Nowy album Zemfiry «Borderline»: co myślą o nim psychologowie

Powrót piosenkarza nastąpił nagle. W nocy 26 lutego Zemfira zaprezentowała nowy, siódmy album studyjny zatytułowany Borderline. Eksperci PSYCHOLOGIES wysłuchali albumu i podzielili się swoimi pierwszymi wrażeniami.

Album zawiera 12 utworów, w tym wcześniej wydane „Austin” i „Crimea”, a także „Abyuz”, który wcześniej był dostępny tylko w nagraniu na żywo.

Słowo Borderline w tytule zapisu to nie tylko „granica”, ale także część wyrażenia borderline osobowość zaburzenie, czyli „zaburzenie osobowości z pogranicza”. Czy to przypadek? Czy rodzaj ostrzeżenia dla słuchaczy? Wydaje się, że każdy utwór na nowym albumie może stać się zarówno wyzwalaczem dawno zapomnianego bólu, jak i drogą do światła i wolności.

Poprosiliśmy ekspertów psychologii, aby podzielili się swoimi wrażeniami z nowej pracy Zemfiry. I każdy na swój sposób słyszał jej nową płytę.

„Śpiewała o tym Yanka Diaghileva pod koniec lat 80.”

Andrey Yudin — terapeuta gestalt, trener, psycholog

Na swojej stronie na Facebooku (organizacja ekstremistyczna zakazana w Rosji) Andrei podzielił się swoimi przemyśleniami po wysłuchaniu albumu:

1. Po ukończeniu psychoterapii somatycznej nie można już słuchać takiej muzyki. Empatyczny rezonans z ciałem wykonawcy (i wszystkim, co się w nim nagromadziło) całkowicie przerywa wszelkie wrażenia z muzyki i tekstów.

2. Śpiewała o tym Yanka Diaghileva w późnych latach 80., która na krótko przed śmiercią znakomicie opisała ten rodzaj twórczości w piosence „Sold”:

Odnosząc sukces komercyjny, umierają publicznie

Na kamieniach, aby złamać fotogeniczną twarz

Zapytaj po ludzku, spójrz w oczy

Dobrzy przechodnie…

Moja śmierć jest sprzedana.

Sprzedany.

3. Zaburzenie osobowości typu borderline, inż. zaburzenie osobowości z pogranicza, od którego pochodzi nazwa albumu, jest zaburzeniem osobowości najłatwiejszym do leczenia z najlepszymi rokowaniami (ale tylko w porównaniu z pozostałymi dwoma głównymi zaburzeniami osobowości, narcystycznym i schizoidalnym).

„Jest niezwykle wrażliwa na koniunkturę, czas”

Vladimir Dashevsky — psychoterapeuta, kandydat nauk psychologicznych, stały współpracownik Psychologii

Zemfira zawsze była dla mnie wykonawcą bardzo wysokiej jakości muzyki pop. Jest niezwykle wrażliwa na zbieg okoliczności, czas. Począwszy od pierwszego utworu, który stał się popularny — „I masz AIDS, co oznacza, że ​​umrzemy…” — w zasadzie kontynuuje śpiewanie tej samej piosenki. A Zemfira nie tylko tworzy program, ale go odzwierciedla.

Na pewno jest jeden plus z tego, że jej nowy album wyszedł tak: zaburzenie osobowości z pogranicza „wkroczy w ludzi”, być może ludzie będą bardziej zainteresowani tym, co dzieje się z ich psychiką. Myślę, że w pewnym sensie ta diagnoza stanie się „modna”, jak to kiedyś bywało przy chorobie afektywnej dwubiegunowej. A może już to zrobiło.

«Zemfira, jak każdy inny wielki autor, odzwierciedla rzeczywistość»

Irina Gross — psycholog kliniczny

Powtarzanie Zemfiry oznacza, że ​​ożywamy. Umieramy, ale rodzimy się wciąż na nowo, za każdym razem w nowym charakterze.

Ten sam głos, te same nastoletnie modlitwy, trochę podenerwowane, ale już z jakąś dorosłą chrypką.

Zemfira dorosła i zdała sobie sprawę, że jest inna? Czy dorastamy? Czy kiedykolwiek będziemy musieli pożegnać się z rodzicami, z matką? Czy naprawdę nie ma do kogo skierować swoich roszczeń? A teraz, wręcz przeciwnie, wszystkie roszczenia będą do nas zgłaszane sami?

Wydaje się, że Zemfira ma więcej pytań do Austina niż do nadużyć jako zjawiska. Śpiewa o nadużyciu spokojnie iz czułością, podczas gdy Austin jest bardziej irytujący, obok niego jest więcej napięcia. Przecież jest konkretny, pluje na uczucia, wpada w furię i ma twarz. A jak ogólnie wygląda nadużycie, nie wiemy. Napotkaliśmy tylko twardość Austina i myśleliśmy, że po prostu mamy pecha.

Potem, kiedy byliśmy ranni i ranni, nie znali tego słowa, ale oczywiście wszyscy pamiętamy Austina. A teraz jesteśmy już pewni, że spotkawszy go ponownie, nie staniemy się jego ofiarą, nie usiądziemy na jego smyczy. Teraz znajdziemy w sobie siłę do walki i ucieczki, ponieważ nie lubimy już bólu, nie jesteśmy już z niego dumni.

Tak, nie tego się spodziewaliśmy. Razem z Zemfirą chcieliśmy wrócić do dzieciństwa, do młodości, do przeszłości, aby na nowo urządzić „wojnę z tym światem”, wyrwać się z łańcucha w nastoletnim buncie. Ale nie, idziemy dalej i dalej, w kółko, wzdłuż tych powtarzających się, znajomych cykli rytmów — pozornie znajomych, ale jednak innych. Nie jesteśmy już nastolatkami, wiele rzeczy już widzieliśmy i przeżyliśmy „tego lata”.

I nie jest prawdą, że „nic nam się nie stanie”. Na pewno się wydarzy. Chcemy dużo więcej. Będziemy też mieli piękny płaszcz i wiersze na skarpie, nawet jeśli są złe. Nauczyliśmy się już wybaczać „złe” wersety sobie i innym. Nadal będziemy „wrócić-wyjść-wrócić” i czekać.

W końcu to nie był koniec, a tylko kolejna granica, granica, którą razem przekroczyliśmy.

Zemfira, jak każdy inny wielki autor, odzwierciedla rzeczywistość — po prostu, szczerze, jaka jest. Jej głos jest głosem zbiorowej świadomości. Czy czujesz, jak łączy nas wszystkich na granicy, którą już przeżyliśmy? Tak, nie było łatwo: ręce mi drżały i wydawało mi się, że nie mam już siły do ​​walki. Ale przetrwaliśmy i dojrzeliśmy.

Jej piosenki pomagają nam przetrawić i zrozumieć to doświadczenie, a swoją kreatywnością prowokuje do masowej refleksji. Okazuje się, że możemy zrobić wszystko — nawet graniczne stany psychiki. Ale awarie należą do przeszłości, więc możesz przekreślić to słowo.

Zemfira dorastała razem z nami, przekroczyła granicę „środka drogi”, ale wciąż dotyka do bycia. Więc nadal będą: ocean, gwiazdy i przyjaciel z południa.

«Czym jest rzeczywistość — takie są teksty»

Marina Travkova — psycholog

Wydaje mi się, że po ośmioletniej przerwie Zemfira rzuciła społeczeństwu zawyżone oczekiwania. Album uważany jest za „pod mikroskopem”: odnajduje się w nim nowe znaczenia, jest krytykowany, chwalony. Tymczasem, jeśli wyobrazimy sobie, że wyszedłby rok później, byłaby to ta sama Zemfira.

Jak bardzo różni się on z muzycznego punktu widzenia, niech ocenią krytycy muzyczni. Jako psycholog zauważyłem tylko jedną zmianę: język. Język psychologii pop i jej własne „okablowanie” w tekście: oskarżenie matki, ambiwalencja.

Nie jestem jednak pewien, czy istnieje drugie i trzecie znaczenie. Wydaje mi się, że w tekstach są używane słowa, które stały się powszechne, codzienne — a jednocześnie wciąż są na tyle „wydęte”, że można je czytać jako charakterystyczne dla tamtych czasów. Przecież ludzie teraz często wymieniają się informacjami na przyjacielskim spotkaniu o tym, jakie są ich diagnozy, jakich mają psychologów i dyskutują o antydepresantach.

To jest nasza rzeczywistość. Co za rzeczywistość — takie teksty. W końcu olej naprawdę pompuje.

Dodaj komentarz