Obóz koncentracyjny dla zwierząt BANO ECO „Wieszniaki”: chronologia wydarzeń

Pomimo tego, że schronisko nigdy wcześniej nie cieszyło się dobrą opinią, przetrwało około 16 lat. Ostatnią kroplą, by zacząć działać radykalnie, było szczere wyznanie jednego z byłych pracowników BANO ECO Veshnyaki. Tak więc 28 kwietnia na forum organizacji ochrony zwierząt pojawił się komunikat, że w czasie niedawnego istnienia schroniska na jej terenie zabito ponad 400 psów i kotów. Początkowo anonimowy obiecał, że się ujawni, a nawet udzieli wywiadu, ale potem zniknął bez śladu.

Wieczorem tego samego dnia ludzie zaczęli gromadzić się w schronisku. Najpierw było pięć osób, potem dziesięć, a wkrótce niezliczona ilość. Byli zarówno działaczami na rzecz praw zwierząt, jak i po prostu opiekuńczymi ludźmi. Reposty na Instagramie, Facebooku, VKontakte wykonały swoją pracę. Pod wysokim płotem schronu zaczęli gromadzić się również dziennikarze, m.in. kanały telewizyjne LifeNews, Vesti, Rossija i inne. Nikomu jednak nie wpuszczono do schronu. Dopiero bliżej nocy niektórym wolontariuszom udało się dostać do środka… To, co zobaczyli, zszokowało ich, pospiesznie sfotografowali i sfilmowali martwe i półżywe zwierzęta na wideo, aby jakoś naprawić piekło, które się działo. „Był pies, obok odcięte łapy. Ona sama nie mogła tak umrzeć. W pobliżu terenu znaleźli miękką ziemię, wykopaną – są kości. Wszyscy w trupach. Nie wiem, dlaczego niczego się nie boją, ale policja na wszystko reaguje spokojnie” – wolontariuszka, której udało się dostać do środka.

Kiedy kilku ochotników próbowało dostać się na teren schronu (czego zresztą nie zabraniają zasady zwiedzania schronu), zostali zatrzymani przez ochronę, a następnie wezwali policję. Według wolontariuszy i naocznych świadków w wyniku bójki jeden z aktywistów doznał złamanych rąk i urazów głowy.

Już 29 kwietnia pracownicy moskiewskiej prokuratury przy udziale specjalistów z wydziałów kontroli rozpoczęli sprawdzanie przestrzegania prawa w schronisku w Wieszniakach. Według samych prokuratorów, którzy widzieli w swoim życiu wiele strasznych rzeczy, to, co wydarzyło się w schronisku, ich zszokowało… Po otwarciu drzwi schroniska dla wolontariuszy przystąpiono do totalnej kontroli wszystkich pomieszczeń.

Pracownicy Prokuratury Generalnej zabrali ze sobą szczeniaka o imieniu Sam, który zostanie wysłany do sanatorium pracowników prokuratury Federacji Rosyjskiej „Istra”, gdzie obiecano mu stworzyć godne warunki życia i należytą opiekę. Niestety prokuratura w tej chwili niewiele zrobiła.

Wolontariusze, właściciele innych schronisk oraz ci, którzy dopiero chcieli zdobyć nowego zwierzaka, mogli wejść na teren schroniska i do godziny 7 rano 30 kwietnia wyprowadzili wszystkie zwierzęta. Wiele klinik weterynaryjnych zgodziło się na pomoc w leczeniu zwierząt za darmo. Było też wielu, którym nie było obojętnych, którzy po prostu pomagali w transporcie, przenoszeniu, kupowaniu smyczy, obroży i wielu innych. Niestety wynoszono nie tylko żywe zwierzęta, które zostały uratowane, ale także zwłoki martwych kotów i psów. Uratowano około 500 zwierząt, 41 zmarło. Nie wiadomo, ile jeszcze zostało zabitych, a nawet pochowanych żywcem w czasie istnienia schronu… Zwłoki kilku kotów i psów wysłano na badania w celu ustalenia dokładnej przyczyny ich śmierci. Operacje te muszą być przeprowadzone w celu dalszej pracy śledztwa.

Właścicielka schroniska – Vera Petrosyan. Chcieli więc ją uwięzić w 2014 roku za defraudację miliarda rubli, ale jakoś udało się ją uwolnić na mocy amnestii. Schronisko Veshnyaki IVF nie jest jedynym pod jej kierownictwem, jest także właścicielem Tsaritsyno IVF. Serwis BANO Eco podaje, że w schronisku jest ponad 10 psów i kotów. Teraz organizacja kontynuuje budowę nowych żłobków. Działalność organizacji i praca pani Petrosyan są finansowane z pieniędzy moskiewskich podatników, w zeszłym roku jej schroniska sfinansowano z tysięcy milionów rubli, które najwyraźniej trafiły do ​​jej kieszeni. A ceną jej chciwości i nieludzkości było torturowanie i zabijanie zwierząt. Jaki los czeka sprawcę i innych zaangażowanych – nikt jeszcze nie wie.

To właśnie te napisy są przymocowane do ogrodzenia Eko-Wieszniaków, a pod nimi łamiące serce zdjęcia tych zwierząt, których nie udało się uratować…

Pomimo tego, że obecnie nie podejmuje się żadnych aktywnych działań, wielu cieszy się, że ul w końcu został podburzony, a ta historia spotkała się z ogromnym publicznym oburzeniem. Teraz z minuty na minutę rośnie liczba wpisów w Internecie z hashtagiem #Petrosyaninprison, który jest adresowany do burmistrza Moskwy. Prędzej czy później wszelkie zło zostanie ujawnione, a ta historia jest kolejnym tego potwierdzeniem.

Dziś niestety takie obozy koncentracyjne dla zwierząt nadal istnieją – są to rzeźnie i inne organizacje zajmujące się produkcją produktów zwierzęcych. Oczywiście jedno nieszczęście nie anuluje drugiego, cierpienie zwierząt w in vitro „Wieszniaki” jest strasznym aktem nieludzkości. I chciałbym wierzyć, że to on pomoże ludziom otworzyć oczy na inne przejawy tych strasznych ludzkich cech, które mają miejsce tu i teraz. Codzienny. Dookoła świata. Tylko zamiast kotów i psów – krowy, kury, świnie i inne stworzenia, których ból i cierpienie są nie mniej silne.

Dodaj komentarz