Psychologia

Wcześniej, kiedy szedłem do fryzjera, zawsze zabierałem ze sobą książkę. Cóż, kiedy siedzisz z pomalowanymi rogami lub parujesz piętami, czas nie jest marnowany. Ale potem zacząłem zauważać, że nigdy nie otworzyłem książki. Bo salon jest pełen wszelkiego rodzaju połysku — inteligentnego (jak lubimy się usprawiedliwiać) i całkowicie bulwarowego.

Więc zamiast inteligentnych książek, moja ręka sięga po ten urok i wyciąga rękę. I tak samo, we właściwym miejscu, coś w rodzaju OK!, lub Hello!, lub nie do zniesienia Elle. Czyli wszystkie celebrytki otoczone potomstwem na oceanie lub diva z nowym towarzyszem na platformie Australian Open chowają się za tymi samymi okularami Ray-Ban co moje.

Uwielbiam też temat „wieczna młodość bez chirurgicznego skalpela” oraz o tym, gdzie można się zrelaksować drogo i bardzo drogo. "Co jest ze mną nie tak?" Pytam siebie po spędzeniu godziny w karmelowym życiu. A może nie nauczono cię, kochanie, że to wszystko sztuczki reklamowe? Że całe to piękno, niezrównoważone przez rzeczywistość, jest rzucane w ciebie, aby przyspieszyć twój łagodny przepływ finansowy, utknięty między supermarketem a mieszkalnictwem i usługami komunalnymi?

Czytam artykuły reklamowe i edukacyjne, bo lubię ich optymizm i wzruszającą troskę na poziomie intonacji

Wszystko tak, ale czytam glosy i jednocześnie odczuwam pewną przyjemność. Próbowałem sformułować dla siebie jego naturę. Każdy z nas dąży do stworzenia holistycznego własnego wizerunku. Pewien model, w ramach którego przyjemnie i wygodnie jest realizować nasze możliwości. I po co mi ta pianka i świecidełko z lampartem szanghajskim w pogotowiu w drodze do ukochanego portretu intelektualisty stolicy? Popycham całą tę refleksję i przyznaję przed sobą, że kontemplacja pięknych widoków podnosi mnie na duchu — nawet tego typu plaże i hotele, nawet wystawione pikniki i czyjeś wesela. Bo jest słońce, które zawsze jest dla nas w drodze, ludzi, którzy osiągnęli swój cel i (to jest najważniejsze!) horyzont możliwości, o którym zupełnie zapomniałem przy mikrofalówce.

Dalej. Mam własną kosmetyczkę, praktycznie członka rodziny, psychologa i innych „bliskich współpracowników”. Ufam im. Mam budżet, poza który nie wyjdę, cokolwiek by powiedzieć. Ale czytam artykuły reklamowe i edukacyjne z cyklu „dobrze jest być młodym, młodym i pijanym w dymie”, bo cieszę się z ich optymizmu i troski o mnie, wzruszającej na poziomie intonacji — widocznie do tego mam systemowy niedobór. A co, ktoś ma z tym nadmiar? Więc idź tam, gdzie możesz!

Czy wiedzieliście na przykład, że Pablo Picasso przez długi czas był fanem komiksów. James Joyce postrzegał sztukę popularną jako autentyczną reakcję wyobraźni na oficjalne działania. (Połysk to oczywiście sztuka warunkowa, to obszar mediów, ale nie da się uniknąć definicji „masy”.)

Kalejdoskop plotek, przepisów, recenzji mody i biografii glamour daje mi poczucie nieprzerwanego upływu czasu i przypomina mi, jak powiedział filozof i teoretyk mediów Marshall McLuhan, „całą pełnię życia, wszystkie zdolności, które posiadamy. przegapiliśmy w naszej codziennej rutynie. «.

Dodaj komentarz