Psychologia

Całe życie towarzyszyła jej sława: kiedy była modelką, kiedy została gwiazdą popularnego serialu Santa Barbara, a potem — żoną skandalicznego aktora Seana Penna… Dziennikarze zapomnieli o niej, kiedy porzuciła karierę ze względu na jej rodzinę i odmówiła wielu głośnych ról. Ale najlepsze jest dla tych, którzy wiedzą, jak czekać. Po zagraniu roli pierwszej damy Stanów Zjednoczonych w serialu „House of Cards”, ponownie znalazła się w centrum uwagi. Spotkanie z Robin Wright — aktorką i reżyserką, która dopiero po rozwodzie zaczęła się rozpoznawać.

Wygląda na to, że swoją królewską powolność i balet zostawiła w ramach „House of Cards”. Niemal widzę, jak upuszcza szpilki, gdy wychodzi spod reflektorów… Kobieta przede mną mierzwi włosy pod klimatyzatorem, ściąga kołnierz białej koszulki, poprawia pasek dżinsów – jak zwykły nowojorczyk wchodzący do fajnej kawiarni z rozgrzanym, palącym ulicznym słońcem. Umówiła mnie na randkę w starym Brooklyn Heights i rozumiem dlaczego.

Miejscowi, właściciele „starych białych pieniędzy”, nigdy nie dadzą znaku, że spotkali celebrytę… Tutaj Robin Wright nie zagrażają konsekwencje jej nowej sławy, która uczyniła ją 50-latką: nie będzie musiała rozdaje autografy, unikając wścibskich spojrzeń… Potrafi taka być , co lubi: przyjacielska i powściągliwa. Spacyfikowany. To samo w sobie rodzi pytania.

Robin Wright: Nie chciałem robić House of Cards

Psychologie: Myślę o twoim życiu i dochodzę do wniosku: jesteś tylko zewnętrznie harmonijny, niewzruszony, tolerancyjny pod każdym względem. Ale w rzeczywistości jesteś rewolucjonistą, wywrotowcem fundacji. Podejmujesz zdecydowane działania. Rezygnacja z pracy w celu wychowania dzieci to szalona decyzja dla gwiazdy filmowej, zwłaszcza po hitach takich jak The Princess Bride i Forrest Gump. A twój rozwód po dwudziestu latach małżeństwa! To było jak seria walk bokserskich — teraz przytulenie, potem powalenie, a potem uczestnicy w rogach ringu. I twój związek z koleżanką o 15 lat młodszą… Teraz znów jesteś w centrum uwagi — w związku z walką o równą płacę kobiet w branży filmowej i nowym zawodzie — reżyserią. Jak udaje Ci się połączyć miękkość z bezkompromisowością?

Robina Wrighta: Nigdy nie myślałem o sobie w takich kategoriach… Że jestem zapaśnikiem… Tak, masz rację. Zawsze mniej więcej musiałem zaprzeczać biegowi rzeczy. Nie… Wręcz przeciwnie: przez większość życia po prostu… pasłem się! Śledziłem wydarzenia, walczyli ze mną. Musiałem się oprzeć. Naprawdę nie chciałem grać Claire Underwood w House of Cards! I nie tylko dlatego, że antytelewizyjne uprzedzenia powiedziały mi, że spędziłeś wystarczająco dużo swojego życia w Santa Barbara, żeby wrócić do tego wybrednego małego ekranu. Nie tylko.

A także dlatego, że jest typowym CEO z całym tym makiawelizmem wielkiego biznesu: jesteś nieefektywny, spóźniasz się, jesteś niezdecydowany – jesteś zwolniony. Nie mogłem nawet zwolnić mojej gospodyni. Wszystko we mnie tęskni za pokojem i pojednaniem. Albo samozniszczenie. Ale rzeczywiście okoliczności były takie, że musiałem opuścić swoje pastwisko. Pamiętaj jednak, że nie ze względu na wyścig z nagrodami i szum. I ze względu na pług.

A jak to wygląda, kiedy «pasisz się»?

R.R.: Przy sprzyjających okolicznościach chodzę cały dzień w piżamie.

I to wszystko?

R.R.: Wszyscy myślą, że mówię poważnie – żartuję, ale ty tego nie poznajesz. Ale jest w tym trochę prawdy: uwielbiam piżamy, to dla mnie najbardziej naturalne ubrania. Tak więc projektantka Karen Fowler i ja opracowaliśmy naszą linię piżam, aby sprzedawać ją ofiarom przemocy w Kongo, i stałam się twarzą marki. To był szczery pomysł.

Moja córka urodziła się, gdy miałam 24 lata. Teraz wiem, że jest za wcześnie, za wcześnie. Wygląda na to, że mój rozwój się zatrzymał

Pomaganie komuś w czymś, co naprawdę kochasz, jest czystym działaniem. A jeśli bez piżamy, to… teraz myślę, że płynięcie z prądem to raczej smutne zajęcie. Teraz myślę: byłam nudną, samotną nastolatką w szkole, bo nie starałam się w żaden sposób się wykazać.

Czy jesteś smutny i samotny? Kiedy wśród nastolatków wygląd jest tak ceniony?

R.R.: Cierpiałam na dysleksję, miałam trudności w nauce, nie miałam cech bojowych, nie chciałam być cheerleaderką. Wszystko to nie przyczynia się do akceptacji Ciebie w hierarchicznych społecznościach, jakim jest szkoła. Potem uzależniłem się od branży modowej — oczywiście dzięki wysiłkom mojej mamy. Była jednym z pionierów sprzedaży kosmetyków Mary Kay i geniuszem komunikacji, bo cała strategia tej firmy opiera się na sprzedaży „z ręki do ręki”. Moja mama jest wojownikiem!

Moi rodzice rozeszli się, gdy miałam dwa lata. Pamiętam, jak tata płakał, kiedy mama wsadziła mnie i brata do samochodu. Płakałam, żegnając nas… Po 13 latach w rozmowie z mamą przypomniałam sobie ten odcinek i była bardzo zaskoczona. Nie pamięta łez i na ogół wszystko pamięta inaczej: jako zdecydowane wyzwolenie, odejście od przeszłości. Pamięta, że ​​pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Nie wiem. Może ta dziecięca świadomość przypisywała łzy mojemu ojcu, moje łzy są tak naprawdę…

Lepiej rozumiem człowieka, gdy odnajduję jego „prototyp” w świecie zwierząt. A do każdej roli znajduję «klucz» w postaci zwierzęcia

A moja mama jest aktywna i zdecydowana i nie zamienia się na hamujące emocje. Jest niesamowicie miła i otwarta, zawsze taka była. Ale nie pozwala sobie zwolnić. Ale chociaż sześć lat później rodzice wrócili, a ja zawsze rozmawiałem z tatą, to we mnie pozostało: nic nie mogę zrobić, ojciec stoi przy drodze, a ja wyjeżdżam w aucie mamy… Może dlatego na przez wiele lat nauczyłem się tego pojednawczego tonu w życiu? Nie wiem.

Ale stałeś się wzorem, a to jest bardzo konkurencyjna dziedzina…

R.R.: To prawda. Ale najpierw znalazłem się w jakiejś sztucznej zagrodzie: w wieku 14 lat dostałem kontrakt w Japonii. Mama mnie tam zabrała. Miał się mną zaopiekować mój starszy brat Richard — tam zaczynał swoją karierę fotografa. Ale on nie był zależny ode mnie, zostałem sam. I tyle się nauczyłem o życiu — zupełnie innym od naszego! Spędziłem godziny w zoo. Od tego czasu mam ten nawyk — lepiej rozumiem osobę (lub wydaje mi się, że rozumiem), kiedy odnajduję jej „prototyp” w świecie zwierząt. A do każdej roli znajduję „klucz” w postaci zwierzęcia.

Moja ulubiona rola to Twoja ulubiona rola w filmie Nicka Cassavetesa Ona jest taka piękna. Maureen jakie zwierzę?

R.R.: Surykatka. Wygląda tylko jak kot, z jej gładkością i miękkością — plecami do twojej nogi. Ale interesuje ją ciepła norka i ciepłe słońce. To nie jej wina, po prostu nie może żyć bez ciepła. Ale wciąż ciągnie głowę, żeby zobaczyć, co jest na horyzoncie. To prawda, jego horyzont jest dość blisko.

A Claire Underwood?

R.R.: Długo myślałem… Bielik amerykański. Królewski i rzeźbiarski. Unosi się nad małymi stworzeniami. Są jego zdobyczą. Ale ma skrzydła, potężne skrzydła. Jest przede wszystkim — zarówno małymi stworzeniami, jak i większymi drapieżnikami.

Robin Wright: Nie chciałem robić House of Cards

Robin Wright i Sean Penn są razem od 20 lat

Jak płynąłeś z prądem?

R.R.: Potem był kontrakt w Paryżu. Cały rok w Europie dla kogoś, kto dorastał w błyszczącym, ale prowincjonalnym San Diego, to rewolucja. Świat otworzył się przede mną. Mam do siebie wiele pytań. Zacząłem oceniać siebie jako osobę, a nie funkcję – czy jestem dobry na zdjęciach, czy jestem wystarczająco zdyscyplinowany na „duże podium” i czy moja klatka piersiowa jest naprawdę tak mała, jak jeden znany fotograf krzyczał do wizażystki na strzelaninie: „Tak, zrób coś, jeśli wsunęli mi model z płaską klatką piersiową!”

Zacząłem się analizować i byłem z siebie niezadowolony. Ale nie miałem pojęcia, że ​​to niezadowolenie prowadzi do znacznie większego egoizmu niż samozadowolenia. Potem «Santa Barbara» — życie zgodnie z harmonogramem, w ciągłym napięciu. A potem — miłość, rodzina, dzieci. Moje pierwsze małżeństwo z kolegą z Santa Barbara było małżeństwem towarzysza broni: wielka impreza, która szybko się skończyła.

Ale z Seanem wszystko było początkowo poważne. I myślałem, że to na zawsze. Tak, stało się: 20 lat związku to dla mnie synonim słowa „zawsze”. Dylan urodził się, gdy miałem 24 lata. Teraz wiem, że jest wcześnie, bardzo wcześnie, niepotrzebnie wcześnie. Wygląda na to, że mój rozwój się zatrzymał.

Ale jak nowy związek, macierzyństwo, może zatrzymać rozwój? Powszechnie przyjmuje się, że są to katalizatory dorastania!

R.R.: Ale nie poznałem siebie! I przez następne półtorej dekady wychowywałam dzieci, nie byłam do końca sobą, byłam matką. Większość mojego dorosłego życia! Dopiero niedawno zacząłem odkrywać, kim jestem.

Ale ze względu na dzieci dramatycznie zmieniłeś życie. Czy zdecydowanie nie jest oznaką osoby dojrzałej?

R.R.: Wtedy okoliczności zaczęły poważnie ze mną walczyć. Cóż, wyobraź sobie: odmawiam ról w ciągu roku szkolnego, ale zgadzam się grać w filmie podczas wakacji. A tam: „No, idź znowu do zoo, a wieczorem pójdziemy razem na lody”. Czyli: drogie dzieci, proszę jeszcze raz zostawcie moje życie, a potem możecie wrócić. Czy rozumiesz? Zawód oddzielił mnie od dzieci. Musiałem postawić barierę.

Czy dzieci, które dorastały pod stałą opieką, są teraz zadowolone z matki?

R.R.: Jako matka dokonałam osobistego odkrycia, że ​​jedynym sposobem, aby dzieci cię słuchały, jest zapewnienie im jak największej niezależności. I dokonałem tego odkrycia w samą porę — tuż przed wejściem Dylana i Hoppera (różni ich półtora roku) w delikatny okres dojrzewania. Dylan jest osobą bardzo niezależną, w wieku 16 lat zaczęła podejmować dojrzałe decyzje zawodowe i stała się modelką nie z inercji, ale wymownie — widzieć świat nie oczami córki bogatych rodziców, ale oczami aktywnego uczestnika.

Moje pierwsze małżeństwo z kolegą z Santa Barbara było małżeństwem towarzysza broni: solidna impreza i szybko się skończyła.

Ale Hopper okazał się strasznie ryzykownym facetem. W wieku 14 lat próbował wykonać sztuczkę na deskorolce tak trudną, że prawie umarł. Krwawienie śródczaszkowe i tak dalej. Sean przecenił całe swoje życie podczas operacji. Po prostu prawie umarłem. Nic, przeżyliśmy… Efekt uboczny samodzielności dzieci. Ale to jest tego warte.

A co z rozwodem? Czy był to znak dorastania — po 20 latach małżeństwa?

R.R.: Wcale nie, nie interpretowałbym tego w ten sposób. Wręcz przeciwnie, starałem się jak najlepiej utrzymać status quo. Pogodziliśmy się, zjednoczyliśmy, a potem znów się rozstaliśmy. I tak przez trzy lata. Bałem się zmienić swoje życie, bo… Było jasne — w nowym życiu, po Seanie, musiałaby się pojawić nowa ja.

I się pojawiła?

R.R.: Pojawiła się, kiedy sobie uświadomiłem. Pewnego dnia obudziłem się i zdałem sobie sprawę, że nie ma się czym martwić. Zrobiłam coś w swoim życiu, coś przeżyłam i ciągle martwiłam się, czy jestem dobra, jaka jestem jako aktorka, jako matka, jako żona. I głupio było się martwić — po prostu trzeba było żyć. Uświadomiłam sobie, że nie ma się czym martwić, nie dlatego, że dzieci dorosły, a moje małżeństwo się skończyło – w końcu małżeństwo to piękna twierdza, ale jak długo można żyć za fortyfikacjami! Nie, zdałem sobie sprawę, że nie ma co się martwić, bo doświadczenie tego, co już zostało przeżyte mówi: żyj, możesz po prostu żyć.

A potem pojawił się nowy mężczyzna. Nie byłeś zakłopotany 15-letnią różnicą wieku?

R.R.: Oczywiście nie przeszkadzało mi to. Jakie to ma znaczenie, kiedy w końcu żyjesz pełnią życia, czytasz tyle, ile nigdy wcześniej nie czytałeś, i czujesz się tak dużo i śmiejesz się! Do diabła, Ben Foster był pierwszym człowiekiem, który zaprosił mnie na randkę!

Tak?

R.R.: To znaczy, nikt nigdy wcześniej nie zaprosił mnie na randkę. Całe życie jestem żonaty! A wcześniej nikt nie zaprosił mnie na randkę. Poza tym randka była cudowna — to była poezja. Pod każdym względem nowe doświadczenie.

A jednak zerwałeś…

R.R.: Pracuję dla projektu, który ma na celu ochronę kobiet przed przemocą i spędzam dużo czasu w Afryce. Tam nauczyłem się afrykańskiego sposobu patrzenia na rzeczy: każdy następny dzień jest nowy. I już się zaczęło: jako reżyser zrealizowałem kilka odcinków w House of Cards i planuję zostać reżyserem w całości. Słuchaj, nie wiemy, co się wydarzy w ciągu następnych pięciu minut, więc po co cierpieć z powodu tego, co już się stało? Jutro będzie nowy dzień.

Dodaj komentarz