Jak nigdzie się nie spieszyć i robić wszystko: porady dla początkujących mam

Mama powinna tam być, mama powinna karmić, ubierać się, kłaść do łóżka, mama powinna… Ale czy powinna? Psycholog kliniczny Inga Green opowiada o swoim doświadczeniu macierzyństwa w młodym i dojrzałym wieku.

Moi synowie dzielą 17 lat. Mam 38 lat, najmłodsze dziecko ma 4 miesiące. To jest dorosłe macierzyństwo i codziennie nieświadomie porównuję się od czasu do czasu.

Wtedy musiałem być wszędzie na czas i nie tracić twarzy. Wyjdź za mąż i wkrótce urodzisz dziecko. Po porodzie nie możesz tak naprawdę opiekować się nim, bo musisz skończyć studia. Na uniwersytecie nadwyręża moją krótką pamięć z powodu braku snu, aw domu dyżurują z synem na trzy zmiany. Musisz być dobrą matką, studentką, żoną i gospodynią.

Dyplom szybko blednie, cały czas wstyd. Pamiętam, jak w ciągu jednego dnia umyłam wszystkie patelnie w domu teściowej, żeby zobaczyła, jaka jestem czysta. Nie pamiętam, jaki był wtedy mój syn, ale dokładnie pamiętam te patelnie. Kładź się jak najszybciej do łóżka, aby ukończyć dyplom. Szybko przełącz się na normalne jedzenie, aby iść do pracy. W nocy kiwa głową do rytmicznego brzęczenia laktatora, aby kontynuować karmienie piersią. Bardzo się starałam i odczuwałam wstyd, że mi nie wystarczyło, bo wszyscy mówią, że macierzyństwo to szczęście, a moje macierzyństwo to stoper.

Teraz rozumiem, że wpadłem w szpony sprzecznych wymagań wobec matek i kobiet w ogóle. W naszej kulturze od nich (nas, ode mnie) wymaga się doświadczania szczęścia z samopoświęcenia. Robić niemożliwe, służyć wszystkim dookoła, być zawsze miłym. Zawsze. Chaty dla koni.

Prawda jest taka, że ​​nie można czuć się dobrze w rutynowym wyczynie, trzeba symulować. Udawaj, że niewidzialni krytycy nic nie wiedzą. Przez lata zdałem sobie z tego sprawę. Gdybym mógł wysłać list do mojego dwudziestoletniego ja, powiedziałbym: „Nikt nie umrze, jeśli zaczniesz o siebie dbać. Za każdym razem, gdy biegniesz się umyć i natrzeć, zdejmij z szyi „większość” białego fartucha. Nie jesteś mu nic winien, to wyimaginowane.

Bycie dorosłą mamą oznacza nigdzie się nie spieszyć i nikomu nie zgłaszać. Weź dziecko w ramiona i podziwiaj. Razem z mężem śpiewajcie mu piosenki, wygłupiajcie się. Wymyśl różne delikatne i zabawne pseudonimy. Na spacerach rozmawiaj z wózkiem pod oczami przechodniów. Zamiast rozczarowania przeżyj wielką sympatię i wdzięczność dla dziecka za wykonaną pracę.

Bycie dzieckiem nie jest łatwe, a teraz mam wystarczająco dużo doświadczenia, aby to zrozumieć. Jestem z nim, a on nic mi nie jest winien. Okazuje się po prostu kochać. A wraz z cierpliwością i zrozumieniem dziecięcych potrzeb przychodzi do mnie większe uznanie i szacunek dla mojego najstarszego syna. Nie jest winien tego, jak ciężko było mi z nim. Piszę ten tekst, a obok mnie mój najmłodszy syn oddycha miarowo we śnie. Zrobiłem wszystko.

Dodaj komentarz