Opinie: po dziecku wrócili do pracy, jak tego doświadczyli?

Vanessa, lat 35, matka Gabriela, lat 6 i Anny, lat 2 i pol. Oficer ds. rekrutacji i szkoleń

„Zawarłam kilka umów na czas określony jako oficer łączności i musiałam zostać ustanowiona po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Ale kilka dni wcześniej otrzymałem pismo z informacją, że tak nie jest. Musiałem więc wrócić do pracy na dwa tygodnie, czas na rozliczenie ostatniego kontraktu.

Cóż za złą noc spędziłem dzień wcześniej! A rano miałem guzek w żołądku. To były najbardziej niewygodne dwa tygodnie w całym moim życiu zawodowym! Moi koledzy byli mili, szczęśliwi na mój widok. Ale nie udało mi się wziąć plików z powrotem do ręki, nie rymowało się z niczym. Wędrowałem między biurami, aby opowiedzieć swoją historię. Te dni trwają wiecznie. Na szczęście Gabrielem opiekowała się moja mama, więc rozstanie nie było bardzo trudne.

Jednak zanim usłyszałem tę złą wiadomość, wszystko było dobrze. Kochałem tę pracę. Wysłałam wszystkim zawiadomienie o narodzinach, utrzymywałam dobre kontakty, otrzymałam gratulacyjny tekst od przełożonych. Krótko mówiąc, był to zimny prysznic. Przeczytałem list dziesięć razy. Co prawda inny pracownik już zapłacił za taki zabieg, ale wcale się tego nie spodziewałem. Tylko utknąłem płatny urlop z urlopem macierzyńskim, nie miałem zamiaru prosić o urlop rodzicielski lub w niepełnym wymiarze godzin, ale wyobrażam sobie, że był to rodzaj strachu, który mieli.

Byłem w ogniu, dałem wszystko!

Byłem bardzo zły, rozczarowany, w szoku, ale nie wywołałem skandalu. Nie chciałem zostawić złego wizerunku, wolałem po cichu żegnać się z ludźmi. Tak dużo zainwestowałem w to stanowisko, że byłem pewien, że zostanę ugruntowany. Nawet w ciąży płonęłam, dawałam wszystko, także wcześnie rano czy w weekendy. Niewiele przytyłam i urodziłam półtora miesiąca przed planowanym terminem.

Gdyby mi się to dzisiaj przydarzyło, byłoby inaczej! Ale proces prawny, gdybym go rozpoczął, zapowiadał się bardzo powolny. I byłem wykończony. Gabriel źle spał.

Skupiłem się głównie na poszukiwaniu pracy. I po trzech rozmowach, w których zrozumiałam (ledwo między wierszami!), że posiadanie 6-miesięcznego dziecka zdyskwalifikowało mnie, zaczęłam przekwalifikować się… w kadrach. Po dość gorączkowej pracy w firmie rekrutacyjnej (stres, presja, długie godziny, dużo transportu) pracuję w dziale HR społeczności. “

Nathalie, 40 lat, matka Gabriela, 5 lat, Concept and Merchandising manager w dużej firmie

„Bardzo dobrze pamiętam tę datę, był poniedziałek 7 kwietnia, Gabriel miał 3 miesiące. W weekendy miałam trochę czasu dla siebie, miałam masaż. Naprawdę tego potrzebowałem. Mój poród (półtora miesiąca wcześniej niż oczekiwałem) nie przebiegł zbyt dobrze. Zespół położniczy – w swoich działaniach i słowach – pozostawił we mnie wrażenie bezbronności, którego nigdy wcześniej nie czułam.

Dla niego to była zdrada

Wtedy miałem dużo problemów ze znalezieniem rozwiązania dla Gabi. Dopiero na tydzień przed wznowieniem znalazłam nianię w moim budynku. Prawdziwa ulga! Z tego punktu widzenia mój powrót do pracy nie był zbyt skomplikowany. Nie biegałem rano, żeby go podrzucić i byłem pewny siebie.

Ale odkąd ogłosiłam ciążę, stosunki z moim przełożonym były napięte. Jego reakcja „Nie możesz mi tego zrobić! rozczarował mnie. Dla niego to była zdrada. Pomimo przerwy w pracy w szóstym miesiącu ciąży z powodu cukrzycy ciążowej, pracowałam w domu do dnia poprzedzającego poród, prawdopodobnie trochę z poczucia winy. I zbyt późno zrozumiałam, że firma nigdy nie wyda mi reszty monety… Poza tym bardzo przytyłam w czasie ciąży (22 kg) i tej nowej sylwetki (i zrelaksowanych ciuchów, które szły do ukryj) nie pasował zbytnio do atmosfery mojego pudełka… Krótko mówiąc, nie byłem zbyt pogodny na myśl o tym wyzdrowieniu. Kiedy dotarłem do pracy, nic się nie zmieniło. Nikt nie dotknął mojego biurka. Wszystko pozostało na swoim miejscu, jakbym wyjechał dzień wcześniej. To było miłe, ale w pewnym sensie wywierało dużą presję. Dla mnie oznaczało to „masz swoją pracę skrojoną dla siebie, nikt nie przejął jej odkąd odszedłeś”. Koledzy, którzy byli zachwyceni moim powrotem, przywitali mnie z wielką życzliwością i bardzo smacznym śniadaniem. Wznowiłem moje pliki, przetworzyłem moje e-maile. Zostałem przyjęty przez HRD, aby zwrócić uwagę.

Musiałem przerobić moje odbitki próbne

Stopniowo zrozumiałem, że nie mogę ubiegać się o kolejne stanowisko ani ewoluować tak, jak chciałem, musiałem „przerobić moje dowody”, „pokazać, że wciąż jestem zdolny”. W oczach mojej hierarchii zostałam nazwana „matką rodziny” i miałam powołanie, by odetchnąć. Bardzo mnie to niepokoiło, bo oczywiście kiedyś jako matka nie miałam już ochoty na wieczorne nadgodziny, ale to ja decydowałam, czy zwolnić, czy nie, a nie od innych. narzucić to jako fakt dokonany. W końcu zrezygnowałem po dwóch latach. W nowym biznesie od razu ustawiłam się i wzięłam na siebie odpowiedzialność jako matka, a także zaangażowana profesjonalistka, bo jedno nie przeszkadza drugiemu. “.

 

Adeline, 37 lat, matka Lili, 11 lat, i Mahé, 8 lat. Opiekunka do dziecka

„Wzięłam sześć miesięcy urlopu rodzicielskiego. Byłem pomocnikiem ogólnego przeznaczenia, to znaczy kręciłem w kilku żłobkach miejskich według potrzeb. Ale nadal byłem przywiązany głównie do jednego z nich. Przed wznowieniem wysłałam ogłoszenie do mojego domowego żłobka, przedstawiłam Lilę kolegom, którzy pogratulowali mi i wręczyli drobne upominki. Jedynym stresującym punktem jest to, że zajęło mi dużo czasu informowanie mnie o moim nowym żłobku domowym. I nie wiedziałem, kiedy będę mógł odłożyć moje dwa RTT miesięcznie. Zadzwoniłem po informacje, ale nigdy nie było to jasne.

Cieszyłem się, że widzę ludzi

Była też troska o rodzaj opieki nad dziećmi. Byłam pewna, że ​​będę miała miejsce w rodzinnym żłobku, ale miesiąc przed wznowieniem powiedziano mi, że nie. Musieliśmy pilnie znaleźć nianię. Adaptacja rozpoczęła się na tydzień przed moją oficjalną okładką. Ale w czwartek, katastrofa, musiałem iść do szpitala. Miałam ciążę pozamaciczną! Następne dni były trochę przygnębiające. Lila u niani i ja sama w domu…

Wróciłem do pracy trzy tygodnie później niż oczekiwałem, dokładnie w wieku 9 miesięcy Lili. Dobrą rzeczą jest to, że rano w ogóle nie płakała, ja też nie. Byliśmy do tego przyzwyczajeni. W końcu nie zmieniłem rodzicielskiego żłobka. Przejąłem ponad 80%, nie pracowałem w piątki, ani co drugi wtorek. Lila robiła krótkie dni: tata przyjechał po nią około godziny 16

Pierwszego dnia musiałam zająć się kolejną małą Lilą, zabawny zbieg okoliczności! Pamiętam, że najtrudniejsze było rano, przygotowywanie się, obiad, budzenie Lili, odkładanie jej, przybycie na czas… Co do reszty, mam szczęście! W przedszkolu krągłości i fajne ubrania nikogo nie szokują! I cieszyłem się, że znalazłem kolegów, zobaczyłem ludzi. Pewne jest to, że stając się matką, stałam się bardziej tolerancyjna w stosunku do rodziców! Lepiej rozumiem, dlaczego nie zawsze możemy zastosować zasady wychowania, w które wierzymy…”

 

 

Dodaj komentarz