Psychologia

Wiedza i oceny stopniowo schodzą na dalszy plan w globalnym systemie edukacji. Głównym zadaniem szkoły jest rozwój inteligencji emocjonalnej dzieci – mówi nauczyciel Davide Antoniazza. O korzyściach płynących z uczenia się społeczno-emocjonalnego mówił w rozmowie z Psychologys.

Dla nowoczesnego człowieka umiejętność nawiązywania kontaktów jest ważniejsza niż wiedza o wszystkim – mówi Davide Antognazza, profesor na Szwajcarskim Uniwersytecie Nauk Stosowanych i zwolennik reformy szkolnej. Psycholog i pedagog jest przekonany, że świat potrzebuje nowej generacji ludzi wykształconych emocjonalnie, którzy nie tylko zrozumieją istotę i wpływ emocji na nasze życie, ale także będą potrafili zarządzać sobą i harmonijnie współdziałać z innymi.

Psychologie: Jaka jest podstawa systemu społeczno-emocjonalnego uczenia się (SEL), o którym przyjechałeś do Moskwy z opowiadaniem?

Davide Antoniazza: Prosta rzecz: zrozumienie, że nasz mózg działa zarówno w sposób racjonalny (poznawczy), jak i emocjonalny. Oba te kierunki są ważne dla procesu poznania. I oba powinny być aktywnie wykorzystywane w edukacji. Jak dotąd w szkołach nacisk kładziony jest tylko na racjonalność. Wielu ekspertów, w tym ja, uważa, że ​​to „zniekształcenie” należy skorygować. W tym celu tworzone są programy edukacyjne mające na celu rozwój inteligencji emocjonalnej (EI) u dzieci w wieku szkolnym. Działają już we Włoszech i Szwajcarii, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Izrael i wiele innych krajów aktywnie działa w tym kierunku. Jest to obiektywna konieczność: rozwój inteligencji emocjonalnej pomaga dzieciom rozumieć innych ludzi, zarządzać ich emocjami i podejmować lepsze decyzje. Nie mówiąc już o tym, że w szkołach, w których działają programy SEL, poprawia się atmosfera emocjonalna i dzieci lepiej komunikują się ze sobą — wszystko to potwierdzają wyniki wielu badań.

Wspomniałeś o obiektywnej konieczności. Ale przecież obiektywizm oceny jest jednym z głównych problemów w badaniu i pomiarze inteligencji emocjonalnej. Wszystkie główne testy EI opierają się albo na samoocenie uczestników, albo na opinii niektórych ekspertów, którzy mogą się mylić. A szkoła zbudowana jest właśnie na pragnieniu obiektywnej oceny wiedzy. Czy jest tu jakaś sprzeczność?

TAK.: Nie sądzę. Możemy się nie zgodzić w ocenie doświadczeń bohaterów literatury klasycznej lub jakich emocji człowiek doświadcza na obrazie (jeden ze znanych testów do oceny poziomu EI). Ale na najbardziej podstawowym poziomie nawet małe dziecko potrafi odróżnić doświadczenie radości od doświadczenia żalu, tutaj rozbieżności są wykluczone. Jednak nawet oceny nie są ważne, ważne jest zapoznanie się z emocjami. Są obecne w życiu uczniów na co dzień, a naszym zadaniem jest zwracać na nie uwagę, nauczyć się je rozpoznawać, a najlepiej zarządzać nimi. Ale przede wszystkim — zrozumieć, że nie ma dobrych i złych emocji.

„Wiele dzieci boi się przyznać, że na przykład jest zły lub smutny”

Co masz na myśli?

TAK.: Wiele dzieci boi się przyznać, że na przykład jest zły lub smutny. Takie są koszty dzisiejszej edukacji, która stara się, aby wszyscy byli dobrzy. I to jest słuszne. Ale nie ma nic złego w doświadczaniu negatywnych emocji. Załóżmy, że dzieci grały w piłkę podczas przerwy. A ich drużyna przegrała. Oczywiście przychodzą na zajęcia w złym humorze. Zadaniem nauczyciela jest wytłumaczenie im, że ich doświadczenia są absolutnie uzasadnione. Zrozumienie tego pozwoli Ci lepiej zrozumieć naturę emocji, zarządzać nimi, ukierunkowując ich energię na osiąganie ważnych i niezbędnych celów. Najpierw w szkole, a potem w życiu.

Aby to zrobić, sam nauczyciel musi dobrze rozumieć naturę emocji, wagę ich świadomości i zarządzania. W końcu nauczyciele od dziesięcioleci skupiają się przede wszystkim na wskaźnikach wydajności.

TAK.: Masz absolutną rację. A nauczyciele w programach SEL muszą uczyć się tyle samo, co uczniowie. Z przyjemnością zauważam, że prawie wszyscy młodzi nauczyciele wykazują zrozumienie znaczenia rozwijania inteligencji emocjonalnej dzieci i są gotowi do nauki.

Jak radzą sobie doświadczeni nauczyciele?

TAK.: Trudno mi podać dokładny procent tych, którzy popierają idee SEL i tych, którym trudno je zaakceptować. Są też nauczyciele, którym trudno jest się przeorientować. Jest okej. Ale jestem przekonany, że przyszłość leży w uczeniu się społeczno-emocjonalnym. A ci, którzy nie będą gotowi to zaakceptować, prawdopodobnie będą musieli pomyśleć o zmianie pracy. Po prostu będzie lepiej dla wszystkich.

„Nauczyciele inteligentni emocjonalnie lepiej radzą sobie ze stresem i są mniej podatni na wypalenie zawodowe”

Wygląda na to, że proponujesz rewolucję formatywną samego systemu edukacji?

TAK.: Wolałbym mówić o ewolucji. Potrzeba zmian dojrzała. Ustaliliśmy i uświadomiliśmy sobie znaczenie rozwijania inteligencji emocjonalnej. Czas na kolejny krok: włączenie jego rozwoju w procesy edukacyjne. Przy okazji mówiąc o znaczeniu SEL dla nauczycieli należy zauważyć, że nauczyciele z rozwiniętą inteligencją emocjonalną lepiej radzą sobie ze stresem i są mniej podatni na wypalenie zawodowe.

Czy programy uczenia się społeczno-emocjonalnego uwzględniają rolę rodziców? W końcu, jeśli mówimy o rozwoju emocjonalnym dzieci, to pierwsze miejsce nadal należy nie do szkoły, ale do rodziny.

TAK.: Oczywiście. A programy SEL aktywnie angażują rodziców w swoją orbitę. Nauczyciele polecają rodzicom książki i filmy, które mogą pomóc, a na spotkaniach rodzic-nauczyciel i w rozmowach indywidualnych zwracają dużą uwagę na kwestie rozwoju emocjonalnego dzieci.

Wystarczy?

TAK.: Wydaje mi się, że każdy rodzic chce, aby ich dzieci były szczęśliwe i odnosiły sukcesy, przeciwnie jest już patologią. I nawet nie znając podstawowych zasad rozwoju inteligencji emocjonalnej, kierując się samą miłością, rodzice są w stanie wiele zdziałać. A rekomendacje i materiały nauczycieli pomogą tym, którzy poświęcają mało czasu dzieciom, na przykład z powodu bardzo zajętej pracy. Zwraca ich uwagę na znaczenie emocji. Oprócz tego, że emocji nie należy dzielić na dobre i złe, nie należy się ich wstydzić. Oczywiście nie możemy twierdzić, że nasze programy staną się uniwersalną receptą na szczęście dla wszystkich rodzin. Ostatecznie wybór zawsze należy do ludzi, w tym przypadku do rodziców. Ale jeśli naprawdę interesują się szczęściem i sukcesem swoich dzieci, to wybór na rzecz rozwoju EI jest już dziś oczywisty.

Dodaj komentarz