Psychologia

W sklepach, na ulicy, na placach zabaw często spotykamy rodziców krzyczących, bijących lub niegrzecznie ciągnących swoje dzieci. Co zrobić, ominąć lub interweniować i zrobić uwagę? Psycholog Vera Vasilkova wyjaśnia, jak się zachować, jeśli byłeś świadkiem takiej sceny.

Niewiele osób jest w stanie spokojnie przejść obok, jeśli facet zaatakuje dziewczynę na ulicy lub torebkę zabra się babci. Ale w sytuacji, gdy matka krzyczy lub daje klapsy dziecku, wszystko się komplikuje. Czy my — osoby postronne — mamy prawo ingerować w sprawy rodzinne innych ludzi? Czy możemy pomóc w tej sytuacji?

Zobaczmy, dlaczego tak wiele emocji i myśli wywołuje takie sceny u przypadkowych przechodniów. A także zastanów się, jaki rodzaj interwencji i w jakich sytuacjach jest akceptowalny i użyteczny.

Sprawy rodzinne

Wszystko, co dzieje się między dziećmi a rodzicami w domu, to ich sprawa. Do czasu pojawienia się sygnałów alarmowych — dziwny stan i zachowanie dziecka, skargi z jego strony, liczne siniaki, krzyki czy rozdzierający płacz za ścianą. I nawet wtedy należy się dokładnie zastanowić przed powołaniem np. kurateli.

Ale jeśli na ulicy ma miejsce skandal, wszyscy przechodnie stają się nieświadomymi uczestnikami. Niektóre z nich są z dziećmi, które są wrażliwe na takie sceny. A potem okazuje się, że społeczeństwo ma prawo interweniować – a często nie tylko chronić dziecko przed skandaliczną sceną, ale też dbać o siebie i swoje dzieci, którym nawet oglądanie scen przemocy na ogół nie przydaje się.

Głównym pytaniem jest, jakiego rodzaju interwencja powinna być, aby pomagała, a nie szkodziła.

Dlaczego sceny z uderzeniami i krzykami ranią przechodniów

Każda osoba ma empatię — zdolność odczuwania emocji i bólu drugiej osoby. Ból dzieci odczuwamy bardzo dotkliwie, a jeśli nagle dziecko się obrazi, chcemy głośno powiedzieć: „Natychmiast przestań!”

Co ciekawe, w sytuacji z własnym dzieckiem zdarza się, że nie słyszymy jego emocji, bo są też nasze — uczucia rodzicielskie, które mogą dla nas zabrzmieć głośniej. Tak więc w przypadku, gdy rodzic na ulicy wściekle „wbija” coś swojemu dziecku, rodzic słyszy swoje emocje znacznie głośniej niż dzieci. Z zewnątrz jest to scena znęcania się nad dziećmi, straszna przez sam fakt, a oglądanie i słuchanie tego jest jeszcze straszniejsze.

Sytuacja jest podobna do katastrofy lotniczej i wymaga od rodzica założenia maski tlenowej najpierw dla siebie, a następnie dla dziecka

Ale jeśli zajrzysz od środka, jest to sytuacja awaryjna, w której zarówno rodzic, jak i dziecko potrzebują pomocy. Dziecko, bez względu na to, czy jest winne, czy nie, w żadnym wypadku nie zasługuje na okrutne traktowanie.

A rodzic osiągnął punkt wrzenia i swoimi działaniami krzywdzi dziecko, psuje związek i dodaje sobie poczucia winy. Ale nie robi tak strasznych rzeczy znikąd. Być może jest to nadmiernie zmęczona mama lub tata, którzy dorastali w sierocińcu i mają takie wzorce zachowań w stresie. To nikogo nie usprawiedliwia, ale pozwala spojrzeć na to, co dzieje się trochę z zewnątrz.

I okazuje się, że sytuacja jest podobna do katastrofy samolotu i konieczne jest, aby rodzic najpierw założył maskę tlenową dla siebie, a potem dla dziecka.

Oczywiście wszystko to dotyczy tych przejawów przemocy, w których nie ma bezpośredniego zagrożenia czyjegoś życia. Jeśli byłeś świadkiem sceny ze szczerym pobiciem — to samolot, który już się rozbił, żadne maski tlenowe nie pomogą — wezwij pomoc tak szybko, jak to możliwe lub zainterweniuj sam.

Nie możesz dawać klapsa dzieciom!

Tak, klapsy to także przemoc, a pierwszą rzeczą, którą chcesz zrobić, to natychmiast ją powstrzymać. Ale co kryje się za tym zamiarem? Potępienie, gniew, odrzucenie. I wszystkie te uczucia są całkiem zrozumiałe, bo dzieciom jest bardzo przykro.

I wydaje się, że można znaleźć właściwe słowa, które niczym „magiczny klucz” otworzą drogę z kręgu przemocy.

Ale jeśli ktoś z zewnątrz podchodzi do rozzłoszczonego ojca i mówi: „Robisz dziecku złe rzeczy! Nie wolno bić dzieci! Zatrzymaj się!" – jak myślisz, jak daleko zostanie wysłany z taką opinią? Takie uwagi tylko kontynuują cykl przemocy. Niezależnie od słów, niestety nie ma magicznego klucza, który otwiera drzwi do serca rozgniewanego rodzica. Co robić? Zamknij się i odejdź?

Nie będzie można znaleźć takich słów, które od razu zadziałałyby na każdego rodzica i zatrzymałyby to, co tak bardzo nam się nie podoba

Media społecznościowe są pełne wspomnień dorosłych, którzy byli wykorzystywani jako dzieci. Piszą, że najbardziej marzyły im się, żeby ktoś ich chronił wtedy, dawno temu, gdy ich rodzice byli niesprawiedliwi lub okrutni. I wydaje nam się, że z przechodnia można zmienić się w obrońcę, jeśli nie dla nas samych, ale dla tego cudzego dziecka… Ale czy tak jest?

Problem polega na tym, że wymyślanie i ingerowanie w ich sprawy bez zgody uczestników jest również nieco gwałtowne. Tak więc mając dobre intencje, często kontynuujemy całkowicie niemiłe. Jest to uzasadnione w przypadkach, gdy trzeba przerwać bójkę i wezwać policję. Ale w sytuacji z krzyczącym rodzicem i dzieckiem interweniowanie tylko doda wściekłości do ich komunikacji.

Zdarza się nawet, że zawstydzony dorosły przypomina sobie, że jest „publicznie”, odkłada „zabiegi wychowawcze”, ale w domu dziecko dostanie podwójnie.

Czy naprawdę nie ma wyjścia? I nic nie możemy zrobić, aby pomóc dzieciom?

Jest wyjście, ale nie ma magicznego klucza. Nie będzie można znaleźć takich słów, które od razu zadziałałyby na każdego rodzica i zatrzymałyby to, co tak bardzo nam się nie podoba, a co krzywdzi dzieci.

Rodzice potrzebują czasu na zmianę. Społeczeństwo potrzebuje czasu na zmiany. Według niektórych teorii, nawet jeśli większość rodziców już teraz zacznie nad sobą pracować, wprowadzając metody rodzicielstwa bez przemocy, znaczące zmiany zobaczymy dopiero po 1-2 pokoleniach.

Ale my – przypadkowi świadkowie rodzicielskiej niesprawiedliwości lub okrucieństwa – możemy pomóc przerwać cykl nadużyć.

Tylko to wyjście nie prowadzi przez potępienie. I poprzez informację, wsparcie i sympatię, i to tylko stopniowo, małymi krokami.

Informacja, wsparcie, empatia

Jeśli byłeś świadkiem sytuacji, która bezpośrednio zagraża życiu dziecka (nawet bicie), oczywiście powinieneś zadzwonić na policję, wezwać pomoc, przerwać walkę. W innych przypadkach głównym mottem powinno być „Nie szkodzić”.

Informacja na pewno nie zaszkodzi — przekazywanie informacji o tym, jak przemoc szkodzi dziecku i jego przyszłej relacji rodzic-dziecko. Ale to nie powinno mieć miejsca w emocjonalnym momencie. Znam przypadki, kiedy ulotki i czasopisma o edukacji wrzucano do skrzynki pocztowej jednej rodziny. Dobra opcja dla informacji.

Największą trudnością jest znalezienie choćby odrobiny współczucia dla tego zirytowanego, wściekłego, krzyczącego lub bijącego dorosłego.

Możesz też pisać artykuły, kręcić filmy, udostępniać infografiki, rozmawiać o najnowszych badaniach rodzicielskich na imprezach dla rodziców.

Ale w sytuacji, gdy rodzic bije dziecko, nie można go o tym poinformować, a osądzanie jest bezużyteczne, a może nawet szkodliwe. Potrzebujesz maski tlenowej dla rodzica, pamiętasz? Trudno w to uwierzyć, ale tak przerywa się krąg przemocy. Nie mamy prawa wychowywać cudzych dzieci, ale możemy pomóc rodzicom w stresie.

Największym wyzwaniem jest znalezienie choćby odrobiny współczucia dla tego zirytowanego, wściekłego, krzyczącego lub bijącego dorosłego. Ale wyobraź sobie, jak bardzo musiał zostać pobity jako dziecko, jeśli stał się zdolny do czegoś takiego.

Czy możesz znaleźć w sobie współczucie? Nie każdy może współczuć rodzicowi w takiej sytuacji i to też jest normalne.

Jeśli znajdziesz w sobie współczucie, możesz spróbować delikatnie interweniować w scenach przemocy rodzicielskiej. Najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, jest jak najbardziej neutralna pomoc rodzicowi. Oto kilka sposobów na pomoc.

Jak się zachować?

Te wskazówki mogą wydawać się niejednoznaczne, ale uwierz mi, właśnie taka reakcja pomoże zarówno obrażonemu dziecku, jak i dorosłemu. I wcale nie twoje krzyki na już zirytowanego rodzica.

1. Zapytaj: „Czy potrzebujesz pomocy? Może jesteś zmęczony? z wyrazem współczucia.

Możliwy wynik: „NIE, odejdź, żadna sprawa” to najbardziej prawdopodobna odpowiedź, jaką otrzymasz. Wtedy nie narzucaj się, zrobiłeś już coś ważnego. Mama lub tata odrzucili twoją pomoc, ale to jest przełamanie schematu — nie zostali potępieni, ale okazali współczucie. I dziecko to zobaczyło — dla niego to też dobry przykład.

2. Możesz zapytać tak: „Musisz być bardzo zmęczony, może przyniosę ci kawę z najbliższej kawiarni? A może chcesz, żebym bawiła się z Twoim dzieckiem w piaskownicy przez pół godziny, a Ty po prostu siedzisz?

Możliwy wynik: Niektóre mamy zgodzą się przyjąć pomoc, na początku jednak zawstydzą się ponownie: „Zdecydowanie możesz iść i kupić mi kawę/majstrę w piaskownicy, czy to ci to utrudni?” Ale jest szansa, że ​​mama odmówi twojej pomocy. I to jest w porządku. Zrobiłeś, co mogłeś. Takie małe kroki są bardzo ważne, nawet jeśli efekt nie jest od razu widoczny.

3. Niektórzy z nas mogą łatwo znaleźć kontakt z nieznajomymi, a jeśli to Twój talent — porozmawiaj ze zmęczoną mamą/tatą, słuchaj i współczuj.

Możliwy wynik: Czasami «rozmowa z nieznajomym w pociągu» jest uzdrowieniem, jest rodzajem spowiedzi. Tutaj jest mniej więcej tak samo — jeśli dana osoba ma podzielić się czymś własnym lub płakać, zrozumiesz to. Dopinguj dowolnymi słowami, sympatyzuj, każdy taki udział się przyda.

4. Miej przy sobie kilka wizytówek psychologa rodzinnego i dziel się czasem kontaktem ze słowami: „Z moją dziewczyną było podobnie, zmęczyła się, a dziecko nie posłuchało, a psycholog pomógł”. Wizytówki — dla tych, którzy już zgodzili się przyjąć Twoją pomoc lub zaproponować rozmowę. I to jest opcja „dla zaawansowanych” — nie wszyscy rozumieją, jak psycholog może pomóc, nie wszyscy zgadzają się na to wydać pieniądze. Twoim zadaniem jest oferowanie.

Możliwy wynik: Reakcja może być inna — ktoś to z grzeczności odbierze, ktoś szczerze pomyśli o skorzystaniu z pożytecznego kontaktu, a ktoś powie: „Nie, dzięki, nie potrzebujemy psychologa” — i ma prawo do takiego odpowiadać. Nie musisz nalegać. Uzyskanie odpowiedzi „Nie” nie zawsze jest łatwe. A jeśli czujesz, że jesteś z tego powodu smutny lub smutny, podziel się tym z ukochaną osobą, która będzie mogła Cię wesprzeć.

Dbaj o siebie

Każdy ma swój własny poziom akceptacji przemocy. Dla niektórych krzyki są normalne, ale lanie to już za dużo. Dla niektórych normą jest czasami, w skrajnym przypadku, dawanie klapsa dziecku. Dla innych dopuszczalna jest kara pasem. Niektórzy ludzie w ogóle nie akceptują czegoś takiego.

Kiedy jesteśmy świadkami przemocy przekraczającej naszą osobistą tolerancję, może to boleć. Zwłaszcza jeśli w naszym dzieciństwie były kary, upokorzenia, przemoc. Niektórzy mają zwiększony poziom empatii, to znaczy są bardziej wrażliwi na wszelkie sceny emocjonalne.

Im więcej współczucia rodzice otrzymają w nagłych wypadkach, tym lepiej dla ich dzieci i rodzin. A lepsze i szybsze społeczeństwo się zmieni

Jeśli zranią Cię sytuacje, w których rodzice są niegrzeczni wobec swoich dzieci, ważne jest, aby zadbać o siebie. Zrozum, dlaczego cię to boli, być może znajdź przyczynę i zamknij uraz, jeśli oczywiście taki istnieje.

Dziś wielu rodziców zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw związanych z klapsami i pasem, ale nie każdy jest w stanie zmienić swoje zachowanie. Ci, którym się udaje, i ci, którzy próbują, są szczególnie wrażliwi na przypadkowe sceny przemocy.

Dbanie o siebie brzmi samolubnie, jeśli chodzi o obserwowaną scenę przemocy. Wydaje nam się, że obniżenie progu wrażliwości na takie zjawiska jest niemal zdradą. Ale z drugiej strony otwiera nowe możliwości — przepracowawszy własne traumy, zachowując się w ten sposób samolubnie, znajdziemy w sobie więcej miejsca na współczucie, pomoc. Okazuje się, że jest to przydatne nie tylko dla nas osobiście, ale także dla całego społeczeństwa. W końcu im więcej współczucia rodzice otrzymają w sytuacji zagrożenia, tym lepiej dla ich dzieci i rodzin, a społeczeństwo będzie się zmieniać lepiej i szybciej.

Dodaj komentarz