Psychologia

Zawsze byłam niezależna i samowystarczalna. W dzieciństwie raczej z konieczności, w dorosłości z wyboru. W wieku 6 lat gotowałam sobie śniadanie przed szkołą, od pierwszej klasy sama odrabiałam pracę domową. Ogólnie rzecz biorąc, zwykłe dzieciństwo dla rodziców, którzy sami dorastali w trudnej wojnie. Na koniec okrzyki! Jestem niezależna, a jako druga strona medalu nie wiem jak prosić o pomoc. Co więcej, jeśli proponują mi pomoc, odmawiam pod różnymi pretekstami. Dlatego z dużym oporem wewnętrznym zabrałem ćwiczenie Help na odległość do pracy.

Na początku zapomniałem poprosić o pomoc. Opamiętałem się po następującej sytuacji: jechałem windą z sąsiadem, zapytał mnie, na którym piętrze jestem, zamierzając wcisnąć przycisk na piętro, którego potrzebowałem. Podziękowałem mu i sam się nacisnąłem. Po moim akcie mężczyzna miał bardzo dziwny wyraz twarzy. Kiedy wszedłem do mieszkania, olśniło mnie — sąsiad zaproponował mi pomoc i w jego rozumieniu była to dobra zasada formy, na przykład pozwolić kobiecie iść naprzód lub zaproponować jej krzesło. A ja feministka odmówiła. Właśnie wtedy pomyślałem o tym i postanowiłem poważnie potraktować ćwiczenie Help do pracy.

Zaczęłam prosić o pomoc w domu męża, w sklepie, na ulicy, od przyjaciół i znajomych. Co najbardziej zaskakujące, moja egzystencja stała się przyjemniejsza: mąż sprzątał łazienkę na prośbę, parzył kawę na moją prośbę, spełniał inne prośby. Byłam zadowolona, ​​szczerze i serdecznie podziękowałam mężowi. Okazało się, że spełnienie mojej prośby dla męża jest powodem do opieki nad mną, do wyrażenia swojej miłości do mnie. A troska jest głównym językiem miłości męża. W rezultacie nasz związek stał się cieplejszy i lepszy. Zwracanie się do przechodnia z uśmiechem i jednoznacznym sformułowaniem prośby powoduje chęć pomocy, a ludzie chętnie wskazują drogę lub jak znaleźć ten czy inny dom. Kiedy podróżowałem po miastach Europy czy USA, ludzie nie tylko tłumaczyli, jak dojechać na miejsce, ale czasem wręcz zabierali mnie pod właściwy adres. Prawie każdy odpowiada na prośby z pozytywną reakcją i pomaga. Jeśli ktoś nie może pomóc, to tylko dlatego, że naprawdę nie może.

Zdałem sobie sprawę, że można i trzeba prosić o pomoc. Pozbyłam się zakłopotania, śmiało wybaczę pomoc, z życzliwym uśmiechem. Odszedł żałosny wyraz twarzy na prośbę. Wszystkie powyższe są tylko małymi bonusami do pomocy, którą otrzymałem od innych ☺

W trakcie pracy nad ćwiczeniem opracowałem dla siebie kilka zasad:

1. Złóż prośbę na głos.

„Aby to zrobić, musimy przede wszystkim dowiedzieć się, co jest potrzebne, jakiego rodzaju pomoc jest potrzebna. Przydaje się usiąść i spokojnie pomyśleć o tym, czego potrzebuję, o co chcę zapytać.

Często zdarza się, że ludzie pytają: „Jak mogę pomóc?” i mamroczę coś niezrozumiałego w odpowiedzi. W rezultacie nie pomagają.

— Bezpośrednio proś o pomoc, zamiast manipulować manipulacjami (zwłaszcza z bliskimi).

Na przykład: „Kochanie proszę posprzątaj łazienkę, ciężko mi to zrobić fizycznie, więc zwracam się do Ciebie, jesteś ze mną silna!” zamiast „Och, nasza łazienka jest taka brudna!” i wyraziście spójrz na swojego męża, wydmuchując płonącą czerwoną linię na czoło: „Nareszcie wyczyść tę cholerną wannę! . A potem też obrażony, że mój mąż nie rozumie i nie może czytać moich myśli.

2. Pytaj we właściwych okolicznościach i od właściwej osoby.

Na przykład nie poproszę Cię o przeniesienie mebli lub wyniesienie śmieci męża, który właśnie wrócił z pracy, głodny i zmęczony. Rano poproszę męża, żeby wziął worek na śmieci, aw sobotę rano poproszę go o przestawienie mebli.

Albo szyję sukienkę dla siebie i muszę wyrównać dół (zaznaczyć równą odległość od podłogi na dole). Bardzo trudno jest zrobić to jakościowo samodzielnie, ponieważ przymierzając sukienkę mam ją na sobie, a najmniejsze przechylenie od razu zniekształca obraz. Poproszę o pomoc przyjaciela, nie mojego męża.

Oczywiście w krytycznych okolicznościach, na przykład, jeśli tonę w morzu, wezwę pomoc każdego, kto jest w pobliżu. A jeśli okoliczności na to pozwolą, wybiorę odpowiedni moment i właściwą osobę.

3. Jestem gotowy na to, że nie otrzymam pomocy w formacie, którego oczekuję.

Bardzo często odmawiamy pomocy, bo „jeżeli chcesz, żeby było dobrze, zrób to sam!”. Im wyraźniej wyrażam swoją prośbę, w czym i jak konkretnie potrzebuję pomocy, tym większe są szanse na otrzymanie tego, czego chcę. Dlatego szczególnie ważne jest, aby jasno przedstawić swoją prośbę. I nie przejmuję się, jeśli moi bliscy zrobili to po swojemu (zapraszam do ćwiczenia „Spokojna obecność”). Jeśli moi bliscy spełnili moją prośbę po swojemu, to pamiętam zdanie Oscara Wilde'a „Nie strzelaj do pianisty, gra najlepiej, jak potrafi”, które według niego widział w jednym z salonów amerykańskiego Dzikiego Zachodu. I od razu chcę ich przytulić. Tak bardzo się starali!

Swoją drogą nie proszę męża o pomoc w wyrównaniu dołu na szytej sukience, bo raz już prosiłam i musiałam w końcu zwrócić się o pomoc do koleżanki. I ten pierwszy i jedyny raz podziękowała mężowi i pocałowała słowami „Jesteś taka cudowna!”

4. Gotowy na awarię.

Wielu boi się odrzucenia. Odmówili nie dlatego, że nie byłem dobry, ale dlatego, że osoba nie miała okazji. W innych okolicznościach na pewno by mi pomógł. I dobrze, jeśli od razu odmówią, inaczej zmarnujesz czas na przekonywanie, a potem okazuje się, że i tak nie pomogą albo zrobią to tak, że nie potrzebujesz tego do niczego. A w przypadku odmowy możesz natychmiast znaleźć inną.

5. Serdecznie wdzięczny za pomoc.

Z ciepłym uśmiechem, bez względu na wielkość pomocy, wyrażam wdzięczność za udzieloną pomoc. Nawet jeśli powiedzą „Daj spokój, to nonsens! dlaczego jeszcze potrzebujesz przyjaciół/mnie/męża (podkreśl odpowiednio)? W każdym razie dzięki, nie bierz pomocy za pewnik. Przecież ktoś coś dla mnie zrobił, poświęcił czas, wysiłek, jakieś inne środki. To zasługuje na uznanie i wdzięczność.

Pomaganie sobie nawzajem jest jednym ze sposobów komunikacji między ludźmi. Nie pozbawiaj się tak przyjemnego sposobu — poproś o pomoc i pomóż sobie!

Dodaj komentarz