Nie wszystkie produkty wegańskie są tak zielone, jak się wydaje

Dla wielu wegan i wegetarian nie jest tajemnicą, że czasami w rolnictwie stosuje się nawozy, produkowane przemysłowo z… szczątków zwierząt. Ponadto wiadomo, że niektóre nawozy („pestycydy”) są śmiertelne dla owadów, robaków i małych gryzoni, więc warzyw uprawianych na takich nawozach, ściśle rzecz biorąc, nie można uznać za produkt w pełni etyczny. Strona internetowa szanowanej brytyjskiej gazety The Guardian, która często opisuje wegetarianizm, była gorącym tematem dyskusji.

Według niektórych z najbardziej pesymistycznych wegan, warzywa są nawożone przez „ryby, krew i kości”. Oczywiste jest, że nawet organiczne szczątki, które są wprowadzane do gleby przez niektóre gospodarstwa, są już produktem ubocznym uboju, a samo nawożenie gleby nie może być celem uboju lub nieetycznej hodowli zwierząt. Jednak nawet biorąc pod uwagę ten fakt, w społeczności wegańskiej oczywiście nikogo nie inspiruje możliwość spożywania produktów uboju, choć pośrednio, zapośredniczonego, ale jednak!

Niestety problem podnoszony przez brytyjskich dziennikarzy i blogerów jest w naszym kraju więcej niż aktualny. Podejrzenia, że ​​warzywa można uprawiać „na krwi”, dotyczą w rzeczywistości wszystkich warzyw z supermarketu i dużych (a więc najprawdopodobniej stosujących nawozy przemysłowe) gospodarstw rolnych. Oznacza to, że jeśli kupisz „sieciowy”, markowy produkt wegetariański, prawie na pewno nie jest on wegetariański XNUMX%.

Kupowanie owoców i warzyw certyfikowanych jako „ekologiczne” nie jest panaceum. Może to zabrzmieć nieetycznie, ale trzeba przyznać, że tak naprawdę nie ma nic bardziej „organicznego” niż rogi i kopyta nieszczęsnego bydła, które już znalazło swoje ostatnie schronienie na talerzu mięsożercy… To naprawdę smutne, zwłaszcza że formalnie (przynajmniej w naszym kraju) gospodarstwo nie jest zobowiązane do wyraźnego wskazywania na opakowaniach swoich produktów warzywnych lub owocowych, jeśli było uprawiane przy użyciu nawozów zawierających składniki pochodzenia zwierzęcego. Takie produkty mogą nawet mieć jasną naklejkę „Produkt 100% wegetariański”, a to w żaden sposób nie narusza prawa.

Jaka jest alternatywa? Na szczęście nie wszystkie gospodarstwa – zarówno na Zachodzie, jak iw naszym kraju – wykorzystują szczątki zwierząt do nawożenia pól. Dość często „prawdziwie zielone” pola uprawiają właśnie małe, prywatne gospodarstwa – wtedy, gdy pole uprawia rodzina rolnicza lub nawet pojedynczy, mały przedsiębiorca. Takie produkty są dostępne i są dość przystępne, zwłaszcza w specjalnych sklepach internetowych, które oferują zarówno „kosze” produktów rolnych od producenta, jak i różne naturalne produkty rolne na wagę. Niestety tak naprawdę tylko w przypadku współpracy z indywidualnymi, małymi przedsiębiorcami konsument ma szansę bezpośrednio skontaktować się z rolnikiem i dowiedzieć się – w jaki sposób nawozi swoje pole pięknymi wegańskimi pomidorami – kompost, obornik, czy też” rogi kopyt” i resztki ryb? Myślę, że są osoby, które nie są zbyt leniwe, żeby poświęcić trochę czasu i sprawdzić, jak odbierany jest produkt, który trafia na ich stół. Skoro myślimy o tym, co jemy, czy nie jest logiczne myślenie o tym, jak to było uprawiane?

W rzeczywistości istnieje wiele etycznych „100% zielonych” gospodarstw. Stosowanie nawozów wyłącznie pochodzenia roślinnego (kompost itp.), a także tych uzyskanych w sposób nie pociągający za sobą uśmiercania lub nieetycznej eksploatacji zwierzęcia (np. preparowanego obornika końskiego) jest całkiem realistyczne, praktyczne i jest używany od wielu lat przez wielu rolników we wszystkich krajach świata. Nie mówiąc już o tym, że taka praktyka jest etyczna, to – jeśli oczywiście mówimy o małych gospodarstwach – nie jest też rujnująca z komercyjnego punktu widzenia.

Jak wyhodować prawdziwie etyczne warzywo, które nie jest nawożone składnikami pochodzenia zwierzęcego? Przede wszystkim odrzuć gotowe, przemysłowe nawozy – o ile oczywiście nie masz 100% pewności, że nie zawiera odpadów rzeźniczych. Od czasów starożytnych ludzie stosowali między innymi etyczne, a nawet czysto roślinne przepisy do przygotowywania nawozów – przede wszystkim różnego rodzaju preparowane komposty obornikowe i ziołowe. Na przykład w naszym kraju często stosuje się nawóz kompostowy z żywokostu. W Europie koniczyna jest szeroko stosowana do nawożenia gleby. Wykorzystywane są również różne komposty z odpadów rolniczych pochodzenia roślinnego (blaty, czyszczenie itp.). W celu ochrony przed gryzoniami i owadami pasożytniczymi zamiast środków chemicznych można stosować bariery mechaniczne (siatki, rowy itp.) lub sadzić bezpośrednio na polu rośliny towarzyszące, które są nieprzyjemne dla tego typu gryzoni lub owadów. Jak pokazuje wieloletnia praktyka, absolutnie zawsze istnieje „zielona”, humanitarna alternatywa dla stosowania morderczej chemii! Ostatecznie tylko całkowite odrzucenie stosowania gotowych nawozów i insektycydów gwarantuje naprawdę zdrowy produkt, który można spokojnie spożywać i podawać dzieciom.

W krajach europejskich ekologiczne metody są stosowane na poziomie przemysłowym od ponad 20 lat, w rolnictwie etycznym. ์Takie produkty są dobrowolnie oznaczane jako „bez zapasów” lub „hodowla wegańska”. Ale niestety, nawet w postępowej Europie nie zawsze można dowiedzieć się od sprzedawcy, jak dokładnie uprawiano to lub inne warzywo lub owoc.

W naszym kraju wielu rolników uprawia również warzywa w sposób etyczny – czy to ze względów handlowych, czy etycznych – jedynym problemem jest zdobycie informacji o takich gospodarstwach. Na szczęście mamy zarówno rolników, jak i prywatne gospodarstwa, które uprawiają naprawdę w 100% etyczne produkty. Nie ma więc powodów do paniki, ale jeśli chcesz być naprawdę pewien, powinieneś zainteresować się pochodzeniem kupowanego wcześniej odżywki roślinnej.

 

 

Dodaj komentarz