„Dlaczego narysowałem oczy na zdjęciu”: rewelacje bohatera Czeczenii i Afganistanu w śledztwie

Na zdjęciu za 75 milionów ochroniarz skończył rysować oczy długopisem. Urgant i blogerzy śmiali się już z tego tematu, prokuratura wszczęła sprawę karną. Ale za całym tym szumem ginie najważniejsza rzecz — czynnik ludzki. Kto przez absurdalny przypadek nagle stał się „wandalem” i przestępcą?

Na wystawie „Świat jako nieobiektywizm. Narodziny nowej sztuki” w galerii sztuki Centrum Jelcyna, dwie postacie na obrazie ucznia Kazimierza Malewicza mają oczy narysowane długopisem. Szacunkowy koszt obrazu Anny Leporskiej to 75 milionów rubli.

Policja początkowo odmówiła wszczęcia sprawy karnej, uważając, że szkody były nieistotne. Rada Restauracyjna Galerii Trietiakowskiej oszacowała ją na 250 tysięcy rubli. Po apelu Ministerstwa Kultury do Prokuratury Generalnej wszczęto jednak sprawę z artykułu o wandalizmie.

Jedna z najbardziej niezwykłych zbrodni ostatnich lat została szybko rozwiązana, po prostu patrząc na materiał wideo. Okazało się, że ochroniarz z Centrum Jelcyna pomalował oczy. Stało się to pierwszego dnia w pracy. Wielu ze śmiechem nazywało mężczyznę współautorem artysty, a Ivan Urgant z humorem komentował to, co wydarzyło się w jego wieczornym programie.

Nasi koledzy rozmawiali z ochroniarzem Aleksandrem Wasiliewem, oskarżanym o wandalizm. Rozmowa okazała się dość nieszczęśliwa.

«Jestem głupcem za to, co zrobiłem! — prawie płacze, teraz beszta się sam Aleksander Pietrowicz. „Mówię to teraz wszystkim: zarówno prokuratorowi, jak i sędziom” (jak nazywa śledczych policji).

Aleksander Wasiliew ma 63 lata. Mieszka z żoną w dwupokojowym mieszkaniu w dziewięciopiętrowym budynku z wielkiej płyty w południowo-zachodniej dzielnicy Jekaterynburga. Małżonki nie ma w domu, jest nieobecna przez wiele dni — Julia pracuje w czerwonej strefie jednego z miejskich szpitali.

Na ścianie dużego pokoju wiszą fotografie Aleksandra. Na nich jest jeszcze młody, w mundurze wojskowym, na piersiach ordery i medale wojskowe. Na początku nie mówimy o sztuce, ale pytamy go o przeszłe życie. Jedną z najdroższych i najcenniejszych nagród jest medal „Za odwagę”. Otrzymał go w pierwszej wojnie czeczeńskiej.

Aleksander nieco niejasno wspomina tę bitwę: był starszym porucznikiem, z 36 osób w jego oddziale przeżyły cztery. On sam został ciężko ranny: przebito mu głowę, płuca, całe ciało podziurawione kulami. Został przewieziony do szpitala w Moskwie, lekarze powiedzieli wtedy: „Nie najemca”. I przeżył. Po wypisaniu ze szpitala oficer został wypisany, podając trzecią grupę inwalidztwa. To było w 1995 roku. Miał wtedy 37 lat.

Od tego momentu musiałem zapomnieć o służbie wojskowej: szok pocisku wpłynął na moje zdrowie psychiczne i emocjonalne. W tym samym czasie Aleksander przez wiele lat pracował w różnych firmach ochroniarskich. Podobno pracował w dobrej wierze, bo przez te wszystkie lata nie było na niego skarg. Co prawda był taki moment w jego życiu, kiedy wszczęto przeciwko niemu sprawę karną — podczas ulicznego konfliktu groził jakiejś nieznanej kobiecie, napisała oświadczenie na policję. Według niego w ostatnich latach pracował jako ochroniarz w banku do czasu zamknięcia oddziału.

Po śmierci swojej pierwszej żony Aleksander Pietrowicz mieszkał sam, a w 2014 roku zginął jego jedyny syn Sasza — zasztyletowany na ulicy. Zbrodnia została wyjaśniona, zabójca odnaleziony, skazany na dziesięć lat, zobowiązany do wypłacenia krewnym odszkodowania w wysokości miliona rubli, ale nigdy nie dał ani grosza.

Trzy lata temu weteran poznał w szpitalu swoją obecną żonę, była lekarzem, on był pacjentem. Od tego czasu są razem. Aleksander Pietrowicz bardzo ciepło opowiada o swojej żonie, teraz jest jedyną osobą, która się o niego troszczy.

Wasiliew starał się pracować, aby prowadzić interesy. W prywatnej firmie ochroniarskiej, która obsługuje «Centrum Jelcyna», w znalezieniu pracy pomogli mu znajomi z organizacji kombatanckiej.

„Na początku chciałem odmówić, bałem się, że nie będę mógł stać cały dzień na nogach, bez możliwości usiąść (weteran ma poważne obrażenia nóg. — Około. Wyd.). Ale powiedzieli mi: jeśli pracujesz na jedną zmianę, zapłacimy ci od razu. Wyszedłem. Szczerze mówiąc, nie podobały mi się te prace [na wystawie]. Pozostawili głębokie wrażenie. Próbowałem przejść bez patrzenia.

Obserwowałem, jak ludzie reagują, a teraz widzę: dzieci w wieku 16-17 lat stoją i dyskutują, dlaczego nie ma oczu, ust, piękna! W firmie były dziewczyny i zapytały mnie: „Rysuj oczy, pracujesz tutaj”.

Zapytałem ich: „Czy to są twoje dzieła?” Oni: «Tak». Dali mi długopis. Narysowałem oczy. Myślałem, że to tylko ich rysunki z dzieciństwa!”

Początkowo nikt nie zauważył zmian. „Wyglądam, ludzie przechodzą, uśmiechają się” – wspomina Alexander. „Potem, jak się obawiałem, od dłuższego stania na nogach bolała mnie głowa. Ostrzegłem kierownika zmiany, że jadę do domu”.

Kilka dni później policja przyjechała do Aleksandra. Nawet nie od razu zrozumiał, o co go oskarżano, a potem zaproponował: „Przynieś to, wymazuję wszystko, żeby nie było widać”.

Na przesłuchanie poszedł z żoną. Okazało się, że towarzystwo nastolatków, którzy rzekomo podżegali strażnika do „wandalizmu”, nie dostało się w obiektyw kamery monitoringu. „Nigdy nie weszłabym do cudzych obrazów bez pytania. Dlaczego rujnować kogoś innego? Gdybym tylko wiedziała, że ​​to nie robota dzieciaków tych facetów! Że obrazy przywieziono z Moskwy i tyle kosztują! .. Co ja zrobiłem!

Podczas naszej rozmowy z dyżuru dzwoniła żona Aleksandra — chciała wiedzieć, jak się sprawy mają, jak się czuje, czy zażył tabletki (na półce są góry paczek z różnymi lekami). Rozmawialiśmy z nią o tej sytuacji.

„Sasha jest absolutnie normalną osobą w życiu codziennym. Ale czasami w niektórych sprawach jest naiwny, jak dziecko.

„Myślałam, że to rysunki dzieci” — mówi nam Julia. — To są konsekwencje wstrząsu mózgu. Siedzenie w domu było dla niego trudne, nie do zniesienia. Naprawdę chciałem pracować. Myślę, że to tragedia dla części jego pokolenia. Jest wielu takich jak on, którzy stracili zdrowie, wyrzuceni na margines życia.

Teraz weteran marzy o jednym — aby zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło: „Chcę, żeby wszyscy mnie zostawili, a ja bym żył spokojnie tak, jak żyłem z żoną”, mówi ze smutkiem.

Jak będzie musiał odpowiedzieć za to, co się stało, wciąż nie jest znane — zgodnie z artykułem kryminalnym mężczyźnie może grozić grzywna, a nawet aresztowanie.

Źródło: Jekaterynburg online

Dodaj komentarz