Psychologia

​​​​​​​W tym rozdziale przedmiotem naszych rozważań będą ulubione miejsca spacerów dzieci i rozgrywające się tam wydarzenia. Pierwszym celem naszej wycieczki eksploracyjnej będą zjeżdżalnie lodowe.

Narciarstwo z gór to tradycyjna rosyjska zimowa zabawa, która do dziś trwa w życiu dzieci, ale niestety prawie zniknęła jako forma rozrywki dla dorosłych. Od stulecia do stulecia wydarzenia na slajdach są odtwarzane dla każdego nowego pokolenia. Ich uczestnicy zdobywają cenne, pod wieloma względami — wyjątkowe doświadczenie, godne przyjrzenia się im. Zjeżdżalnie lodowe to przecież jedno z tych miejsc, gdzie kształtuje się etnokulturowa specyfika zachowań motorycznych dzieci, o czym powiemy na końcu tego rozdziału.

Na szczęście współczesny Rosjanin, którego dzieciństwo spędził w miejscach, gdzie panuje prawdziwa śnieżna zima (a to prawie całe terytorium dzisiejszej Rosji), wciąż wie, jak powinny wyglądać zjeżdżalnie. Klauzula o „jeszcze” nie jest przypadkowa: na przykład w dużym kulturalnym mieście Petersburgu, w którym mieszkam, jazda na nartach na normalnej lodowej zjeżdżalni, tak dobrze znanej starszemu pokoleniu, nie jest już dostępna dla dzieci na wielu obszarach . Dlaczego? Tutaj z westchnieniem możemy powiedzieć, że wątpliwe dobrodziejstwa cywilizacji zastępują stare dobre slajdy. Dlatego chciałabym zacząć od ich szczegółowego opisu, który następnie pomoże zrozumieć psychologiczne zawiłości zachowań dzieci podczas jazdy na nartach z oblodzonych gór.

Naturalna wersja zjeżdżalni to naturalne zbocza, na tyle wysokie i pokryte śniegiem, że wygodny zjazd można napełnić wodą i zamienić w oblodzoną drogę płynnie przechodzącą w płaską nawierzchnię. Najczęściej takie zjazdy w mieście wykonuje się w parkach, na brzegach zamarzniętych stawów i rzek.

Sztuczne zjeżdżalnie lodowe są przeznaczone dla dzieci na podwórkach i placach zabaw. Zazwyczaj są to budynki drewniane z drabiną i balustradami, platformą u góry i mniej lub bardziej stromym i długim zejściem z drugiej strony, która ma bliski kontakt z gruntem poniżej. Troskliwi dorośli, z nadejściem prawdziwych chłodów, wypełniają to zejście wodą tak, że dość długa i szeroka droga lodowa rozciąga się od niego jeszcze dalej po ziemi. Dobry właściciel zawsze dba o to, aby powierzchnia zjazdu była bez dziur i była równomiernie wypełniona, bez łysiny na oblodzonej powierzchni.

Należy również sprawdzić płynność przejścia ze zjazdu na ziemię. Dążą do tego, aby rolka lodu na jej powierzchni była gładka i długa. Prawidłowe wypełnienie lodowej zjeżdżalni to sztuka: wymaga zarówno umiejętności, sprytu, jak i troski o ludzi, którzy będą na niej jeździć.

Aby obserwować zachowanie dzieci na oblodzonych i zaśnieżonych górach, najlepiej wybrać się w niedzielę do jednego z petersburskich parków, na przykład na Taurydę. Znajdziemy tam kilka wygodnych naturalnych stoków — dość wysokich, umiarkowanie stromych, z ubitym śniegiem i dobrze wypełnionymi oblodzonymi zboczami z długimi i szerokimi turkotami na końcu. Tam zawsze jest tłoczno. Dzieciaki są różnej płci, w różnym wieku, mają różne charaktery: jedni na nartach, inni na sankach (są na zaśnieżonych stokach), ale przede wszystkim — na własnych nogach lub ze sklejką, tekturą, innymi podszewkami do wyjazdu na plecach — ci dążą do lodowatego wzgórza . Dorośli eskorty zwykle stoją na górze, zmarznięci, a dzieci biegają w górę iw dół, i są gorące.

Samo wzgórze jest proste i niezmienne, takie samo dla wszystkich: oblodzona droga, stromo opadająca, rozpościera się przed wszystkimi, którzy tego chcą – tylko zaprasza. Możesz szybko poznać właściwości zjeżdżalni: po kilkukrotnym zejściu w dół osoba jest w stanie ją całkiem dobrze poczuć. Wszystkie zawody na skoczni są dodatkowo uzależnione od samych jeźdźców. Rodzice w niewielkim stopniu angażują się w ten proces. Wydarzenia są tworzone przez dzieci zgodnie z ich potrzebami i pragnieniami, które są zaskakująco indywidualne, mimo że na zewnątrz każdy robi to samo. Schemat działań jest taki sam dla wszystkich: po odczekaniu na swoją kolejkę (osób jest dużo, a na początku zjazdu zawsze ktoś jest już na górze) dziecko na chwilę zastyga, potem zjeżdża w dół w jakiś sposób, próbując dotrzeć do samego końca lodowego dudnienia, odwraca się i szczególnie żwawo zaczyna ponownie wspinać się na wzgórze. Wszystko to powtarza się niezliczoną ilość razy, ale zapał dzieci nie maleje. Głównym zainteresowaniem dziecka są zadania, które sobie stawia, oraz wymyślone przez niego metody ich realizacji. Ale w ramach tych zadań dziecko zawsze bierze pod uwagę dwa stałe elementy: śliskość nawierzchni i prędkość schodzenia.

Schodzenie po lodowatej górze to zawsze ślizganie się, czy to na nogach, czy na pośladkach. Szybowanie daje bardzo szczególne doświadczenie bezpośredniego, dynamicznego kontaktu ciała z ziemią, a nie jak zwykle podczas chodzenia, stania i siedzenia. Osoba zjeżdżająca po stromej, oblodzonej drodze odczuwa najmniejsze zmiany terenu, nieznaczne wyboje i wyboje w tej części ciała, która ma bezpośredni kontakt z glebą (stopy, plecy, plecy). Odbija się echem w całym ciele, determinując jego stabilność i sprawiając, że czuje się mnogość stawów ciała i złożoną strukturę całej naszej gospodarki cielesnej. Zejście z lodowatej góry na nogach, na plecach, na plecach jest zawsze bezpośrednią, dotkliwie odczuwaną przez człowieka, rozciągniętą w czasie interakcją własnego ciała z ciałem ziemi — wiecznym wsparciem wszystkiego, co się porusza.

Takie doświadczenia były bardzo żywe i znaczące we wczesnym okresie życia, kiedy dziecko dopiero uczyło się raczkować, stać i chodzić. Zwykle stają się nudne w późniejszym życiu, ponieważ siedzenie, stanie i chodzenie stają się automatyczne i bez świadomej kontroli. Jednak spadek świadomości nie umniejsza głębokiego sensu pełnego kontaktu naszego ciała z podłożem pod naszymi stopami. W praktyce psychoterapeutycznej dobrze wiadomo, że jakość tego kontaktu determinuje „ugruntowanie” osoby w rzeczywistości: normalną wymianę energii z otoczeniem, prawidłową postawę i chód, ale przede wszystkim „zakorzenienie” w życiu, niezależność, siła fundamentu, na którym się opiera. osobowość. W końcu to nie przypadek, że mówią: „Ma ziemię pod nogami!” Okazuje się, że wyrażenie to należy rozumieć nie tylko w przenośni, ale także w dosłownym tego słowa znaczeniu. Osoby z poważnymi problemami osobowościowymi związanymi z brakiem kontaktu tak naprawdę nie stąpają po ziemi całą nogą. Na przykład mają nieświadomą tendencję do przenoszenia ciężaru ciała na palce u nóg i nieodpowiedniego opierania się na piętach. Dlatego w psychoterapii zorientowanej na ciało powstało wiele praktycznych metod nawiązywania kontaktów człowieka ze światem poprzez życie — i świadomość kontaktu ciała z różnego rodzaju podporami, a przede wszystkim z podłożem pod stopami.

Pod tym względem schodzenie po lodowej zjeżdżalni jest idealnym rodzajem naturalnego treningu, który doskonale wzmacnia fizycznie kończyny dolne i pomaga człowiekowi poczuć gamę różnych doświadczeń na temat tego, jak pozostać na nogach w życiu. Rzeczywiście, nie można zejść z góry na palcach. Poniżej rozważymy to na przykładach na żywo. A teraz, aby dopełnić obraz psychofizjologiczny, należy dodać, że jazda z oblodzonych gór na stopach to zapobieganie stagnacji w dolnej części ciała, ponieważ w tym przypadku następuje aktywne uwalnianie energii przez nogi. Dla współczesnych ludzi jest to bardzo ważne ze względu na ciągłe siedzenie, brak aktywności i zmniejszenie objętości chodzenia. (Konkretyzując tę ​​myśl, możemy powiedzieć, że jest to profilaktyka torbieli jajników i mięśniaków macicy u kobiet oraz gruczolaków prostaty u mężczyzn. Jak wiecie, w naszych czasach obserwuje się gwałtowny wzrost tych chorób.)

Dzieci stosują trzy podstawowe sposoby zjeżdżania po lodowej zjeżdżalni, odpowiadające rosnącym stopniom doskonałości. Najprostszy (tak jeżdżą maluchy) jest na grzbiecie, drugi, przejściowy, jest w kucki (ten jest już na nogach, ale jeszcze w niskiej pozycji, żeby nie spadał wysoko) i trzeci, odpowiadający do klasy wyższej, jest na nogach, jak powinni być w stanie młodszych uczniów. Właściwie zejść ze wzgórza na własnych nogach — to jest, w rozumieniu dzieci, zejść z niego naprawdę. W ramach tych trzech sposobów istnieje wiele odmian, które można zaobserwować w zachowaniu dzieci jeżdżących na zjeżdżalni.

Oto cztero-, pięciolatek. Już jeździ na łyżwach bez pomocy matki. Te trzy-czteroletnie dzieci są zwykle wspomagane przez matki w siadaniu równo na macie i delikatnie popychane od góry do tyłu, aby rozpocząć ruch. Ten robi wszystko sam. Ślizga się na plecach, nie ma pościeli, ale jego ręce są zajęte. Wspinając się na wzgórze, ostrożnie niesie w rękach duży kawałek zamarzniętego śniegu. Czekając na swoją kolej na górę, dziecko w skupieniu siada na lodzie, rozgląda się, przyciskając do brzucha kawałek śniegu, zbiera się na odwagę i… pozwala, by śnieg toczył się przed nim. Widok poruszającego się kawałka, torującego mu drogę i wołającego go, uspokaja dziecko. Odpycha się i potem wychodzi. Na dole podnosi swojego towarzysza i zadowolony z kawałka biegnie na górę, gdzie wszystko jest metodycznie powtarzane.

Jak widać, to dziecko jest „początkującym”. Żyje samą ideą samoopadania: jak się toczyć? Jak to jest dla ciebie? Przykład starszych towarzyszy nie jest wystarczająco inspirujący — są inni. Dzieciak czuje się samotny i potrzebuje modelu zachowania, który jest dla niego jasny. Kawałek zamarzniętego śniegu, który dziecko przyniosło i zepchnął przed siebie, pełni rolę oderwanej cząstki „ja” samego dziecka, a jego ruch wyznacza dla niego schemat działań. Jeśli starsze dziecko, przygotowując się do zejścia, myśli w swoim umyśle, jak zejdzie w dół, to maluch musi to zobaczyć na własne oczy, na przykładzie ruchu przedmiotu, z którym ma wewnętrzny związek jak „to jest moje”.

Dzieci w wieku siedmiu lub ośmiu lat biegle posługują się sztuką jazdy na tyłku. Wiedzą, co pod nimi podłożyć, żeby był dobry poślizg: uwielbiają sklejkę, kawałki grubej tektury, ale doceniają też możliwość wyprowadzki, siedząc na jakiejś ciekawej rzeczy (pudełko na butelkę, umywalka itp.), które komplikuje zadanie i zamienia zejście w grę. Doświadczone dzieci dobrze znają sytuację: wiedzą, jak mocno odepchnąć się na górze, osiągnąć maksymalne przyspieszenie podczas zjazdu i bardzo daleko stoczyć się w dół. Mogą wtedy albo szybko wstać, podnosząc pościel i ustępując miejsca biegnącym za nimi dzieciom, albo położyć się malowniczo na dole, aby utrwalić ostatni moment zejścia i w pełni cieszyć się stanem spoczynku.

Dzieci, które zjeżdżają na plecach, czują się bezpiecznie — nie mają gdzie spaść. Cieszą się cielesnymi doznaniami kontaktu z taflą lodu, ślizganiem się i szybkością, a nawet próbują wyostrzyć te doznania. Na przykład zwiększają obszar kontaktu cielesnego, gdy skręcają się na brzuchu, na plecach z wyciągniętymi rękoma i nogami lub układają „grupę-mały” poniżej z innymi dziećmi, a następnie nadal tarzają się w śniegu, opuszczając już oblodzoną ścieżkę.

Dziecko robi wszystko, aby maksymalnie ożywić poczucie swoich cielesnych granic, zmysłowo żyć obecnością siebie w swoim ciele, poczuć swoją życiowo-cielesną istotę i — radować się tym. Doświadczenie integralności „ja” zawsze napełnia człowieka energią i radością. Nie bez powodu dorosłego zawsze uderza szczególna żywotność, z jaką dzieci podskakują w dół i ponownie wbiegają na wzgórze.

Tutaj należałoby przypomnieć, że w rosyjskiej kulturze ludowej staczanie się z góry zawsze kojarzyło się z ideą zdobywania i przyspieszania przepływu sił witalnych zarówno w człowieku, jak i na ziemi, z którą wchodzi w interakcje. Dlatego podczas zimowych świąt kalendarzowych ludzie w każdym wieku próbowali zejść z góry. Dzieci potrzebowały energicznej energii do wzrostu, nowożeńcy do udanego rozpoczęcia wspólnego życia, a starsi do jego kontynuacji. Wierzono, że jeśli stary człowiek opuści górę na Maslenicy, będzie żył do następnej Wielkanocy.

W tradycji ludowej twierdzono, że toczenie się ludzi z gór działa również aktywizująco na ziemię — nazywano to „przebudzeniem ziemi”: toczący się ludzie budzą ją, budzą w niej życiodajne energia nadchodzącej wiosny.

W wieku siedmiu lub ośmiu lat dziecko uczy się zjeżdżać na nogach z lodowatej góry, a w wieku dziewięciu lub dziesięciu lat zwykle wie, jak to zrobić dobrze — potrafi zjeżdżać z „trudnych” gór, wysokich. , z długim nierównym zejściem.

Opanowując tę ​​umiejętność, dziecko rozwiązuje cały szereg zadań ruchowych i kontynuuje naukę, a także ćwiczy fizycznie i psychicznie swoje ciało. Konieczność pozostawania na stopach rozwija ich sprężystość, którą osiąga się dzięki ruchomości stawów i harmonijnej pracy łańcucha kinematycznego: palce — kostki — kolana — miednica — kręgosłup. Zdolność do utrzymania równowagi determinowana jest współpracą czucia mięśniowego z pracą aparatu przedsionkowego i wzrokiem.

Znowu — na lodowej górze odbywa się naturalny trening tego, co niezbędne w wielu sytuacjach życia codziennego. W końcu pożądane jest, aby wszędzie zachować stabilność i równowagę.

Obserwując dzieci można zauważyć, że każde dziecko jeździ w sposób, który odpowiada granicom jego osobistych możliwości, ale ich nie przekracza. Dziecko chce pokazać maksimum swoich osiągnięć, ale jednocześnie nie doznać kontuzji. Normalnie normalne dzieci mają dobre wyczucie swoich ograniczeń. Dzieci neurotyczne i psychopatyczne czują się gorzej: albo są zbyt nieśmiałe, albo odwrotnie, nie mają poczucia zagrożenia.

Na slajdzie wyraźnie manifestuje się zdolność dziecka do wymyślania dla siebie coraz to nowych zadań i tym samym nieustannego przyczyniania się do wzbogacania sytuacji. W ten sposób dziecko przedłuża swoją komunikację z obiektem gry (w naszym przypadku ze zjeżdżalnią) i zamienia ją w źródło rozwoju osobistego. Dzieci generalnie uwielbiają zabawki, które nie mają sztywno określonego sposobu ich użycia: transformatory i wszelkie przedmioty o dużej liczbie stopni swobody — wszystkie pozwalają na wiele akcji „samodzielnie”, według uznania użytkownika.

Kiedy dzieci w mniejszym lub większym stopniu opanowały techniczne umiejętności schodzenia po lodowej zjeżdżalni na jeden z opisanych powyżej sposobów, ich twórcze poszukiwania zwykle przychodzą przez zmianę postawy i rozszerzenie metod schodzenia.

Na przykład dziecko dobrze porusza się na plecach. Najprawdopodobniej spróbuje wtedy nauczyć się przyspieszać na początku zjazdu, spróbuje wszystkiego, na czym może usiąść, aby słynnie wysunąć się i przetoczyć jak najdalej, zbadać możliwości wykonywania dodatkowych obrotów wokół swojego „piątego punktu”. ”, kiedy już toczy się z małą prędkością po równym, oblodzonym chodniku po ziemi itp. Ciekawe będzie dla niego zsunięcie się na brzuchu, na plecy, siedząc tyłem, czego zwykle boją się dzieci, „ pociągiem” — przytulanie siedzącego przed nim dziecka („Dokąd jedziemy?”), Na plastikowej skrzynce na butelki, jak na tronie itp. P.

Jeśli dalej dziecko nie odważy się przejść na wyższy poziom jazdy na nartach i spróbuje przykucnąć lub na nogach, prawdopodobnie zatrzyma się na jednych z najprzyjemniejszych dla niego sposobów zjazdu i zanurzenia się w grze: podczas jazdy będzie wyobraź sobie siebie w jakiejś roli i wydarzeniach na żywo już niewidocznych dla zewnętrznego obserwatora.

Chociaż czasami te wyimaginowane wydarzenia mogą być również rozwikłane przez zewnętrzne zachowanie dziecka. Tutaj obok lodowej zjeżdżalni po stromym, zaśnieżonym zboczu zjeżdża na sankach duży chłopiec. Ma trzynaście lat i jak maluch raz po raz toczy się na saniach, a potem w skupieniu i radośnie wspina się na górę i wszystko zaczyna się od nowa. Dlaczego się nie nudzi? W końcu to proste zajęcie wyraźnie nie jest dla jego wieku! Przyglądając się bliżej jego poczynaniom, okazuje się, że nie jeździ na sankach.

Chłopiec jest ciemnowłosy, z wąskimi oczami, wygląda jak Tatar. Siedzi na saniach, odchylony do tyłu, mocno opierając wyciągnięte, na wpół zgięte nogi na przednim zgięciu bieżników, w rękach trzyma długą linę, której oba końce są przywiązane do przodu sań. Zjeżdża po wysokim, zaśnieżonym zboczu. Główne wydarzenia zaczynają się dla niego w momencie, gdy sanie nabierają prędkości. Potem zmienia się twarz chłopca, jego oczy zwężają się, nogi jeszcze mocniej opierają się o przednią krągłość biegaczy, jak w strzemionach, jeszcze bardziej odchyla się do tyłu: lewa ręka, ściskając w pięści środek podwójnej liny, ciągnie ciasno, jak wodze, a prawą ręką, przechwytując długą pętlę tej samej liny wystającej z pięści lewej, namiętnie wymachując nią kolistymi ruchami, jakby skręcając się i gwiżdżąc batem, poganiając konia. To nie chłopiec zjeżdżający z góry na sankach, ale stepowy jeździec galopujący z pełną prędkością i widzący coś przed sobą. Dla niego zarówno zjeżdżalnia, jak i sanki są środkiem. Zjeżdżalnia jest potrzebna, aby dać poczucie prędkości, a sanki są potrzebne, aby coś osiodłać. Jedyną rzeczą, która składa się na bezpośrednią treść gry, jest doświadczenie chłopca, który pędzi do przodu.

Każdy jeździ samodzielnie — jest to kwestia indywidualna, skupiająca uwagę dziecka na własnym cielesnym ja i jego osobistych doświadczeniach. Ale sytuacja na wzgórzu jest oczywiście społeczna, ponieważ zgromadziło się tam społeczeństwo dziecięce. Nie ma znaczenia, że ​​dzieci mogą być zupełnie obce i nie komunikują się ze sobą. W rzeczywistości obserwują innych, porównują się z nimi, przyjmują wzorce zachowań, a nawet popisują się przed sobą. Obecność rówieśników budzi w dziecku chęć zaistnienia przed ludźmi w najlepszy możliwy sposób, jak to mówią, aby zaprezentować produkt swoją twarzą, a tym samym zainspirować go do twórczych poszukiwań.

Na wzgórzu można uzyskać bogate doświadczenie towarzyskie. Ponieważ dzieciaki na nim są różnej płci i różnego kalibru, można tam zaobserwować najróżniejsze wzorce zachowań i wziąć coś dla siebie. Dzieci uczą się od siebie w mgnieniu oka. Aby opisać ten proces, słowo dorosłych „kopiowanie” wydaje się zbyt neutralne i powolne. Dziecięcy termin „lizanie” — znacznie dokładniej oddaje stopień bliskości kontaktu psychologicznego i wewnętrzną identyfikację dziecka z wybranym przez siebie wzorem. Często dziecko przejmuje nie tylko sposób działania, ale także cechy uboczne zachowania — mimikę twarzy, gesty, okrzyki itp. Tak więc pierwszym społecznym zyskiem, jaki można osiągnąć na slajdzie, jest poszerzenie repertuaru zachowań.

Drugi to znajomość norm społecznych i regulaminu hostelu. O ich konieczności decyduje sytuacja. Jest dużo dzieci i zazwyczaj jest jeden lub dwa stoki lodowe. Wystąpił problem z sekwencjonowaniem. Jeśli nie weźmiemy pod uwagę wieku, mobilności, zręczności dzieci jeżdżących z przodu iz tyłu, to możliwe są upadki i kontuzje — pojawia się więc problem z zachowaniem dystansu i ogólnej orientacji w przestrzeni sytuacji. Nikt konkretnie nie deklaruje norm zachowania — są one przyswajane przez siebie, poprzez naśladowanie młodszych starszych, a także dlatego, że włączony jest instynkt samozachowawczy. Konflikty są stosunkowo rzadkie. Na slajdzie wyraźnie widać, jak dziecko uczy się rozkładać swoje zachowanie w przestrzeni sytuacji, proporcjonalnie do odległości i szybkości poruszania się uczestników i własnego.

Trzecim nabytkiem społecznym podczas zjazdów są specjalne okazje do bezpośredniej komunikacji (w tym cielesnej) z innymi dziećmi. Dorosły obserwator może zobaczyć na zjeżdżalni całą gamę różnych form i sposobów nawiązywania relacji między dziećmi.

Niektóre dzieci zawsze jeżdżą same i unikają kontaktu z innymi. Po zjechaniu z góry starają się jak najszybciej zejść z drogi toczącym się za nimi.

Są też dzieci, które pragną kontaktu „skóra do skóry”: nie mają nic przeciwko temu, by na końcu zbocza w dół zbocza zrobić mały mały stos, na którym dzieci poruszające się z różnymi prędkościami czasami wpadają na siebie. inny. Sprawia im przyjemność pod koniec rozpędu sprowokować kolizję lub wspólny upadek jednej lub dwóch osób, aby później mogli majstrować, wydostając się z ogólnego stosu. Jest to wczesnodziecięca forma zaspokajania potrzeby kontaktu z innymi ludźmi poprzez bezpośrednią interakcję cielesną. Ciekawe, że na slajdzie często korzystają z niego dzieci w dość podeszłym wieku, które z jakichś powodów nie potrafią znaleźć innych sposobów na nawiązanie relacji społecznych z rówieśnikami, a także cierpią na brak niezbędnych dzieciom kontaktów cielesnych z rodzicami .

Bardziej dojrzałą wersją fizycznej komunikacji dzieci jest to, że zgadzają się jeździć razem, trzymając się nawzajem jak „pociąg”. Robią to w parach, trójkach, czwórkach, zachęcając swoich towarzyszy do wypróbowania różnych sposobów jazdy. W ten sposób dzieci otrzymują różnorodne doznania ruchowe i komunikacyjne, a także dobre uwolnienie emocjonalne, gdy wspólnie piszą, śmieją się, krzyczą.

Im starsze i śmielsze społecznie dziecko, tym większe prawdopodobieństwo, że na lodowej zjeżdżalni nie tylko przetestuje siebie, ale także przejdzie do małych socjopsychologicznych eksperymentów. W okresie dojrzewania jednym z najbardziej kuszących tematów takich eksperymentów jest poszukiwanie sposobów budowania relacji z innymi dziećmi i wpływania na ich zachowanie: jak przyciągnąć ich uwagę, sprawić, by szanowali siebie, włączyć się w orbitę swoich działań, a nawet jak manipulować innymi. Wszystko to odbywa się dość ostrożnie. Zazwyczaj dzieci przestrzegają podstawowego prawa zjeżdżalni: jedź sam i pozwól jeździć innym. Nie lubią asertywnych, lekkomyślnych kierowców i zachowują do nich dystans.

Zazwyczaj dzieci eksperymentują, tworząc trudne sytuacje grupowe (częściej dzieje się to w odniesieniu do znajomych) lub aranżując małe wstrząsy emocjonalne dla innych. Zadaniem badanych jest pozostać samowystarczalnymi i samowystarczalnymi.

Tutaj dziecko stoi wyczekująco na skraju oblodzonego zbocza pośrodku zaśnieżonego stoku i patrzy, jak dzieci zjeżdżają w dół. Kiedy jego przyjaciel przejeżdża obok, dziecko nagle podskakuje z boku i przytula się do niego. W zależności od stabilności przyjaciela, dzieci albo spadają razem, albo drugiemu udaje się przyczepić do pierwszego i wstają i toczą się jak „pociąg” do samego końca.

Oto chłopiec w wieku około dwunastu lat, który zręcznie, z przyspieszeniem, jeździ na nogach, głośno rycząc, wbiegając pod górę. Był bardzo zaskoczony, że dziewięcioletnie dziecko, toczące się daleko do przodu, nagle spadło z tego płaczu. Wtedy dwunastolatek z zainteresowaniem zaczął w kółko sprawdzać ten efekt i na pewno: jak tylko głośno gwiżdże lub krzyczy na tyły wolno poruszających się i chwiejnych dzieci schodzących ze wzgórza na nogach, natychmiast tracą równowagę i zaczynają się chwiać, a nawet spadać, jak od gwizdka Słowika Zbójcy.


Jeśli spodobał Ci się ten fragment, możesz kupić i pobrać książkę na litry

Ogólnie rzecz biorąc, na wzgórzu osoba jest widoczna na pierwszy rzut oka. Jeżdżąc, pokazuje swoje cechy osobowości: stopień aktywności, zaradność, pewność siebie. Wyraźnie widać poziom jego roszczeń, charakterystyczne obawy i wiele więcej. Nie bez powodu w kulturze ludowej gminy narciarstwo z gór na ferie zimowe było zawsze przedmiotem obserwacji, plotek i plotek obecnych tu mieszkańców wsi. Na podstawie tych obserwacji poczyniono nawet prognozy dotyczące przyszłego losu narciarzy, zwłaszcza nowożeńców: kto pierwszy upadnie, umrze pierwszy. Jeśli upadną razem na jedną stronę, będą razem w życiowych trudnościach. Rozpadli się po różnych stronach lodowego toru — tak zrobią na drodze życia.

Dlatego, gdy dziecko jeździ, rodzic może nie tylko być znudzony i zmarznięty, ale także z pożytkiem przyglądać się swojemu pomysłowi. Dobrze zjeżdżalnia uwidacznia problemy cielesne dzieci: niezręczność, słabą koordynację ruchów, niestabilność spowodowaną niewystarczającym kontaktem stóp z podłożem, niedorozwój nóg, przesunięcie w górę środka ciężkości ciała. Tam łatwo ocenić ogólny poziom rozwoju cielesnego dziecka w porównaniu z innymi dziećmi w jego wieku. Niezwykłe jest to, że wszystkie te problemy można doskonale przepracować i częściowo przeżyć właśnie na lodowej zjeżdżalni, która z psychologicznego punktu widzenia jest wyjątkowym miejscem poznawania i rozwoju cielesnego „ja” dziecka w warunkach naturalnych. Pod tym względem żadna lekcja wychowania fizycznego w szkole nie może konkurować ze zjeżdżalnią. Rzeczywiście, w klasie nikt nie zwraca uwagi na indywidualne problemy psychologiczne i cielesne dzieci, zwłaszcza że nauczyciel nie zagłębia się w wyjaśnianie ich wewnętrznych przyczyn. Najczęściej przyczyny te tkwią we wczesnym dzieciństwie dziecka, kiedy kształtował się obraz ciała, a następnie — schematy ciała i system mentalnej regulacji ruchów. Aby zrozumieć i wyeliminować niepowodzenia, które pojawiły się w procesie rozwijania cielesnego „ja” ucznia, nauczyciel musi być psychicznie wykształcony, czego bardzo brakuje naszym nauczycielom. Potrzebujesz również psychologicznego programu wychowania fizycznego. Ponieważ tak nie jest, nauczyciel szkolny przydziela wszystkim te same zadania zgodnie z bezosobowym programem ogólnorozwojowym wychowania fizycznego.

Natomiast podczas spacerów swobodnych w naturalnym środowisku obiektowo-przestrzennym, w szczególności na lodowej zjeżdżalni, dzieci same wyznaczają sobie zadania zgodnie z pilnymi potrzebami ich rozwoju cielesnego i osobistego. Potrzeby te mogą wcale nie pokrywać się z wyobrażeniami nauczyciela na temat tego, co jest przydatne i konieczne dla dziecka.

Istnieje cała gama problemów dziecięcych związanych z rozwojem ciała „ja” i socjalizacją ciała, które praktycznie nie są rozpoznawane przez dorosłych. Właściwie źródłem wielu tego typu problemów są zazwyczaj naruszenia w relacji rodziców z dzieckiem. Dorośli nie tylko nie mogą mu pomóc poradzić sobie z tymi trudnościami, ale nawet zaczynają prześladować dziecko, gdy próbuje to zrobić na swój własny sposób, denerwujący i niezrozumiały dla dorosłego.

Na przykład niektóre dzieci uwielbiają tarzać się po podłodze, trawie, śniegu — pod byle pretekstem, a nawet bez niego. (Zauważyliśmy to już w zachowaniu niektórych dzieci na wzgórzu) Ale to jest nieprzyzwoite, za to besztają, to nie jest dozwolone, zwłaszcza jeśli dziecko jest już duże i chodzi do szkoły. Chociaż takie pragnienia można znaleźć u nastolatka. Czemu? Skąd oni pochodzą?

Aktywne tarzanie się (z rolowaniem, obracaniem od pleców do brzucha itp.) zapewnia intensywność doznań dotyku i nacisku na duże powierzchnie różnych części ciała. Wyostrza to jasność doświadczania granic ciała i namacalną obecność jego poszczególnych części, doświadczenie jego jedności i gęstości.

Pod względem neurofizjologicznym takie filcowanie obejmuje specjalny kompleks głębokich struktur mózgowych (wzgórze-pallidar).

Zapewnia regulację ruchów w oparciu o odczucia mięśniowe (kinestetyczne) w układzie współrzędnych własnego ciała, gdy najważniejsze jest, aby człowiek czuł siebie, a nie otaczający go świat, gdy jego aktywność ruchowa rozwija się w granicach jego ruchów ciała i nie jest skierowany na żadne przedmioty na zewnątrz.

W sensie psychologicznym takie pławienie zapewnia powrót do siebie, kontakt z samym sobą, jedność ciała z duszą: wszak gdy człowiek pławi się bezinteresownie, jego myśli i uczucia nie są zajęte niczym innym niż odczuwaniem siebie.

Dlaczego dziecko szuka takich stanów? Powód może być zarówno sytuacyjny, jak i długoterminowy.

Chęć leżenia często pojawia się u dziecka, gdy jest zmęczone psychicznie — od nauki, od komunikacji i jeszcze nie opanowało innych sposobów przejścia na odpoczynek. Wtedy dziecko potrzebuje jego uwagi, wcześniej wyniesionej na zewnątrz i skoncentrowanej przez długi czas na obcym przedmiotach: na zadaniach postawionych przez nauczyciela, na słowach i czynach otaczających go ludzi, aby wrócić z powrotem, do wnętrza cielesnej przestrzeni Ja. Umożliwia to dziecku powrót do siebie i odpoczynek od świata, chowając się w swoim cielesnym domu, jak mięczak w muszli. Dlatego np. są dzieci, które po lekcji w przedszkolu lub nawet po lekcji w przerwie szkolnej muszą leżeć na podłodze.

U dorosłych behawioralnym odpowiednikiem dziecięcego pragnienia leżenia będzie pragnienie leżenia, poruszania się leniwie, z zamkniętymi oczami, w pachnącej wodzie ciepłej kąpieli.

Długotrwałą, uporczywą przyczyną chęci tarzania się u niektórych dzieci jest problem we wczesnym dzieciństwie, który może utrzymywać się w starszym wieku. Jest to brak niezbędnej dla dziecka ilości dotknięć i różnorodności komunikacji cielesnej z matką, a także niekompletność przeżycia przez początkowe etapy rozwoju motorycznego. Z tego powodu dziecko wciąż na nowo podtrzymuje infantylne pragnienie odbierania intensywnych doznań dotyku i nacisku, przeżywania stanu kontaktu swojego ciała z czymś innym. Niech będzie to kontakt zastępczy — nie z matką, która głaszcze, przytula się, trzyma w ramionach, ale z podłogą, z ziemią. Dla dziecka ważne jest, aby dzięki tym kontaktom cieleśnie czuło, że istnieje — „jestem”.

Dorosłe dziecko ma bardzo niewiele społecznie akceptowalnych sposobów na uzyskanie psycho-fizycznego doświadczenia, którego brakowało mu we wczesnym dzieciństwie, bez powodowania krytyki ze strony dorosłych. Jednym z najlepszych miejsc do tych celów jest lodowa zjeżdżalnia. Tutaj zawsze możesz znaleźć zewnętrzną motywację do swoich działań i spełnić swoje ukryte pragnienia w sposób całkowicie legalny, niezależnie od wieku.

Oto na przykład, jak długi, niezręczny, często potykający się nastolatek rozwiązuje ten problem na oblodzonej górze. Ciągle się wygłupia, pod tym pretekstem wyzywająco upada iw rezultacie wychodzi na leżąco. Właściwie przynajmniej, ale wie, jak zjeżdżać ze wzgórza na nogach, co już na początku udowodnił. Jasne jest również, że facet nie tylko boi się upadku. Schodząc w pozycji leżącej, najwyraźniej lubi czuć swoje plecy, pośladki, całe ciało jako całość — stara się rozłożyć szerzej, szukając jak największego kontaktu cielesnego z powierzchnią toru lodowego. Na dole zastyga na długo, żyjąc tym stanem, potem niechętnie wstaje i… wszystko się powtarza.

Bardziej dojrzałą i złożoną formą opracowania przez dzieci tematu poznania „ja” cielesnego, ale już w sytuacji społecznej, jest znany nam „mały stos”. Dzieci często układają to pod koniec zjazdu ze wzgórza. Przyglądając się bliżej, zauważymy, że „mała kupa” wcale nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. To nie jest przypadkowe wysypisko rojących się dziecięcych ciał. Dzieci nie tylko się zderzyły i przypadkowo spadły na siebie. Oni (przynajmniej część z nich) sprowokowali ten stos i nadal działają w tym samym duchu: wydostając się spod ciał innych dzieci, dziecko ponownie celowo pada na nie i można to powtórzyć kilka razy. Po co?

W „kupce-małej” ciało dziecka nie wchodzi już w interakcję z bezwładną powierzchnią ziemi, ale z żywymi, aktywnymi ciałami innych dzieci — wojskowych, długonogich, wielkogłowych. Pochylają się, popychają, walczą, piętrzą się ze wszystkich stron. Jest to intensywna komunikacja poruszających się ludzkich ciał, a każda z nich ma swój własny charakter, który szybko przejawia się w działaniach.

Tutaj dziecko nie odczuwa już po prostu autonomii swojego ciała, jak to miało miejsce podczas filcowania. Poprzez żywą cielesną interakcję z własnym gatunkiem zaczyna poznawać siebie jako osobowość cielesną i jednocześnie społeczną. W końcu „mała kupka” to najbardziej skondensowana społeczność dziecięca, skompresowana do tego stopnia, że ​​nie ma dystansu między jej uczestnikami. To rodzaj materialnego kondensatu społeczeństwa dziecięcego. W tak bliskim kontakcie wiedza o sobie i sobie nawzajem przebiega znacznie szybciej niż na zwykłym przyzwoitym dystansie. Wiadomo, że dla dzieci poznanie to dotyk.

W tradycjach komunikacji dziecięcej cielesne zamieszanie między sobą (którego apoteozą jest „mała kupa”) zawsze zajmuje ważne miejsce. Często kończy zabawy ruchowe (np. ogólne wysypisko po żabie skoku czy gra w jeźdźców), odgrywa ważną rolę w zbiorowym opowiadaniu tradycyjnych strasznych historii itp.

Nie będziemy teraz rozważać różnych funkcji psychologicznych, jakie ma takie ogólne zamieszanie w subkulturze dziecięcej. Warto dla nas zwrócić uwagę na sam fakt, że okresowo pojawiające się pragnienie zgrupowania cielesnego jest cechą charakterystyczną relacji w towarzystwie dziecka, zwłaszcza chłopięcego. (Sami zauważamy, że chłopcy są odzwyczajani od bliskiego kontaktu cielesnego z matką znacznie wcześniej niż dziewczynki i uzyskują taką ilość kontaktu cielesnego, jakiej brakuje im w zamieszaniu z rówieśnikami).

Co dla nas interesujące, „dużo-małe” to nie tylko powszechna dla dzieci forma bezpośredniej interakcji cielesnej ze sobą. W kontekście kultury narodowej jest to charakterystyczny przejaw rosyjskiej tradycji ludowej uspołeczniania ciała i wychowania osobowości dziecka. Stamtąd sam termin «sterta-mała». Faktem jest, że w życiu ludowym taką grupę dzieci często aranżowali dorośli. Z okrzykiem: „Kup-mały! Sterta mała! — chłopi podnieśli naręczem gromadkę dzieci, rzucając je na siebie. Ci, którzy wydostali się ze stosu, ponownie zostali rzuceni na wszystkich. Ogólnie rzecz biorąc, wykrzyknik „Bardzo mało!” był ogólnie przyjętym sygnałem ostrzegawczym, że po pierwsze krzykacz postrzega sytuację jako grę, a po drugie, że zamierza powiększyć „kupę” kosztem własnego lub cudzego ciała. Dorosłe kobiety patrzyły na to z boku i nie przeszkadzały.

Jaka była socjalizacja dzieci w tej „kupce”?

Z jednej strony dziecko przeżywało dotkliwie swoje ciało — ściśnięte, wijące się między ciałami innych dzieci, a przy tym nauczyło się nie bać, nie gubić się, ale zachować siebie, wypełzając z ogólnego wysypiska. Z drugiej strony nie można było ani na sekundę zapomnieć, że górą żywych, brniejących, wtrącających się ciał są krewni, sąsiedzi, towarzysze zabaw. Dlatego broniąc się, poruszając się szybko i aktywnie, trzeba było działać ze zrozumieniem — ostrożnie, aby nie złamać komuś nosa, nie dostać się do oka, nie uszkodzić niczego innym dzieciom (patrz ryc. 13-6). W ten sposób „kupa-mała” rozwinęła wrażliwość cielesną (empatię) w stosunku do drugiego w umiejętności komunikacji cielesnej przy bliskim kontakcie motorycznym osoby z osobą. Mówiliśmy już o tym, kiedy mówiliśmy o etniczno-kulturowych cechach cielesnego zachowania pasażerów w rosyjskim transporcie publicznym.

Swoją drogą autobus pełen ludzi jest w zasadzie zaskakująco podobny do „małego stosu” dla dorosłych — nie bez powodu uznaliśmy go za wspaniałe (choć z umiarem) miejsce do ćwiczenia umiejętności komunikacji cielesnej z innymi (przypis: W męskiej tradycji ludowej „mały stos” był jednym z elementów rosyjskiej szkoły wychowania przyszłego wojownika na pięści. Jak pamięta czytelnik, wojownicy rosyjscy wyróżniali się wyjątkową umiejętnością walki na krótkich dystansach, łatwo wnikając w osobistą przestrzeń ruchu wroga.Przewagi rosyjskiej taktyki walki wręcz są wyraźnie widoczne we współczesnych turniejach, kiedy pięści zbiegają się w pojedynku z przedstawicielami szkół sztuk walki. żołnierzy (głównie wieśniaków) i Japończyków w czasie wojny 1904-1905.

Aby odnieść sukces w rosyjskich sztukach walki, konieczne jest posiadanie miękkiego, ruchliwego we wszystkich stawach, absolutnie wyzwolonego ciała, które reaguje na najmniejszy ruch partnera — rosyjski wojownik nie ma pozycji wyjściowej i może działać z każdego pozycja na małej przestrzeni (patrz Gruntovsky A. V «Rosyjskie pięści. Historia. Etnografia. Technika. St. Petersburg, 1998). Tu, nawiasem mówiąc, możemy przywołać lakoniczny opis rosyjskiego ideału rozwiniętego, harmonijnie ruchliwego ciała, który znajdujemy w baśniach ludowych: „Żyła — do żyły, do stawu — do stawu”.

Pod tym względem „dużo-mała” jest rzeczywiście bardzo udanym modelem szkoleniowym dla rozwoju reaktywności ciała i kontaktu, a te cechy najłatwiej kształtują się u małych dzieci. Autor był o tym wielokrotnie przekonany w klasach E. Yu. Gureev, członek «Petersburga Towarzystwa Miłośników Fisticuffs», który opracował specjalny program rozwoju tradycyjnej rosyjskiej plastyczności u małych dzieci).

Kontynuując wątek etnokulturowych cech zachowań motorycznych dzieci na wzgórzu, nie należy oczywiście zapominać o centralnym wydarzeniu — samej zjeżdżalni z oblodzonego zbocza.

Podczas zimowych świąt kalendarzowych w sytuacjach rytualnych zdolność osoby do dobrego schodzenia z góry na nogach miała magiczne znaczenie. Na przykład, aby płótno latem rosło długo, a nitka z niego się nie zrywała, chłopcy tarzali się na nogach jak najdalej i równomiernie, krzycząc: „Toczę się po pościeli mojej mamy!”

Ale ogólnie rzecz biorąc, dla Rosjanina zdolność do bycia stabilnym jest zawsze testowana przez jego umiejętność zręcznego pozostawania na nogach na lodzie. Tak jak góral musi umieć chodzić po stromych górskich ścieżkach i zboczach, tak jak mieszkaniec pustyni musi czuć szybkość piasku, tak Rosjanin musi dobrze poruszać się po lodzie. Zimą każdy musi to zrobić ze względu na specyfikę klimatu i krajobrazu.

W dawnych czasach zimowe świąteczne walki na pięści — „ściany” i prawdziwe bitwy z wrogami odbywały się zwykle na równym lodzie zamarzniętych rzek i jezior, ponieważ w Rosji jest ich wiele i są one szerokie. Dlatego zawodnicy na pięści muszą trenować na lodzie, aby rozwijać stabilność.

W tym sensie wysoka lodowa góra z długim zjazdem jest miejscem maksymalnej próby człowieka przez śliskość połączoną z szybkością i jednocześnie szkołą, w której uczy się stabilności i umiejętności odczuwania, rozumienia i używania nóg. Wcześniej wiele gór zalewowych (tj. specjalnie zalanych w celu utworzenia lodowego zbocza) na wysokich brzegach rzek miało wyjątkowo dużą długość rolki — wiele dziesiątek metrów. Im starsze dziecko stawało się i im lepiej trzymało się na nogach, tym bardziej pociągała go możliwość nauki prędkości w tych wysokich górach. Zarówno dzieci, jak i dorośli wymyślili wiele urządzeń, schodząc w dół, na których można było rozwinąć bardzo dużą prędkość poślizgu i stawiać sobie coraz trudniejsze zadania dla zręczności, równowagi i odwagi. Do najprostszych tego typu urządzeń należały okrągłe „lodowce” — lód z nawozem zamrożonym w sicie lub basenie, specjalne ławki, na których siedzieli konno — ich dolna płoza była również pokryta dla śliskości mieszaniną zamarzniętego lodu i obornika itp. .

Słynne słowa Gogola o ptaku trojki: „A jaki Rosjanin nie lubi szybko jeździć!” — można w pełni przypisać narciarstwu z wysokich gór lodowych. Jeśli nie było naturalnych, na święta budowano wysokie drewniane, jak to zwykle robiono w ubiegłym wieku na Maslenicy w centrum Petersburga, naprzeciwko Admiralicji, nad Newą iw innych miejscach. Jeździli tam ludzie w każdym wieku.

Przemierzając nowoczesne petersburskie dziedzińce i place zabaw w poszukiwaniu rosyjskich zjeżdżalni lodowych, można ze smutkiem stwierdzić, że jest ich niewiele — znacznie mniej niż dwadzieścia lat temu. Zastępują je nowoczesne konstrukcje wykonane z betonu lub konstrukcji metalowych, które nazywane są również zjeżdżalniami, ale w ogóle nie są przeznaczone do opisanej powyżej zimowej jazdy na nartach. Mają wąski, kręty i stromy metalowy zjazd, wzniesiony pod ziemią. Z niego musisz zejść na plecy lub przykucnąć, trzymając się boków rękami i zeskakując na ziemię. Nie ma na nim lodu. On oczywiście nie może dalej toczyć się po ziemi. A co najważniejsze — z takiego wzniesienia nie da się jechać stojąc na nogach. Ta zjeżdżalnia jest na lato, pochodzi z zagranicy, gdzie nie ma mroźnych zim z lodem.

Smutne jest to, że takie metalowe zjeżdżalnie są teraz wszędzie zastępujące rosyjskie zjeżdżalnie lodowe w Petersburgu. Oto jeden z ogrodów w centrum miasta, w którym w zeszłym roku spędziłem wiele godzin oglądając dzieci na łyżwach: była tam duża drewniana zjeżdżalnia lodowa, która była ulubionym miejscem dzieci ze wszystkich okolicznych dzielnic. W zimowe wieczory jeździli tam nawet ich ojcowie, którzy je pomijali. Niedawno ten zakątek ogrodu został zrekonstruowany — starano się go zmodernizować ze względu na bliskość Smolnego. W związku z tym rozebrano mocną drewnianą zjeżdżalnię, ze względu na jej imponującą masywność, a na jej miejsce postawiono lekką metalową konstrukcję typu opisanego powyżej.

Teraz jest pusto: na ławkach siedzą matki, małe dzieci kopią łopatami w śniegu, starszych już nie widać, bo tak naprawdę nie ma dokąd jeździć. Aby to zrobić, musisz udać się do Ogrodu Tauride, który jest dość daleko, a bez rodziców nie mogą tam iść. Dlaczego zrobili to na lodowej zjeżdżalni?

Być może dlatego, że nowy typ metalowej zjeżdżalni wydaje się organizatorom piękniejszy i nowocześniejszy, „jak w cywilizowanych krajach”. Prawdopodobnie wydaje im się bardziej funkcjonalny, ponieważ można z niego korzystać latem — chociaż na takich zjeżdżalniach jeździ się na ogół stosunkowo rzadko. Częściowo w ten sposób znika konieczność dodatkowej konserwacji zjeżdżalni — jej wypełnienia. Oczywiście dziecko nie zniknie nawet z taką zjeżdżalnią, wymyśli jak sobie z tym poradzić, ale coś ważnego dla niego zniknie wraz z lodową zjeżdżalnią. Otaczające go środowisko przedmiotowo-przestrzenne ulegnie zubożeniu — dziecko zuboży.

Jak każda rzecz stworzona przez ludzi do użytku domowego, zjeżdżalnia tego czy innego rodzaju zawiera konstruktywną ideę, która nie powstała od zera. Odzwierciedla psychologię ludzi, którzy stworzyli slajd — ich system wyobrażeń o tym, co jest potrzebne i ważne dla przyszłego użytkownika. W każdej rzeczy wstępnie określono, dlaczego i jak będzie służyć ludziom. Dlatego rzeczy z innych epok i kultur niosą w swoim urządzeniu informacje o ludziach, dla których były przeznaczone. Używając jakiejkolwiek rzeczy, łączymy się z psychologią jej twórców, ponieważ pokazujemy dokładnie te cechy, które projektanci uznali za niezbędne do pomyślnego użytkowania tej rzeczy. Na przykład, zakładając stary garnitur, człowiek czuje, że jego prawidłowe noszenie wymaga szczególnej postawy, plastyczności, tempa ruchów — a to z kolei zaczyna zmieniać samoświadomość i zachowanie osoby ubranej w ten garnitur.

Podobnie jest ze zjeżdżalniami: w zależności od tego, czym są, zmienia się zachowanie dzieci jeżdżących po nich. Spróbujmy porównać wymagania psychologiczne zapisane na slajdach dwóch opisanych przez nas typów.

Zacznijmy od nowoczesnych metalowych zjeżdżalni. Najważniejszym elementem konstrukcyjnym odróżniającym je od rosyjskich zjeżdżalni lodowych jest to, że zjazd kończy się jak trampolina, zauważalnie nie sięgając do ziemi. Dziecko musi albo zwolnić i zatrzymać się na końcu zjazdu, żeby nie spaść, albo słynnie skoczyć na ziemię jak z trampoliny. Co to znaczy?

W porównaniu z kolejką górską, możliwość toczenia jest tutaj ograniczona: nachylenie jest zakrzywione i krótkie, dlatego należy ostrożnie ograniczać prędkość, aby nie wbijać nosa w ziemię. Aby zjeżdżalnia była wąska, trzymaj się boków, dozując prędkość zjazdu. Taki slajd wymaga umiaru i dokładności: powściągliwości i kontroli nad własnymi działaniami, które rozwijają się w krótkim czasie. W ogóle nie ma kontaktu z podłożem w ruchu.

Pod tym względem rosyjska zjeżdżalnia lodowa jest dokładnie odwrotna. Zwykle jest wyższy, jego nachylenie jest szersze, zajmuje więcej miejsca w przestrzeni, ponieważ po ziemi ciągnie się z niego długa oblodzona droga. Konstrukcja kolejki górskiej jest dostosowana do zapewnienia maksymalnej długości ścieżki i prędkości toczenia, dlatego były tak wysokie, jak to możliwe.

Zjeżdżając z takiego wzniesienia, trzeba zostawić chęć trzymania się czegoś, a przeciwnie, zdecydować się na odważne pchnięcie lub bieganie i pędzić do przodu z przyspieszeniem, poddając się szybko rozwijającemu się ruchowi. To swing, roll, ekspansja w kosmos na tyle, na ile pozwalają ludzkie możliwości.

W sensie znaczeniowym jest to jeden ze sposobów doświadczania szczególnego stanu przestrzeni, tak ważnego dla rosyjskiego światopoglądu. Jest to określone przez szerokość i długość geograficzną potencjalnego zwrotu sił wewnętrznych człowieka w przestrzeni otaczającego świata. W naszej kulturze tradycyjnie należała do kategorii najwyższych doświadczeń Rosjanina w jego relacji z ojczyzną. (przypis: Po trzecie, metalowa zjeżdżalnia odbiera podstawowe warunki interakcji społecznych dzieci: nie można już zjeżdżać razem ani układać „grupy”, ponieważ stok jest krótki i wąski, po ostrym popchnięciu będzie silny cios w ziemię.

Co ciekawe, w sąsiedniej Finlandii pokryte lodem góry są praktycznie nieznane, zwłaszcza te specjalnie zbudowane, z których zjeżdżaliby na nogach. I to pomimo podobieństwa klimatu (mroźna zima) i faktu, że Finlandia od dawna jest częścią Imperium Rosyjskiego. Finowie uwielbiają swoje naturalne stoki śnieżne, z których jeżdżą na sankach i na nartach, czasem na plecach, na plastikowych podszewkach. Do wiosenno-letnich zabaw dla dzieci są małe plastikowe zjeżdżalnie typu, który opisaliśmy powyżej jako „nowomodne”.

Ten sam obraz w Szwecji, mój informator — czterdziestoletni Szwed, który bardzo dobrze zna historię i kulturę swojej ojczyzny, przemierzył ją daleko i szeroko — świadczy o tym, że jest tam mnóstwo naturalnych ośnieżonych gór. Jeżdżą na nartach i sankach. Ale nikomu nie przychodzi do głowy, żeby je wypełnić, zamienić w lód i wyjść z nich na nogach. Ponadto do budowy sztucznych zjeżdżalni lodowych.

Co ciekawe, subkultura szwedzkich dzieci zawiera wiele form interakcji z krajobrazem opisanych w tej książce. Jak rosyjskie dzieci robią „sekrety” i „kryjówki”, tak samo chłopcy polują na „sekrety” dziewcząt. (Co według sześćdziesięcioletniego Amerykanina jest również typowe dla wiejskich dzieci w Kanadzie). Podobnie jak rosyjskie dzieci mieszkające na Uralu i Syberii, mali Szwedzi budują sobie zimą „domy schronu”, takie jak igloo Eskimosów czy Lapończyków, i siedzą tam przy zapalonych świecach. Takie podobieństwo można było z góry założyć, gdyż zarówno tworzenie „sekretów”, jak i budowa „siedziby” wynikają z psychologicznych praw kształtowania się osobowości ludzkiej wspólnej dla wszystkich dzieci, które znajdują bliskie formy zewnętrznej ekspresji w różne kultury. Nawet chęć zjazdu z gór sprawia, że ​​dzieci z różnych krajów są spokrewnione, ale jazda na nartach po oblodzonych górach, zwłaszcza pieszo, wydaje się tak naprawdę etno-kulturową specyfiką rosyjskiego sposobu obcowania z ojczyzną.)

Wróćmy do krótkich metalowych slajdów. Drugą różnicą jest to, że nie polegają na jeździe w pozycji stojącej, a jedynie na grzbiecie lub kucaniu. Oznacza to, że trening nóg jako głównego wsparcia jest wyłączony, co przeciwnie, jest szczególnie ważne dla młodszego ucznia na rosyjskiej górze lodowej.

Ogólnie można powiedzieć, że wszystkie główne cechy wyróżniające rosyjską zjeżdżalnię lodową są zablokowane na nowych metalowych zjeżdżalniach. Tutaj naprawdę jest inna psychologia.

Na nowomodnych slajdach zakłada się, że stopnie swobody ruchowej są ograniczone, samokontrola, dawkowanie działań, czysty indywidualizm, jakość kontaktu stóp z podłożem nie ma znaczenia.

Na rosyjskich zjeżdżalniach lodowych zakłada się zainteresowanie szybkością i zakresem poruszania się w przestrzeni, wartość eksperymentowania z postawą ciała, pewność kontaktu nóg z glebą oraz daje szerokie możliwości interakcji społecznych w trakcie jazdy na nartach.

Należy zauważyć, że potencjał zabawowy lodowych zjeżdżalni nie tylko odpowiada tradycyjnemu rosyjskiemu charakterystyce mentalnej, ale również determinuje jej kształtowanie poprzez cielesno-psychospołeczne doświadczenia zdobywane przez dzieci podczas jazdy na nartach. To nie przypadek, że lodowate góry odegrały tak ważną rolę w kalendarzu ferii zimowych i tradycyjnych zabawach.

Lodowa zjeżdżalnia ucieleśnia rosyjski styl relacji człowieka z przestrzenią i szybkością. Odsłania rosyjski typ interakcji społecznych z innymi ludźmi. W pełni wyraża ideę symbolicznej jedności człowieka z ziemią.

Można powiedzieć, że pojawienie się zalanych (tj. sztucznie stworzonych) gór lodowych w tradycyjnym życiu jest kulturowym rezultatem duchowego i umysłowego życia i rozumienia rodzimego krajobrazu przez grupę etniczną. Dlatego narciarstwo z lodowatej góry miało tak głębokie i różnorodne znaczenie symboliczne w kulturze ludowej. Góra była świętym „miejscem mocy” — rodzajem „pępka ziemi”. Wyjeżdżając z niej, ludzie wchodzili w magiczny kontakt z ziemią, wymieniając z nią energię, przepełnieni mocą ziemi, a jednocześnie świadczyli światu ludzkiemu o swoim uśpieniu i zdolności do wykonywania życiowych zadań.

W świadomości współczesnych ludzi lodowa zjeżdżalnia straciła swoje magiczne znaczenie, ale pozostaje znaczącym, potężnym miejscem dla dzieci. Jest atrakcyjna, ponieważ umożliwia dziecku zaspokojenie dużego kompleksu życiowych potrzeb jego osobowości. Jednocześnie lodowe wzgórze okazuje się jednym z ważnych miejsc socjalizacji etnokulturowej, gdzie dziecko doświadcza tego, co czyni go Rosjaninem.

Dopóki rodzice mają kontakt z ciałem i duszą, pamiętając własne doświadczenia z dzieciństwa, tak długo, jak istnieje związek z ojczyzną, dopóty istnieje wewnętrzne poczucie niedopuszczalności ich dzieci, nie wiedząc, co jeździ na nartach od Prawdziwa lodowa góra to, dorośli w Rosji zbudują lodowe zjeżdżalnie dla swoich dzieci.


Jeśli spodobał Ci się ten fragment, możesz kupić i pobrać książkę na litry

Dodaj komentarz