Wszyscy mamy niekończące się mentalne dialogi, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo ich ton i treść wpływają na nasz stan umysłu i poczucie własnej wartości. Tymczasem relacje ze światem zewnętrznym całkowicie od tego zależą, wspomina psychoterapeutka Rachel Fintzey. Warto zaprzyjaźnić się z wewnętrznym głosem — a wtedy wiele zmieni się na lepsze.
Spędzamy ze sobą 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu i prowadzimy ze sobą rozmowy, które mają ogromny wpływ na nasze uczucia, działania i cechy osobiste. Jak brzmią twoje wewnętrzne dialogi? Jaki ton słyszysz? Cierpliwy, życzliwy, pobłażliwy, zachęcający? Albo zły, krytyczny i uwłaczający?
Jeśli to drugie, nie spiesz się, aby się zdenerwować. Możesz pomyśleć: „Cóż, taka właśnie jestem. Za późno na zmiany.» To nie jest prawda. A raczej nie do końca. Tak, potrzeba wysiłku, aby zmienić zdanie „sędziów” siedzących w Twojej głowie. Tak, od czasu do czasu będą słyszane te same denerwujące głosy. Ale jeśli przestudiujesz nawyki „wewnętrznych demonów”, znacznie łatwiej będzie utrzymać je pod świadomą kontrolą. Z biegiem czasu nauczysz się znajdować dla siebie słowa, które będą zachęcać, inspirować, wzbudzać zaufanie i dodawać siły.
Możesz powiedzieć sobie: „po prostu nie nadaję się do tego” i w końcu się poddać. Możesz też powiedzieć: „Muszę jeszcze nad tym popracować”.
Nasze emocje są całkowicie zależne od naszych myśli. Wyobraź sobie, że zgodziłeś się z przyjacielem wypić filiżankę kawy, ale on nie przyszedł. Powiedzmy, że pomyślałeś: „On nie chce się ze mną umawiać. Jestem pewien, że znajdzie jakąś wymówkę. W rezultacie dochodzisz do wniosku, że jesteś zaniedbywany i obrażasz się. Ale jeśli myślisz: „Musi utknąć w korku” lub „Coś go opóźniło”, najprawdopodobniej ta sytuacja nie zaszkodzi twojej samoocenie.
Podobnie mamy do czynienia z osobistymi niepowodzeniami i błędami. Możesz powiedzieć sobie: „po prostu się do tego nie nadaję” — iw końcu się poddaj. Możesz też zrobić to inaczej: „Muszę więcej nad tym popracować” i zmotywować się do podwojenia wysiłków.
Aby znaleźć spokój ducha i stać się bardziej skutecznym, spróbuj zmienić zwyczajowe stwierdzenia.
Z reguły nasze desperackie próby przeciwstawienia się okolicznościom lub bolesnym uczuciom tylko dodają oliwy do ognia. Zamiast walczyć gwałtownie z niesprzyjającą sytuacją, możesz spróbować ją zaakceptować i przypomnieć sobie, że:
- «Jak to się stało, to się stało»;
- „Mogę to przeżyć, nawet jeśli w ogóle mi się to nie podoba”;
- «Nie da się naprawić przeszłości»;
- „To, co się wydarzyło, jest generalnie oczekiwane, biorąc pod uwagę wszystko, co wydarzyło się do tej pory”.
Zwróć uwagę, że akceptacja nie oznacza siedzenia z tyłu, kiedy możesz rzeczywiście wszystko naprawić. To tylko oznacza, że przestajemy bezsensowne zmaganie się z rzeczywistością.
Możemy jednak skupić się na dobru, przypominając sobie wszystko, za co jesteśmy wdzięczni:
- „Kto zrobił mi dzisiaj coś miłego?”
- «Kto mi dzisiaj pomógł?»
- „Komu pomogłem? Kto stał się jeszcze łatwiejszy do życia?
- „Kto i jak sprawił, że się uśmiechnąłem?”
- „Dzięki komu czuję swoją wagę? Jak oni to zrobili?
- „Kto mi wybaczył? Komu wybaczyłem? Jak się teraz czuję?
- „Kto mi dzisiaj podziękował? Co czułem w tym samym czasie?
- "Kto mnie kocha? Kogo kocham?
- „Co mnie uszczęśliwiło jeszcze trochę?”
- „Czego się dzisiaj nauczyłem?”
- „Co nie zadziałało wczoraj, ale odniosło sukces dzisiaj?”
- „Co sprawiło mi dzisiaj przyjemność?”
- „Co dobrego wydarzyło się w ciągu dnia?”
- „Za co mam dziś podziękować losowi?”
Kiedy praktykujemy pozytywną rozmowę z samym sobą, poprawia się nasza relacja z samym sobą. To nieuchronnie uruchamia reakcję łańcuchową: nasze relacje z innymi stają się lepsze i jest więcej powodów do wdzięczności. Zaprzyjaźnij się z wewnętrznym głosem, jego pozytywny efekt jest nieskończony!
O autorze: Rachel Fintzy Woods jest psychologiem klinicznym, psychoterapeutą i specjalistą w zakresie zaburzeń psychosomatycznych, zarządzania emocjami, zachowań kompulsywnych i skutecznej samopomocy.