Psychologia

Kiedyś myśleliśmy, że to, co powiedzieliśmy i to, co chcieliśmy powiedzieć, dotyczy tego samego. I nic w tym rodzaju. Z wielu fraz tworzymy kilka razy więcej znaczeń, niż zamierzaliśmy. Co najmniej: co chcieli powiedzieć, co zrozumiał słuchacz i co może zrozumieć osoba postronna.

Wyszukałem tutaj jeden termin psychoanalityczny i link trafił na forum psychologiczne. A tam, jak w spowiedzi. Ale nie do końca: tutaj ludzie chcą być zrozumiani i akceptowani. Utrzymany. Staliśmy po ich stronie. Całkowicie naturalne pragnienie. Ale chodzi o to, że w ogóle nie znamy tych ludzi. Nawet tego nie widzimy. Widzimy tylko ich tekst. A tekst to nie tylko nie ty, ale często nawet to, co chciałeś powiedzieć.

Osoba chce zostawić swoje doświadczenia na forum, ale zostawia tekst. A teraz istnieje sam, oddzielony od pisarza. Powiedz mu „żegnaj” i miej nadzieję na współczucie, jak na „łaskę”, według poety („Nie możemy przewidzieć, jak odpowie nasze słowo. A współczucie jest nam dane, jak łaska jest nam dana”). I bądź też przygotowany na to, że czytelnicy nie będą sympatyczni, ale może zabawni.

Osobiście przed zamknięciem tej strony udało mi się zakryć twarz rękami pięć razy — od zażenowania i… śmiechu. Chociaż w ogóle nie jest skłonny naśmiewać się z ludzkich smutków i kompleksów. A gdyby ktoś powiedział mi te rzeczy osobiście, towarzysząc swojemu przekazowi całym swoim zachowaniem, głosem i intonacją, prawdopodobnie byłbym zainspirowany. Ale tutaj jestem tylko czytelnikiem, nic się nie da zrobić.

Widzę zdanie: „Chcę umrzeć, ale rozumiem konsekwencje”. Na początku wydaje się to śmieszne

Tutaj dziewczyny narzekają na nieszczęśliwą miłość. Chciało się mieć tylko jednego mężczyznę przez całe życie, ale to się nie udało. Druga ogarnia zazdrość, wyobrażając sobie, że facet jest teraz z jej koleżanką. Ok, zdarza się. Ale potem widzę zdanie: „Chcę umrzeć, ale rozumiem konsekwencje”. Co to jest? Umysł zastyga w miejscu. Na pierwszy rzut oka wydaje się to śmieszne: jakie konsekwencje rozumie autor? Jakoś nawet rzeczowo, jakby mógł je wymienić. Bzdury i tylko.

Ale wciąż jest w tym zdaniu coś, co sprawia, że ​​wracasz do tego. To z powodu paradoksu. Rozbieżność między prawnym odcieniem („konsekwencją”) a tajemnicą życia i śmierci, w obliczu której śmiesznie jest mówić o konsekwencjach, jest tak wielka, że ​​sama zaczyna tworzyć znaczenia — może nie te zaplanował autor.

Kiedy mówią „Rozumiem konsekwencje”, mają na myśli, że konsekwencje są większe, bardziej kłopotliwe lub dłuższe niż wydarzenie, które je spowodowało. Ktoś chce wybić okno, a to zajmuje tylko chwilę. Rozumie jednak, że konsekwencje mogą być nieprzyjemne i długotrwałe. Dla niego. A tak przy okazji, na prezentację.

I tutaj może być tak samo. Pragnienie natychmiastowej śmierci, a konsekwencje — na zawsze. Dla tych, którzy decydują. Ale co więcej — są na zawsze dla świata zewnętrznego. Dla rodziców, braci i sióstr. Dla wszystkich, którym na Tobie zależy. I być może dziewczyna, która to napisała, nie była do końca świadoma tych wszystkich chwil. Ale jakoś była w stanie wyrazić je w pozornie śmiesznej frazie.

Fraza poszła swobodnie, otwarta na wszystkie wiatry i znaczenia

Wyraź mniej więcej to, co zostało powiedziane na końcu 66 sonetu Szekspira. Poeta też chciałby tam umrzeć i wymienia wiele powodów. Ale w ostatnich linijkach pisze: „Wyczerpany wszystkim, nie przeżyłbym dnia, ale beze mnie byłoby to trudne dla przyjaciela”.

Oczywiście to wszystko musi być przemyślane przez tego, kto czyta to zdanie. To ona, a nie smutna dziewczyna, powoduje to wszystko znaczenia. A także ich generuje tego, który czyta to zdanie. Ponieważ wyruszyła w wolną podróż, otwartą na wszystkie wiatry i znaczenia.

Tak żyje wszystko, o czym piszemy – sprytnie nazywa się to „autonomią tekstu”. Mówiąc prosto, mów z głębi serca.

Mów o najważniejszych rzeczach. Może nie wyjdzie tak, jak chciałeś. Ale będzie w tym prawda, którą ten, kto czyta te słowa, będzie mógł wtedy odkryć. Odczyta je na swój własny sposób i objawi w nich swoją własną prawdę.

Dodaj komentarz