „tatusia” jest tam, gdzie półki z książkami sięgają od czterech stron do sufitu), czasem grał na gitarze, jeździł za granicę (to było wtedy rzadkością), przynosił córce pomarańczowe piórniki, a czasem ją zabierał ze szkoły w swojej klasie samochód Zhiguli. Żadne z nas nie przyszło po nas rodziców.

Kiedy geniusz dowiedział się, że jego córka jest w ciąży i zamierza wyjść za mąż, powiedział, przerywając, że nie jest już jego córką

Kiedy nie przeszła pierwszej sesji w miodzie z powodu nieudanego wówczas życia osobistego, starć i wszystkiego, co należało, ojciec chirurg przestał z nią rozmawiać. Jak się teraz okazuje — kiedy mamy już ponad czterdzieści lat — ustało na zawsze. I natychmiast zatrzasnąłem zamek w tych ukochanych drzwiach do biura. Dla jej córki nie było już drogi — ani do jego pokoju, ani do jego życia. Ponieważ on, jakby w nią wierzył, a ona go zdradziła.

W innej rodzinie ojciec do dziś uważany jest za geniusza — poetę, artystę, intelektualistę, błyskotliwe wykształcenie, fenomenalną pamięć. Plus niestrudzony samorozwój, rozwój osobisty. Ludzi do niego ciągnie, jakie to z nim ciekawe! Spędziłem wieczór obok takiej osoby — i jakbym pił ze źródła wiedzy, byłem oświecony i oświecony…

Kiedy geniusz dowiedział się, że jego córka jest w ciąży i zamierza wyjść za mąż, powiedział, przerywając, że nie jest już jego córką. Nie pochwalił tego wyboru, a sam fakt ciąży spowodował u niego traumę… Na tym zakończył się ich związek. Matka wysyła jej coś potajemnie od męża, trochę pieniędzy, jakieś wieści, ale dziewczyna straciła ojca.

Drugi ojciec sam jest bogatą osobą twórczą iw tym samym duchu wychowywał swoją córkę. Dostrzegając umiejętność wersyfikacji zażądał, aby „nie ma dnia bez kreski”, aby codziennie przynosiła mu do analizy nowy wiersz. A ona przywoziła, próbowała, a także uczyła się, pracowała, wyszła za mąż, urodziła dziecko…

I w pewnym momencie okazało się, że poezja jest powiedzmy nie tak ważna, że ​​na poezję nie ma czasu, trzeba zarządzać domem, a mąż nie należy do tych, którzy powiedzą: siadaj kochanie, pisz sonety, a resztę zrobię. A kiedy ojciec zdał sobie sprawę, że będzie musiał poczekać na publikację tomu wierszy córki, nie zerwał z nią całkowicie, nie, ale przy każdej okazji daje do zrozumienia, jak bardzo była zawiedziona, jak na próżno pogrzebała swoje zdolności, jak naprawdę jest leniwa, bo nie pisze wszystkich nowych kreacji…

"Dlaczego nie piszesz? Szukasz inspiracji? Jakie bzdury wybrałeś w życiu… «

Musi płacić za mieszkanie, odrabiać lekcje z dzieckiem, gotować obiad dla rodziny i ojca: „Dlaczego nie piszesz? Szukasz inspiracji? Jakie bzdury wybrałeś w życiu… «

Kiedyś Andrei Loshak napisał na Facebooku (organizacja ekstremistyczna zakazana w Rosji): „Stary mężczyzna z laską, brodą i znoszoną dżinsową kurtką podszedł do stacji metra Universitet — instynkt klasowy wyczuł w jego wyglądzie coś rodzimego. Z łatwością mogłeś być przyjacielem swojego ojca. Spojrzał na mnie niepewnie i zapytał: „Przepraszam, czy interesują Cię książki artystyczne?” Wszyscy z tej samej solidarności klasowej powiedzieli tak, są zainteresowani.

I wielu odpowiedziało, moi rówieśnicy pamiętali swoich rodziców…

Mieliśmy też w domu albumy ze sztuką, płyty, poezję, prozę – korzenie wciąż są przed naszymi oczami – dosłownie iw przenośni. A ojciec też jest z tego pokolenia lat sześćdziesiątych, które urodziło się trochę przed, w trakcie lub zaraz po wojnie. Aspirowanie, czytanie, słuchanie Radia Liberty, myślenie, kłótnia, noszenie dzwonów, golfów i bluz z ostrymi kołnierzykami…

Tak poważnie myśleli o sensie życia, tak bardzo chcieli go znaleźć. I znaleźli, zgubili, odnaleźli, spierali się o poezję, byli jednocześnie fizykami i autorami tekstów, kłócili się z przyjaciółmi, jeśli nie zgadzali się z nimi w abstrakcyjnych, spekulatywnych kwestiach… Wszystko to budzi ich szacunek, podziw, dumę. Ale.

Jaki jest pożytek z ich wykształcenia, inteligencji, jeśli nie byli szczęśliwi i nie uszczęśliwili swoich dzieci

W tym wszystkim nie chodzi o szczęście.

Nie, nie o szczęściu.

Nasi ojcowie nie wiedzieli, że bycie szczęśliwym jest dobre i dobre. W zasadzie jest to pożądany cel — twoje osobiste szczęście. A bezwarunkowa miłość nie jest dobrze rozumiana. Rozumieli wymagających — i byli wymagający i bezlitosni wobec siebie i swoich dzieci (i swoich żon).

Mimo całego swojego zaawansowania żyli w stanie, w którym z całą powagą uważano, że społeczeństwo jest wyższe niż osobiste, a szczęście w ogóle w pracy i sens życia należy mierzyć korzyścią, którą przyniosłeś kraj. A co najważniejsze, twoje dzisiejsze życie nie ma znaczenia — poznaj siebie, aby zwiększyć wydajność pracy i zbudować świetlaną przyszłość, o której nikt nie wie. Z pewnymi zastrzeżeniami, ale nasi ojcowie w to wierzyli… A także wierzyli, że na ich los przypada dużo wolności. odwilż.

Ale jaki jest pożytek z ich wykształcenia, inteligencji, szerokich zainteresowań, znajomości sztuki, literatury, sukcesu zawodowego, jeśli nie byli szczęśliwi i nie uszczęśliwili swoich dzieci, a nawet porzucili je ze sformułowaniem „nie wychowałem cię dla tego"?

I po co?

Po prostu wydaje się, że świat się zmienił, że dzięki gadżetom życie potoczyło się zupełnie inaczej, że wolność osobista i interes jednostki są teraz brane pod uwagę przynajmniej przez samą jednostkę. Nie. My, podobnie jak nasi ojcowie, jesteśmy „dziećmi strasznych lat Rosji” i nosimy w sobie lęki i kompleksy sowieckich rodziców. W każdym razie noszę to.

Stąd bierze się to wieczne poczucie winy za dobro, za „życie dla siebie”, za szczęście osobiste.

Wszystko to wydarzyło się bardzo niedawno — mój ojciec pracował w gazecie „Przemysł Socjalistyczny”, a moja matka pracowała w okręgowym komitecie partii. A w szóstej klasie nauczycielka języka rosyjskiego i literatury, stara komunistka Nadieżda Michajłowna, widząc mój manicure (z przezroczystym lakierem), powiedziała: „Powiem organizacji partyjnej, co robią dzieci robotników komitetu okręgowego — oni pomaluj im paznokcie”. Byłem tak przerażony, że odciąłem cały lakier nożem już na lekcji. Koniec z pomysłem.

Jest tu, chronologicznie i fizycznie bardzo blisko, cała ta ideologia chodzenia w formacji i kroku, te wszystkie komitety lokalne, komitety partyjne, organizacje komsomołu, spotkania, na których wypracowywali mężów opuszczających rodzinę, dziewczyny, które zamiast tego „biegają na tańce” o stanie przy barze, gdzie skazywano ich za makijaż, długość spódnicy, romans z żonatym mężczyzną… Wszystko to było sprawą czujnej publiczności i powodem do nagany.

I stąd bierze się to wieczne poczucie winy za dobro, za „życie dla siebie” czy nawet „godzinę dla siebie”, za szczęście osobiste. Stamtąd strach, że jak się dzisiaj śmieję, to jutro będę płakać i myśl: „Coś, co leżę od dawna, muszę umyć podłogi, zarówno na korytarzu, jak i na podeście”. A to wszystko „niewygodnie przy ludziach”, „co powiedzą sąsiedzi”, „na czarną godzinę”, „a co jeśli jutro będzie wojna?” oraz zdjęcie publiczne zatytułowane „Psychologia na każdy dzień” z radą: „Jeśli jesteś szczęśliwy, milcz o tym…” sam…

Jeśli nie uzdrowisz dzisiaj – teraz, to przyszłość nigdy nie nadejdzie. Cofa się i cofa cały czas, a ja będę za nim biec aż do śmierci.

A kiedy psycholog mówi: „Kochaj siebie, zaakceptuj siebie w jakiejkolwiek formie i stanie — sukces i porażkę, w procesie ataku i odwrotu, w aktywności i bezczynności”, nie rozumiem, jak to zrobić! Ale czytam bibliotekę rodziców, chodzę do muzeów i teatrów, znam wszystkie rodzaje empatii i ogólnie jestem dobrym człowiekiem. Ale nie mogę być szczęśliwy. Nie wiem jak to jest. Nauka i sztuka, literatura i malarstwo nie uczą tego. Jak mogę tego nauczyć moje dzieci? A może nadszedł czas, aby samemu się od nich uczyć?

Kiedyś, gdy moja młodość dawno się skończyła, oszalała z nerwicy i użalania się nad sobą, postanowiłam studiować na własną rękę. Postanowiłem niczego nie odkładać, nie odkładać na później, nie bać się, nie odkładać. Czekoladki są od razu — i żadnych karmelków!

I postanowiłem nie szukać sensu życia. Zdobywać wysokie cele, rezygnować z niezdrowych ambicji. Czytać tylko dla przyjemności, ale żeby oglądać obrazy i domy dobrych architektów. Kochać dzieci tak bardzo, jak to możliwe bez warunków. I nie czytaj więcej obszernych artykułów i grubych książek o filozofii i psychologii, ale po prostu pomóż sobie być szczęśliwym krok po kroku. Na początek, sobie na to pozwolić. I na sam początek — żeby zrozumieć, że jeśli nie uzdrowisz dzisiaj-teraz, to przyszłość nigdy nie nadejdzie. Będzie się cofał i cofał cały czas, a ja będę za nim biegał aż do śmierci, jak osioł za marchewką.

Wydaje mi się, czy okazało się, że cały świat jest zmęczony ambicją, informacją i poczuciem winy? Jaki jest trend: ludzie szukają sposobów i powodów do szczęścia. I szczęście.

Podzielę się swoim. I będę czekać na twoje historie.

Dodaj komentarz