Psychologia

in

Myśli, zastanawia się, a jego oczy są takie przebiegłe, przebiegłe…

​​​​​​​Dziś mój 5-letni syn Egor po raz pierwszy w pełni wybrał i kupił dla siebie grę planszową, ale ja działałem tylko jako kurier. Gra „King of Tokyo” kosztowała 1600r, a on szczerze zarobił na nią, chodząc do „pracy”.

Ten eksperyment ma już 1,5 roku. Zaczęło się od tego, że syn bardzo chorował i nie mógł przyzwyczaić się do przedszkola. My, jako dwoje dorosłych, zawarliśmy z nim umowę: za każdy dzień, kiedy wesoło iz piosenką chodzi do przedszkola, próbuje się tam bawić z innymi dziećmi, a nauczyciele na niego nie narzekają, otrzymuje pensję 100 rubli! Co więcej, jest to obowiązkowe z jednym rachunkiem (liczy je nie według pieniędzy, ale według sztuk). To tylko jego i jego pieniądze, a on może z nimi zrobić, co tylko zechce.

Najczęściej oczywiście chce zabawek. A potem praca została wykonana, wyjaśniono, że są zabawki „w użyciu, które kupiła mama lub tata” i zabawki „twoje osobiste, które kupiłeś sam”.

a) Zabawki w użyciu „jak Jegor”: może się nimi bawić, ale jednocześnie rodzice będą go skarcić, jeśli będzie próbował je umyślnie zepsuć lub zaniesie na plac zabaw i pozostawi bez opieki lub zdecyduje się zmienić bardzo nieopłacalne. Rodzice mogą zapytać „czego chcesz” lub mogą nie pytać, mogą kupić to, co wybrało dziecko, lub mogą kupić to, co uważają za bardziej poprawne.

b) Zabawki «Kupiłem sam». Rodzice tylko upewniają się, że rzecz nie skrzywdzi dziecka. Chcesz śmieci za dużo pieniędzy, które zepsują się w ciągu jednego dnia? ma prawo! Chcesz kupić 30 milszych niespodzianek? ma prawo! Chcesz zepsuć zabawkę, wyrzucić ją, wymienić? To jego prawo! Jedyną rzeczą jest to, że Jegor ma pieniądze w domu, w słoiku i spontanicznie niczego nie kupi. Musisz iść do domu, wziąć pieniądze, a dopiero potem iść kupić.

To zadziałało. Dziecko bardzo szybko nauczyło się, że mocna zabawka jest bardziej opłacalna niż słaba, ale tańsza. Nie kupuje Kinder niespodzianek i nawet nas o to nie pyta, bo za jego pieniądze wydawały mu się nieopłacalne. Pieniądze są gromadzone przez długi czas i dopiero potem wydawane. Kupował wszelkiego rodzaju dinozaury i maszyny, a teraz dojrzał do gry planszowej, którą widział z przyjaciółmi.

Nawiasem mówiąc, gdzieś przed nowym rokiem zdał sobie już sprawę, że bardziej opłaca się poprosić tatę lub mamę, aby poszukali gry na Avito lub Ali-express i poczekali dwa tygodnie, niż krzyczeć „Chcę tę zabawkę od razu” z drżeniem w głosie. To jest 1,5 raza tańsze, a kiedy to JEGO pieniądze, bardzo je docenia.

Było wąskie gardło, wtedy zaczął doceniać pieniądze same w sobie, gromadzić się w niekontrolowany sposób. Ale pracowaliśmy z nim, przesunęliśmy punkt połączenia i teraz docenia wolność, jaką dają mu pieniądze i możliwości, a nie same w sobie.

Rozwinął też zamiłowanie do prezentów. Czasami mówi, że chce „poczęstować nas pomelo” (owocem). Bierze za rękę babcię lub tatę, prowadzi go do piątki, wybiera miotłę, sam za nią płaci, sam zaciąga do domu, prosi o pomoc przy strzyżeniu, a potem z nieopisanym poczuciem godności rozdaje ile komu . To prawda, że ​​60 procent zostawia dla siebie, ale pozostałe 40 procent działa wyraźnie zgodnie z „darem” języka miłości.

Nauczył się też, że pieniądze to życie. Wtedy moja mama zachorowała, poszliśmy razem do apteki, a ja kupiłem leki. Zobaczył, jak płacę i zapytał, co kupiliśmy. Powiedziałem, że wydałem pieniądze na lekarstwa dla mojej mamy, żeby wyzdrowiała. Kupiliśmy je, a teraz mama poczuje się lepiej. Jegor zmienił twarz i powiedział, że jeśli leki będą nadal potrzebne, odda wszystkie pieniądze, które ma, aby jego matka wyzdrowiała. I od tego czasu zaczął jeszcze bardziej cenić pieniądze, bo teraz to nie są jakieś zabawki, ani wizyta na Divo Island, ani jedzenie – to jest ŻYCIE MATKI! A dla dziecka matka jest całym wszechświatem.

Nawiasem mówiąc, teraz znacznie łatwiej jest uporać się z jego chuligaństwem. Jeśli perswazja nie pomoże, wystarczy powiedzieć „Egor, naprawa będzie na twój koszt”. Zwykle to wystarcza, aby jego gry były znacznie mniej szkodliwe dla mebli i ścian. Ale od czasu do czasu otrzymujesz odpowiedź „Naprawdę chcę, zapłacę”. A potem nie ma co robić, okazuje się, że zawarliśmy ustną umowę, a on ma prawo zepsuć to, czego chce, na własny koszt.

Przejdźmy teraz do systemu wynagradzania od kawałków. Jegor zrobił tutaj fajną rakietę, za którą otrzymał certyfikat w przedszkolu, aw domu czekał na premię + 200 rubli. Teraz zastanawia się nad pomysłem, że zamiast po prostu iść do pracy, możesz zrobić coś WOW i dostać trzy razy więcej niż normalnie w ciągu dnia.

Dodaj komentarz