Psychologia

Sumienie jest formowane przez trening. W każdej rodzinie rodzice kształtują sumienie dziecka poprzez nagradzanie i karanie dziecka za jego czyny. Każdy rodzic jest zaangażowany w tego rodzaju szkolenie, nawet jeśli sami nie są tego świadomi.

Sumienie w zwykłym znaczeniu to samopotępienie i samoukaranie za to, że zrobiło „źle”, „zło”. Aby to zrobić, musimy odróżnić „dobre” od „zła”.

Rozróżnienie między dobrem a złem jest ułożone w dzieciństwie w formie banalnego treningu: za „dobre” chwalą i dają słodycze, za „złe” biją. (Ważne, aby OBA bieguny były odłożone na bok na poziomie doznań, inaczej efekt edukacji nie zadziała).

Jednocześnie nie tylko dają słodycze i biją. Ale wyjaśniają:

  1. co to było — „złe” lub „dobre”;
  2. dlaczego było „złe” lub „dobre”;
  3. i jak, jakimi słowami nazywają to porządni, dobrze wychowani, dobrzy ludzie;
  4. a dobrzy to ci, którzy nie są bici; źli — którzy są bici.

Wtedy wszystko jest według Pavlova-Lorentza. Ponieważ jednocześnie z cukierkiem lub paskiem dziecko widzi mimikę, słyszy głosy i konkretne słowa, doznaje momentów nasyconych emocjonalnie (sugestia mija szybciej), plus ogólna podatność dzieci na sugestię ze strony rodziców — po kilku (dziesiątkach) razach mamy wyraźnie połączone reakcje. Mimika twarzy i głosy rodziców dopiero zaczynają się zmieniać, a dziecko już „rozumiało”, co zrobiło „dobrze” lub „źle”. I zaczął się radować z góry lub — co jest teraz dla nas bardziej interesujące — czuć się kiepsko. Kurcz się i bój. To znaczy „przenikać” i „urzeczywistniać”. A jeśli nie zrozumiesz po pierwszych znakach, powiedzą mu słowa-kotwice: „podłość”, „chciwość”, „tchórzostwo” lub „szlachetność”, „prawdziwy mężczyzna”, „księżniczka” — tak, aby nadeszło szybciej. Dziecko zostaje wykształcone.

Chodźmy dalej. Życie dziecka trwa, proces edukacji trwa. (Trening trwa, nazwijmy ich własnymi imionami). Ponieważ celem treningu jest trzymanie się w granicach, zabronienie sobie robienia niepotrzebnych rzeczy i zmuszanie się do robienia tego, co konieczne, teraz kompetentny rodzic chwali — „dobre” — za to, że dziecko „rozumiało to, co zrobił źle” i ukarał się za to — za to, przez co przechodzi. Co najmniej ci, którzy są „świadomi”, „wyznani”, „skruszeni”, są mniej karani. Tu stłukł wazon, ale nie ukrywał, nie rzucił na kota, ale — koniecznie „winny” — przyszedł SAM, PRZYZNAJĄC, że jest WINNY i GOTOWY NA KARA.

Voila: dziecko odnajduje KORZYŚCI z samoobwiniania. To jeden z jego magicznych sposobów na uniknięcie kary, złagodzenie jej. Czasami nawet złe zachowanie zamienia w godność. A jeśli pamiętasz, że główną integralną cechą osoby jest przystosowanie się, wszystko jest jasne. Im częściej osoba w dzieciństwie musiała odcinać dodatkowe osoby na „sumienie” i redukować ich liczbę na „sumienność”, tym pewniej takie doświadczenia odciskały się na poziomie odruchu. Kotwice, jeśli wolisz.

Kontynuacja jest też zrozumiała: ilekroć człowiek (już dorosły), widzi, czuje, przyjmuje ZAGROŻENIE (zasłużoną karą lub czymś, co jest tylko wymierzoną karą — było i jest wielu towarzyszy przestępców i wojskowych dla takich sztuczki), zaczyna pokutować do — AP! — omijać ludzi, zmiękczać przyszłość, a nie zagarniać jej w całości. I wzajemnie. Jeśli osoba szczerze nie widzi zagrożenia, to „nic takiego”, „wszystko jest w porządku”. A sumienie śpi słodkim snem dziecka.

Pozostaje tylko jeden szczegół: dlaczego człowiek szuka wymówek przed sobą? Wszystko jest proste. Szuka ich nie przed sobą. Ćwiczy swoją obronę przed tymi (czasami bardzo spekulacyjnymi), o których myśli, że pewnego dnia przyjdą i poproszą o psoty. Zastępuje się rolą sędziego i kata. Testuje swoje argumenty, szuka najlepszych powodów. Ale to rzadko pomaga. Przecież on (tam, w nieświadomych głębinach) pamięta, że ​​ci, którzy się usprawiedliwiają (opierają się, dranie!) także otrzymują za „niesumienie”, a ci, którzy szczerze żałują — odpust za „sumienie”. Dlatego ci, którzy zaczną się usprawiedliwiać przed sobą, nie będą usprawiedliwieni do końca. Nie szukają «prawdy». A — ochrona przed karą. A od dzieciństwa wiedzą, że wychwalają i karzą nie za prawdę, ale za — POSŁUSZEŃSTWO. Że ci, którzy (jeśli) zrozumieją, będą szukać nie „słusznego”, ale „zrealizowanego”. Nie „kontynuując zamykanie się”, ale „dobrowolnie zdradzając się w ręce”. Posłuszny, zarządzalny, gotowy do „współpracy”.

Usprawiedliwianie się sumieniem jest bezużyteczne. Sumienie odpuszcza, gdy nadchodzi bezkarność (choć pozornie). Przynajmniej jako nadzieja, że ​​„jeśli do tej pory nic nie było, to nie będzie więcej”.

Podsumowanie Timura Gagina:

  1. Sumienie jest centralnym i jednym z najbardziej szanowanych mechanizmów regulujących zachowanie jednostki.
  2. Jeśli chcesz, aby Twoje dziecko miało sumienie, musisz je uformować. Robić. ćwiczyć.
  3. Metodą formacji, metodą rozwijania sumienia jest trening. I wydaje się, że nie ma innego.

Dyskusja: forum Sinton

Dodaj komentarz