Jak złapać szczupaka jesienią na rzece

Klimat naszego kraju w ostatnim czasie coraz bardziej sprzyja rozwojowi późnojesiennego spinningu. To już na rzekach przestało być egzotyką, a staje się codziennym, codziennym wędkowaniem. No i co z tego, że na podwórku jest koniec października – listopad, jeśli temperatura wynosi pięć, sześć stopni powyżej zera? Łowimy dalej.

Tylko wiele osób zauważa, że ​​od mniej więcej połowy października (na środkowym pasie) skuteczność łowienia gwałtownie spada, czasami dochodząc do zera. Jednocześnie krążą pogłoski, że ktoś przywiózł cały worek szczupaków i sandaczy.

To, co następuje, nie jest uniwersalnym przewodnikiem po działaniu. To tylko osobiste doświadczenie łowienia szczupaków późną jesienią na kilku rzekach, obejmujące około piętnaście lat wędkarskiego życia. Ale nie sądzę, aby cechy zachowania drapieżnika na terytorium centralnej Rosji różniły się tak bardzo, że tego doświadczenia nie można zastosować do innych dużych rzek i zbiorników wodnych.

Gdzie szukać szczupaka późną jesienią

Gdzie więc schował się szczupak? Jak ją złapać? Odpowiedź na te pytania dojrzewała od dawna, ale dopiero ostatnie dwa sezony, a zwłaszcza ostatni rok, ostatecznie pomogły poznać prawdę.

Jeśli weźmiesz pod uwagę magazyny wędkarskie z ostatnich lat i ponownie przeczytasz wszystkie artykuły, które w taki czy inny sposób odnoszą się do tego tematu, możesz dojść do wniosku, że późnojesienny drapieżnik jest nieaktywny i wymaga bardzo poważnego „ rozwój” każdego miejsca nad rzeką, aby osiągnąć wynik.

Jak złapać szczupaka jesienią na rzece

My też tak myśleliśmy – ryba nigdzie nie zniknęła, tu jest, tylko przesunęła się trochę głębiej. Wystarczy kilka razy zmienić położenie łodzi, aby przynęta przepływała pod różnymi kątami, poeksperymentować z okablowaniem, a sukces jest gwarantowany. Ale z jakiegoś powodu najczęściej wysiłki te były nagradzane co najwyżej małym sandaczem, który przy akompaniamencie skierowanych do niego raczej niepochlebnych recenzji wracał do swojego rodzimego żywiołu. Podchodząc do tematu z pewną dozą samokrytycyzmu, myśleliśmy, że to tylko kwestia techniki – po prostu nie mogliśmy znaleźć klucza do nieaktywnych ryb.

Ale potem te podejrzenia jakoś stopniowo znikały – czasami nadal bardzo dobrze łowili. Do tego cała nasza ekipa to doświadczeni błystki jigowe, uzbrojeni w niemalże najczulszy sprzęt, a latem często udaje nam się sprowokować tego samego sandacza w miejscach, gdzie wędkarze zazwyczaj nie zostają długo z powodu braku brań. Pozostaje więc tylko jedna wersja – trzeba szukać ryb na rzece! W tym sensie ostatni sezon jest najbardziej orientacyjny, gdyż członkowie naszego niewielkiego zespołu dość często znajdowali się w sytuacji przelatujących obok, oraz tych, o których krążą plotki.

Ostatnio najczęściej łowię na tej samej łodzi z koleżanką. Oto krótka historia dwóch wypraw nad najbliższą nam rzekę.

Pierwszy wypad nad rzekę pod koniec października

Mgła, typowa dla drugiej połowy października, nie pozwalała nam się odpowiednio zawrócić. Ale kiedy trochę się rozproszyło, rozpoczęliśmy aktywne poszukiwania. Każde godne uwagi miejsce zostało złowione dość ostrożnie, po czym ruszyliśmy i łowiliśmy na następne.

Jak złapać szczupaka jesienią na rzece

Mocny silnik pozwolił nam przeczesać przyzwoity odcinek rzeki, ale bezskutecznie. Już pod koniec drugiego dnia, tuż przed wyjazdem do domu, zobaczyliśmy „tłum” – sześć lub siedem łodzi stojących na jednym dole. Zakotwiczywszy w takiej odległości, aby nie przeszkadzać, zarzuciliśmy i od pierwszego rzutu wyciągnęliśmy małego okonia. Wypuszczony, przestał rzucać i zaczął obserwować. Okazało się, że nasi koledzy najwyraźniej z powodu braku ryb właśnie na tego okonia polują, przynajmniej nikt nie przestał łowić i nie wyszedł, a my nie zaobserwowaliśmy nic większego w połowach.

Tego dnia dołączyli do nas towarzysze. Zakotwiczyli w tym samym dole, tylko bliżej wyjścia, i na oczach zdumionej publiczności od razu wzięli pięciokilogramowego szczupaka. Widząc to, również przesunęliśmy się w stronę płycizny. W rezultacie – po dwa łowiska szczupakowe dla każdego z nas plus dużo brań szczupakowych. Udało nam się przeciągnąć jednego szczupaka pod samą burtę i dopiero tam wysiadł. Nie wynik, ale przyczyna zebrań stała się znana – ryba nie złapała przynęty, tylko ją zmiażdżyła, stąd – haczyk znalazł się pod dolną szczęką. W ten sam sposób łowiono również poprzednie sandacze. Ech, powinienem był tu być wcześniej. jesteśmy spóźnieni.

Drugi wypad nad rzekę w listopadzie

Następnym razem postanowiliśmy udać się prosto w to miejsce. Jak zawsze mgła mocno przeszkadzała, ale dotarliśmy na miejsce. Efekt – dwa szczupaki z jednej kotwicy. Cofamy się 30 metrów – jeszcze dwa, kolejne 30 – i znowu dwa plus kilka brania w każdym punkcie. To znaczy dobrze łowiliśmy. Równolegle z nami, ale kilka kilometrów w górę rzeki nasi towarzysze łowili ryby. Dobrze znają te miejsca, więc nie mieliśmy wątpliwości, że nas złapią. Ale pierwszego dnia mieli prawie zero, drugiego też. A wieczorem w końcu go znaleźli. Trofeum szczupaka przeplatane sandaczem.

Jak złapać szczupaka jesienią na rzece

Wyszli z rowu. I znaleźli rybę w małej dziurze, którą wszyscy łowimy z godną pozazdroszczenia regularnością, ale prawie nigdy tam nic nie łapiemy…

Podobnych wyjazdów było jeszcze kilka. A scenariusz jest ten sam – długo szukamy, a potem szybko łapiemy.

I jeszcze jeden przykład. Postanowiliśmy jakoś ze znajomym sprawdzić jeden punkt szczupakowy. Bardzo ciekawe miejsce: tor wodny przechodzi blisko mielizny, z której sękaty stragan schodzi w głąb. W tym miejscu sandacz i duży szczupak są stale obecne, ale niedużo. Po prostu ryby tam mieszkają – dość charakterystyczne miejsce dla tych drapieżników o tej porze roku. Jesienią zbierają się tu szczupaki z sąsiednich odcinków rzeki – to niemal od razu staje się jasne: brania są nie tylko w samym zaczepie, ale także na terenach przyległych, a brań jest bardzo dużo.

Tym razem postanowiliśmy poeksperymentować: co jeśli jest szczupak trofeum, ale nie możemy go złapać. Kręcąc się w tę i tamtą stronę. W rezultacie – dwa sandacze i jeszcze kilka zgrupowań. Wszystko. Nie było brania szczupaka. Łowiliśmy dalej z różnych pozycji, pod różnymi kątami, opuszczając to miejsce, wracając… Cud się nie zdarzył – nie było ani jednego brania. A to tylko jeden z wielu podobnych przypadków. Jeśli więc w jakimś miejscu znajdzie się osiedlowy sandacz zmieszany z dużym szczupakiem w niewielkiej ilości – nieważne jak bardzo się postarasz, nieważne jak bardzo zróżnicujesz technikę – ryb w tym miejscu już nie będzie.

Technika jesiennego połowu trofeum szczupaka

Jeśli z doświadczenia wynika, że ​​w danym miejscu nie ma szczupaka, lepiej nie tracić czasu i kontynuować poszukiwania. Ale przy wyszukiwaniu naprawdę musisz spróbować. I tutaj mamy do czynienia z dużymi problemami.

Jak złapać szczupaka jesienią na rzece

Faktem jest, że jesienią duże szczupaki uparcie odmawiają przebywania w miejscach, które słynęły z chwytliwości przez całe lato i wczesną jesień. Nie, zdarza się, że dokładnie jedno z tych miejsc „strzeli”, ale niestety nie zdarza się to często. Musisz walczyć ze sobą. Wędkarstwo to zawsze wydarzenie. Większość wędkarzy nie ma możliwości wyjść kilka razy w tygodniu, więc każdy wyjazd jest swego rodzaju urlopem. I oczywiście chcesz coś złapać, aby dopełnić doświadczenie. „Dzięki” temu łowienie zamienia się w dokładne łowienie „moletowanych” miejsc. W rezultacie to go obniża – całkowicie niegodny połów lub jego całkowity brak.

Trzeba się dosłownie zmusić do szukania nowych miejsc, albo łowienia już znanych, z pozoru obiecujących, ale gdzie z jakiegoś powodu nie urodziło się trofeum szczupaka.

Jakie miejsca wolisz?

Zasadniczo to samo, co latem. Lepiej wybrać tylko głębokości, choć niezbyt duże, ale przynajmniej większe niż cztery metry. To, że szczupak późną jesienią z pewnością trzyma się w najgłębszych miejscach, to bajka. I wielokrotnie o tym piszą zresztą różni autorzy. Bardzo płytkie miejsca, o głębokości mniejszej niż dwa metry, prawdopodobnie dadzą wyniki. Z reguły będą tu dziobać małe i bardzo rozproszone szczupaki. Jest mało prawdopodobne, że uda ci się dostać do klastra. Chociaż mogą być wyjątki. Jeśli takie pasmo przylega bezpośrednio do dołu, duży szczupak może tam ugryźć, i to nawet w jednym egzemplarzu. Szczupak późną jesienią tworzy skupiska, a całe to „stado” lubi od czasu do czasu przemieszczać się – raz głębiej, raz mniej. Jeśli więc w miejscu łowienia nie ma zbyt łagodnego, ale też niezbyt ostrego spadku od półtora do dwóch metrów do dużego dołka, warto rozpocząć poszukiwania już od płycizny, stopniowo przechodząc na głębokość .

Jak złapać szczupaka jesienią na rzece

To prawda, że ​​​​zwykle nie zachowujemy się tak „naukowo”, ale od razu zajmujemy pozycję, w której można złapać głębokości od czterech do sześciu metrów – tutaj branie jest najbardziej prawdopodobne. I tylko jeśli nie ma brania, a miejsce jest atrakcyjne, sprawdzamy płytszy i głębszy odcinek rzeki. Sandacz zwykle trzyma się trochę głębiej – siedem metrów lub więcej. Ale często spotykamy przypadki, gdy idzie do kopców lub grzbietów o głębokości od trzech do czterech metrów. A tych przypadków jest tak wiele, że można je uznać za regułę, a nie wyjątek. Ogólnie rzecz biorąc, miejsca te nie różnią się tak bardzo od miejsc letnich obozów drapieżników, tylko z zastrzeżeniem co do głębokości. Tyle, że jesienią więcej uwagi niż latem można poświęcić obszarom z odwrotnym przepływem lub praktycznie stojącą wodą. Bardzo często są one najskuteczniejsze.

Ryby wędrują w rzekach, więc miejsce ich koncentracji może być jak dwie krople wody podobne do Twojego ulubionego letniego miejsca, oddalonego od niego zaledwie o kilka kilometrów. Tak więc mocny silnik, dobra echosonda i odrobina awanturnictwa mogą pomóc w takiej sytuacji.

Wielu szuka drapieżnika za pomocą echosondy, koncentrując się na ławicach białych ryb. Z własnego doświadczenia powiem, że najczęściej jest to bezużyteczne, przynajmniej we wskazanym okresie. Rzadko spotyka się taki zbieg okoliczności. Zwykle szczupak jest gdzieś z boku. Tak, a echosonda nie zawsze wskaże drapieżnika, więc jeśli podoba ci się to miejsce, ale na ekranie nie ma śladów ryb, nie powinieneś tego ignorować.

Jak złapać szczupaka jesienią na rzece

Odnośnie kwestii wspólnego przebywania szczupaka i sandacza na tym samym terenie. Toczy się na ten temat nieustanna dyskusja i większość wędkarzy myśli, że jak w otworze jest szczupak, to nie będzie sandacza i odwrotnie. Najciekawsze jest to, że właśnie w tym okresie takie sąsiedztwo znajduje się cały czas – obserwuję to od wielu lat. A jednak nie odpowiedzieliśmy na pytanie, jak długo należy łowić jeden punkt. Właściwie nie ma recepty. Jeśli są brania, możesz poeksperymentować z kotwiczeniem, drutami, przynętami, ale nie daj się zbytnio ponieść emocjom. Jeśli coś nie wychodzi, lepiej zmienić miejsce.

Ciekawy punkt. Nie jest faktem, że miejsce, które sprawdziło się doskonale na dwóch, trzech wyjściach, znów będzie działać – drapieżnik ma zwyczaj okresowo zmieniać swój parking. To może nie zadziałać, a może zadziała, więc złapanie go i tak nie zaszkodzi.

Jeśli wszystko powyższe zostanie powiedziane krótko, można to sformułować w następujący sposób. Jesienią szczupaki i sandacze tworzą lokalne skupiska, podczas gdy w całej okolicy nie można zasłużyć na ani jeden kęs. Zadaniem spinnera jest znalezienie tych nagromadzeń.

Dlatego taktyka połowu szczupaków o tej porze roku jest następująca: szerokie poszukiwania i szybkie łowienie, a warto zaglądać w niekochane miejsca.

Niektóre miejsca wymagają dokładniejszego podejścia, inne mniej, ale w każdym razie nie należy zbyt długo pozostawać, jeśli nie obserwuje się ukąszeń. Ryby w miejscach koncentracji zwykle trzymają się dość ciasno i tak czy inaczej muszą się pokazać.

Dodaj komentarz