Psychologia

Narcystyczni rodzice czasami wychowują swoje dzieci, próbując wychować je na „idealne” osobowości. Psychoanalityk Gerald Schonewulf opowiada jedną z historii takiego wychowania.

Opowiem ci historię chłopca, z którego jego matka próbowała wychować „małego geniusza”. Uważała się również za nieujawnionego geniusza i była przekonana, że ​​jej rodzina uniemożliwiła jej pełny rozwój zdolności intelektualnych.

Późno urodziła syna Filipa i od samego początku postrzegała dziecko jako sposób na zaspokojenie swoich potrzeb. Był potrzebny, aby rozjaśnić jej samotność i udowodnić, że jej rodzina myliła się co do niej. Chciała, żeby chłopiec ją ubóstwiał, niesamowitą matkę, ale najważniejsze jest to, że dorasta jako geniusz, kontynuacja jej własnego „geniusza”.

Od urodzenia inspirowała Filipa, że ​​jest lepszy od swoich rówieśników — mądrzejszy, piękniejszy i ogólnie „wyższej klasy”. Nie pozwalała mu bawić się z dziećmi z sąsiedztwa, bojąc się, że „rozpieszczą” go swoimi „podstawowymi” hobby. Nawet w czasie ciąży czytała mu na głos i robiła wszystko, aby wychować syna na inteligentne, przedwcześnie rozwinięte dziecko, które stanie się symbolem jej sukcesu. W wieku trzech lat potrafił już czytać i pisać.

W szkole podstawowej znacznie wyprzedzał inne dzieci pod względem rozwoju. „Skakał” po klasie i stał się ulubieńcem nauczycieli. Philip znacznie przewyższał swoich kolegów z klasy w wynikach w nauce i wydawał się w pełni uzasadniać nadzieje swojej matki. Jednak dzieci w klasie zaczęły go zastraszać. W odpowiedzi na skargi matka odpowiedziała: „Oni są o ciebie po prostu zazdrośni. Nie zwracaj na nie uwagi. Nienawidzą cię, ponieważ są od ciebie gorsi we wszystkim. Bez nich świat byłby lepszym miejscem.

Nie mógł się już pocieszać faktem, że po prostu mu zazdrościł: jego wyniki w nauce znacznie spadły, a teraz nie było czego zazdrościć

Przez cały czas w szkole średniej jego matka była całkowicie odpowiedzialna za Filipa. Jeśli chłopak pozwolił sobie zwątpić w jej instrukcje, został surowo ukarany. W klasie pozostał wyrzutkiem, ale tłumaczył to sobie wyższością nad kolegami z klasy.

Prawdziwe problemy zaczęły się, gdy Philip wstąpił do elitarnej uczelni. Tam przestał się wyróżniać na tle ogólnym: w college'u było wystarczająco dużo mądrych studentów. W dodatku został sam, bez stałej opieki matki. Mieszkał w akademiku z innymi facetami, którzy uważali go za dziwaka. Nie mógł się już pocieszać faktem, że po prostu mu zazdrościł: jego wyniki w nauce znacznie się pogorszyły, a teraz nie było czego zazdrościć. Okazało się, że faktycznie jego inteligencja jest poniżej średniej. Jego kruche poczucie własnej wartości kruszyło się.

Okazało się, że między osobą, którą nauczyła go jego matka, a prawdziwym Filipem, istnieje prawdziwa przepaść. Wcześniej był znakomitym uczniem, ale teraz nie mógł zaliczyć kilku przedmiotów. Inni uczniowie wyśmiewali się z niego.

Był wściekły: jak ci „nikt” śmią się z niego śmiać? Przede wszystkim zraniło go wyśmiewanie dziewcząt. Wcale nie wyrósł na przystojnego geniusza, jak mówiła jego matka, ale przeciwnie, był niewymiarowy i nieatrakcyjny, z krótkim nosem i małymi oczami.

Po kilku incydentach trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną.

W odwecie Filip zaczął aranżować psoty z kolegami z klasy, włamywać się do pokojów dziewcząt, raz nawet próbował udusić jedną z uczennic. Po kilku podobnych incydentach trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną. W tym czasie miał urojenia, że ​​był nie tylko geniuszem, ale miał też niezwykłe zdolności: na przykład mógł zabić osobę po drugiej stronie świata siłą myśli. Był pewien, że jego mózg ma specjalne neuroprzekaźniki, których nie miał nikt inny.

Po kilku latach spędzonych w szpitalu psychiatrycznym stał się wystarczająco dobry w udawaniu zdrowego i został zwolniony. Ale Filip nie miał dokąd pójść: kiedy dotarł do szpitala, jego matka wpadła w furię, zrobiła skandal w administracji szpitala i zmarła tam na atak serca.

Ale nawet kiedy był na ulicy, Filip nadal uważał się za lepszego od innych i wierzył, że udaje bezdomnego tylko po to, by ukryć swoją wyższość przed innymi i uchronić się przed prześladowaniami. Wciąż nienawidził tego całego świata, który odmawiał uznania jego geniuszu.

Filip miał nadzieję, że w końcu stanie się osobą, która doceni jego geniusz.

Raz Philip zszedł do metra. Ubranie miał brudne, brzydko pachniał: nie mył się od wielu tygodni. Na skraju peronu Philip zobaczył piękną młodą dziewczynę. Ponieważ wyglądała na mądrą i słodką, miał nadzieję, że w końcu stanie się osobą, która doceni jego geniusz. Podszedł do niej i zapytał o godzinę. Dziewczyna rzuciła mu szybkie spojrzenie, doceniła jego odrażający wygląd i szybko się odwróciła.

Obrzydzam ją, pomyślał Philip, jest taka jak wszyscy! Pamiętał pozostałe dziewczyny z college'u, które naśmiewały się z niego, ale w rzeczywistości nie były godzien przebywania w jego pobliżu! Przypomniałem sobie słowa mamy, że świat byłby lepszym miejscem bez niektórych ludzi.

Gdy pociąg wjechał na stację, Philip wepchnął dziewczynę na tory. Słysząc jej łamiący serce płacz, nic nie poczuł.

Dodaj komentarz