Psychologia

Jedni nazywają to efektowną atrapą, inni nazywają to głębokim, wybitnym estetycznie filmem. Dlaczego serial o najmłodszym papieżu w historii Watykanu, ekscentrycznym 47-letnim Lennym Bellardo, budzi tak różne emocje? Poprosiliśmy ekspertów, księdza i psychologa, aby podzielili się swoimi wrażeniami.

Dosłowne tłumaczenie tytułu serii The Young Pope przez włoskiego reżysera Paolo Sorrentino, The Young Pope, każe pomyśleć, że jest to opowieść o mężczyźnie, który zostaje rodzicem. Co dziwne, w pewnym sensie tak. Jedynie mowa w serialu nie dotyczy ojcostwa fizycznego, ale metafizycznego.

Lenny Bellardo, porzucony niegdyś przez matkę i ojca, po przekazaniu go do sierocińca, niespodziewanie zostaje ojcem duchowym miliarda katolików. Czy może być ucieleśnieniem prawa, prawdziwym autorytetem? Jak będzie zarządzał swoją nieograniczoną mocą?

Serial zmusza nas do zadawania wielu pytań: co to znaczy naprawdę wierzyć? Co to znaczy być świętym? Czy cała władza jest zepsuta?

Zapytaliśmy księdza, psychologa, nauczyciela głuchoniemych, dziekana wydziału psychologicznego Moskiewskiego Instytutu Prawosławnego św. Jana Teologa Rosyjskiego Uniwersytetu Prawosławnego Petra Kolomytseva i psycholog Maria Razlogowa.

«WSZYSCY PONOSIMY ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA NASZE URAZY»

Piotr Kolomeytsev, ksiądz:

Młody Papież nie jest serialem o Kościele katolickim ani o intrygach w Kurii Rzymskiej, gdzie struktury władzy przeciwstawiają się sobie. To film o bardzo samotnym człowieku, który po doznaniu w dzieciństwie poważnej traumy psychicznej, w wieku 47 lat staje się władcą absolutnym. Wszak władza papieża, w przeciwieństwie do władzy współczesnych monarchów czy prezydentów, jest praktycznie Nieograniczony. A osoba, która na ogół nie jest na to bardzo gotowa, otrzymuje taką moc.

Na początku Lenny Belardo wygląda jak tyran i poszukiwacz przygód — zwłaszcza na tle innych kardynałów z ich nienagannymi manierami i zachowaniem. Szybko jednak zauważamy, że papież Pius XIII w swoim skandalicznym zachowaniu okazuje się bardziej szczery i szczery niż oni, kłamcy i hipokryci.

Pragną władzy, on też. Ale nie ma on względów kupieckich: szczerze dąży do zmiany istniejącego stanu rzeczy. Stając się ofiarą zdrady i oszustwa w dzieciństwie, chce stworzyć atmosferę uczciwości.

Wiele w jego zachowaniu oburza otaczających go ludzi, ale jego zwątpienie w wiarę wygląda najbardziej szokująco. Zauważ, że żadna z postaci z serii nie wyraża tych wątpliwości. I nagle uświadamiamy sobie, że ci, którzy nie mają wątpliwości, wielu z nich też nie ma wiary. A dokładniej tak: albo są tylko cynikami, albo są tak przyzwyczajeni do wiary, jak do czegoś rutynowego i obowiązkowego, że nie zastanawiają się już nad tą sprawą. Dla nich to pytanie nie jest bolesne, nieistotne.

Bardzo ważne jest, aby zrozumiał: czy istnieje Bóg, czy nie? Bo jeśli istnieje Bóg, jeśli On go słyszy, to Lenny nie jest sam.

Ale Lenny Belardo ciągle w udręce rozwiązuje ten problem. Bardzo ważne jest, aby zrozumiał: czy istnieje Bóg, czy nie? Bo jeśli istnieje Bóg, jeśli On go słyszy, to Lenny nie jest sam. Jest z Bogiem. To najsilniejsza linia w filmie.

Pozostali bohaterowie rozwiązują swoje ziemskie sprawy najlepiej jak potrafią i wszyscy są tu na ziemi, jak ryba w wodzie. Jeśli istnieje Bóg, to jest od nich nieskończenie daleko, a oni nie próbują budować z Nim relacji. A Lenny jest dręczony tym pytaniem, chce tego związku. I widzimy, że ma tę relację z Bogiem. I to jest pierwszy wniosek, jaki chcę wyciągnąć: wiara w Boga to nie wiara w rytuały i wspaniałe ceremonie, to wiara w Jego żywą obecność, w każdą minutową relację z Nim.

Kilkakrotnie papież Pius XIII przez różne postacie serialu nazywany jest świętym. To, że asceta, osoba święta, której władza nie psuje, staje się panem absolutnym, nie dziwi mnie, wręcz przeciwnie, wydaje się bardzo naturalne. Historia zna wiele takich przykładów: serbski prymas Paweł był niesamowitym ascetą. Absolutnie świętym człowiekiem był metropolita Antoni, głowa naszej diecezji Sourozh za granicą w Anglii.

To znaczy, ogólnie rzecz biorąc, normą jest, że na czele kościoła stoi święty. Niewierząca, cyniczna osoba zostanie skorumpowana przez jakąkolwiek władzę. Ale jeśli ktoś szuka relacji z Bogiem i zadaje pytania: „Dlaczego — ja?”, „Dlaczego — ja?”, „Czego w tym przypadku ode mnie oczekuje?” — władza nie psuje takiej osoby, ale wychowuje.

Lenny, będąc dość szczerym człowiekiem, rozumie, że ponosi ogromną odpowiedzialność. Nie ma z kim się tym dzielić. Ten ciężar obowiązków zmusza go do zmian i pracy nad sobą. Dorasta, staje się mniej kategoryczny.

Jednym z najciekawszych momentów w serii jest moment, w którym miękki i słaby kardynał Gutierez nagle zaczyna się z nim kłócić, a na końcu Papież mówi, że jest gotów zmienić swój punkt widzenia. A ci, którzy go otaczają, również stopniowo się zmieniają — swoim zachowaniem stwarza warunki do ich rozwoju. Zaczynają go słuchać, lepiej rozumieć jego i innych.

Po drodze Lenny popełnia błędy, czasem tragiczne. Na początku serialu jest tak pogrążony w swojej samotności, że po prostu nie zauważa innych. Jeśli napotka problem, myśli, że usuwając osobę, z łatwością ten problem rozwiąże. A kiedy okazuje się, że swoimi działaniami prowokuje ciąg tragicznych wydarzeń, Papież uświadamia sobie, że nie da się rozwiązać problemów i nie dostrzegać stojących za nimi ludzi. Zaczyna myśleć o innych.

A to pozwala wyciągnąć kolejny ważny wniosek: człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za swoich podwładnych, ale także za własne obrażenia. Jak mówią: „Lekarzu, ulecz się”. Jesteśmy zobowiązani, wchodząc w relacje z innymi ludźmi, nauczyć się pracy nad sobą, uciekając się w razie potrzeby do terapii, pomocy psychologa, księdza. Żebyś nie skrzywdził innych. W końcu wszystko, co nam się przydarza, nie dzieje się bez naszego udziału. Wydaje mi się, że cykl Młody Papież przekazuje tę ideę w skoncentrowanej formie.

«ŻYCIE TATY TO NIESKOŃCZONE POSZUKIWANIE KONTAKTU Z NIEDOSTĘPNYM PRZEDMIOTEM»

Maria Razlogova, psycholog:

Przede wszystkim postać Jude'a Lawa jest bardzo przyjemna do oglądania. Decydujące działanie ekstrawaganckiego kardynała, który przypadkiem stanął na czele Kościoła rzymskokatolickiego i planował zrewolucjonizować ultrakonserwatywną instytucję, odważył się płynąć pod prąd, kierując się jedynie osobistymi przekonaniami, jest świadectwem godnej podziwu odwagi .

A przede wszystkim podziwiam jego umiejętność kwestionowania «niezniszczalnych» dogmatów religijnych, w których Papież, jak nikt inny, ma być pewny. Przynajmniej w istnieniu Boga jako takiego. Młody papież wątpi, co sprawia, że ​​jego obraz jest bardziej obszerny, ciekawszy i bliższy widzowi.

Sieroctwo czyni go jeszcze bardziej ludzkim i żywym. Tragedia dziecka, które marzy o odnalezieniu rodziców, nie pojawiła się w fabule tylko po to, by wzbudzić współczucie. Odzwierciedla kluczowy motyw przewodni serii — poszukiwanie dowodów na istnienie Boga na tym świecie. Bohater wie, że ma rodziców, że najprawdopodobniej żyją, ale nie może się z nimi skontaktować ani zobaczyć. Tak jest z Bogiem.

Życie Papieża to niekończące się poszukiwanie kontaktu z niedostępnym przedmiotem. Świat zawsze okazuje się bogatszy od naszych pomysłów, jest w nim miejsce na cuda. Jednak ten świat nie gwarantuje nam odpowiedzi na wszystkie nasze pytania.

Łagodne romantyczne uczucia Papieża do młodej, pięknej mężatki są wzruszające. Delikatnie jej odmawia, ale zamiast moralizować, od razu nazywa siebie tchórzem (jak zresztą wszyscy księża): kochanie drugiej osoby jest zbyt przerażające i bolesne, dlatego ludzie Kościoła wybierają miłość do Boga dla siebie — bardziej niezawodne i bezpieczne.

Te słowa pokazują psychologiczną cechę bohatera, którą eksperci nazywają zaburzeniem przywiązania w wyniku wczesnej traumy. Dziecko porzucone przez rodziców jest pewne, że zostanie porzucone, dlatego całkowicie odmawia jakiegokolwiek bliskiego związku.

A jednak osobiście serial odbieram jako bajkę. Mamy do czynienia z bohaterem, którego w rzeczywistości nie da się spotkać. Wygląda na to, że potrzebuje tego samego co ja, marzy o tym samym, o czym ja marzę. Ale w przeciwieństwie do mnie potrafi to osiągnąć, iść pod prąd, podejmować ryzyko i odnosić sukcesy. Zdolny do robienia rzeczy, na które nie mogę sobie pozwolić z tego czy innego powodu. Potrafi ponownie przemyśleć swoje przekonania, przetrwać traumę i przekształcić nieuniknione cierpienie w coś niesamowitego.

Seria ta pozwala wirtualnie doświadczyć doświadczenia, które w rzeczywistości nie jest dla nas dostępne. Właściwie to jest część tego, co pociąga nas do sztuki.

Dodaj komentarz