Dlaczego klonujemy naszych byłych?

Po rozstaniu wielu jest pewnych: zdecydowanie nie chcą ponownie wpuszczać takiego partnera lub partnera do swojego życia. A jednak to robią. Mamy tendencję do tworzenia relacji z mężczyznami i kobietami tego samego typu. Czemu?

Niedawno badacze z Kanady przeanalizowali dane od uczestników niemieckiego długoterminowego badania rodzinnego, w którym kobiety i mężczyźni od 2008 roku regularnie dostarczają informacji o sobie i swoich związkach oraz wypełniają testy o tym, jak bardzo są otwarci, sumienni, towarzyscy, tolerancyjni i niespokojni. W tym okresie 332 uczestników zmieniło partnerów, co pozwoliło badaczom uwzględnić w ankiecie zarówno byłych, jak i obecnych partnerów życiowych.

Naukowcy odkryli znaczne nakładanie się profili byłych i nowych partnerów. W sumie skrzyżowania zarejestrowano dla 21 wskaźników. „Nasze wyniki pokazują, że wybór partnera jest bardziej przewidywalny niż oczekiwano” – dzielą się autorzy badania.

Są jednak wyjątki. Ci, których można uznać za bardziej otwartych (ekstrawertyków), nie wybierają nowych partnerów tak konsekwentnie jak introwertycy. Prawdopodobnie badacze sądzą, bo ich krąg społeczny jest szerszy, a co za tym idzie bogatszy w wybór. Ale chyba chodzi o to, że ekstrawertycy szukają nowych doświadczeń we wszystkich dziedzinach życia. Interesuje ich wszystko, co nowe, jeszcze nie przetestowane.

A jednak dlaczego tak wielu z nas szuka tego samego typu partnerów, mimo wszystkich intencji, aby nie powtarzać błędów? Tutaj naukowcy mogą jedynie spekulować i stawiać hipotezy. Być może mówimy o prostych zbiegach okoliczności, bo zazwyczaj wybieramy kogoś ze środowiska społecznego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Być może pociąga nas coś rozpoznawalnego i znajomego. A może my, jak niepoprawni recydywiści, zawsze wracamy na utartą ścieżkę.

Wystarczy jedno spojrzenie i decyzja zapadła

Konsultant ds. relacji i autor Who's Right For Me? Ona + On = Serce ”Christian Thiel ma swoją odpowiedź: nasz plan znalezienia partnera powstaje w dzieciństwie. Dla wielu osób może to niestety stanowić problem.

Weźmy za przykład historię Aleksandra. Ma 56 lat i od trzech miesięcy ma młodą pasję. Ma na imię Anna, jest szczupła, a Aleksandrowi tak spodobały się jej długie blond włosy, że nie zauważył, że jego „niepodobna” towarzyszka bardzo przypomina jej poprzedniczkę, 40-letnią Marię. Jeśli zestawisz je obok siebie, możesz powiedzieć, że są siostrami.

To, w jakim stopniu pozostajemy wierni sobie przy wyborze partnera, potwierdzają gwiazdy filmu i showbiznesu. Leonardo DiCaprio przyciąga ten sam typ blond modelek. Kate Moss – facetom ze złamanym losem, którzy potrzebują pomocy, czasami – interwencji narkologa. Lista może być kontynuowana w nieskończoność. Ale dlaczego tak łatwo dają się nabrać na tę samą przynętę? Jak kształtują się ich schematy wyboru partnerów? A kiedy staje się to prawdziwym problemem?

Łatwo „przesadzamy” naszą uwagę na tych, którzy nie pasują do naszej formy.

Christian Thiel jest pewien, że nasz wybór ograniczają sztywne ramy tego samego schematu. Weźmy na przykład 32-letnią Christinę, która ma słabość do klasycznych samochodów retro. Christina od pięciu lat jest sama. Któregoś dnia, czekając na lot, wpadła jej w oko mężczyzna – silny, jasnowłosy. Kobieta niemal natychmiast się odwróciła, posyłając mężczyznę „do kosza”. Zawsze lubiła szczupłe i ciemnowłose, więc nawet gdyby „obserwatorka” miała cały garaż starych samochodów, nie dałaby się skusić.

Łatwo „przesadzamy” naszą uwagę na tych, którzy nie pasują do naszej formy. To, jak odkryli naukowcy, zajmuje tylko ułamek sekundy. Wystarczy więc jedno krótkie spojrzenie, aby podjąć ostateczną decyzję.

Strzała Kupidyna z dzieciństwa

Oczywiście nie mówimy o przysłowiowej miłości od pierwszego wejrzenia, w którą wierzy wielu ludzi. Głębokie uczucie wciąż wymaga czasu, Thiel jest przekonany. Raczej w tej krótkiej chwili sprawdzamy, czy inne uważamy za pożądane. Teoretycznie powinno to się nazywać erotyzmem. W mitologii greckiej ten termin oczywiście nie istniał, ale istniało dokładne zrozumienie samego procesu. Jeśli pamiętasz, Eros wystrzelił złotą strzałę, która natychmiast podpaliła parę.

To, że strzała czasem trafia „w serce”, w większości przypadków można wytłumaczyć w zupełnie nieromantyczny sposób – postawą wobec rodzica płci przeciwnej. Ojciec Christiny z ostatniego przykładu był szczupłą brunetką. Teraz, po sześćdziesiątce, jest gruby i siwy, ale w pamięci córki pozostaje tym samym młodym mężczyzną, który w soboty chodził z nią na plac zabaw i wieczorami czytał jej bajki. Jej pierwsza wielka miłość.

Zbyt duże podobieństwo nie pozwala na erotykę: strach przed kazirodztwem tkwi w nas bardzo głęboko.

Ten wzór odnalezienia wybranka sprawdza się, jeśli związek między kobietą a jej ojcem był dobry. Następnie podczas spotkania – zwykle nieświadomie – szuka mężczyzn, którzy wyglądają jak on. Ale paradoks polega na tym, że ojciec i wybrany są jednocześnie podobni i różni. Zbyt duże podobieństwo nie pozwala na erotykę: strach przed kazirodztwem tkwi w nas bardzo głęboko. Dotyczy to oczywiście również mężczyzn, którzy szukają kobiet na podobieństwo swojej matki.

Wybierając partnera podobnego do rodzica płci przeciwnej, często nieświadomie zwracamy uwagę na kolor włosów, wzrost, wymiary, rysy twarzy. Kilka lat temu węgierscy badacze obliczyli proporcje 300 badanych. Zbadali m.in. odległość między oczami, a także długość nosa i szerokość podbródka. I znaleźli wyraźny związek między rysami twarzy ojców i partnerów córek. Ten sam obraz dla mężczyzn: ich matki również służyły jako „prototypy” partnerów.

Nie dla taty i nie dla mamy

Ale co, jeśli doświadczenie z mamą lub tatą było negatywne? W tym przypadku „głosujemy w opozycji”. „Z mojego doświadczenia wynika, że ​​około 20% ludzi szuka partnera, który na pewno nie będzie im przypominał mamy ani taty” – wyjaśnia ekspert. Tak właśnie dzieje się z 27-letnim Maxem: jego matka miała długie ciemne włosy. Za każdym razem, gdy spotyka kobietę tego typu, przypomina sobie zdjęcia z dzieciństwa i dlatego wybiera partnerów, którzy nie przypominają jego matki.

Ale z tego badania nie wynika, że ​​zakochanie się w tym samym typie jest błędem. Jest to raczej okazja do refleksji: jak możemy nauczyć się radzić sobie z cechami nowego partnera w inny sposób, aby nie nadepnąć na tę samą prowizję.

Dodaj komentarz