Jedna linia między światem a tobą. Twoja skóra.

  Dla nikogo nie jest to tajemnicą: kosmetyki i zabiegi w salonach prezentowane są w sposób wygodny i korzystny dla kosmetyczki. Informacje o marce i używanym sprzęcie dla zwykłych klientów czasami sprowadzają się do informacji o nazwie kosmetyków, kraju pochodzenia i zwrotach „Będziesz bardzo zadowolony! Wszystkie moje klientki są po prostu zachwycone efektem!”. Te słowa, niczym slogan reklamowy, wychodzą z ust sympatycznej dziewczyny estetyczki. Nikt nie twierdzi, że marka jest dobra, a efekt uświęca środki. Ale dla ludzi „ekologicznych” to nie wystarczy. Musimy wiedzieć, co kryje się za tymi wszystkimi skutkami, a także co nas czeka, czy mogą wystąpić konsekwencje dla nas i dla przyrody. Niestety kuchnia kosmetyków profesjonalnych (PC) jest dla nas zamknięta. A żaden z producentów nigdy nie napisze na opakowaniu dokładnego składu i metody produkcji kremu, to jest „tajemnica firmowa”. Cóż, nie musisz! Będziemy „wyciskać” informacje z tego, co wolno nam wiedzieć. 

Pierwszą rzeczą, o której należy pamiętać, są testy na zwierzętach. Od kilku lat z rzędu można zobaczyć komputer z ikoną królika na opakowaniu. Jest to dowód na to, że „przy wytwarzaniu tych produktów nie ucierpiało ani jedno zwierzę”. Ostatnio na paczkach pojawia się coraz więcej „królików”. Nawet jedna z najbardziej znanych hiszpańskich marek produkujących preparaty do zastrzyków dla kosmetologów „nabyła” taką ikonę, co w zasadzie jest nonsensem! 

W dalszej kolejności pojawiają się certyfikaty potwierdzające brak „testów na zwierzętach” – standardowe europejskie lub odpowiadające konkretnemu krajowi niebędącemu członkiem Unii Europejskiej (Turcja, Indie, Cypr). Śmiało zapytaj ich w salonie: jeśli kosmetyczka jest Tobą zainteresowana, uszanuje Twoją eko postawę i na pewno zażąda od producenta stosownego certyfikatu „nie testowania na zwierzętach”. Kraje azjatyckie niestety dalej testują na zwierzętach. Tak więc niedawno zgłosił się do mnie przedstawiciel handlowy chińskiej marki oferującej maski węglowe. Aby nie marnować swojego i swojego czasu na próżno, zapytałem „od razu” o testowanie „in vivo” – odpowiedź była pozytywna. Ponadto przedstawiciel uznając, że jest to wyraźny „plus” ich firmy, pokazał kilka fotografii przedstawiających skórę myszy laboratoryjnych (proponowane maseczki były również przeznaczone do leczenia owrzodzeń troficznych). Po tym pożegnaliśmy się. Skład chemiczny PC to często ogromna lista składników: jeden to składnik aktywny, drugi to baza, która wpycha produkt głęboko w skórę, wszystko inne to substancje zapachowe i konserwanty. W PC jest bardzo mało substancji organicznych, ponieważ czasami jest to drogie i niepraktyczne ze względu na krótki okres przydatności do spożycia produktów. A jednak nie należy ufać produktowi, który może być przechowywany przez lata – to wcale nie oznacza, że ​​jest wykonany z materii organicznej. Najbardziej akceptowalny okres trwałości komputera PC to rok po zamknięciu i sześć miesięcy po otwarciu. Datę otwarcia opakowania można sprawdzić zaglądając do dzienniczka, który zgodnie z przepisami musi być przechowywany w gabinecie kosmetycznym (sznurowany i ostemplowany). W ostatniej dekadzie różnorodność zabiegów kosmetycznych osiągnęła ogromną skalę i nawet my, osoby bezpośrednio pracujące w tej dziedzinie, czasami nie jesteśmy świadomi wszystkich nowości. Nowy sprzęt, który właśnie wszedł na rynek, przeszedł tylko „powierzchowne” sprawdzenie. Przewidywanie reakcji organizmu na konkretny zabieg nie jest łatwe. Dlatego w przypadku, gdy powiedziano ci, że „nowość jest całkowicie bezpieczna dla zdrowia”, wierzyć lub nie wierzyć, to twoja sprawa. Ale zminimalizowanie wpływu elektrycznego i laserowego na organizm jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Mezoterapia i inne zabiegi iniekcyjne, które rozwiązują prawie wszystkie problemy kosmetyczne, mocno zakorzeniły się w umysłach piękności i nie puszczają swoich pozycji. Giganci farmaceutyczni otworzyli osobne oddziały do ​​produkcji preparatów do „zastrzyków upiększających”. Co za tym wszystkim kryje się? Badania laboratoryjne, toksyny chemiczne, tony późniejszych śmieci i oczywiście skutki uboczne. Z pewnością pojawią się, jeśli nie od razu, to po upływie N-tej liczby lat (ta tajemnica jest pod dębem wszystkich producentów i kosmetologów). Oczywiście nie można zaprzeczyć, że tego typu zabieg przynosi efekty w profilaktyce starzenia i innych problemów. Ale bystre umysły naukowców wymyśliły prawdziwą alternatywę, która nie wymaga dodatkowych kosztów: wykorzystanie własnego osocza jako środka do mezoterapii. Jest to dla nas naturalne i całkowicie bezpieczne, bo to właśnie Twoje komórki odpornościowe „idą do boju”. Jednocześnie nie szkodzimy naturze: minimum śmieci i zero chemii. Powtarzam: każdy sam decyduje, co wybrać.        Chciałabym pochwalić osoby, które radzą sobie bez profesjonalnej pomocy i dbają o swoją skórę w domu. Ale jeśli ktoś przyszedł do kosmetyczki, to też jest dobry wybór. Najważniejsze, jak mówią, to nie przesadzać! Mam wielu klientów, którzy w pogoni za młodością i pięknem przeszli przez totalny lifting plastyczny i szereg innych traumatycznych zabiegów. Ich skóra nie jest już w stanie odpowiednio reagować na zwykłe maseczki, co oznacza, że ​​nie ma efektu, efekt wcześniejszych efektów kosmetycznych stopniowo zanika, w efekcie obraz nie jest najbardziej osobisty. Zostaliśmy stworzeni przez naturę jako jej zdaniem najbardziej idealni, co oznacza, że ​​tak być powinno. Ale zadbany wygląd to już nasza odpowiedzialność i im szybciej to sobie uświadomimy, tym lepiej. W końcu piękno, podobnie jak sukienka, jest pielęgnowane od najmłodszych lat. Właściwa pielęgnacja skóry, odżywianie, schemat picia, regularny sen i minimum nasłonecznienia – to proste zasady, które pomogą zachować zdrowie, a co za tym idzie, wygląd. Przychodząc do kosmetyczki, nie musisz spieszyć się ze wszystkim, co może ci zaoferować. Umiar i systematyczność, techniki manualne (manualny masaż twarzy), nie więcej niż dwa zabiegi ekspozycji na sprzęt fizjoterapeutyczny na jednej wizycie, minimum iniekcji – wszystko to jest kompetentne i rozsądne.         Nie zamieniaj swojego ciała w poligon do walki ze starością! Moje zawodowe wezwanie do wszystkich: Starzenie się z wdziękiem! Miłość do swojego ciała i wewnętrzna, psychologiczna akceptacja faktu jego integralności z naturą, a co za tym idzie nieodwracalnych starczych (starczych) przejawów, to wielkie zwycięstwo.

Dodaj komentarz