Jurij i Inna Żyrkow: ekskluzywny wywiad w przeddzień Mistrzostw Świata 2018

Pomocnik reprezentacji Rosji w piłce nożnej i jego żona, zdobywczyni tytułu „Pani. Rosja – 2012”, twierdzą, że trzymają dzieci w ścisłym porządku. W tym samym czasie w domu zepsuł się żyrandol – efekt dziecięcych zabaw.

6 czerwca 2018 r.

Nasze dzieci nie są rozpieszczone (para wychowuje dziewięcioletniego Dmitrija, dwuletniego Daniela i siedmioletniego Milana. – Ok. „Antena”). Wiedzą, czym jest „nie” i co oznacza „brak możliwości”. Prawdopodobnie jestem bardziej surowy w stosunku do dzieci. Yura, kiedy wraca z obozu treningowego, chcę zrobić dla nich absolutnie wszystko, czego chcą. Nasz tata pozwala im na wszystko. Współczesne dzieci spędzają dużo czasu na swoich telefonach, a ja oddaję swój na 10 minut, nie więcej. I to wcale nie są gry, zwłaszcza konsole. Kiedy proszę Dimy o telefon, wtedy „Mamusiu, proszę!” nie będzie działać. A Yura im na to pozwala. Zabraniam dużo słodyczy, do wyboru maksymalne cukierki, trzy plastry czekolady lub serek glazurowany. Ale nasz tata uważa, że ​​to w porządku, jeśli dzieci jedzą nie jeden cukierek, ale trzy.

Ale z synami mąż jest jeszcze bardziej surowy. Nie mam podziału na chłopców i dziewczynki – synów i córkę traktuję równo. Kiedy Dima był mały, mógł upaść na podwórku, zranić się w kolano i płakać, a ja zawsze brałem go w ramiona i było mi go żal. A Yura powiedziała: „To jest chłopiec, nie powinien płakać”.

Wydaje mi się, że Dima jest dobrze wychowana. Łzy nalewają mi się, gdy w niedzielę przychodzi do mnie dziecko ze śniadaniem do łóżka iz kwiatkiem. Ma trochę pieniędzy, żeby kupić ten kwiat. Jestem bardzo zadowolony.

Mąż zawsze przyjeżdża z dużą paczką drażetek, bo na lotnisku nie można kupić nic specjalnego dla dzieci. Zdarza się, że młodszy chwyci za maszynę do pisania. Starszy nie jest już zainteresowany, a wszystkie dzieci są zadowolone ze słodyczy.

Najważniejsze to kochać dzieci. Wtedy będą życzliwi i pozytywni, będą traktować ludzi z szacunkiem, pomagać im. Oboje kochamy dzieci i zawsze marzyliśmy o dużej rodzinie. Chcielibyśmy mieć czwarte dziecko, ale w przyszłości. Gdy jesteśmy w trasie, w różnych miastach, w wynajętych mieszkaniach. Nawet przy trzech bardzo trudno jest szukać mieszkań, szkół, szpitali, przedszkoli, kupować łóżek piętrowych. To skomplikowane. Tak więc uzupełnienie może nastąpić po zakończeniu kariery. Na trzecią decydowaliśmy się od dawna. Starsi nie mają tak dużej różnicy wieku i wydawało mi się, że będą zazdrośni. Poza tym posiadanie tylu dzieci to kolejna odpowiedzialność. Ale Dima prawie codziennie prosił nas o brata. Teraz Danya dojrzała, ma dwa i pół roku. Wszędzie jeździmy, latamy, jeździmy. Dzieci są w tym szaleńczo zakochane i prawdopodobnie są już przyzwyczajone do tego, że cały czas jesteśmy w ruchu. Dima jest teraz w trzeciej klasie. To jego trzecia szkoła. I nie wiadomo, gdzie będziemy, kiedy on będzie w czwartym. Oczywiście, że jest mu ciężko. A także pod względem ocen. Teraz ma Cs z rosyjskiego i matematyki za ćwierć.

Nie besztamy Dimy, bo czasami tęskni za szkołą. Po prostu chcę, żeby dzieciaki spędzały z tatą jak najwięcej czasu. Więc oceny nie są dokładnie tym, co chcielibyśmy zobaczyć, ale syn się stara i co najważniejsze uwielbia się uczyć. Dima często musiał przenosić się ze szkoły do ​​szkoły: jest starszy, tylko się do tego przyzwyczai, pojawią się przyjaciele, a my musimy się przeprowadzić. Milanowi jest łatwiej, bo tylko raz zmieniła moskiewski ogród na petersburski, a potem od razu poszła do szkoły.

Podobnie jak tata, nasz starszy gra w piłkę nożną. Naprawdę to lubi. Teraz jest w Dynamie St. Petersburg, wcześniej był w CSKA i Zenit. Wybór klubu zależy od miasta, w którym mieszkamy. Wiek syna nie jest jeszcze taki sam, aby postrzegać go jako przyszłego piłkarza. Ale na razie mój syn naprawdę lubi wszystko – zarówno trenera, jak i drużynę. Kiedy Dima dopiero zaczął grać, próbował stanąć na bramce, teraz jest bardziej w obronie. Trener również ustawia go na pozycjach ofensywnych i cieszy się, gdy zdobywa lub podaje asysty. Nie tak dawno dostałem się do głównej drużyny. Yura pomaga synowi, latem biegają z piłką po podwórku iw parku, ale nie wspina się na trening. To prawda, że ​​może zapytać, dlaczego Dima wstała i nie uciekła, dać wskazówkę, ale jego syn ma trenera, a jej mąż stara się nie przeszkadzać. Nasze dzieci kochają piłkę nożną od urodzenia. Kiedy nie miałem z kim zostawić dzieciaków, chodziliśmy z nimi na stadiony. A w domu teraz dokonają wyboru na korzyść kanału sportowego, a nie dziecięcego. Teraz chodzimy razem na mecze, siedzimy na swoich zwykłych miejscach, na tych trybunach atmosfera jest jeszcze lepsza. Najstarszy syn często komentuje, martwi się, zwłaszcza gdy słyszy niezbyt miłe słowa o naszym tacie i naszych bliskich przyjaciołach. Mała Danya wciąż nie rozumie znaczenia, ale ze starszą Dimą są problemy: „Mamo, jak on może to powiedzieć?! Odwrócę się teraz i mu odpowiem! Mówię: „Sonny, uspokój się”. I zawsze jest gotów wstawiać się za tatą.

Milana poszła do pierwszej klasy. Martwiliśmy się o nią, bo moja córka naprawdę nie chciała chodzić do szkoły. Wpadła na pomysł, że dzieciństwo skończy się, gdy zacznie się uczyć. W końcu, gdy Dima odrabia pracę domową, ona idzie! Ale teraz to lubi i studiuje znacznie lepiej niż jej brat. Jeśli syn chce uciec ze szkoły, przeciwnie, ona chce tam pobiec. Mieszkamy w dwóch miastach i czasami pozwalam jej opuszczać zajęcia. Na szczęście szkoła to rozumie.

Moja córka często rysuje szkice ubrań i prosi ją o uszycie (Inna Zhirkova ma własne atelier odzieżowe Milo by Inna Zhirkova, gdzie tworzy kolekcje parami dla rodziców i dzieci. – Ok. „Anteny”). A kiedy odpowiadam, że nie ma czasu, Milana deklaruje, że przychodzi jako klientka. Często podróżuje ze mną po tkaniny i wybiera dla siebie. Muszę to wziąć, bo chcę, żeby rozumiała kolory, odcienie i ogólnie modę, aby nasza rodzinna pracownia istniała przez wiele lat. Może kiedy Milana dorośnie, będzie kontynuować biznes.

Czasami śmiejemy się, że najmłodsza Danya gra już w piłkę lepiej niż starsza Dima. Zawsze jest z piłką i naprawdę niesamowicie uderza. Nasz żyrandol już się zepsuł. Nie zawsze można grać w piłkę na ulicy, więc często trzeba poświęcić dom. Czasami bawimy się z całą rodziną, łącznie ze mną. Żal mi sąsiadów, bo tak bardzo się martwimy!

Dodaj komentarz