Dla siebie i dla tego faceta: o emocjonalnej pracy w związku

Zrozum z pół słowa. Wygładź ostre rogi. Tolerować. Zauważyć problemy w związku na czas i spróbować rozwiązać wszystko bez naciskania na partnera. Jest wiele rzeczy, które my kobiety robimy domyślnie — ponieważ jesteśmy do tego „stworzeni”. W rezultacie często cierpi każdy: my, nasz partner, relacje. Dlaczego to się dzieje?

Pamiętają urodziny wszystkich członków rodziny, w tym dalekich krewnych. Znają z imienia nie tylko wszystkich przyjaciół dzieci, ale także ich rodziców. Odpowiadają za więzi społeczne rodziny — nie zapominaj o starych przyjaciołach, zapraszaj ich do odwiedzin, obserwuj rytuały interakcji. Inicjują rozmowy o problemach w związku i namawiają partnera na wizytę u psychologa rodzinnego.

Dokumentują całe życie rodziny — robią zdjęcia partnerowi i dzieciom, a ich samych prawie zawsze przy nich nie ma. Pracują jako terapeuta rodzinny, kierownik domu, mediator, pocieszyciel, cheerleaderka i nieograniczony notatnik, w którym wszyscy członkowie rodziny mogą wrzucać informacje, których nie mają czasu na zapamiętanie.

Jak można się domyślić, tajemniczymi „oni” są oczywiście kobiety, a każde z tych działań to ciągła niewidzialna praca, która spoczywa na ich barkach. Praca, którą trudno jednoznacznie zdefiniować. Praca, dzięki której sprawnie funkcjonuje cała machina społeczna — od poszczególnych rodzin po społeczeństwo jako całość.

Co zawiera ta praca? Tworzenie i utrzymywanie „komfortu” i „pogody w domu”, ciągła życzliwość nawet w najbardziej konfliktowych sytuacjach, opieka i wsparcie, chęć wygładzania kątów i kompromisów, chęć służenia potrzebom innych i odpowiedzialności za ich uczucia — w ogólnie, dokładnie to, czego społeczeństwo zwykle oczekuje od kobiet.

Urodzony, by się troszczyć?

Kiedyś myśleliśmy, że kobiety zostały stworzone, aby pomagać, wspierać i opiekować się. Dowiedzieliśmy się, że kobiety są z natury bardziej emocjonalne i dlatego lepiej rozumieją „te uczucia” i lubią o nich mówić. I często mówią o nich za dużo — „wyjmują mózg”. Jesteśmy pewni, że to kobiety interesują się związkami, swoim rozwojem i swoją przyszłością, podczas gdy mężczyźni nie potrzebują i nie są zainteresowani.

Przyjmujemy za pewnik ideę, że kobiety rodzą się wielozadaniowe i potrafią trzymać w głowach długie listy rzeczy do zrobienia, zarówno swoich, jak i innych, podczas gdy mężczyzn stać na jednozadaniowość i skupienie się na tym, co najważniejsze.

Jeśli jednak zagłębisz się nieco głębiej, możesz stwierdzić, że niekończąca się troska i charakter kota Leopolda nie są wcale wrodzonymi cechami, nieodłącznie związanymi wyłącznie z płcią żeńską, ale raczej zestawem umiejętności nabytych w procesie socjalizacji płci. Dziewczynki od dzieciństwa uczą się odpowiedzialności za uczucia i zachowanie innych.

Podczas gdy chłopcy grają w aktywne i dynamiczne gry, często z elementami agresji i rywalizacji, dziewczęta zachęca się do angażowania się w zajęcia rozwijające empatię, opiekę i współpracę.

Na przykład „córki-matki” i gry fabularne. Dziewczyny są chwalone za bycie zajętymi gospodyniami, opiekowanie się starszymi siostrami i córkami, natomiast chłopców zachęca się do zupełnie innych osiągnięć.

Później uczy się dziewczynki odpowiedzialności za uczucia chłopców i dbania o ich stan emocjonalny — rozumienia, że ​​warkoczyki wyciąga się z miłości, pomagania sąsiadowi przy biurku, nie prowokowania swoim zachowaniem agresji lub żądzy, wiedzieć, gdzie milczeć, a gdzie chwalić i zachęcać w ogóle — być dobrą dziewczyną.

Przy okazji młodym kobietom tłumaczy się, że sfera werbalności i sfera emocji to obszar czysto kobiecy, zupełnie nieinteresujący dla mężczyzn. Człowiek stereotypowy jest małomówny, nie rozumie zawiłości emocjonalnych przeżyć, nie płacze, nie okazuje emocji, nie umie się opiekować i w ogóle nie jest jakimś „miękkim słabym ciałem”.

Dorośli dziewczęta i chłopcy nadal żyją według tego samego schematu: ona troszczy się o niego, dzieci, przyjaciół, krewnych i życie towarzyskie rodziny, a on dba o siebie i inwestuje wyłącznie w swoje życie. Praca emocjonalna kobiet przenika i „smaruje” wszystkie dziedziny życia, czyniąc je wygodnymi i przyjemnymi dla innych. A ta praca ma milion twarzy.

Czym jest praca emocjonalna?

Zacznijmy od prostego, ale bardzo wymownego przykładu. W Relationships: The Work Women Do (1978) Pamela Fishman przeanalizowała nagrania codziennych rozmów między kobietami i mężczyznami i doszła do bardzo interesujących wniosków.

Okazało się, że to kobiety wzięły na siebie główną odpowiedzialność za prowadzenie dialogu: zadawały co najmniej sześć razy więcej pytań niż mężczyźni, „gwizdały” we właściwych miejscach i w inny sposób okazywały zainteresowanie.

Z drugiej strony mężczyźni prawie nie są zainteresowani tym, jak płynnie przebiega rozmowa i nie starają się jej wspierać, jeśli uwaga rozmówcy jest osłabiona lub temat jest wyczerpany.

Pomyśl o tym, wszyscy doświadczyliśmy tego w naszym codziennym życiu. Siedziałem na randkach, zadając pytanie za pytaniem i kiwając głową nowemu znajomemu, podziwiając go głośno i chcąc dowiedzieć się więcej, nie otrzymując w zamian równej uwagi. Gorączkowo szukali tematu do rozmowy z nowym rozmówcą i czuli się odpowiedzialni, gdyby dialog zaczął zanikać.

Pisali długie wiadomości ze stwierdzeniami, pytaniami i szczegółowymi opisami swoich uczuć, aw odpowiedzi otrzymywali krótkie „ok” lub wcale („nie wiedziałem, co ci odpowiedzieć”). Codziennie pytał partnera, jak minął mu dzień, i słuchał długich historii, nigdy nie otrzymując odpowiedzi na pytanie.

Ale praca emocjonalna to nie tylko umiejętność prowadzenia rozmowy, ale także odpowiedzialność za jej zainicjowanie. To kobiety najczęściej muszą rozpocząć rozmowy o problemach w związku, swojej przyszłości i innych trudnych sprawach.

Często takie próby wyjaśnienia sytuacji pozostają daremne — kobiecie przypisuje się „nośność mózgu” i jest ignorowana, albo sama w końcu musi uspokoić mężczyznę

Wszyscy chyba byliśmy w podobnej sytuacji: staramy się delikatnie przekazać partnerowi, że jego zachowanie nas boli lub nie satysfakcjonuje, ale po kilku minutach stwierdzamy, że prowadzimy pocieszający monolog — „w porządku, zapomnij, wszystko w porządku."

Ale praca emocjonalna ma wiele wcieleń poza sferą złożonych rozmów. Praca emocjonalna polega na udawanie orgazmu, aby mężczyzna poczuł się jak dobry kochanek. To jest seks, kiedy pragniesz partnera, aby jego nastrój się nie pogorszył. To planowanie domu i życia towarzyskiego rodziny — spotkania, zakupy, wakacje, przyjęcia dla dzieci.

Ułatwia to życie partnerowi w samolocie krajowym. Są to gesty miłości i troski wykonane bez uprzedniej prośby partnera. Jest to uznanie zasadności uczuć partnera, szacunek dla jego pragnień i próśb. To wyraz wdzięczności partnerowi za to, co robi. Lista może być kontynuowana w nieskończoność.

A co z tego?

W porządku, kobiety wykonują pracę emocjonalną, a mężczyźni nie. Jaki jest tutaj problem? Problem polega na tym, że gdy jeden z partnerów musi nieść podwójny ładunek, może się pod tym obciążeniem złamać. Kobiety pracują dla dwojga i płacą za to zdrowiem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym.

Wypalenie zawodowe, depresja, lęki i choroby wywołane stresem są statystycznie nagradzanymi kobietami za swoją ciężką pracę.

Okazuje się, że ciągłe myślenie o innych, planowanie, kontrolowanie, zapamiętywanie, przypominanie, robienie list, uwzględnianie cudzych interesów, troska o uczucia innych i pójście na kompromisy jest bardzo szkodliwe i niebezpieczne.

Jednak statystyki są nie mniej bezwzględne dla mężczyzn. Według Szwedzkiego Urzędu Statystycznego to mężczyźni czują się gorzej po rozwodzie — są bardziej samotni, mają mniej bliskich relacji z dziećmi, mniej przyjaciół, gorszy kontakt z krewnymi, krótszą średnią długość życia, znacznie większe ryzyko samobójstwa niż kobiety.

Okazuje się, że niezdolność do pracy emocjonalnej, utrzymywania relacji, przeżywania emocji i troski o innych jest nie mniej szkodliwa i niebezpieczna niż służenie innym przez całe życie.

A to sugeruje, że dotychczasowy model budowania relacji i przypisywania w nich odpowiedzialności już nie działa. Czas na zmiany, nie sądzisz?

Dodaj komentarz