Trzy wspierające się matki

Carine, 36, matka Erin, 4 i pół, i Noël, 8 miesięcy (Paryż).

Zamknij

„Mój sposób na naprawienie, trochę, niesprawiedliwości natury. “

„Dałam mleko z okazji moich dwóch porodów. Dla najstarszej zrobiłem duże rezerwy, aby mogła pić ją w pokoju dziecinnym w ciągu dnia. Ale nigdy nie chciała wziąć butelki. Więc skończyłem z dziesięcioma nieużywanymi litrami w zamrażarce i Skontaktowałem się z laktarium. Przeprowadzili testy bakteriologiczne na moim magazynie, plus badanie krwi na mnie. Miałem również prawo do ankiety zarówno medycznej, jak i dotyczącej mojego stylu życia.

dałem moje mleko przez dwa miesiące, aż moja córka została odstawiona od piersi. Procedura, którą należy wykonać, wydaje się być restrykcyjna, ale po złożeniu fałdu sama się toczy! Wieczorem, po wcześniejszym umyciu piersi wodą i bezzapachowym mydłem, odciągnęłam mleko. Dzięki dwuodciągowemu laktatorowi elektrycznemu dostarczanemu przez laktarium (musi być sterylizowane przed każdym pociągnięciem), udało mi się odciągnąć od 210 do 250 ml mleka w około dziesięć minut. Następnie przechowywałem moją produkcję w sterylnych butelkach jednorazowych, również dostarczane przez laktarium. Każdy odcisk powinien być dokładnie opatrzony datą, nazwą i, jeśli dotyczy, przyjętym lekiem. W rzeczywistości wiele zabiegów można wykonać bez żadnego problemu.

Kolekcjoner mijał mniej więcej co trzy tygodnie, aby zebrać półtora do dwóch litrów. W zamian dał mi kosz wypełniony niezbędną ilością butelek, etykiet i materiałów do sterylizacji. Mój mąż patrzył na mnie trochę dziwnie, kiedy wyjmowałam swój sprzęt: z pewnością nie jest zbyt seksowne odciąganie mleka! Ale zawsze mnie wspierał. Poszło tak dobrze, że kiedy narodziło się Boże Narodzenie, zacząłem od nowa. Jestem szczęśliwa i dumna z tego prezentu. Dla nas, którzy mieliśmy szczęście mieć zdrowe dzieci w terminie, jest to sposób na naprawienie niesprawiedliwości natury. Miło jest również powiedzieć, że nie będąc ani lekarzem, ani badaczem, wnosimy naszą małą cegiełkę do budynku. “

Więcej informacji: www.lactarium-marmande.fr (sekcja: „Inne laktaria”).

Sophie, 29 lat, mama Pierre'a, 6 tygodni (Domont, Val d'Oise)

Zamknij

„Ta krew, połowa moja, połowa dziecka, może uratować życie. “

„Byłam śledzona pod kątem ciąży w szpitalu Robert Debré w Paryżu, jednym ze szpitali położniczych we Francji, który pobiera krew pępowinową. Od pierwszej wizyty powiedziano mi, że oddanie krwi łożyskowej, a dokładniej oddanie komórek macierzystych z pępowiny umożliwiło leczenie pacjentów cierpiących na choroby krwi, białaczki… A zatem ratować życie. Ponieważ wyraziłam zainteresowanie, zostałam zaproszona na konkretną rozmowę z innymi przyszłymi matkami, aby wyjaśnić nam konkretnie, na czym polegała ta darowizna. Położna odpowiedzialna za pobranie próbki przedstawiła nam sprzęt używany podczas porodu, w szczególności worek do pobierania krwi, wyposażony w dużą strzykawkę i rurki. Zapewniła nas, że przebicie krwi, które wykonuje się z pępowiny, nie sprawiał bólu ani nam ani dziecku, a sprzęt był sterylny. Niektóre kobiety zostały jednak odrzucone: na dziesięć tylko trzy z nas zdecydowały się kontynuować przygodę. Zrobiłem badanie krwi i podpisałem deklarację, ale mogłem się wycofać, kiedy tylko chciałem.

Dzień D, skupiony na narodzinach mojego dziecka, Nie widziałem nic prócz ognia, zwłaszcza że przebicie jest bardzo szybkim gestem. Moim jedynym ograniczeniem, jeśli pobrano mi krew, było przyjście na badanie krwi do szpitala i wysłanie im badania lekarskiego na 3 miesiąc mojego dziecka. Formalności, których łatwo dopełniłem: Nie widziałem siebie nie dochodząc do końca procesu. Mówię sobie, że ta krew, połowa moja, połowa mojego dziecka, może pomóc ocalić życie. “

Dowiedz się więcej: www.laurettefugain.org/sang_de_cordon.html

36-letnia Charlotte, matka 15-letniego Florentine, 5-letniej Antygony i 3-letniego Balthazara (Paryż)

Zamknij

„Pomogłam kobietom zostać matkami. “

„Oddanie jaj to przede wszystkim oddanie trochę tego, co otrzymałem. Rzeczywiście, gdyby moja najstarsza córka, urodzona z pierwszego łóżka, została poczęta bez żadnych trudności, moje inne dzieci, owoce drugiego związku, nigdy nie ujrzałyby światła dziennego bez podwójnego oddania nasienia. Po raz pierwszy pomyślałem o oddaniu komórek jajowych, gdy zobaczyłem w telewizji reportaż o kobiecie, która była cierpliwa od ponad czterech lat, podczas gdy sam czekałem na dawczynię dla Antygony. To kliknęło.

W czerwcu 2006 pojechałam do paryskiego CECOS (NDRL: Centers for the Study and Conservation of Eggs and Sperm), którzy już mnie leczyli. Najpierw odbyłem wywiad z psychologiem. Potem musiałem umówić się na wizytę u genetyka. Założył kariotyp, aby upewnić się, że nie mam genów, które mogłyby przenosić anomalię. Ostatecznie ginekolog kazał mi przejść szereg badań: badanie kliniczne, USG, badanie krwi. Po zatwierdzeniu tych punktów uzgodniliśmy harmonogram spotkań., w zależności od moich cykli.

Stymulacja przebiegała w dwóch fazach. Najpierw sztuczna menopauza. Każdego wieczoru przez trzy tygodnie robiłam sobie codziennie zastrzyki, mające na celu zatrzymanie produkcji oocytów. Najbardziej nieprzyjemne były skutki uboczne tego zabiegu: uderzenia gorąca, niskie libido, nadwrażliwość… Przeszła najbardziej restrykcyjną fazę, sztuczną stymulację. Przez dwanaście dni nie był to już jeden, ale dwa zastrzyki dziennie. Z kontrolą hormonalną D8, D10 i D12 oraz ultradźwiękami w celu sprawdzenia prawidłowego rozwoju mieszków włosowych.

Trzy dni później przyszła pielęgniarka, aby podać mi zastrzyk wywołujący owulację. Następnego ranka powitano mnie na oddziale rozrodu wspomaganego szpitala, który szedł za mną. W znieczuleniu miejscowym punkcję wykonał mój ginekolog, używając długiej sondy. Ściśle mówiąc, nie odczuwałem bólu, a raczej silne skurcze. Kiedy leżałem w toalecie, pielęgniarka szepnęła mi do ucha: „Oddałeś jedenaście oocytów, to cudowne. »Poczułem lekki powiew dumy i powiedziałem sobie, że gra jest naprawdę warta świeczki…

Powiedziano mi, że dzień po darowiźnie po moje oocyty przyszły dwie kobiety. Co do reszty nie wiem więcej. Dziewięć miesięcy później miałam dziwne przeczucie i powiedziałam sobie: „Gdzieś w naturze jest kobieta, która właśnie urodziła dziecko i to dzięki mnie. Ale w mojej głowie jest jasne: nie mam innego dziecka niż te, które nosiłem. Pomogłem tylko dać życie. Rozumiem jednak, że dla tych dzieci Mogę być później postrzegany jako część ich historii. Nie sprzeciwiam się zniesieniu anonimowości darowizny. Jeśli szczęście tych przyszłych dorosłych zależy od zobaczenia mojej twarzy, poznania mojej tożsamości, to nie jest problem. “

Dowiedz się więcej: www.dondovocytes.fr

Dodaj komentarz