Psychologia

Historia jest stara jak świat: jest piękna, mądra, odnosząca sukcesy, ale z jakiegoś powodu przez lata wysycha dla kogoś, kto według wszystkich relacji nie jest wart nawet jej małego palca. Samolubna dupa, infantylny typ, wiecznie zamężna — pociąga ją, by oddać całą swoją miłość osobie, która nie jest zdolna do zdrowego związku. Dlaczego wiele kobiet chce znosić, mieć nadzieję i czekać na mężczyznę, który jest ich oczywiście niegodny?

Powiedziano nam: nie jesteście parą. Sami czujemy, że mężczyzna naszych marzeń nie traktuje nas tak, jak na to zasługujemy. Ale nie wyjeżdżamy, jeszcze więcej staramy się go wygrać. Jesteśmy uzależnieni, przytknięci do uszu. Ale dlaczego?

1.

Im więcej inwestujemy w człowieka, tym bardziej się do niego przywiązujemy.

Kiedy nie otrzymujemy od razu uwagi i miłości, których pragniemy, myślimy, że na to zasługujemy. Coraz więcej inwestujemy w relacje, ale jednocześnie rośnie nasza frustracja, pustka i poczucie bezwartościowości. Psycholog Jeremy Nicholson nazwał to zasadą kosztów utopionych. Kiedy troszczymy się o innych ludzi, troszczymy się o nich, rozwiązujemy ich problemy, zaczynamy ich bardziej kochać i doceniać, ponieważ mamy nadzieję, że zainwestowana miłość nie może nie wrócić do nas z „zainteresowaniem”.

Dlatego przed rozpłynięciem się w inną osobę warto zastanowić się: czy ustawiliśmy wewnętrzny licznik? Czy oczekujemy czegoś w zamian? Jak bezwarunkowa i niewymagająca jest nasza miłość? A czy jesteśmy gotowi na taką ofiarę? Jeśli w sercu twojego związku nie ma początkowo miłości, szacunku i oddania, bezinteresowność z jednej strony nie przyniesie cenionych owoców. W międzyczasie zależność emocjonalna dawcy będzie się tylko nasilać.

2.

Akceptujemy wersję miłości, na którą zasługujemy we własnych oczach.

Być może w dzieciństwie był odwiedzający lub pijący tata lub w młodości nasze serce było złamane. Być może wybierając bolesny scenariusz, gramy w starą sztukę o odrzuceniu, nieosiągalności marzeń i samotności. A im dłużej kręcimy się w spirali, im bardziej cierpi samoocena, tym trudniej rozstać się ze zwykłym motywem, w którym przeplatają się ból i przyjemność.

Ale jeśli zdamy sobie sprawę, że on, ten motyw, jest już obecny w naszym życiu, możemy świadomie zabronić sobie wchodzenia w takie frustrujące relacje. Za każdym razem, gdy idziemy na kompromis, ustanawiamy precedens dla kolejnego nieudanego romansu. Możemy przyznać, że zasługujemy na coś więcej niż związek z osobą, która nie jest dla nas zbyt pasją.

3.

To chemia mózgu

Larry Young, dyrektor Center for Translational Social Neuroscience na Emory University, doszedł do wniosku, że utrata partnera w wyniku zerwania lub śmierci jest podobna do odstawienia narkotyków. Jego badania wykazały, że zwykłe myszy nornikowe wykazywały wysoki poziom stresu chemicznego i były w stanie wysokiego niepokoju po oddzieleniu się od partnera. Mysz wielokrotnie powracała do wspólnego środowiska pary, co doprowadziło do produkcji oksytocyny „hormonu przywiązania” i zmniejszenia lęku.

Starożytny mechanizm obronny można prześledzić w pragnieniu utrzymywania kontaktu za wszelką cenę.

Larry Young twierdzi, że zachowanie nornika jest podobne do ludzkiego: myszy wracają nie dlatego, że naprawdę chcą być ze swoimi partnerami, ale dlatego, że nie mogą znieść stresu związanego z rozłąką.

Neurolog podkreśla, że ​​osoby, które w małżeństwie padły ofiarą przemocy werbalnej lub fizycznej, często wbrew zdrowemu rozsądkowi odmawiają zakończenia związku. Ból przemocy jest mniej intensywny niż ból przerwy.

Ale dlaczego kobiety są bardziej skłonne tolerować niewłaściwe zachowanie swoich wybrańców? Zgodnie z teoriami biologii ewolucyjnej kobiety z jednej strony są początkowo bardziej selektywne w doborze partnera. Przetrwanie potomstwa w dużej mierze zależało od właściwego wyboru towarzysza w prehistorycznej przeszłości.

Z drugiej strony, chcąc za wszelką cenę pozostać w kontakcie w przyszłości, można prześledzić starożytny mechanizm obronny. Kobieta nie mogła sama wychować dziecka i potrzebowała obecności przynajmniej niektórych, ale mężczyzny.

Innymi słowy, mężczyźnie łatwiej jest opuścić związek w kontekście jego przyszłych perspektyw reprodukcyjnych. W przypadku kobiet ryzyko jest większe, zarówno przy zawieraniu związku, jak i jego rozpadzie.


Źródło: Justmytype.ca.

Dodaj komentarz