Vegan Voices: o pesymistycznych Litwinach i wegańskich aktywistach

Rasa to młoda, aktywna, dociekliwa dziewczyna z Litwy, która prowadzi jasne i dynamiczne życie. Według niej przez ostatnie 5 lat chyba jedyne, co nie zmieniło się w jej życiu, to sposób, w jaki się odżywia. Rasa, weganka i członkini Organizacji Ochrony Praw Zwierząt, opowiada o swoim doświadczeniu etycznego stylu życia, a także o swoim ulubionym daniu.

Stało się to około 5 lat temu i dość nieoczekiwanie. W tym czasie byłem już od roku wegetarianinem i w ogóle nie planowałem wykluczenia nabiału z diety. Pewnego dnia, szukając w Internecie przepisu na pyszne ciasteczka, natknęłam się na stronę o prawach zwierząt. To na nim przeczytałem artykuł o branży mleczarskiej. Powiedzieć, że byłem w szoku, to mało powiedziane! Będąc wegetarianinem wierzyłem, że wnoszę znaczący wkład w dobrostan zwierząt. Jednak lektura artykułu uświadomiła mi, jak ściśle powiązane są ze sobą przemysł mięsny i mleczarski. W artykule wyraźnie wyjaśniono, że w celu wyprodukowania mleka krowa jest przymusowo zapładniana, po czym odbiera się jej cielę i, jeśli jest samcem, wysyła się do rzeźni ze względu na jej bezużyteczność dla przemysłu mleczarskiego. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że weganizm to jedyny słuszny wybór.

Tak, jestem członkiem Stowarzyszenia „Už gyvūnų teisės” (ros. – Stowarzyszenie Ochrony Praw Zwierząt). Istnieje już od 10 lat i dzięki ich stronie, która przez wiele lat była jedynym źródłem informacji na ten temat, wielu osobom udało się poznać prawdę i zrozumieć związek między cierpieniem zwierząt a produktami mięsnymi. Organizacja zajmuje się głównie działalnością edukacyjną na temat praw zwierząt i weganizmu oraz wyraża swoje stanowisko w tej kwestii w mediach.

Około rok temu otrzymaliśmy oficjalny status organizacji pozarządowej. Jednak wciąż jesteśmy w fazie transformacji, restrukturyzując nasze procesy i cele. Około 10 osób jest aktywnymi członkami, ale do pomocy angażujemy również wolontariuszy. Ponieważ jest nas niewielu i wszyscy są zaangażowani w wiele innych działań (praca, nauka, inne ruchy społeczne), mamy „wszyscy robią wszystko”. Zajmuję się głównie organizacją eventów, pisaniem artykułów dla serwisu i mediów, inni zajmują się projektowaniem i wystąpieniami publicznymi.

Wegetarianizm z pewnością rośnie, a wiele restauracji dodaje do swoich menu więcej opcji wegetariańskich. Weganie mają jednak nieco trudniej. Wynika to z faktu, że po wyłączeniu jajek i mleka z menu wypada ogromna lista dań. Należy zauważyć, że litewskie restauracje nie zawsze znają różnicę między „wegetarianizmem” a „weganizmem”. Dodaje również złożoności. Dobrą wiadomością jest to, że w Wilnie jest kilka wyspecjalizowanych restauracji wegetariańskich i witariańskich, które oferują nie tylko wegańskie zupy i gulasze, ale także hamburgery i babeczki. Jakiś czas temu po raz pierwszy otworzyliśmy sklep wegański i sklep internetowy.

Litwini to bardzo kreatywni ludzie. Jako narodowość wiele przeszliśmy. Uważam, że pokonywanie wyzwań wymaga kreatywności, a jeśli nie można czegoś po prostu dostać, trzeba być odważnym i kreatywnym. Wielu młodych ludzi, także wśród moich znajomych, umie szyć i robić na drutach, robić dżemy, a nawet robić meble! I to jest tak powszechne, że nie doceniamy tego. Nawiasem mówiąc, kolejną charakterystyczną cechą Litwinów jest pesymizm co do chwili obecnej.

Litwa ma bardzo piękną przyrodę. Lubię spędzać czas nad jeziorem lub w lesie, gdzie czuję energię. Jeśli wybierzesz jedno miejsce, to być może są to Troki – małe miasto niedaleko Wilna, otoczone jeziorami. Jedyna rzecz: raczej nie znajdzie się tam wegańskiego jedzenia!

Radzę odwiedzić nie tylko Wilno. Na Litwie jest wiele innych ciekawych miast i, jak wspomniałem powyżej, najpiękniejsza przyroda. Wegańscy podróżnicy powinni być przygotowani na to, że jedzenie, które im odpowiada, nie znajdzie się na każdym rogu. W kawiarni lub restauracji warto dokładnie zapytać o składniki danej potrawy, aby upewnić się, że są one naprawdę wegańskie.

Naprawdę kocham ziemniaki i na szczęście wiele potraw jest tutaj zrobionych z ziemniaków. Być może najbardziej lubianym daniem jest Kugelis, budyń z tartych ziemniaków. Wystarczy kilka bulw ziemniaków, 2-3 cebule, trochę oleju, sól, pieprz, kminek i przyprawy do smaku. Ziemniaki i cebulę obieramy, dodajemy do malaksera i doprowadzamy do stanu puree (ziemniaki kładziemy surowe, nie ugotowane). Do puree dodać przyprawy i olej, przełożyć do naczynia do pieczenia. Przykryj folią, wstaw do piekarnika na 175C. W zależności od piekarnika gotowość trwa 45-120 minut. Podawaj Kugelis najlepiej z jakimś sosem!

Dodaj komentarz