Psychologia

Medycyna szybko się rozwija. Obecnie większość chorób jest uleczalna. Ale lęki i słabości pacjentów nigdzie nie znikają. Lekarze leczą ciało i w ogóle nie myślą o duszy pacjenta. Psychologowie spierają się o nieludzkość tego podejścia.

Asystent zgłasza się do kierownika oddziału o ostatniej wizycie: „Zmierzyłem puls, pobrałem krew i mocz do analizy”, wylicza na maszynie. A profesor pyta go: „A ręka? Wziąłeś rękę pacjenta? To ulubiona anegdota lekarza rodzinnego Martina Winklera, autora książki Choroba Sachsa, którą sam usłyszał od słynnego francuskiego neurologa Jeana Hamburgera.

Podobne historie zdarzają się w wielu szpitalach i klinikach. „Zbyt wielu lekarzy traktuje pacjentów tak, jakby byli tylko przedmiotem badań, a nie ludźmi” — ubolewa Winkler.

O tej „nieludzkości” opowiada 31-letni Dmitry, opowiadając o poważnym wypadku, w którym uległ. Przeleciał przez przednią szybę, łamiąc sobie kręgosłup. „Nie czułem już nóg i nie wiedziałem, czy będę mógł znowu chodzić” – wspomina. „Naprawdę potrzebowałem pomocy mojego chirurga.

Zamiast tego, dzień po operacji, przyszedł do mojego pokoju ze swoimi mieszkańcami. Bez słowa powitania podniósł koc i powiedział: „Masz przed sobą paraplegię”. Chciałem tylko krzyczeć mu w twarz: „Nazywam się Dima, a nie „paraplegia”!”, Ale byłem zdezorientowany, poza tym byłem zupełnie nagi, bezbronny.

Jak to mogło się stać? Winkler wskazuje na francuski system edukacji: „Egzamin wstępny na wydział nie ocenia ludzkich cech, a jedynie umiejętność całkowitego poświęcenia się pracy” – wyjaśnia. „Wielu spośród wybranych jest tak oddanych idei, że przed pacjentem chowają się za technicznymi aspektami leczenia, aby uniknąć często niepokojącego kontaktu z ludźmi. Tak jak na przykład adiunkci uniwersyteccy, tzw. baronowie: ich mocnymi stronami są publikacje naukowe i pozycja hierarchiczna. Oferują uczniom model sukcesu”.

Tego stanu rzeczy nie podziela profesor Simonetta Betti, profesor nadzwyczajny komunikacji i relacji w medycynie na Uniwersytecie w Mediolanie: „Nowa edukacja uniwersytecka we Włoszech zapewnia przyszłym lekarzom 80 godzin zajęć z komunikacji i relacji. Ponadto umiejętność komunikowania się z pacjentami jest jednym z najważniejszych kryteriów w państwowym egzaminie z kwalifikacji zawodowych, stanowiącym 60% oceny końcowej.”

Mówiła o moim ciele tak, jak mechanik mówi o samochodzie!

„My, młodsze pokolenie, wszyscy się różnimy”, mówi profesor Andrea Casasco, syn lekarzy, adiunkt na Uniwersytecie w Pawii i dyrektor Włoskiego Centrum Diagnostycznego w Mediolanie. „Mniej powściągliwy i powściągliwy, pozbawiony magicznej, świętej aury, która otaczała lekarzy. Jednak, w szczególności ze względu na intensywny reżim szpitali i klinik, wiele osób koncentruje się bardziej na problemach fizycznych. Ponadto istnieją specjalności «gorące» — ginekologia, pediatria — i «zimne» — chirurgia, radiologia: np. radiolog nie spotyka się nawet z pacjentami.

Niektórzy pacjenci czują się niczym więcej niż „przypadek w praktyce”, jak na przykład 48-letnia Lilia, która dwa lata temu była operowana z powodu guza w klatce piersiowej. Tak wspomina swoje uczucia z każdej wizyty u lekarza: „Pierwszy raz, kiedy lekarz studiował moje radiogramy, byłam w holu. I przed bandą nieznajomych wykrzyknęła: „Nic dobrego!” Mówiła o moim ciele tak, jak mechanik mówi o samochodzie! Dobrze, że przynajmniej pielęgniarki mnie pocieszyły.

Relacja lekarz-pacjent również może się zagoić

„Relacje lekarz-pacjent są zdominowane przez protekcjonalny styl oparty na ślepej wierze” – kontynuuje Simonetta Betty. — W naszych czasach na szacunek trzeba zasłużyć kompetencjami naukowymi i sposobem podejścia do pacjenta. Lekarz musi zachęcać pacjentów do samodzielności w leczeniu, pomagać im w adaptacji do choroby, radzenia sobie z zaburzeniami: to jedyny sposób na poradzenie sobie z przewlekłymi dolegliwościami.

Wraz z rozwojem chorób, z którymi trzeba żyć, medycyna również się zmienia, przekonuje Andrea Casasco: „Specjaliści nie są już tymi, którzy widzą cię tylko raz. Choroby kości i choroby zwyrodnieniowe, cukrzyca, problemy z krążeniem — wszystko to leczy się przez długi czas, dlatego konieczne jest budowanie relacji. Jako lekarz i lider nalegam na szczegółowe długoterminowe wizyty, ponieważ uwaga jest również narzędziem klinicznym”.

Każdy boi się cierpienia i strachu pacjentów, jeśli trochę włączą empatię.

Jednak lekarze coraz częściej spotykają się z przesadnym oczekiwaniem, że wszystko da się rozwiązać i wyleczyć – wyjaśnia Mario Ancona, psychiatra, psychoterapeuta i prezes Stowarzyszenia Analizy Dynamiki Relacji, organizator seminariów i kursów dla lekarzy personalnych w całych Włoszech. „Kiedyś ludzie byli skłonni wspierać, a teraz twierdzą, że leczą. Powoduje to niepokój, napięcie, niezadowolenie u lekarza prowadzącego, aż do wypalenia. Uderza to lekarzy i osobistych asystentów na oddziałach onkologii, intensywnej terapii i psychiatrii.

Są też inne powody: „Dla kogoś, kto wybrał drogę pomagania innym, bardzo męczące jest bycie obwinianym za błędy lub nieumiejętność obliczenia swojej siły” – wyjaśnia Ancona.

Jako przykład przytacza historię przyjaciela pediatry: „Odkryłem u jednego niemowlęcia wady rozwojowe i kazałem go zbadać. Moja asystentka, gdy zadzwonili rodzice dziecka, odłożyła wizytę o kilka dni bez ostrzeżenia. I poszli do mojego kolegi, aby rzucić mi w twarz nową diagnozę. Który sam już zainstalowałem!”

Młodzi lekarze chętnie poprosiliby o pomoc, ale od kogo? W szpitalach nie ma wsparcia psychologicznego, zwyczajowo mówi się o pracy w kategoriach technicznych, każdy boi się otrzymać cały ból i strach pacjentów, jeśli trochę włączą współczucie. A częste spotkania ze śmiercią wywołają strach u każdego, także u lekarzy.

Pacjenci mają trudności z obroną

„Choroba, niepokój w oczekiwaniu na wyniki, wszystko to sprawia, że ​​pacjenci i ich rodziny są narażeni. Każde słowo, każdy gest lekarza ma głęboki rezonans” – wyjaśnia Ancona, dodając: „Dla chorego choroba jest wyjątkowa. Każdy, kto odwiedza chorego, postrzega jego chorobę jako coś normalnego, zwyczajnego. A ten powrót do normalności pacjentowi może wydawać się potanieniem”.

Krewni mogą być silniejsi. Oto, co Tatyana, 36 lat (u jej 61-letniego ojca zdiagnozowano guza wątroby): „Kiedy lekarze prosili o wiele badań, tata cały czas protestował, ponieważ wszystko wydawało mu się głupie . Lekarze tracili cierpliwość, mama milczała. Apelowałem do ich człowieczeństwa. Wypuściłem emocje, które wcześniej dusiłem. Od tego momentu aż do śmierci mojego ojca zawsze pytali, jak się czuję. W niektóre noce wystarczyła filiżanka kawy w ciszy, żeby wszystko powiedzieć.

Czy pacjent powinien wszystko rozumieć?

Prawo zobowiązuje lekarzy do udzielania pełnych informacji. Uważa się, że jeśli szczegóły choroby i wszystkie możliwe sposoby leczenia nie będą ukrywane przed pacjentami, będą oni mogli lepiej walczyć z chorobą. Ale nie każdy pacjent jest w stanie zrozumieć wszystko, co nakazuje prawo wyjaśnić.

Na przykład, jeśli lekarz powie kobiecie z torbielą jajnika: „Może być łagodna, ale na wszelki wypadek ją usuniemy”, będzie to prawda, ale nie wszystko. Powinien był to powiedzieć: „Istnieje trzy procent szans na nowotwór. Zrobimy analizę, aby określić naturę tej torbieli. Jednocześnie istnieje ryzyko uszkodzenia jelit, aorty, a także niebezpieczeństwo niebudzenia się po znieczuleniu.

Tego rodzaju informacje, choć dość szczegółowe, mogą skłonić pacjenta do odmowy leczenia. Dlatego obowiązek poinformowania pacjenta musi być spełniony, ale nie lekkomyślnie. Ponadto obowiązek ten nie jest bezwzględny: zgodnie z Konwencją o prawach człowieka i biomedycynie (Oviedo, 1997) pacjent ma prawo odmówić poznania diagnozy, a w tym przypadku krewni są informowani.

4 wskazówki dla lekarzy: jak budować relacje

Porady psychiatry Mario Ancony i profesor Simonetta Betty.

1. W nowym modelu psychospołecznym i zawodowym leczenie nie oznacza „wymuszania”, ale oznacza „negocjowanie”, zrozumienie oczekiwań i mentalności osoby, która jest przed Tobą. Ten, kto cierpi, jest w stanie oprzeć się leczeniu. Lekarz musi być w stanie przezwyciężyć ten opór.

2. Po nawiązaniu kontaktu lekarz musi być przekonujący, wzbudzać u pacjentów pewność wyniku i poczucie własnej skuteczności, pobudzać do samodzielności i odpowiedniego przystosowania się do choroby. To nie jest zachowanie, które zwykle ma miejsce w przypadku diagnozy i przepisanego leczenia, gdzie pacjent postępuje zgodnie z instrukcjami, „ponieważ lekarz wie, co robi”.

3. Ważne jest, aby lekarze nie uczyli się sztuczek komunikacyjnych (na przykład uśmiechu na służbie), ale aby osiągnąć rozwój emocjonalny, zrozumieć, że wizyta u lekarza to spotkanie ze sobą, które daje upust emocjom. I wszystkie z nich są brane pod uwagę przy stawianiu diagnozy i wyborze terapii.

4. Często pacjenci przychodzą z dużą ilością informacji z programów telewizyjnych, czasopism, Internetu, co tylko zwiększa niepokój. Lekarze powinni przynajmniej zdawać sobie sprawę z tych obaw, które mogą zwrócić pacjenta przeciwko specjaliście. Ale co najważniejsze, nie udawaj, że jesteś wszechmocny.

Dodaj komentarz