Psychologia

Kobiety bronią swojego prawa do samotności, doceniają je i cierpią z jej powodu. W każdym razie postrzegają samotność jako stan wymuszony… który można wykorzystać na ich korzyść.

Dni cnotliwych dziewcząt i starych panien ze złamanym sercem minęły. Minął także czas biznesowych Amazonek, które samotnością zapłaciły za udaną karierę i wysoką pozycję.

Dzisiaj różne kobiety należą do kategorii singli: te, które w ogóle nie mają nikogo, kochanki żonatych mężczyzn, rozwiedzione matki, wdowy, kobiety motyle trzepoczące od romansu do romansu… Mają coś wspólnego: ich samotność zwykle nie jest wynikiem świadomego wyboru.

Czas samotności może być tylko przerwą między dwiema powieściami lub może trwać długo, czasem całe życie.

„W moim życiu nie ma pewności” — przyznaje 32-letnia Ludmiła, rzeczniczka prasowa. — Lubię sposób, w jaki żyję: mam ciekawą pracę, wielu przyjaciół i znajomych. Ale czasem spędzam weekend w domu, wmawiając sobie, że nikt mnie nie kocha, że ​​nikt mnie nie potrzebuje.

Czasami doświadczam rozkoszy z mojej wolności, a potem zastępuje ją melancholia i przygnębienie. Ale jak ktoś mnie pyta, dlaczego nikogo nie mam, to mnie denerwuje, a ja zaciekle bronię swojego prawa do samotności, choć tak naprawdę marzę o jak najszybszym pożegnaniu się z nim.

Czas cierpienia

„Boję się” — przyznaje 38-letnia Faina, osobista asystentka reżysera. „To przerażające, że wszystko potoczy się tak, jak się dzieje i nikt nigdy się po mnie nie pojawi, dopóki nie będę za stary”.

Wiele naszych obaw to bezkrytycznie postrzegane dziedzictwo naszych matek, babć i prababek. „Ich przekonanie, że kobieta źle się czuje w samotności w przeszłości, miało podłoże ekonomiczne” – mówi psycholog rodzinny Elena Ulitova. Kobiecie trudno było wykarmić nawet samą siebie, nie mówiąc już o rodzinie.

Dziś kobiety są samowystarczalne ekonomicznie, ale często nadal kierujemy się wyuczoną w dzieciństwie koncepcją rzeczywistości. I postępujemy zgodnie z tą ideą: smutek i niepokój są naszą pierwszą, a czasem jedyną reakcją na samotność.

33-letnia Emma od sześciu lat jest sama; początkowo dręczył ją uporczywy niepokój: „Budzę się sama, siedzę sama z filiżanką kawy, nie rozmawiam z nikim, dopóki nie dotrę do pracy. Mało zabawy. Czasami czujesz, że jesteś gotowy zrobić wszystko, aby to zakończyć. A potem się do tego przyzwyczajasz.

Pierwsza wycieczka do restauracji i kina, pierwsze samotne wakacje… tyle zwycięstw pokonało ich zakłopotanie i nieśmiałość

Stopniowo zmienia się sposób życia, który teraz jest budowany wokół siebie. Ale równowaga jest czasami zagrożona.

„Czuję się dobrze, ale wszystko się zmienia, jeśli zakocham się bez wzajemności” — mówi 45-letnia Christina. „Wtedy znowu dręczą mnie wątpliwości. Czy będę sam na wieki wieków? I dlaczego?"

Możesz poszukać odpowiedzi na pytanie „dlaczego jestem sam?” tych wokół. I wyciągaj wnioski z uwag typu: „Prawdopodobnie za dużo wymagasz”, „Dlaczego gdzieś nie pójdziesz?”

Czasami wywołują poczucie winy, które potęguje „ukryte upokorzenie”, jak mówi 52-letnia Tatiana: „Media przedstawiają nam młodą bohaterkę jako przykład samotnej kobiety. Jest słodka, mądra, wykształcona, aktywna i zakochana w swojej niezależności. Ale w rzeczywistości tak nie jest.

Życie bez partnera ma swoją cenę: bywa smutne i niesprawiedliwe

W końcu samotna kobieta zagraża stabilności okolicznych par. W rodzinie powierza się jej odpowiedzialność za opiekę nad starymi rodzicami, w pracy — niwelowanie różnic ze sobą. W restauracji zostaje wysłana do złego stołu, a w wieku emerytalnym, jeśli „stary mężczyzna” nadal może być atrakcyjny, „stara kobieta” całkowicie się rozpuszcza. Nie wspominając o zegarze biologicznym.

„Bądźmy szczerzy” – namawia 39-letnia Polina. — Do trzydziestego piątego roku życia można bardzo dobrze żyć samotnie, od czasu do czasu rozpoczynając powieści, ale wtedy ostro pojawia się kwestia dzieci. A my stoimy przed wyborem: być samotną matką albo w ogóle nie mieć dzieci.

Zrozumienie czasu

To właśnie w tym okresie niektóre kobiety podejmują decyzję, aby zająć się sobą, znaleźć przyczynę, która uniemożliwia im budowanie długotrwałego związku. Najczęściej okazuje się, że są to urazy z dzieciństwa. Matka, która uczyła mężczyzn, by nie można było na nich polegać, nieobecny ojciec lub ślepo kochający krewni…

Dużą rolę odgrywają tu relacje rodzicielskie.

Na stosunek dorosłej kobiety do wspólnego życia z partnerem ma wpływ wizerunek jej ojca. „Nierzadko ojciec jest „zły”, a matka nieszczęśliwa – zauważa jungowski analityk Stanislav Raevsky. „Stając się dorosłą, córka z trudem może nawiązać poważny związek - każdy mężczyzna dla niej prawdopodobnie stanie na równi z jej ojcem, a ona mimowolnie będzie postrzegać go jako osobę niebezpieczną”.

Ale nadal najważniejszy jest model macierzyński, psychoanalityczka Nicole Fabre jest przekonana: „To jest podstawa, na której zbudujemy nasze wyobrażenia o rodzinie. Czy matka była szczęśliwa jako para? A może cierpiała, skazując nas (w imię posłuszeństwa dziecka) na porażkę tam, gdzie ona sama zawiodła?

Ale nawet miłość rodzicielska nie gwarantuje szczęścia rodzinnego: może wyznaczyć trudny do dopasowania wzór lub związać kobietę z domem rodzinnym, uniemożliwiając zerwanie z rodziną rodzicielską.

„Poza tym wygodniej i łatwiej jest mieszkać w domu ojca” – dodaje psychoanalityczka Lola Komarova. — Kobieta zaczyna zarabiać i żyje dla własnej przyjemności, ale jednocześnie nie jest odpowiedzialna za własną rodzinę. W rzeczywistości pozostaje nastolatką nawet w wieku 40 lat”. Cena za wygodę jest wysoka — „dużym dziewczynkom” trudno jest stworzyć (lub utrzymać) własną rodzinę.

Psychoterapia pomaga zidentyfikować nieświadome przeszkody, które zakłócają relacje.

30-letnia Marina zdecydowała się na ten krok: „Chciałam zrozumieć, dlaczego postrzegam miłość jako uzależnienie. Podczas terapii byłam w stanie poradzić sobie z bolesnymi wspomnieniami o tym, jak okrutny był mój ojciec, i rozwiązać problemy z mężczyznami. Od tego czasu samotność postrzegam jako dar, który sam sobie daję. Dbam o swoje pragnienia i utrzymuję ze sobą kontakt, zamiast rozpływać się w kimś.

Czas równowagi

Kiedy samotne kobiety zrozumieją, że samotność nie jest czymś, co wybrały, ale też nie spotkała ich wbrew ich woli, ale po prostu czas, który sobie poświęcają, odzyskują szacunek do siebie i spokój.

„Myślę, że nie powinniśmy kojarzyć słowa „samotność” z naszymi lękami” — mówi 42-letnia Daria. „To niezwykle produktywny stan. Oznacza to nie bycie samemu, ale wreszcie znalezienie czasu, aby być ze sobą. I trzeba znaleźć równowagę między sobą, realną, a swoim wyobrażeniem „ja”, tak jak w związkach szukamy równowagi między sobą a partnerem. Musisz kochać siebie. A żeby kochać siebie, trzeba umieć sprawiać sobie przyjemność, dbać o siebie, nie przywiązując się do cudzych pragnień.

Emma wspomina pierwsze miesiące swojej samotności: „Przez długi czas zaczęłam dużo powieści, zostawiając jednego mężczyznę drugiemu. Dopóki nie zdałem sobie sprawy, że biegnę za kimś, kto nie istnieje. Sześć lat temu wynająłem mieszkanie sam. Na początku było to bardzo trudne. Czułem się, jakby niósł mnie prąd i nie było się na czym oprzeć. Odkryłem, że nie wiem nic o tym, co naprawdę lubię. Musiałem wyjść na spotkanie i znaleźć siebie — niezwykłe szczęście.

34-letnia Veronika opowiada o tym, jak być dla siebie hojną: „Po siedmiu latach małżeństwa żyłam cztery lata bez partnera – i odkryłam w sobie wiele lęków, oporu, bólu, ogromnej wrażliwości, ogromnego poczucia winy. A także siła, wytrwałość, duch walki, wola. Dziś chcę nauczyć się kochać i być kochanym, chcę wyrazić swoją radość, być hojnym… «

Na tę hojność i otwartość zwracają uwagę ci, których znajome znalazły samotne kobiety: „Ich życie jest tak szczęśliwe, że chyba jest w nim miejsce dla kogoś innego”.

Czas oczekiwania

Samotne kobiety balansują między samotnością-przyjemnością i samotnością-cierpieniem. Na myśl o spotkaniu z kimś Emma martwi się: „Staję się coraz surowsza w stosunku do mężczyzn. Mam romanse, ale jeśli coś pójdzie nie tak, kończę związek, bo nie boję się już samotności. Jak na ironię, samotność uczyniła mnie mniej naiwną i bardziej racjonalną. Miłość nie jest już bajką.»

„Większość moich poprzednich związków była katastrofą” — mówi 39-letnia Alla, która od pięciu lat jest samotna. — Miałem wiele powieści bez kontynuacji, bo szukałem kogoś, kto by mnie «uratował». I w końcu zdałem sobie sprawę, że to wcale nie jest miłość. Potrzebuję innych relacji pełnych życia i wspólnych spraw. Zrezygnowałam z romansów, w których szukałam uczucia, bo za każdym razem wychodziłam z nich jeszcze bardziej zdewastowana. Trudno żyć bez czułości, ale cierpliwość się opłaca”.

Spokojne oczekiwanie odpowiedniego partnera jest również tym, do czego dąży 46-letnia Marianna: „Od kilkunastu lat jestem singlem, a teraz rozumiem, że potrzebowałam tej samotności, aby się odnaleźć. W końcu stałem się przyjacielem siebie i nie mogę się doczekać końca samotności, ale prawdziwego związku, a nie fantazji i nie oszustwa.

Wiele samotnych kobiet woli pozostać samotnymi: boją się, że nie będą w stanie wyznaczyć granic i chronić swoich interesów.

„Chcieliby otrzymać od partnera zarówno męski podziw, jak i macierzyńską troskę oraz aprobatę dla ich niezależności, a tu jest wewnętrzna sprzeczność” – dzieli się swoimi spostrzeżeniami Elena Ulitova. „Kiedy ta sprzeczność zostanie rozwiązana, kobiety zaczynają patrzeć na siebie przychylniej i dbać o własne interesy, wtedy spotykają mężczyzn, z którymi mogą budować wspólne życie”.

„Moja samotność jest zarówno wymuszona, jak i dobrowolna” — przyznaje 42-letnia Margarita. — To jest wymuszone, bo chcę mężczyzny w moim życiu, ale dobrowolne, bo nie zrezygnuję z niego ze względu na żadnego partnera. Chcę miłości, prawdziwej i pięknej. I to jest mój wybór: podejmuję świadome ryzyko, że w ogóle nikogo nie spotkam. Pozwalam sobie na ten luksus: być wymagającym w związkach miłosnych. Ponieważ na to zasługuję.»

Dodaj komentarz