Nie, radzimy sobie lepiej niż w krajach Wschodu, gdzie praktykuje się selektywną aborcję – płód żeński jest często skazany na zagładę. Ale według psychologów tradycje wychowywania dziewcząt są długie i beznadziejnie przestarzałe.
Feminizm we współczesnym społeczeństwie od dawna stał się przekleństwem. Wielu interpretuje to jako pragnienie kobiet noszenia podkładów i chodzenia z nieogolonymi nogami. I wcale nie pamiętają, że feminizm to ruch kobiet na rzecz równych praw z mężczyznami. Prawo do tej samej pensji. Prawo do niesłyszenia komentarzy typu „kobieta prowadząca jest jak małpa z granatem”. A nawet repliki, sugerujące, że miłośniczka motoryzacji sama nie zarobiła na samochód, ale wymieniła go na jakieś usługi natury fizjologicznej.
Okazuje się, że zamiast równości widzimy zupełnie inne zjawisko – mizoginię. To znaczy nienawiść do kobiety tylko dlatego, że jest kobietą. A najstraszniejszym tego przejawem, według psychologów, jest mizoginia wewnętrzna. To znaczy nienawiść kobiet do kobiet.
Według psychoterapeutki Eleny Tryakiny ogromnym problemem jest to, że seksizm, dyskryminacja ze względu na płeć, tkwi w głowach kobiet i jest przez nie przekazywana z pokolenia na pokolenie. Mama zaszczepia w córce mizoginię. I tak w nieskończoność.
„Pamiętam, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z tym zjawiskiem. Jedna z moich klientek powiedziała, że jej koleżanki, które mają synów, zaczęły być bardzo agresywne i oskarżycielskie wobec córki, gdy jej chłopak popełnił samobójstwo – podaje przykład Elena Tryakina.
Specjalistka z dwudziestoletnim stażem przyznała, że była po prostu zdumiona – sama nie miała odrębnych wymagań dla kobiet i mężczyzn.
„W końcu wszyscy słyszeli, jak dziewczyna, w odpowiedzi na jej ryk i chęć zdjęcia sprawcy z głowy, powiedziała: 'Jesteś dziewczyną! Musisz być miękki. Poddaj się”. Nie uznajemy prawa dziewczyny do obrażania się, do jej własnych uczuć. Nie uczymy jej wyrażać gniewu i protestować w cywilizowany sposób, ale uczymy seksizmu ”- mówi Elena Tryakina.
Ta tradycja edukacyjna jest zakorzeniona w społeczeństwie patriarchalnym. Wtedy to mężczyzna przejął władzę, a kobieta była całkowicie od niego zależna. Teraz nie ma podstaw do takiego stylu życia – ani społecznego, ani ekonomicznego, ani codziennego. Nie ma podstaw, ale „jesteś dziewczyną” jest. Dziewczęta uczą się łagodności, ustępliwości, poświęcenie w zachowaniu dziewcząt i dziewcząt jest uważane za normę.
„Dziewczyna jest uczona, że najważniejszą rzeczą w ich życiu są relacje. Ani jej sukces, ani wykształcenie, ani samorealizacja, ani kariera, ani pieniądze nie mają znaczenia. To wszystko jest drugorzędne ”- uważa psychoterapeuta.
Dziewczyna z pewnością otrzymuje rozkaz wyjścia za mąż. Idziesz do lekarza? Jesteś szalony? Są dziewczyny, gdzie zamierzasz szukać swojego męża? Odpowiedzialność za małżeństwo spoczywa tylko na dziewczynach. Okazuje się, że rodzice w swoich córkach widzą nie osobę, ale swego rodzaju potencjał służebny – dla jakiegoś abstrakcyjnego człowieka lub dla siebie. Chodzi o osławioną „szklankę wody”.
„Poślubienie dla wygody nie jest haniebne, ale dobre, a nawet mądre. Brak miłości to norma. Mózgi są zimne, co oznacza, że łatwiej jest manipulować człowiekiem – opisuje koncepcję wychowania Elena Tryakina. – Okazuje się, że rozgłaszamy ideę, że egzystencja kobiety jest normalna – pasożytnicza, kupiecka i zależna. Idea wyuczonej bezradności i infantylizmu. Kiedy mama jest piękna, a tata pracuje. W rzeczywistości są to ukryte formy prostytucji, które są uważane za absolutną normę. “
Niezależna, odnosząca sukcesy, zarabiająca kobieta jest uważana za nieszczęśliwą i nieszczęśliwą, jeśli nie jest mężatką. Niedorzeczny? To jest niedorzeczne.
„Musimy rozwijać samoświadomość kobiet. To jest potrzebne, a nie wszystkie te kursy żon wedyjskich i innych obskurantyzmu ”- podsumowuje psycholog.