Gdzie mieszka Edita Piekha: zdjęcie

Piekha przeprowadziła się z mieszkania w Petersburgu poza miastem w 1999 roku. Otrzymała działkę w zwykłym ogrodnictwie „Północna Samarka”, skrajnie do lasu, część tego lasu, którą Edita Stanislavovna wynajęła na 49 lat, w wyniku miał 20 akrów ziemi. Nazywa swój dom dworem.

31 maja 2014

Ścieżka na terenie prowadzi do prawdziwego lasu

Aby wyglądała tak, jak wygląda teraz, pracowałem dla niej przez dziesięć lat. Wiele razy przerabiałem wszystko, bo zawodowych budowniczych poznałem dopiero w piątym roku mojej „konstrukcji stulecia”.

Na zewnątrz dom jest jasnozielony, wewnątrz ściany w wielu pokojach pokryte są jasnozieloną tapetą, w salonie zielonkawa sofa. Zielony to mój kolor. Uspokaja i wydaje mi się, że chroni w trudnych czasach. A mój wnuk Staś twierdzi, że to kwiat nadziei. Jestem pewna, że ​​Twoje ulubione kolory określają charakter człowieka, jego stosunek do świata. Dlatego osiadłem poza miastem, aby częściej oglądać zieleń.

Kwiatowy ogród przed domem cieszy oko gospodyni

Inspiruje mnie natura. I cieszę się, że mam żywy las i specjalnie posadzone krzewy i klomby na mojej stronie. Asystent opiekuje się kwiatami i klombami. Chciałbym to zrobić sam. Ale niestety nie mogę. Już w wieku 30 lat zdiagnozowano u mnie osteochondrozę kręgosłupa. Przecież ja dorastałem w latach wojny, wtedy źle się odżywiali, wapnia było za mało. A moje kości są kruche, cienkie jak pergamin. Było już sześć złamań, więc cały czas trzeba o siebie dbać. Kiedyś na koncercie pobiegłem za kulisy (a okazały się drewniane, tylko z zewnątrz udrapowane szmatką), mocno uderzyłem i… złamałem trzy żebra. I ciągle powtarzam sobie: nie mogę upaść – ani duchowo, ani tym bardziej fizycznie.

Poza sceną jestem trochę dziki. Nie zbieram przyjaciół. Nie mam wielu gości w domu.

Edita Piekha i jej pies Fly

Na miejscu mam „pawilon wspomnień”, w którym trzymam wszystkie prezenty od publiczności. Moja publiczność nie jest najbogatsza, a prezenty są zazwyczaj skromne. To prawda, że ​​raz na koncercie nafciarze wyszli na scenę i założyli mi na ramiona płaszcz z szopa pracza. W Barnauł dostałam kiedyś piękną kurtkę z norek. W moim muzeum są zarówno porcelanowe wazony, jak i lalki ubrane jak ja. Jest też fortepian mojego pierwszego męża i mojego pierwszego dyrektora artystycznego San Sanych Bronevitsky. San Sanych grał na tym instrumencie i komponował dla mnie piosenki. Nigdy nie pozwoliłem sobie na przeniesienie lub wyrzucenie czegokolwiek. Kiedyś ze sceny powiedziałem do publiczności: „Dziękuję, pewnego dnia ten prezent przemówi Twoim głosem”. Człowiek żyje tak długo, jak jest pamiętany. Nie można powiedzieć, że mam na miejscu Ermitaż, ale jest tam wystarczająco dużo „cichych głosów”, które uosabiają dobry stosunek do mnie.

Na przykład wiele osób wie, że kolekcjonuję kubki do kawy i często mi je wręcza. Pudełko Palekh z moim portretem fani podarowali w 1967 roku na moje 30 urodziny. Zebraliśmy pieniądze i wysłaliśmy je do Palecha z moim zdjęciem, a następnie zaprezentowaliśmy to piękno na scenie. Jest też napis: „Leningraders, którzy cię kochają”. Kiedy to zobaczyłem, po prostu zaniemówiłem.

Dawno, dawno temu w Petersburgu była „królowa diamentów” – artystka Vera Nekhlyudova, która śpiewała w restauracji „Niedźwiedź” dla kupców, a oni rzucali dla niej biżuterię na scenę. Być może, wiedząc o tej historii, pierwszy burmistrz miasta Anatolij Sobczak nadał mi tytuł „Królowej Pieśni Sankt Petersburga”. Ale Valentina Matvienko, będąc gubernatorem, powiedziała: „Nie urodziłeś się w tym mieście, dlatego nie możesz otrzymać tytułu honorowego obywatela”. To biurokratyczny absurd! Jednak najcenniejszym tytułem jest dla mnie Artysta Ludowy ZSRR, bo jest torturowany. Nie chcieli mi tego dać – powiedzieli, że jestem obcokrajowcem. A na jednym z koncertów mój fan z Żytomierza wszedł na scenę i zwrócił się do publiczności: „Proszę wstać! Edita Stanislavovna, w imieniu narodu radzieckiego, nadajemy ci tytuł Artysty Ludowego! ” Potem regionalny komitet partyjny został zbombardowany listami oburzającymi. Po półtora roku nadal otrzymywałem ten tytuł. Dzięki mojej publiczności.

Dodaj komentarz