Psychologia

Mimo idei feminizmu kobiety wciąż boją się samotności, bez rodziny i kochającej osoby. Tak, a mężczyźni boją się tego samego, po prostu rzadziej o tym mówią, mówi socjolog i pisarka Deborah Carr. Jak poradzić sobie z niepokojącym uczuciem samotności i przestać traktować małżeństwo jako jedyną pewną drogę do szczęścia?

W samolocie dwie młode kobiety okazały się moimi towarzyszami podróży, które uczyniły mnie swoją nieświadomą powiernicą, dość głośno i emocjonalnie omawiając szczegóły mojego życia osobistego. Z ich rozmowy dowiedziałem się, że oboje spotykają się teraz z młodymi ludźmi i wiążą duże nadzieje z tym związkiem. Kiedy dzielili się swoimi historiami z przeszłości, stało się jasne, jak wiele bólu musieli znosić: „Myślałem, że jesteśmy razem, jesteśmy parą, a potem mój przyjaciel wysłał mi swoje konto na portalu randkowym, gdzie on, w swoim własne słowa: „Szukałem miłości”, „Kiedy dowiedziałam się, że jest żonaty, na początku nie uwierzyłam”, „Ciągle nie rozumiem, dlaczego ta osoba przestała do mnie dzwonić po trzech cudownych randkach”.

Wydawałoby się, że nic nowego — pokolenia mężczyzn i kobiet cierpią z powodu nieodwzajemnionej miłości, uczucia niezrozumiałości i samotności, z powodu tego, że pozostawia się ich w najbardziej niegrzeczny sposób, bez uhonorowania wyjaśnienia i pożegnalnych słów. Jak zrozumiałem, obie kobiety miały bliskich przyjaciół, kochających krewnych i udane kariery. Było to jednak oczywiste — ich zdaniem prawdziwie pełne życie utożsamiane jest z romantycznymi związkami i dalszym małżeństwem. Zjawisko nie jest nowe.

Z wiekiem jesteśmy gotowi przyjrzeć się sobie uważniej, głębiej, co powoduje, że wzrasta szansa na spotkanie „naszej” osoby.

Kultowy serial „Seks w wielkim mieście” wyraźnie pokazał emocjonalne cierpienie i dyskomfort kobiet, które, jak się wydaje, mają wszystko… oprócz udanych związków. Dotyczy to nie tylko kobiet — pragnienie znalezienia wyrozumiałej, wspierającej i kochającej bratniej duszy zajmuje również wiodącą pozycję na liście najskrytszych męskich pragnień. Po prostu mężczyźni nie wyrażają tego tak otwarcie. Chciałam pocieszyć te młode kobiety, których idee szczęścia i spełnienia były tak ściśle związane z pytaniem: „Dlaczego on mnie nie kocha?”. i „Czy wyjdę za mąż?”. Myślę, że mógłbym zachęcić moich młodych podróżników, proponując im nieco inne spojrzenie na problem, który ich niepokoi.

Szanse, że spotkasz swojego partnera są wysokie

Często jesteśmy zaniepokojeni liczbą osób samotnych. Jednak nie bierzemy pod uwagę, że tylko ci, którzy są oficjalnie małżeństwem, podlegają statystykom luki. A jej postać nie powinna wprowadzać w błąd. Na przykład zmniejszył się odsetek osób, które zawierają związki małżeńskie w wieku od 25 do 34 lat, ale to wcale nie oznacza, że ​​ludzie pozostają samotni. Tyle, że ogromny procent zawiera oficjalny związek po 40, a nawet 50 latach, a wielu nie legalizuje swojego związku, a statystyki uważają ich za samotnych, chociaż w rzeczywistości ci ludzie mają szczęśliwe rodziny.

Nasze oczekiwania się zmieniają i to dobrze.

Zmieniają się nasze oczekiwania wobec bliskiej osoby i samo podejście do jej wyboru. Jedna z moich młodych towarzyszek podróży opowiadała entuzjastycznie o jednym z jej wielbicieli. Ze sposobu, w jaki go opisała, jego główne zalety były oczywiste — atletyczna budowa i niebieskie oczy. Nie ulega wątpliwości, że młodzi pasażerowie płci męskiej, gdyby zdarzyło im się rozmawiać na ten sam temat, zauważyliby przede wszystkim zewnętrzne zalety potencjalnych partnerów. Wynika to po części z narzuconych nam standardów, także w odniesieniu do wyglądu. Z wiekiem stajemy się bardziej niezależni i gotowi do dokładniejszego, głębszego spojrzenia na siebie. Następnie wygląd partnera schodzi na dalszy plan. Na pierwszym miejscu jest poczucie humoru, życzliwość i umiejętność empatii. Zwiększa się więc szansa na spotkanie naprawdę „własnej” osoby.

Znaczny odsetek osób pozostających w związku małżeńskim przyznaje, że gdyby musiały wybierać teraz, nie dokonałyby wyboru na korzyść partnera.

Miłość to nie konkurencja najlepszych z najlepszych

Czasami nasi przyjaciele, kierując się najlepszymi intencjami, mówią: „Jakże to niesprawiedliwe, że ty, taka piękna i mądra dziewczyna, nadal jesteś sama”. I zaczyna się wydawać, że aby przyciągnąć miłość, musimy posiadać pewne szczególne cechy. A skoro jesteśmy sami, to znaczy, że coś robimy lub źle wyglądamy. Znalezienie partnera nie polega na wyborze samochodu czy pracy, chociaż portale randkowe sugerują takie skojarzenia. W końcu szukamy osoby, a nie zestawu cech. Zapytaj pary, które od dawna mieszkają razem, co jest im tak drogie w partnerze, a nie powiedzą Ci o wysokiej pensji czy doskonałej sylwetce, ale zapamiętają wspólne zainteresowania, przeżyte i wspólne radości i smutki, poczucie zaufania. I wielu nie dotknie konkretnych cech i powie: „To tylko moja osoba”.

Małżeństwo nie jest lekarstwem na problemy

Małżeństwo może nam przynieść korzyści emocjonalne, psychologiczne i społeczne. Jest to jednak tylko potencjalnie możliwe i wcale nie oznacza, że ​​będziemy cieszyć się tymi pozytywnymi aspektami. Tylko naprawdę bliskie, głębokie i oparte na zaufaniu relacje, w których widzimy w partnerze niezależną osobę, czynią nas szczęśliwymi. Ludzie w takich związkach naprawdę czują się zdrowsi i żyją dłużej. Ale jeśli się nie sumuje, wszystko dzieje się dokładnie odwrotnie. Badania pokazują, że znaczny odsetek osób pozostających w związku małżeńskim od ponad dziesięciu lat przyznaje, że gdyby musiały teraz wybierać, nie dokonałyby wyboru na korzyść partnera i nie założyłyby z nim rodziny. Ponieważ nie czują emocjonalnego związku. Jednocześnie przyjaciel lub krewny, z którym możesz podzielić się intymnymi przeżyciami, może okazać się znacznie bliższą osobą niż partner.

Dodaj komentarz