Domowa klasyka dla dzieci na tle zagranicznych nowinek: recenzja książki mamy

Lato mija z niesamowitą szybkością. A dzieci równie szybko dorastają, uczą się czegoś nowego, poznają świat. Kiedy moja córka skończyła półtora roku wyraźnie widziałam, że z każdym dniem coraz więcej rozumie, reaguje w odpowiedzi, uczy się nowych słów i bardziej świadomie słucha książek. Dlatego zaczęliśmy czytać nowe książki, które niedawno pojawiły się w naszej bibliotece.

Odmierzone upalne dni w tym roku są błyskawicznie zastępowane przez podmuchy wiatru i burze, co oznacza, że ​​jest czas, aby odpocząć od upału, zostać w domu i poświęcić pół godziny na czytanie. Ale najmniejsi czytelnicy nie potrzebują dłużej.

Samuela Marshaka. „Dzieci w klatce”; wydawnictwo „AST”

Mam w rękach małą książeczkę z twardą, kolorową okładką. Właśnie planujemy naszą pierwszą wycieczkę do zoo, a ta książka będzie świetną podpowiedzią dla dziecka. Przed i zaraz po wizycie w zoo pomoże dziecku zapamiętać nowe zwierzęta. Małe czterowiersze przeznaczone są dla szerokiej gamy zwierząt. Przewracając strony, przechodzimy z jednej woliery do drugiej. Patrzymy na czarno-białe zebry, które ustawione są jak szkolne zeszyty, oglądamy pływanie niedźwiedzi polarnych w przestronnym zbiorniku z chłodną i świeżą wodą. W tak upalne lato można im tylko zazdrościć. Obok nas przebiegnie kangur, a niedźwiedź brunatny pokaże prawdziwe show, oczywiście oczekując w zamian poczęstunku.

Druga część księgi to alfabet w wierszach i obrazkach. Nie mogę powiedzieć, że staram się wychować cudowne dziecko i nauczyć córkę czytać przed ukończeniem 2 roku życia, więc w naszej bibliotece nie było wcześniej ani jednego alfabetu. Ale w tej książce z przyjemnością przeglądaliśmy wszystkie litery, czytaliśmy zabawne wiersze. Dla pierwszej znajomości to więcej niż wystarczające. Ilustracje w książce natchnęły miłe wspomnienia z mojego dzieciństwa. Wszystkie zwierzęta są obdarzone emocjami, dosłownie żyją na stronach. Moja córka roześmiała się, widząc niedźwiedzia pluskającego się wesoło w wodzie, z przyjemnością przyglądającą się niezwykłym pingwinom z pingwinami.

Chętnie odkładamy książkę na półkę i polecamy ją dzieciom od 1,5 roku życia. Ale zachowa swoje znaczenie przez długi czas, dziecko będzie mogło uczyć się z niego liter i małych wierszyków rytmicznych.

„Sto bajek do czytania w domu iw przedszkolu”, zespół autorów; wydawnictwo „AST”

Jeśli wybierasz się na wycieczkę lub do wiejskiego domu i ciężko jest zabrać ze sobą dużo książek, weź tę! Wspaniała kolekcja bajek dla dzieci. Dla uczciwości powiem, że w książce nie ma 100 bajek, to nazwa całej serii. Ale jest ich naprawdę dużo i są różnorodne. To dobrze znany „Kołobok” i „Chata Zajuszkiny”, „Gęsi-łabędzie” i „Czerwony Kapturek”. Ponadto zawiera wiersze znanych pisarzy dziecięcych i współczesne bajki.

Wraz z mądrymi zwierzątkami Twoje dziecko dowie się, jak ważne jest przestrzeganie przepisów ruchu drogowego, jak niebezpieczna jest samotność wśród samochodów. A następnym razem łatwiej będzie Ci przesunąć dziecko za rękę przez ulicę. I nie sposób nie wczuć się w małą przebiegłą myszkę z bajki Marshaka. Pokaż dziecku, jak małe jest, myszka sprytnie uniknęła wszelkich kłopotów i mogła wrócić do domu do swojej mamy. A odważny Kogucik – czerwony grzebień uratuje królika przed Kozą Derezą i przed Lisem i odda mu chatę w dwóch bajkach jednocześnie. Ilustracje w książce też są świetne. Jednocześnie bardzo różnią się stylem i techniką wykonania, nawet w palecie kolorów, ale wszystkie są niezmiennie piękne, ciekawe do przestudiowania. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że wszystkie opowieści zostały zilustrowane przez jednego artystę. Savchenko zilustrował wiele sowieckich kreskówek, w tym bajkę „Petya i Czerwony Kapturek”.

Polecam tę książkę dzieciom z bardzo szerokiej grupy wiekowej. Może zainteresować nawet najmniejszych czytelników. Chociaż w przypadku niektórych długich bajek wytrwałość i uwaga mogą jeszcze nie wystarczyć. Ale w przyszłości dziecko będzie mogło korzystać z książki do samodzielnego czytania.

Siergiej Michałkow. „Wiersze dla dzieci”; wydawnictwo „AST”

W naszej domowej bibliotece były już wiersze Siergieja Michałkowa. I wreszcie pojawiła się cała kolekcja jego prac, z czego bardzo się cieszę.

Czytanie ich jest naprawdę interesujące nawet dla dorosłych, z konieczności mają sens, fabułę, często pouczające myśli i humor.

Czytasz dziecku książkę i pamiętasz, jak w dzieciństwie marzyłem o rowerze świecącym latem w słońcu, a zimą o szybkich saniach z błyszczącymi płozami lub bez końca i często na próżno błagałem rodziców o szczeniaka. I rozumiesz, jak łatwo jest uszczęśliwić dziecko, ponieważ dzieciństwo naprawdę zdarza się tylko raz.

Kartkując kartki książki policzymy wielobarwne kociaki, razem z dziewczynką Any, zastanowimy się, jak ważne jest dbanie o zdrowie naszych zębów, przejedziemy się wzdłuż dwukołowego roweru ścieżka. A także pamiętaj, że aby zobaczyć najwspanialsze cuda, czasami wystarczy mocno przycisnąć policzek do poduszki i zasnąć.

Te wiersze oczywiście nie są dla najmniejszych czytelników, są dość długie. Nie są to już prymitywne czterowiersze, ale całe historie w poetyckiej formie. Być może wiek potencjalnych czytelników wyjaśnia ilustracje. Szczerze mówiąc wydawały mi się ponure i trochę prymitywne, chciałem ciekawszych rysunków do tak wspaniałych wierszy. Chociaż niektóre obrazki są wykonane tak, jakby były narysowane przez dziecko, co może zainteresować dzieci. Ale ogólnie rzecz biorąc, książka jest znakomita i chętnie będziemy ją czytać w kółko, jak tylko trochę dorośniemy.

Barbro Lindgren. „Max i pielucha”; wydawnictwo „Samokat”

Po pierwsze, książka jest niewielka. Dzieciakowi bardzo łatwo jest trzymać go w rękach i przeglądać strony. Jasna okładka, w której prawie wszystkie postacie są już znane mojemu dziecku, uszczęśliwiła mnie i dała nadzieję, że moja córka polubi książkę. Co więcej, temat ten jest bliski i zrozumiały dla każdej mamy i dziecka. Po przeczytaniu recenzji, że książka od dawna jest z powodzeniem sprzedawana na całym świecie, a nawet polecana przez logopedę, przygotowaliśmy się do lektury.

Szczerze mówiąc, byłem rozczarowany. Znaczenie jest dla mnie osobiście absolutnie niezrozumiałe. Czego ta książka uczy dziecko? Mały Max nie chce sikać w pieluchę i daje ją psu, a on sika na podłogę. Za ten zawód łapie go matka. Oznacza to, że dziecko nie będzie w stanie wydobyć z książki żadnych przydatnych umiejętności. Jedynym pozytywnym momentem dla mnie jest to, że Max sam wytarł kałużę na podłodze.

Zalecenia tej książki do czytania dzieciom mogę wyjaśnić tylko tym, że temat jest znany każdemu dziecku. Zdania są bardzo proste, krótkie i łatwe do zrozumienia i zapamiętania. Być może patrzę z punktu widzenia osoby dorosłej, a dzieciom książka się spodoba. Moja córka bardzo zainteresowała się zdjęciami. Ale nie widzę w tym żadnej korzyści dla mojego dziecka. Czytamy to kilka razy i tyle.

Barbro Lindgren. „Max i sutek”; wydawnictwo „Samokat”

Druga książka z tej samej serii rozczarowała mnie, a może nawet bardziej. Książka mówi nam, jak dziecko kocha swój smoczek. Wychodzi na spacer i spotyka na przemian psa, kota i kaczkę. I pokazuje wszystkim swój smoczek, popisuje się. A kiedy zwinna kaczka go zabiera, uderza ptaka w głowę i zabiera manekina. Wtedy kaczka się denerwuje, a Max jest bardzo szczęśliwy.

Szczerze nie rozumiałem, czego ta książka powinna uczyć. Moja córka bardzo długo patrzyła na zdjęcie, na którym Max uderzył kaczkę w głowę. Dziecko nie pozwoliło mu przewrócić strony i wskazując palcem na kaczkę, powtórzyło, że cierpi. Ledwo uspokojony i porwany kolejną książką.

Moim zdaniem książka nie pomoże rodzicom, którzy chcą odstawić dziecko od sutka i ogólnie ma bardzo osobliwe znaczenie. Trudno mi nawet odpowiedzieć, komu mógłbym go polecić.

Ekaterina Muraszowa. „Twoje niezrozumiałe dziecko”; wydawnictwo „Samokat”

I jeszcze jedna książka, ale dla rodziców. Podobnie jak wiele matek, staram się czytać literaturę na temat psychologii dziecka. Z niektórymi książkami wewnętrznie zgadzam się i akceptuję wszystkie tezy, inne odpychają mnie ogromną ilością „wody”, która dosłownie wylewa się ze stron, albo trudnymi radami. Ale ta książka jest wyjątkowa. Czytasz to i nie możesz się oderwać, to naprawdę interesujące. Bardzo niezwykła struktura książki sprawia, że ​​jest to jeszcze przyjemniejsze.

Autor jest praktykującym psychologiem dziecięcym. Każdy rozdział poświęcony jest odrębnemu problemowi i rozpoczyna się opisem historii, bohaterów, po czym następuje niewielka część teoretyczna. A rozdział kończy się rozwiązaniem i opowieścią o zmianach, jakie zaszły u głównych bohaterów. Czasami nie sposób się oprzeć i przerzucając teorię, przynajmniej jednym okiem prześledzić, co stanie się z naszymi bohaterami.

Jestem pod wrażeniem, że autor może przyznać, że jego pierwsze wrażenia czy wnioski są błędne, że nie wszystko kończy się idealnym happy endem. Co więcej, niektóre historie są naprawdę trudne i wywołują burzę emocji. Są to żywi ludzie, których życie toczy się poza granicami poszczególnych rozdziałów.

Po przeczytaniu książki rodzą się w mojej głowie pewne myśli o wychowaniu dzieci, o tym, jak ważna jest uważna obserwacja ich cech, zachowania i nastroju, aby nie przegapić momentu, w którym można poprawić swoje błędy. Byłoby interesujące dla mnie, jako dziecka, trafić właśnie do takiego psychologa. Ale teraz, jako matka, nie chciałabym być pacjentką autorki: w jej gabinecie opowiadane są boleśnie smutne i zagmatwane historie. Jednocześnie autorka nie udziela rad, proponuje rozwiązania, sugeruje zwrócenie uwagi na zasób, jakim dysponuje każda osoba, i może wyprowadzić go z najtrudniejszych sytuacji życiowych.

Książka skłania do myślenia: moja jest cała w notatkach, naklejkach i zakładkach. Poza tym przeczytałem też inną książkę autora, co też jest dla mnie istotne.

Dodaj komentarz