Psychologia

Praca psychoterapeutyczna czasami trwa latami, a klienci nie zawsze są w stanie zrozumieć: czy jest jakiś postęp? W końcu nie wszystkie przemiany są przez nich postrzegane jako zmiany na lepsze. Jak klient może zrozumieć, że wszystko idzie tak, jak powinno? Opinia terapeutki Gestalt Eleny Pawluczenko.

„czysta” terapia

W sytuacjach, gdy klient przychodzi z konkretną prośbą — na przykład, aby pomóc rozwiązać konflikt lub dokonać odpowiedzialnego wyboru — dość łatwo jest ocenić wydajność. Konflikt jest rozwiązany, wybór dokonany, co oznacza, że ​​zadanie jest rozwiązane. Oto typowa sytuacja.

Przychodzi do mnie kobieta, która ma problemy z mężem: w niczym się nie zgadzają, kłócą się. Martwi się, że miłość, jak się wydaje, odeszła i być może nadszedł czas na rozwód. Ale nadal chce spróbować naprawić związek. Na pierwszych spotkaniach badamy ich styl interakcji. Ciężko pracuje, aw rzadkich wolnych godzinach spotyka się z przyjaciółmi. Jest znudzona, próbuje go gdzieś zaciągnąć, odmawia, powołując się na zmęczenie. Jest obrażona, wygłasza pretensje, on w odpowiedzi się denerwuje, a jeszcze mniej chce z nią spędzać czas.

Błędne koło, rozpoznawalne, jak sądzę, przez wielu. I tak załatwiamy z nią kłótnię za kłótnią, próbujemy zmienić reakcję, zachowanie, znaleźć inne podejście, w jakiejś sytuacji iść do męża, podziękować mu za coś, coś z nim przedyskutować… Mąż zauważa zmiany i też bierze kroki w kierunku . Stopniowo relacje stają się cieplejsze i mniej sprzeczne. Z tym, że nadal nie da się zmienić, rezygnuje i uczy się konstruktywnie zarządzać, ale poza tym uznaje swoją prośbę w XNUMX% za zaspokojoną i kończy terapię.

Kiedy nie jest jasne…

To zupełnie inna historia, gdy klient przychodzi z głębokimi problemami osobistymi, gdy coś w sobie trzeba poważnie zmienić. Nie jest tu łatwo określić skuteczność pracy. Dlatego dla klienta przydatne jest poznanie głównych etapów głębokiej pracy psychoterapeutycznej.

Zwykle pierwsze 10-15 spotkań jest postrzegane jako bardzo efektywne. Zaczynając zdawać sobie sprawę z tego, jak układa się problem, który uniemożliwia mu życie, człowiek często czuje ulgę i entuzjazm.

Załóżmy, że kontaktuje się ze mną mężczyzna, który skarży się na wypalenie zawodowe, zmęczenie i niechęć do życia. Podczas kilku pierwszych spotkań okazuje się, że w ogóle nie jest w stanie bronić i promować swoich potrzeb, że żyje służąc innym — zarówno w pracy, jak i życiu osobistym. A konkretnie — wychodzi na spotkanie wszystkich, zgadza się ze wszystkim, nie umie powiedzieć „nie” i nalega na siebie. Oczywiście, jeśli w ogóle nie dbasz o siebie, pojawia się zmęczenie.

I tak, gdy klient rozumie przyczyny tego, co się z nim dzieje, widzi ogólny obraz swoich działań i ich konsekwencji, doświadcza wglądu — oto on! Pozostaje jeszcze kilka kroków, a problem zostanie rozwiązany. Niestety to złudzenie.

Główna iluzja

Zrozumienie to nie to samo co decyzja. Ponieważ opanowanie każdej nowej umiejętności wymaga czasu i wysiłku. Klientowi wydaje się, że łatwo może powiedzieć „Nie, przepraszam, nie mogę / Ale tak chcę!”, ponieważ rozumie, dlaczego i jak to powiedzieć! A mówi jak zwykle: „Tak, kochanie / Oczywiście zrobię wszystko!” — i jest szalenie zły na siebie za to, a potem na przykład nagle załamuje się na partnera… Ale naprawdę nie ma się o co złościć!

Ludzie często nie zdają sobie sprawy, że nauka nowego sposobu zachowania jest tak samo łatwa jak na przykład nauka prowadzenia samochodu. Teoretycznie możesz wszystko wiedzieć, ale zasiądź za kierownicą i pociągnij dźwignię w złym kierunku, a wtedy nie zmieścisz się na parkingu! Nauczenie się koordynować swoje działania w nowy sposób i doprowadzać je do takiej automatyzmu, gdy jazda przestaje być stresująca i zamienia się w przyjemność, a jednocześnie jest wystarczająco bezpieczna dla Ciebie i osób wokół Ciebie, wymaga długiej praktyki. Tak samo jest z umiejętnościami parapsychicznymi!

Najtrudniejszy

Dlatego w terapii koniecznie przychodzi etap, który nazywamy „plateau”. To jak ta pustynia, po której trzeba chodzić czterdzieści lat, zataczając kręgi i czasami tracąc wiarę w osiągnięcie pierwotnego celu. A czasem jest to nieznośnie trudne. Bo człowiek już wszystko widzi, rozumie „tak jak być powinno”, ale to, co próbuje zrobić, skutkuje albo najmniejszą rzeczą, albo działaniem zbyt silnym (a więc nieskutecznym), albo czymś generalnie przeciwnym do tego, co jest pożądane. out — i od tego klient staje się gorszy.

Już nie chce i nie może żyć po staremu, ale wciąż nie umie żyć w nowy sposób. A ludzie wokół reagują na zmiany nie zawsze w przyjemny sposób. Tu był człowiek pomocny, zawsze pomagał wszystkim, ratował go, był kochany. Ale gdy tylko zaczyna bronić swoich potrzeb i granic, powoduje to niezadowolenie: „Całkowicie się pogorszyłeś”, „Teraz nie można się z tobą komunikować”, „Psychologia nie przyniesie dobra”.

To bardzo trudny okres: entuzjazm minął, trudności są oczywiste, ich „ościeżnice” widoczne na pierwszy rzut oka, a pozytywny wynik wciąż jest niewidoczny lub niestabilny. Wątpliwości jest wiele: czy mogę się zmienić? Może naprawdę robimy bzdury? Czasami chcesz rzucić wszystko i wyjść z terapii.

Co pomaga

Przejście przez ten płaskowyż jest łatwiejsze dla tych, którzy mają doświadczenie w bliskich relacjach opartych na zaufaniu. Taka osoba wie, jak polegać na innym. A w terapii bardziej ufa specjaliście, polega na jego wsparciu, otwarcie z nim dyskutuje o swoich wątpliwościach i obawach. Ale dla osoby, która nie ufa ludziom i sobie, jest to znacznie trudniejsze. Następnie potrzebny jest dodatkowy czas i wysiłek, aby zbudować działający sojusz klient-terapeuta.

Bardzo ważne jest również, aby nie tylko sam klient był nastawiony do ciężkiej pracy, ale także jego bliscy rozumieli: przez jakiś czas będzie mu ciężko, trzeba być cierpliwym i wspierać. Dlatego zdecydowanie dyskutujemy o tym, jak i o czym ich informować, o jakie wsparcie prosić. Im mniej niezadowolenia i więcej wsparcia w otoczeniu, tym łatwiej klientowi przetrwać ten etap.

poruszaj się stopniowo

Klient często chce od razu i na zawsze uzyskać świetny efekt. Powolny postęp może nawet nie zauważyć. To w dużej mierze wsparcie psychologa — aby pokazać, że jest dynamika na lepsze, a dziś człowiekowi udaje się zrobić to, do czego nie był zdolny wczoraj.

Postęp może być częściowy — krok do przodu, krok do tyłu, krok w bok, ale zdecydowanie to celebrujemy i staramy się to docenić. Ważne jest, aby klient nauczył się wybaczać sobie niepowodzenia, szukać w sobie oparcia, wyznaczać sobie bardziej osiągalne cele, obniżać wysoką poprzeczkę oczekiwań.

Jak długo może trwać ten okres? Słyszałem opinię, że głęboka terapia wymaga około roku terapii na każde 10 lat życia klienta. Oznacza to, że 30-latek potrzebuje około trzech lat terapii, 50-latek — około pięciu lat. Oczywiście wszystko to jest bardzo przybliżone. Zatem okres plateau tych warunkowych trzech lat może wynosić dwa lub dwa i pół roku.

Tak więc przez pierwsze 10-15 spotkań następuje dość duży postęp, a następnie większość terapii odbywa się w trybie plateau z bardzo powolnym wzrostem. I dopiero wtedy, gdy wszystkie niezbędne umiejętności są stopniowo opracowywane, konsolidowane i łączone w nowy holistyczny sposób życia, następuje jakościowy skok.

Jak wygląda ukończenie?

Klient coraz częściej mówi nie o problemach, ale o swoich sukcesach i osiągnięciach. On sam dostrzega trudne punkty i sam znajduje sposoby na ich pokonanie, rozumie, jak się chronić, umie zadbać o siebie, nie zapominając o innych. Oznacza to, że zaczyna radzić sobie ze swoim codziennym życiem i krytycznymi okolicznościami na nowym poziomie. Coraz bardziej czuje, że jest zadowolony ze sposobu, w jaki teraz ułożone jest jego życie.

Zaczynamy się spotykać rzadziej, raczej dla bezpieczeństwa. A potem, w pewnym momencie, odbywa się ostatnie spotkanie, ciepło i radośnie wspominając drogę, którą wspólnie przebyliśmy i określając główne wytyczne dla samodzielnej pracy klienta w przyszłości. W przybliżeniu jest to naturalny przebieg długotrwałej terapii.

Dodaj komentarz