Psychologia
William James

akty wolicjonalne. Pożądanie, pragnienie, wola to stany świadomości dobrze znane każdemu, ale nie dające się zdefiniować. Pragniemy doświadczać, mieć, robić różne rzeczy, których w tej chwili nie doświadczamy, nie mamy, nie robimy. Jeśli z pragnieniem czegoś uświadamiamy sobie, że przedmiot naszych pragnień jest nieosiągalny, to po prostu pragniemy; jeśli jesteśmy pewni, że cel naszych pragnień jest osiągalny, to chcemy, aby został on zrealizowany i jest to realizowane albo natychmiast, albo po wykonaniu pewnych czynności wstępnych.

Jedynymi celami naszych pragnień, które natychmiast, natychmiast realizujemy, jest ruch naszego ciała. Jakiekolwiek uczucia pragniemy doświadczyć, do czego dążymy, możemy je osiągnąć tylko poprzez wykonanie kilku wstępnych ruchów dla naszego celu. Ten fakt jest zbyt oczywisty i dlatego nie wymaga przykładów: dlatego możemy przyjąć za punkt wyjścia naszych badań nad wolą tezę, że jedynymi bezpośrednimi zewnętrznymi przejawami są ruchy ciała. Musimy teraz rozważyć mechanizm, za pomocą którego wykonywane są ruchy wolicjonalne.

Akty wolicjonalne są arbitralnymi funkcjami naszego organizmu. Rozważane przez nas dotychczas ruchy były czynnościami automatycznymi lub odruchowymi, a ponadto czynnościami, których znaczenia nie przewiduje osoba, która je wykonuje (przynajmniej osoba, która je wykonuje po raz pierwszy w życiu). Ruchy, które teraz zaczynamy badać, będąc intencjonalnymi i świadomie będącymi obiektem pożądania, są oczywiście wykonywane z pełną świadomością tego, czym powinny być. Z tego wynika, że ​​ruchy wolicjonalne stanowią pochodną, ​​a nie pierwotną funkcję organizmu. Jest to pierwsza propozycja, o której należy pamiętać, aby zrozumieć psychologię woli. Zarówno odruch, ruch instynktowny, jak i emocjonalność to podstawowe funkcje. Ośrodki nerwowe są tak zbudowane, że pewne bodźce powodują ich wyładowanie w pewnych partiach, a istota doświadczająca po raz pierwszy takiego wyładowania doświadcza zupełnie nowego zjawiska doświadczenia.

Kiedyś byłem na peronie z moim synkiem, kiedy na stację wjechał pociąg pospieszny. Mój chłopak, który stał niedaleko krawędzi peronu, przestraszył się hałaśliwego wyglądu pociągu, zadrżał, zaczął z przerwami oddychać, zbladł, zaczął płakać, w końcu podbiegł do mnie i ukrył twarz. Nie mam wątpliwości, że dziecko było prawie tak samo zdziwione swoim zachowaniem, jak ruchem pociągu, aw każdym razie bardziej zdziwione jego zachowaniem niż ja, który stałem obok niego. Oczywiście, po kilkukrotnym doświadczeniu takiej reakcji, sami nauczymy się oczekiwać jej skutków i zaczniemy przewidywać nasze zachowanie w takich przypadkach, nawet jeśli działania pozostaną tak samo mimowolne jak wcześniej. Ale jeśli w akcie woli musimy przewidzieć działanie, to z tego wynika, że ​​tylko istota obdarzona darem przewidywania może natychmiast wykonać akt woli, nigdy nie wykonując odruchów ani instynktownych ruchów.

Ale nie mamy proroczego daru przewidywania, jakie ruchy możemy wykonać, tak jak nie możemy przewidzieć odczuć, których będziemy doświadczać. Musimy czekać na pojawienie się nieznanych wrażeń; w ten sam sposób musimy wykonać serię mimowolnych ruchów, aby dowiedzieć się, z czego będą się składać ruchy naszego ciała. Możliwości są nam znane poprzez rzeczywiste doświadczenie. Po wykonaniu jakiegoś przypadkowego ruchu, odruchu lub instynktu, który pozostawił ślad w pamięci, możemy chcieć wykonać ten ruch jeszcze raz i wtedy zrobimy go celowo. Ale nie można zrozumieć, jak moglibyśmy chcieć wykonać określony ruch, nie robiąc tego wcześniej. Tak więc pierwszym warunkiem pojawienia się wolicjonalnych, dobrowolnych ruchów jest wstępne nagromadzenie idei, które pozostają w naszej pamięci po wielokrotnym wykonywaniu odpowiadających im ruchów w sposób mimowolny.

Dwa różne rodzaje pomysłów na ruch

Idee dotyczące ruchów są dwojakiego rodzaju: bezpośrednie i pośrednie. Innymi słowy, albo idea ruchu w samych ruchomych częściach ciała, idea, której jesteśmy świadomi w momencie ruchu, albo idea ruchu naszego ciała, o ile ten ruch jest widoczne, słyszane przez nas lub o ile ma to określony wpływ (uderzenie, ucisk, drapanie) na inną część ciała.

Bezpośrednie odczucia ruchu w ruchomych częściach nazywane są kinestetycznymi, wspomnienia o nich nazywane są ideami kinestetycznymi. Za pomocą idei kinestetycznych jesteśmy świadomi biernych ruchów, które członkowie naszego ciała komunikują sobie nawzajem. Jeśli leżysz z zamkniętymi oczami, a ktoś po cichu zmienia pozycję twojej ręki lub nogi, to jesteś świadomy pozycji danej kończyny i możesz następnie odtworzyć ruch drugą ręką lub nogą. W ten sam sposób osoba, która budzi się nagle w nocy, leżąc w ciemności, jest świadoma pozycji swojego ciała. Tak jest, przynajmniej w normalnych przypadkach. Ale kiedy zanikają odczucia biernych ruchów i wszystkie inne odczucia w członkach naszego ciała, to mamy do czynienia z patologicznym zjawiskiem opisanym przez Strümpella na przykładzie chłopca, który zachował jedynie wrażenia wzrokowe w prawym oku i wrażenia słuchowe w lewym. ucho (w: Deutsches Archiv fur Klin. Medicin, XXIII).

„Kończyny pacjenta można było poruszać w najbardziej energiczny sposób, bez przyciągania jego uwagi. Dopiero przy wyjątkowo silnym, nieprawidłowym rozciągnięciu stawów, zwłaszcza kolan, pacjent miał niewyraźne, tępe uczucie napięcia, ale nawet to rzadko było dokładnie zlokalizowane. Często, zawiązując pacjentowi oczy, nosiliśmy go po pokoju, kładliśmy go na stole, nadawaliśmy jego rękom i nogom najbardziej fantastyczne i najwyraźniej wyjątkowo niewygodne postawy, ale pacjent nawet niczego nie podejrzewał. Trudno opisać zdziwienie na jego twarzy, kiedy po zdjęciu chusteczki z oczu pokazaliśmy mu pozycję, w jakiej zostało przyniesione jego ciało. Dopiero gdy jego głowa opadła podczas eksperymentu, zaczął narzekać na zawroty głowy, ale nie potrafił wyjaśnić ich przyczyny.

Następnie z dźwięków związanych z niektórymi naszymi manipulacjami zaczął czasem domyślać się, że robimy na nim coś wyjątkowego… Uczucie zmęczenia mięśni było mu zupełnie nieznane. Kiedy zawiązaliśmy mu oczy i poprosiliśmy, aby podniósł ręce i trzymał je w tej pozycji, zrobił to bez trudu. Ale po minucie lub dwóch ręce zaczęły mu drżeć i niepostrzeżenie dla siebie opadły, a on dalej twierdził, że trzyma je w tej samej pozycji. Nie mógł zauważyć, czy jego palce były biernie nieruchome, czy nie. Ciągle wyobrażał sobie, że zaciska i otwiera rękę, podczas gdy w rzeczywistości była całkowicie nieruchoma.

Nie ma powodu przypuszczać, że istnieje jakikolwiek trzeci rodzaj idei motorycznych.

Tak więc, aby wykonać dobrowolny ruch, musimy przywołać w umyśle pomysł bezpośredni (kinestetyczny) lub zapośredniczony, odpowiadający nadchodzącemu ruchowi. Niektórzy psychologowie sugerują, że w tym przypadku potrzebne jest ponadto wyobrażenie o stopniu unerwienia wymaganego do skurczu mięśni. Ich zdaniem prąd nerwowy, który płynie z ośrodka ruchowego do nerwu ruchowego podczas wyładowania, powoduje doznanie sui generis (specyficzne), inne niż wszystkie inne doznania. Te ostatnie związane są z ruchami prądów dośrodkowych, natomiast uczucie unerwienia związane jest z prądami odśrodkowymi i żaden ruch nie jest przez nas przewidywany w myślach bez poprzedzającego go tego uczucia. Uczucie unerwienia wskazuje niejako stopień siły, z jaką dany ruch musi być wykonany, oraz wysiłek, z jakim najwygodniej go wykonać. Jednak wielu psychologów odrzuca istnienie poczucia unerwienia i oczywiście mają rację, ponieważ nie można przedstawić solidnych argumentów na rzecz jego istnienia.

Różny stopień wysiłku, którego faktycznie doświadczamy, wykonując ten sam ruch, ale w odniesieniu do obiektów o nierównym oporze, jest spowodowany prądami dośrodkowymi z naszej klatki piersiowej, szczęk, brzucha i innych części ciała, w których występują skurcze współczulne. mięśnie, gdy wysiłek, który wykonujemy, jest duży. W takim przypadku nie ma potrzeby zwracania uwagi na stopień unerwienia prądu odśrodkowego. Poprzez samoobserwację jesteśmy tylko przekonani, że w tym przypadku stopień wymaganego napięcia jest całkowicie określany przez nas za pomocą prądów dośrodkowych pochodzących z samych mięśni, z ich przyczepów, z sąsiednich stawów oraz z ogólnego napięcia gardła , klatkę piersiową i całe ciało. Kiedy wyobrażamy sobie pewien stopień napięcia, ten złożony zespół doznań związanych z prądami dośrodkowymi, stanowiący przedmiot naszej świadomości, w precyzyjny i wyraźny sposób wskazuje nam dokładnie, z jaką siłą musimy wytworzyć ten ruch i jak wielki opór ten ruch musimy przezwyciężyć.

Niech czytelnik spróbuje skierować swoją wolę na pewien ruch i postaraj się zauważyć, na czym ten kierunek polegał. Czy było coś innego niż przedstawienie wrażeń, których doświadczył, wykonując dany ruch? Jeśli mentalnie wyizolujemy te doznania z pola naszej świadomości, czy nadal będziemy mieli do dyspozycji jakiś sensowny znak, urządzenie lub środki prowadzące, za pomocą których wola mogłaby unerwić właściwe mięśnie z odpowiednim stopniem intensywności, bez przypadkowego kierowania prądu w jakieś mięśnie? ? Wyizoluj te doznania, które poprzedzają końcowy rezultat ruchu, a zamiast uzyskać serię pomysłów na temat kierunków, w których nasza wola może skierować prąd, będziesz miał absolutną pustkę w umyśle, będzie on wypełniony bez treści. Jeśli chcę pisać Piotra, a nie Pawła, to ruchy mojego pióra poprzedzają myśli o jakichś doznaniach w palcach, jakichś dźwiękach, jakichś znaków na papierze — i nic więcej. Jeśli chcę wymówić Paul, a nie Peter, to wymowa poprzedzona jest myślami o dźwiękach mojego głosu, które słyszę oraz o odczuciach mięśniowych w języku, ustach i gardle. Wszystkie te odczucia związane są z prądami dośrodkowymi; między myślą o tych doznaniach, która daje aktowi woli możliwą pewność i pełnię, a samym aktem, nie ma miejsca na żaden trzeci rodzaj zjawisk psychicznych.

Kompozycja aktu woli zawiera pewien element zgody na wykonanie aktu — postanowienie „niech tak będzie!”. I dla mnie i dla czytelnika bez wątpienia jest to ten element, który charakteryzuje istotę aktu wolicjonalnego. Poniżej przyjrzymy się bliżej, co „niech tak będzie!” rozwiązaniem jest. Na chwilę obecną możemy odłożyć to na bok, ponieważ jest ono zawarte we wszystkich aktach woli i dlatego nie wskazuje na różnice, jakie można między nimi ustalić. Nikt nie będzie twierdził, że poruszając się na przykład prawą lub lewą ręką, jest jakościowo inaczej.

Tak więc dzięki samoobserwacji stwierdziliśmy, że stan psychiczny poprzedzający ruch składa się jedynie z przedruchowych wyobrażeń o odczuciach, które będzie on pociągał, plus (w niektórych przypadkach) nakaz woli, zgodnie z którym ruch a doznania z tym związane powinny być przeprowadzane; nie ma powodu, aby zakładać istnienie specjalnych odczuć związanych z odśrodkowymi prądami nerwowymi.

Tak więc cała treść naszej świadomości, cały materiał, z którego się ona składa — wrażenia ruchu, a także wszelkie inne doznania — mają podobno pochodzenie obwodowe i przenikają do obszaru naszej świadomości przede wszystkim przez nerwy obwodowe.

Ostateczny powód do przeprowadzki

Nazwijmy tę ideę w naszej świadomości, która bezpośrednio poprzedza wyładowanie motoryczne, ostateczną przyczyną ruchu. Pytanie brzmi: czy tylko natychmiastowe idee motoryczne służą jako przyczyny ruchu, czy też mogą być również zapośredniczonymi ideami motorycznymi? Nie ma wątpliwości, że zarówno natychmiastowe, jak i zapośredniczone idee motoryczne mogą być ostateczną przyczyną ruchu. Wprawdzie na początku naszej znajomości z pewnym ruchem, kiedy jeszcze uczymy się go wykonywać, w naszej świadomości do głosu dochodzą idee motoryczne bezpośrednie, ale później tak nie jest.

Ogólnie rzecz biorąc, można przyjąć za zasadę, że wraz z upływem czasu natychmiastowe idee motoryczne coraz bardziej schodzą na dalszy plan w świadomości, a im więcej uczymy się wytwarzać jakiś ruch, tym częściej idee motoryczne zapośredniczone ostateczna przyczyna tego. W obszarze naszej świadomości dominującą rolę odgrywają idee, które nas najbardziej interesują; staramy się jak najszybciej pozbyć się wszystkiego innego. Ale ogólnie rzecz biorąc, natychmiastowe idee motoryczne nie są przedmiotem istotnego zainteresowania. Interesują nas głównie cele, do których zmierza nasz ruch. Cele te to w większości odczucia pośrednie związane z wrażeniami, jakie dany ruch wywołuje w oku, w uchu, czasem na skórze, w nosie, podniebieniu. Jeżeli teraz przyjmiemy, że przedstawienie jednego z tych celów było mocno związane z odpowiadającym mu wyładowaniem nerwowym, to okazuje się, że myśl o doraźnych skutkach unerwienia będzie elementem, który równie mocno opóźni wykonanie aktu woli jak to uczucie unerwienia, o którym mówimy powyżej. Nasza świadomość nie potrzebuje tej myśli, wystarczy bowiem wyobrazić sobie ostateczny cel ruchu.

W ten sposób idea celu coraz bardziej zawłaszcza sferę świadomości. W każdym razie, jeśli pojawiają się idee kinestetyczne, są one tak zaabsorbowane żywymi doznaniami kinestetycznymi, że natychmiast je ogarniają, że nie jesteśmy świadomi ich niezależnego istnienia. Kiedy piszę, nie zdawałem sobie wcześniej sprawy z widoku liter i napięcia mięśni w moich palcach jako czegoś odrębnego od wrażenia ruchu pióra. Zanim napiszę słowo, słyszę je tak, jakby brzmiało w moich uszach, ale nie ma odpowiadającego mu obrazu wizualnego ani motorycznego. Dzieje się tak ze względu na szybkość, z jaką ruchy podążają za motywami mentalnymi. Uznając pewien cel do osiągnięcia, od razu unerwiamy ośrodek związany z pierwszym ruchem niezbędnym do jego realizacji, a następnie resztę łańcucha ruchów wykonujemy jakby odruchowo (zob. s. 47).

Czytelnik oczywiście zgodzi się, że rozważania te są całkiem słuszne w odniesieniu do szybkich i stanowczych aktów woli. W nich dopiero na samym początku akcji uciekamy się do szczególnej decyzji testamentu. Mężczyzna mówi do siebie: «Musimy się przebrać» — i natychmiast mimowolnie zdejmuje surdut, palcami jak zwykle zaczynają rozpinać guziki kamizelki itd.; lub na przykład mówimy sobie: „Musimy zejść na dół” — i natychmiast wstań, idź, chwyć klamkę itp., kierując się wyłącznie ideą celu związanego z serią kolejno powstające doznania prowadzące bezpośrednio do niego.

Najwyraźniej musimy założyć, że dążąc do określonego celu, wprowadzamy niedokładność i niepewność w nasze ruchy, kiedy skupiamy naszą uwagę na doznaniach z nimi związanych. Im lepiej potrafimy np. chodzić po kłodzie, tym mniej zwracamy uwagę na ułożenie nóg. Rzucamy, łapiemy, strzelamy i uderzamy dokładniej, gdy w naszych umysłach przeważają wrażenia wzrokowe (zapośredniczone), a nie dotykowe i motoryczne (bezpośrednie). Skieruj nasze oczy na cel, a sama ręka dostarczy rzucany przez Ciebie przedmiot do celu, skup się na ruchach ręki — a nie trafisz w cel. Southgard odkrył, że mógł dokładniej określić położenie małego przedmiotu za pomocą dotyku czubkiem ołówka za pomocą wzroku niż za pomocą dotykowych motywów poruszania się. W pierwszym przypadku spojrzał na mały przedmiot i zanim dotknął go ołówkiem, zamknął oczy. W drugim położył przedmiot na stole z zamkniętymi oczami, a następnie, odsuwając od niego rękę, ponownie spróbował go dotknąć. Średnie błędy (jeśli weźmiemy pod uwagę tylko eksperymenty z najkorzystniejszymi wynikami) wyniosły 17,13 mm w drugim przypadku i tylko 12,37 mm w pierwszym (dla widzenia). Te wnioski uzyskuje się poprzez samoobserwację. Jaki mechanizm fizjologiczny wykonuje opisane działania, nie jest znany.

W rozdziale XIX zobaczyliśmy, jak wielka jest różnorodność sposobów rozmnażania u różnych osobników. U osób należących do „dotykowego” (według wyrażenia francuskich psychologów) typu reprodukcji idee kinestetyczne odgrywają prawdopodobnie większą rolę, niż wskazywałam. Generalnie nie należy oczekiwać w tym zakresie zbytniej jednolitości między różnymi jednostkami i spierać się o to, która z nich jest typowym przedstawicielem danego zjawiska psychicznego.

Mam nadzieję, że wyjaśniłem teraz, jaka jest idea motoryczna, która musi poprzedzać ruch i określać jego dobrowolny charakter. Nie jest to myśl o unerwieniu koniecznym do wytworzenia danego ruchu. To mentalne antycypowanie wrażeń zmysłowych (bezpośrednich lub pośrednich — czasem długich serii działań), które będą wynikiem danego ruchu. To mentalne oczekiwanie określa przynajmniej to, kim będą. Do tej pory argumentowałem tak, jakby to również przesądzało o tym, że dany ruch zostanie wykonany. Niewątpliwie wielu czytelników nie zgodzi się z tym, ponieważ często w aktach wolicjonalnych, widocznie, konieczne jest dodanie do mentalnego przewidywania ruchu specjalnej decyzji woli, jej zgody na powstanie ruchu. Tę decyzję woli pozostawiłem dotychczas na boku; jego analiza będzie drugim ważnym punktem naszego badania.

Działanie ideomotoryczne

Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy sama myśl o jego sensownych skutkach może być wystarczającym powodem ruchu przed jego nadejściem, czy też ruch powinien być poprzedzony jakimś dodatkowym elementem mentalnym w postaci decyzja, zgoda, nakaz woli lub inny podobny stan świadomości? Daję następującą odpowiedź. Czasami taki pomysł jest wystarczający, ale czasami konieczna jest interwencja dodatkowego elementu mentalnego w postaci specjalnej decyzji lub rozkazu woli poprzedzającej ruch. W większości przypadków w najprostszych czynnościach ta decyzja woli jest nieobecna. Sprawy o bardziej złożonym charakterze zostaną przez nas szczegółowo omówione później.

Przejdźmy teraz do typowego przykładu działania wolicjonalnego, tzw. działania ideomotorycznego, w którym myśl o ruchu powoduje to ostatnie bezpośrednio, bez szczególnej decyzji woli. Za każdym razem, gdy natychmiast, bez wahania wykonujemy to na myśl o ruchu, wykonujemy czynność ideomotoryczną. W tym przypadku między myślą o ruchu a jego realizacją nie jesteśmy świadomi niczego pośredniego. Oczywiście w tym okresie w nerwach i mięśniach zachodzą różne procesy fizjologiczne, ale absolutnie nie jesteśmy tego świadomi. Właśnie mieliśmy czas, aby pomyśleć o działaniu, które już wykonaliśmy — to wszystko, co daje nam tutaj samoobserwacja. Cieśla, który jako pierwszy użył (o ile wiem) wyrażenia „działanie ideomotoryczne”, odniósł je, jeśli się nie mylę, do szeregu rzadkich zjawisk psychicznych. W rzeczywistości jest to po prostu normalny proces umysłowy, nie zamaskowany przez żadne zewnętrzne zjawiska. Podczas rozmowy zauważam szpilkę na podłodze lub kurz na rękawie. Nie przerywając rozmowy, podnoszę szpilkę lub odkurzam. Nie powstają we mnie żadne decyzje dotyczące tych działań, są one dokonywane po prostu pod wrażeniem pewnej percepcji i myśli motorycznej pędzącej przez umysł.

Tak samo postępuję, gdy siedząc przy stole od czasu do czasu wyciągam rękę do talerza przede mną, biorę orzech lub kiść winogron i jem. Skończyłam już obiad i w upale popołudniowej rozmowy nie jestem świadoma tego, co robię, ale widok orzechów czy jagód i przelotna myśl o możliwości ich zażycia pozornie śmiertelnie wywołuje we mnie pewne działania . W tym przypadku oczywiście działania nie są poprzedzone żadną szczególną decyzją woli, tak jak we wszystkich nawykowych działaniach, którymi każda godzina naszego życia jest pełna i które są w nas spowodowane przez wrażenia napływające z taką szybkością z zewnątrz. że często trudno jest nam zdecydować, czy przypisać to lub inne podobne działanie liczbie odruchów lub arbitralnych działań. Według Lotzego widzimy

„kiedy piszemy lub gramy na pianinie, wiele bardzo skomplikowanych części szybko zastępuje się nawzajem; każdy z motywów, które wywołują w nas te ruchy, jest przez nas realizowany nie dłużej niż na sekundę; ten przedział czasu jest zbyt krótki, aby wywołać w nas jakiekolwiek akty wolicjonalne, z wyjątkiem ogólnego pragnienia wykonywania kolejno jeden po drugim ruchów odpowiadających tym ich przyczynom umysłowym, które tak szybko zastępują się w naszej świadomości. W ten sposób realizujemy wszystkie nasze codzienne czynności. Kiedy stoimy, chodzimy, rozmawiamy, nie potrzebujemy żadnej szczególnej decyzji woli dla każdego indywidualnego działania: wykonujemy je, kierując się tylko biegiem naszych myśli” („Medizinische Psychologie”).

We wszystkich tych przypadkach wydaje się, że działamy bez zatrzymywania się, bez wahania, gdy w naszych umysłach nie ma przeciwstawnej idei. Albo w naszej świadomości nie ma nic poza ostatecznym powodem ruchu, albo jest coś, co nie przeszkadza w naszych działaniach. Wiemy, jak to jest wstawać z łóżka w mroźny poranek w nieogrzewanym pokoju: nasza natura buntuje się przeciwko tak bolesnej próbie. Wiele osób prawdopodobnie każdego ranka leży w łóżku przez godzinę, zanim zmusi się do wstania. Myślimy, kiedy kładziemy się, jak późno wstajemy, jak ucierpią na tym obowiązki, które musimy wypełnić w ciągu dnia; mówimy sobie: to diabeł wie, co to jest! Muszę wreszcie wstać!” — itd. Ale ciepłe łóżko pociąga nas za bardzo i znowu opóźniamy nadejście nieprzyjemnego momentu.

Jak wstajemy w takich warunkach? Jeśli wolno mi osądzać innych na podstawie osobistego doświadczenia, to powiem, że w takich przypadkach w większości powstajemy bez wewnętrznej walki, bez uciekania się do jakichkolwiek decyzji woli. Nagle znajdujemy się już w łóżku; zapominając o upale i zimnie, na wpół zasypiamy, wyczarowując w wyobraźni różne pomysły, które mają coś wspólnego z nadchodzącym dniem; nagle przemknęła między nimi myśl: „Basta, wystarczy kłamać!” Jednocześnie nie pojawiły się żadne przeciwstawne rozważania — i natychmiast wykonujemy ruchy odpowiadające naszej myśli. Mając żywotną świadomość przeciwieństwa doznań ciepła i zimna, wzbudziliśmy w sobie niezdecydowanie paraliżujące nasze działania, a chęć wstawania z łóżka pozostała w nas pragnieniem prostym, nie przeradzającym się w pożądanie. Gdy tylko zniknęła idea wstrzymująca akcję, pierwotna idea (potrzeba wstawania) natychmiast powodowała odpowiednie ruchy.

Wydaje mi się, że ten przypadek zawiera w miniaturze wszystkie podstawowe elementy psychologii pożądania. Rzeczywiście, cała doktryna woli rozwinięta w tym dziele jest w istocie uzasadniona przeze mnie na omówieniu faktów zaczerpniętych z osobistej samoobserwacji: fakty te przekonały mnie o prawdziwości moich wniosków i dlatego uważam to za zbyteczne zilustruj powyższe przepisy innymi przykładami. Dowód moich wniosków został podważony najwyraźniej tylko przez fakt, że wielu pomysłom motorycznym nie towarzyszą odpowiednie działania. Ale, jak zobaczymy poniżej, we wszystkich bez wyjątku takich przypadkach, równocześnie z daną ideą motoryczną, istnieje w świadomości jakaś inna idea, która paraliżuje działanie pierwszej. Ale nawet jeśli akcja nie jest całkowicie zakończona z powodu opóźnienia, mimo to jest wykonywana częściowo. Oto, co mówi o tym Lotze:

„Podążając za graczami w bilard lub patrząc na szermierzy, wykonujemy rękoma słabe analogiczne ruchy; ludzie słabo wykształceni, rozmawiający o czymś, ciągle gestykulują; czytając z zainteresowaniem żywy opis jakiejś bitwy, czujemy lekkie drżenie całego układu mięśniowego, jakbyśmy byli obecni na opisywanych wydarzeniach. Im bardziej obrazowo zaczynamy wyobrażać sobie ruchy, tym bardziej zauważalny jest wpływ idei motorycznych na nasz układ mięśniowy; osłabia do tego stopnia, że ​​złożony zestaw obcych idei, wypełniających obszar naszej świadomości, wypiera z niego te obrazy motoryczne, które zaczęły przechodzić w akty zewnętrzne. „Czytanie myśli”, które stało się ostatnio tak modne, jest w istocie odgadywaniem myśli na podstawie skurczów mięśni: pod wpływem idei motorycznych czasami wywołujemy odpowiednie skurcze mięśni wbrew naszej woli.

Dlatego możemy uznać poniższą propozycję za dość wiarygodną. Każde przedstawienie ruchu powoduje do pewnego stopnia odpowiedni ruch, który objawia się najostrzej, gdy nie jest opóźniony przez żadne inne przedstawienie, które jest równocześnie z pierwszym w polu naszej świadomości.

Szczególna decyzja testamentu, jego zgoda na wykonanie ruchu, pojawia się, gdy opóźniający wpływ tego ostatniego przedstawienia musi zostać wyeliminowany. Ale czytelnik może teraz zobaczyć, że we wszystkich prostszych przypadkach takie rozwiązanie nie jest potrzebne. <...> Ruch nie jest jakimś specjalnym dynamicznym elementem, który należy dodać do odczucia lub myśli, które pojawiły się w naszej świadomości. Każde wrażenie zmysłowe, jakie odbieramy, wiąże się z pewnym pobudzeniem aktywności nerwowej, po której nieuchronnie musi nastąpić określony ruch. Nasze wrażenia i myśli są, że tak powiem, punktami przecięcia się prądów nerwowych, których końcowym rezultatem jest ruch i które ledwie zdążywszy powstać w jednym nerwie, już przechodzą w drugi. Opinia chodząca; że świadomość nie jest w istocie wstępem do działania, ale że to ostatnie musi być wynikiem naszej „siły woli”, jest naturalną cechą tego szczególnego przypadku, gdy myślimy o pewnym akcie przez nieskończenie długi czas bez noszenia to się. Ale ten konkretny przypadek nie jest ogólną normą; tu zatrzymanie czynu dokonuje się przez przeciwny nurt myśli.

Gdy opóźnienie zostanie wyeliminowane, odczuwamy wewnętrzną ulgę — to jest ten dodatkowy impuls, ta decyzja woli, dzięki której akt woli jest wykonywany. W myśleniu — wyższego rzędu, takie procesy zachodzą nieustannie. Tam, gdzie ten proces nie istnieje, myśl i wyładowanie motoryczne zwykle następują po sobie w sposób ciągły, bez pośredniego aktu umysłowego. Ruch jest naturalnym wynikiem procesu sensorycznego, niezależnie od jego jakościowej zawartości, zarówno w przypadku odruchu, jak i zewnętrznej manifestacji emocji oraz wolicjonalnej aktywności.

Działanie ideomotoryczne nie jest więc zjawiskiem wyjątkowym, którego znaczenia trzeba by nie doceniać i dla którego trzeba szukać specjalnego wyjaśnienia. Mieści się ona w ogólnym typie świadomych działań i musimy ją traktować jako punkt wyjścia do wyjaśnienia tych działań, które są poprzedzone szczególną decyzją woli. Zaznaczam, że zarówno zatrzymanie ruchu, jak i wykonanie egzekucji nie wymaga specjalnego wysiłku ani polecenia woli. Ale czasami potrzebny jest specjalny wysiłek woli, aby zarówno aresztować, jak i wykonać akcję. W najprostszych przypadkach obecność znanej idei w umyśle może wywołać ruch, obecność innej idei może go opóźnić. Wyprostuj palec i jednocześnie spróbuj myśleć, że go zginasz. Za chwilę wyda ci się, że jest lekko pochylony, chociaż nie ma w nim zauważalnego ruchu, ponieważ myśl, że faktycznie jest nieruchomy, była również częścią twojej świadomości. Wyrzuć to z głowy, pomyśl tylko o ruchu palca — natychmiast, bez żadnego wysiłku, jest to już zrobione przez Ciebie.

Tak więc zachowanie osoby podczas czuwania jest wynikiem działania dwóch przeciwstawnych sił nerwowych. Niektóre niewyobrażalnie słabe prądy nerwowe, przebiegające przez komórki i włókna mózgowe, pobudzają ośrodki motoryczne; inne, równie słabe prądy ingerują w działalność tych pierwszych: czasem opóźniając je, czasem intensyfikując, zmieniając ich prędkość i kierunek. W końcu wszystkie te prądy muszą prędzej czy później przejść przez określone ośrodki motoryczne, a całe pytanie brzmi, które z nich: w jednym przypadku przechodzą przez jedno, w drugim — przez inne ośrodki motoryczne, w trzecim równoważą się nawzajem. przez tak długi czas. innym, że zewnętrznemu obserwatorowi wydaje się, że w ogóle nie przechodzą przez ośrodki motoryczne. Nie wolno nam jednak zapominać, że z punktu widzenia fizjologii gest, uniesienie brwi, westchnienie to te same ruchy, co ruch ciała. Zmiana w obliczu króla może czasami wywołać na obiekcie tak szokujący efekt jak śmiertelny cios; a nasze zewnętrzne ruchy, będące wynikiem nerwowych prądów towarzyszących zdumiewającemu, nieważkości przepływu naszych idei, niekoniecznie muszą być gwałtowne i gwałtowne, nie mogą być rzucane w oczy przez ich lepki charakter.

Celowe działanie

Teraz możemy zacząć dowiadywać się, co dzieje się w nas, gdy działamy celowo lub gdy przed naszą świadomością znajduje się kilka obiektów w postaci przeciwstawnych lub równie korzystnych alternatyw. Jednym z przedmiotów myśli może być idea motoryczna. Samo w sobie powodowałoby ruch, ale niektóre obiekty myśli w danym momencie go opóźniają, podczas gdy inne przeciwnie, przyczyniają się do jego realizacji. Rezultatem jest rodzaj wewnętrznego niepokoju zwanego niezdecydowaniem. Na szczęście jest to zbyt znajome dla wszystkich, ale zupełnie nie da się go opisać.

Dopóki to trwa, a nasza uwaga oscyluje pomiędzy kilkoma przedmiotami myśli, my, jak mówią, zastanawiamy się: kiedy w końcu pierwsze pragnienie ruchu zwycięża lub zostaje ostatecznie stłumione przez przeciwstawne elementy myśli, wtedy decydujemy czy podjąć tę czy inną dobrowolną decyzję. Przedmioty myśli, które opóźniają lub faworyzują ostateczne działanie, nazywane są przyczynami lub motywami danej decyzji.

Proces myślenia jest nieskończenie skomplikowany. W każdym momencie nasza świadomość jest niezwykle złożonym zespołem oddziałujących ze sobą motywów. Niejasno zdajemy sobie sprawę z całości tego złożonego obiektu, teraz niektóre jego części, potem inne wysuwają się na pierwszy plan, w zależności od zmian w kierunku naszej uwagi i „skojarzeniowego przepływu” naszych idei. Ale bez względu na to, jak ostro pojawiają się przed nami dominujące motywy i bez względu na to, jak bliski jest początek wyładowania motorycznego pod ich wpływem, słabo przytomne obiekty myśli, które znajdują się w tle i tworzą to, co nazwaliśmy powyżej podtekstami psychicznymi (zob. rozdział XI). ), opóźniaj działanie tak długo, jak długo trwa nasze niezdecydowanie. Może ciągnąć się tygodniami, a nawet miesiącami, czasami przejmując nasze umysły.

Motywy działania, które jeszcze wczoraj wydawały się tak jasne i przekonujące, dziś już wydają się blade, pozbawione żywotności. Ale ani dziś, ani jutro akcja nie jest wykonywana przez nas. Coś nam mówi, że to wszystko nie odgrywa decydującej roli; że motywy, które wydawały się słabe, zostaną wzmocnione, a rzekomo silne stracą wszelki sens; że nie osiągnęliśmy jeszcze ostatecznej równowagi między motywami, że musimy je teraz zważyć, nie dając pierwszeństwa żadnej z nich, i czekać tak cierpliwie, jak to możliwe, aż ostateczna decyzja dojrzeje w naszych umysłach. Ta fluktuacja między dwiema możliwymi w przyszłości alternatywami przypomina fluktuację ciała materialnego w jego elastyczności: w ciele występuje wewnętrzne napięcie, ale nie ma zewnętrznego pęknięcia. Taki stan może trwać w nieskończoność zarówno w ciele fizycznym, jak iw naszej świadomości. Jeśli ustaje działanie elastyczności, jeśli zapora jest przerwana i prądy nerwowe szybko przenikają do kory mózgowej, drgania ustają i pojawia się rozwiązanie.

Zdecydowanie może objawiać się na różne sposoby. Postaram się zwięźle opisać najbardziej typowe typy determinacji, ale opiszę zjawiska psychiczne zaczerpnięte tylko z osobistej samoobserwacji. Pytanie, jaka przyczynowość, duchowa czy materialna, rządzi tymi zjawiskami, zostanie omówione poniżej.

Pięć głównych rodzajów determinacji

William James wyróżnił pięć głównych typów determinacji: rozsądną, przypadkową, impulsywną, osobistą, o silnej woli. Zobacz →

Istnienia takiego zjawiska psychicznego, jak uczucie wysiłku, w żadnym wypadku nie należy zaprzeczać ani kwestionować. Ale w ocenie jego znaczenia panują wielkie nieporozumienia. Rozwiązanie tak ważnych kwestii, jak samo istnienie duchowej przyczynowości, problem wolnej woli i uniwersalnego determinizmu, wiąże się z wyjaśnieniem jej znaczenia. W związku z tym musimy szczególnie uważnie przyjrzeć się warunkom, w których doświadczamy poczucia wolicjonalnego wysiłku.

Poczucie wysiłku

Kiedy stwierdziłem, że świadomość (lub związane z nią procesy nerwowe) ma charakter impulsywny, powinienem był dodać: z dostateczną intensywnością. Stany świadomości różnią się zdolnością wywoływania ruchu. Intensywność niektórych doznań w praktyce nie jest w stanie wywołać zauważalnych ruchów, intensywność innych pociąga za sobą ruchy widoczne. Kiedy mówię „w praktyce”, mam na myśli „w zwykłych warunkach”. Takimi warunkami mogą być nałogowe przerwy w działaniu, na przykład przyjemne uczucie doice far niente (słodkie uczucie nicnierobienia), które powoduje w każdym z nas pewien stopień lenistwa, które można przezwyciężyć tylko przy pomocy energiczny wysiłek woli; takie jest uczucie wrodzonej bezwładności, uczucie wewnętrznego oporu wywieranego przez ośrodki nerwowe, oporu, który uniemożliwia rozładowanie, dopóki działająca siła nie osiągnie pewnego stopnia napięcia i nie przekroczy go.

Te warunki są różne u różnych osób i u tej samej osoby w różnym czasie. Bezwładność ośrodków nerwowych może się zwiększać lub zmniejszać, a zatem zwykłe opóźnienia w działaniu mogą się zwiększać lub osłabiać. Wraz z tym musi się zmienić intensywność niektórych procesów myślowych i bodźców, a pewne ścieżki skojarzeniowe stają się mniej lub bardziej przejezdne. Z tego jasno wynika, dlaczego zdolność do wywołania impulsu do działania w niektórych motywach jest tak zmienna w porównaniu z innymi. Kiedy motywy, które działają słabiej w normalnych warunkach stają się silniejsze, a motywy, które działają silniej w normalnych warunkach zaczynają działać słabiej, wtedy działania, które zwykle wykonuje się bez wysiłku lub powstrzymywanie się od działania, które zwykle nie jest związane z pracą, stają się niemożliwe lub są wykonywane tylko kosztem wysiłku (o ile w ogóle popełnione w podobnej sytuacji). Stanie się to jasne po bardziej szczegółowej analizie odczucia wysiłku.

Dodaj komentarz