Dlaczego oddajemy swoje życie w ręce wróżbitów

Dlaczego odnoszący sukcesy, rozsądni ludzie nagle idą do wróżbitów i wróżek? Wydaje się, że szukamy kogoś, kto podejmie za nas decyzję, tak jak w dzieciństwie, kiedy dorośli decydowali o wszystkim. Ale nie jesteśmy już dziećmi. Skąd pomysł, że lepiej dawać odpowiedzialność za swoje życie tym, którzy „wszystko wiedzą lepiej od nas”?

Teraz Aleksander ma 60 lat. Kiedyś jako chłopiec usiadł z siostrą na płocie i zjedli soczyste jabłko. Pamięta dokładnie ten dzień, nawet to, co oboje mieli na sobie. Stary człowiek szedł drogą i skręcił do ich domu. Rodzice traktowali podróżnika z szacunkiem i szacunkiem.

Rozmowa była wystarczająco krótka. Staruszek powiedział, że chłopiec popłynie po morzu (a to była odległa syberyjska wioska, co budziło wątpliwości), że ożeni się wcześnie i będzie heterodoksem i pozostanie wdowcem. Dziewczynce wróżono dobrą przyszłość: silną rodzinę, dobrobyt i wiele dzieci.

Chłopiec dorósł i wyjechał na studia do dużego miasta, gdzie jego specjalność była „przypadkowo” związana z morzem. Ożenił się wcześnie, dziewczynę z innego wyznania. I owdowiała. Potem ożenił się ponownie. I znowu owdowiała.

Siostra poszła zupełnie inaczej: krótkie małżeństwo nie z miłości, rozwód, jedno dziecko, samotność na całe życie.

infekcja psychiczna

Od dzieciństwa przywykliśmy wierzyć w Świętego Mikołaja, w magiczne historie, w cuda.

„Dzieci bezwarunkowo przyswajają przekazy i postawy rodziców, przyswajając światopogląd otaczających ich osób”, wyjaśnia psycholog Anna Statsenko, „Dziecko rośnie. W obliczu różnych sytuacji życiowych, z dziecięcej strony chce, aby ktoś mógł decydować: jak postępować, co konkretnie należy zrobić, jak będzie bezpieczniej. Jeśli w środowisku nie ma osoby, której opinii dziecko całkowicie by zaufało, rozpoczyna się poszukiwanie.

A potem do akcji wkraczają ci, którzy zawsze i wszystko wiedzą z góry, pewnie przewidując przyszłość. Wszystkich, którym nadajemy status osoby znaczącej i autorytatywnej.

„Idą do nich, aby uwolnić się od odpowiedzialności, stres z obawy przed popełnieniem błędu” – kontynuuje psycholog. — Aby ktoś inny wybrał i powiedział, jak i co robić, aby zmniejszyć poziom lęku, otrzymać pozytywne wzmocnienie. I dla znaczącej osoby dorosłej, aby uspokoiła: „Nie bój się, wszystko będzie dobrze”.

Krytyczność w tym momencie jest zmniejszona. Informacje są brane za pewnik. I istnieje możliwość, że dana osoba zostanie „zarażona psychicznie”. Co więcej, wprowadzenie obcego programu czasami następuje zupełnie niepostrzeżenie, na poziomie nieświadomym.

Komunikujemy się za pomocą słów, z których każde niesie określone kodowanie, wyraźny i ukryty przekaz – mówi Anna Statsenko:

„Informacja wchodzi zarówno na poziom świadomości, jak i nieświadomości. Świadomość może zdewaluować te informacje, ale jednocześnie nieświadomość wyodrębni z tekstu ten format i fragment, który można zaakceptować przez pryzmat osobistych doświadczeń oraz historii rodziny i rodziny. I wtedy zaczyna się poszukiwanie strategii wdrażania otrzymanych informacji. Istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że w przyszłości człowiek będzie działał nie z własnej woli, ale z ograniczeń otrzymanych poprzez przesłanie.

To, jak szybko zakorzeni się wirus wiadomości i czy wirus wiadomości w ogóle się zakorzeni, zależy od tego, czy w naszej nieświadomości jest żyzna gleba dla takich informacji. A wtedy wirus zahaczy o lęki, lęki, osobiste ograniczenia i przekonania, mówi Anna Statsenko.

Jak potoczyłoby się życie tych ludzi bez ograniczania przewidywań? W którym momencie rezygnujemy z naszej ścieżki, naszego prawdziwego wyboru, z powodu przepowiedni? Kiedy zaufanie do siebie zostało utracone, twoje wyższe „ja”?

Spróbujmy to rozgryźć i opracujmy antidotum w 5 krokach.

Antidotum na wirusa

Krok pierwszy: naucz się polegać na pozycji podczas interakcji z kimś: jestem dorosła, a Inny jest dorosły. Aby to zrobić, musisz poznać swoją dorosłą część.

„Dorosły stan to taki, w którym człowiek jest świadomy i rozsądnie ocenia ryzyko każdego ze swoich działań, jest gotowy wziąć odpowiedzialność za to, co dzieje się w jego życiu”, wyjaśnia Anna Statsenko. — Jednocześnie tworzy różne strategie w konkretnej sytuacji.

W tym stanie człowiek określa, co jest dla niego iluzoryczne, gdzie chce zbudować zamek powietrzny. Ale obserwuje to jakby z zewnątrz, nie pogrążając się całkowicie w tych złudzeniach lub w rodzicielskich zakazach.

Poznawanie mojej dorosłej części oznacza zbadanie, czy mogę samodzielnie opracować strategię, wziąć odpowiedzialność za to, co się ze mną dzieje, być w kontakcie z moimi lękami i innymi uczuciami, pozwolić sobie na ich przeżywanie.

Czy mogę patrzeć na drugiego, nie przeceniając jego znaczenia, ale nie dewaluując go z pozycji Ja-dorosły i Inny-Dorosły. Czy potrafię odróżnić moje iluzje od rzeczywistości?

Krok drugi: naucz się być krytycznym wobec informacji otrzymywanych z zewnątrz. Krytyczne — nie jest to deprecjonujące, nie pejoratywne, ale jako jedna z hipotez wyjaśniających wydarzenia.

Jesteśmy gotowi przyjąć informacje od innych, ale traktujemy je jako jedną z teorii, spokojnie odrzucając, jeśli nie wytrzymują wnikliwej analizy.

Krok trzeci: uświadomić sobie, czy w mojej prośbie do Innego jest nieświadome pragnienie uwolnienia się od odpowiedzialności. Jeśli tak, wróć do pozycji dorosłej.

Krok czwarty: uświadom sobie, jaką potrzebę zaspokajam, zwracając się do Innego. Czy wybrany przeze mnie kandydat naprawdę jest w stanie zaspokoić tę potrzebę?

Krok piąty: naucz się określać moment wprowadzenia wirusa. Na poziomie zmiany stanu. Na przykład po prostu się śmiałaś i byłaś pełna energii, ale po rozmowie z kolegą kumulowała się melancholia, niewiara w siebie. Co się stało? Czy to mój stan, czy stan kolegi, który został do mnie przeniesiony? Po co mi to? Czy w rozmowie pojawiły się jakieś frazy, które brzmiały wyjątkowo?

Pozostając w kontakcie z naszą dorosłą częścią, możemy chronić zarówno wewnętrzne dziecko, jak i siebie przed samospełniającymi się przepowiedniami i innymi możliwymi niebezpieczeństwami tego rodzaju.

Dodaj komentarz