Psychologia

Kiedy znajdujemy się w trudnej sytuacji, doświadczamy stresu. Prawo to opisał Hans Selye, nie ma tu psychologii, jest to czysto biologiczna reakcja adaptacyjna dowolnego organizmu. I nas, w tym. Jeśli chodzi o nasze emocje i uczucia, sami je konstruujemy, rozumiejąc, jaka to sytuacja. Jeśli w pobliżu znajduje się podejrzany przestępca, wówczas wywołane podniecenie uznamy za strach, jeśli urocza kobieta — romantyczne uczucie, gdy przyszliśmy na egzamin — oczywiście mamy tremę egzaminacyjną. Cóż, zarysowaliśmy istotę dwuczynnikowej teorii emocji Stanleya Schechtera (dwa-czynnikteoriaofemocja).

Ta teoria mówi, że „wnioskujemy o naszych emocjach w ten sam sposób, w jaki wnioskujemy, jakimi jesteśmy ludźmi” – obserwujemy nasze zachowanie, a następnie wyjaśniamy, dlaczego zachowujemy się tak, jak robimy. W tym przypadku obserwujemy nie tylko nasze zewnętrzne, społeczne zachowania, ale także nasze wewnętrzne zachowanie, a mianowicie, jak silne odczuwamy podniecenie. Jeśli czujemy się podnieceni, staramy się dowiedzieć, co powoduje nasze podniecenie.

Na przykład twoje serce bije szybko, a twoje ciało jest napięte. A co: doświadczasz strasznego strachu, czy żołądek ściska cię z miłości? Od zależy od twojego wewnętrznego doświadczenia, ale od sytuacji, w której się znajdujesz. Nic nie jest napisane na temat tego doświadczenia — cóż, albo niewiele możemy o nim przeczytać. A sytuacja jest jaśniejsza, więc skupiamy się na niej.

W sumie dwa czynniki są dla nas ważne dla zrozumienia naszego stanu emocjonalnego: czy występuje pobudzenie fizjologiczne i jakie okoliczności, zajście jakiej sytuacji możemy to wyjaśnić. Dlatego teoria Schechtera nazywana jest dwuczynnikową.

Stanley Schechter i Jerome Singer przeprowadzili eksperyment, aby przetestować tę zuchwałą teorię; wyobraź sobie, że jesteś tego częścią. Po przybyciu eksperymentator donosi, że trwają badania nad tym, jak witamina suproksyna wpływa na ludzki wzrok. Po tym, jak lekarz wstrzyknie ci niewielką dawkę suproksyny, eksperymentator prosi, abyś poczekał, aż lek zacznie działać. Przedstawia cię innemu uczestnikowi eksperymentu. Drugi uczestnik mówi, że wstrzyknięto mu również dawkę suproksyny. Eksperymentator daje każdemu z Was kwestionariusz i mówi, że niedługo przyjdzie i da wam test na wzrok. Patrzysz na kwestionariusz i zauważasz, że zawiera kilka bardzo osobistych i obraźliwych pytań. Na przykład: „Z iloma mężczyznami (innymi niż twój ojciec) twoja matka miała romanse pozamałżeńskie?” Drugi uczestnik gniewnie reaguje na te pytania, staje się coraz bardziej wściekły, po czym rwie ankietę, rzuca ją na podłogę i trzaska drzwiami z pokoju. Jak myślisz, co poczujesz? Czy też jesteś zły?

Jak można się domyślić, prawdziwym celem eksperymentu nie było badanie wzroku. Badacze stworzyli sytuację, w której dwie główne zmienne, pobudzenie i emocjonalne wyjaśnienie tego pobudzenia, były obecne lub nieobecne, a następnie przetestowali emocje, jakich doświadczają ludzie. Uczestnicy eksperymentu w rzeczywistości nie otrzymali żadnego zastrzyku witaminy. Zamiast tego zmienna pobudzenia została zmanipulowana w następujący sposób: niektórzy uczestnicy eksperymentu otrzymali dawkę adrenaliny, leku. Co powoduje pobudzenie (podwyższona temperatura ciała i zwiększony oddech), a niektórym uczestnikom wstrzyknięto placebo, które nie miało efektów fizjologicznych.

Wyobraź sobie teraz, jak byś się czuł, gdybyś otrzymał dawkę epinefryny: kiedy zacząłeś czytać ankietę, poczułeś podniecenie (zauważ, że eksperymentator nie powiedział ci, że to epinefryna, więc nie rozumiesz, że to lek powoduje tak się podnieciłeś). Drugi uczestnik eksperymentu – właściwie asystent eksperymentatora – reaguje wściekle na kwestionariusz. Bardziej prawdopodobne jest, że dojdziesz do wniosku, że jesteś poruszony, ponieważ też jesteś zły. Zostałeś umieszczony w warunkach, które Schechter uznał za niezbędne do przeżywania emocji — jesteś podniecony, szukałeś i znalazłeś rozsądne wytłumaczenie swojego podniecenia w tej sytuacji. I w ten sposób również wpadasz w złość. Tak właśnie stało się w rzeczywistości — uczestnicy, którym podano epinefrynę, reagowali większym gniewem niż ci, którzy otrzymali dawkę placebo.

Najciekawszym wnioskiem z teorii Schechtera jest to, że ludzkie emocje są nieco arbitralne, w zależności od najbardziej prawdopodobnego wyjaśnienia podniecenia. Schechter i Singer przetestowali ten pomysł z dwóch stron. Po pierwsze, pokazali, że mogą zapobiegać wybuchom, racjonalnie wyjaśniając przyczynę ich podniecenia. Niektórym uczestnikom eksperymentu, którzy otrzymali dawkę epinefryny, naukowcy powiedzieli, że lek zwiększy ich tętno, ich twarz będzie ciepła i czerwona, a ręce zaczną się lekko trząść. Kiedy ludzie rzeczywiście zaczęli tak się czuć, nie doszli do wniosku, że są źli, ale przypisali swoje uczucia działaniu leku. W rezultacie ci uczestnicy eksperymentu nie odpowiedzieli na ankietę gniewem.

Jeszcze bardziej wymownie Schechter i Singer wykazali, że mogą sprawić, że badani będą doświadczać zupełnie innych emocji, jeśli zmienią najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie swojego podniecenia. W innych warunkach uczestnicy eksperymentu nie otrzymywali kwestionariusza z obraźliwymi pytaniami i nie widzieli złości asystenta eksperymentatora. Zamiast tego asystent eksperymentatora udawał, że jest przytłoczony nieuzasadnioną radością i zachowywał się beztrosko, grał w koszykówkę na kulki papieru, robił papierowe samoloty i wyrzucał je w powietrze, przekręcał hula-hoop, który znalazł w kącie. Jak zareagowali prawdziwi uczestnicy eksperymentu? Jeśli otrzymali dawkę epinefryny, ale nic nie wiedzieli o jej skutkach, doszli do wniosku, że czuli się szczęśliwi i beztroscy, aw niektórych przypadkach nawet dołączali do zaimprowizowanej gry.

Dodaj komentarz