Co jesteśmy winni rodzicom?

„Dlaczego rzadko dzwonisz?”, „Całkowicie o mnie zapomniałeś” — często słyszymy takie wyrzuty starszych. A jeśli potrzebują nie tylko uwagi, ale także stałej opieki? Kto decyduje, ile musimy dać za życie, opiekę i wychowanie, które kiedyś otrzymaliśmy? A gdzie jest limit tego długu?

Nasi współcześni żyją dziś dłużej niż sto lat temu. Dzięki temu dłużej pozostajemy dziećmi: możemy czuć się kochani, cieszyć się opieką, wiedzieć, że jest ktoś, dla kogo nasze życie jest cenniejsze niż własne. Ale jest też druga strona.

W wieku dorosłym wielu z nas znajduje się w sytuacji, w której musimy jednocześnie opiekować się dziećmi i rodzicami. Ten stan rzeczy stał się znany jako „pokolenie kanapek”.

Pokolenie tutaj nie oznacza tych, którzy urodzili się w tym samym czasie, ale tych, którzy znaleźli się w tej samej sytuacji.

„Jesteśmy wciśnięti między dwa sąsiednie pokolenia – nasze dzieci (i wnuki!) i rodziców – i sklejamy ich razem, jak nadzienie do kanapki łączy ze sobą dwa kawałki chleba” – wyjaśnia psycholog społeczny dr Svetlana Komissaruk. „Łączymy wszystkich, jesteśmy za wszystko odpowiedzialni.”

Dwie strony

Rodzice mieszkają z nami lub osobno, czasami chorują, łatwo lub poważnie, na stałe lub tymczasowo i potrzebują opieki. A czasami po prostu się nudzą i chcą, abyśmy poświęcili im więcej uwagi, ułożyli rodzinne obiady lub przyjechali w odwiedziny, spędzili razem wakacje, pojechali na wakacje z dużą rodziną. Czasami chcemy też, aby zaopiekowali się naszymi dziećmi, pozwalając nam poświęcić więcej czasu sobie i naszej karierze.

Szybko lub wolno starzeją się — i potrzebują pomocy przy wchodzeniu po schodach, wsiadaniu do samochodu i zapinaniu pasów. I nie mamy już nadziei, że dorośniemy i staniemy się niezależni. Nawet jeśli zmęczymy się tym ciężarem, nadal nie możemy mieć nadziei, że to się kiedyś skończy, bo to oznaczałoby nadzieję na ich śmierć – i nie pozwalamy sobie o tym myśleć.

„Opiekowanie się starszymi krewnymi może być dla nas trudne, jeśli w dzieciństwie nie zwracaliśmy na nich uwagi” – mówi psychodramaterapeutka Oksana Rybakova.

Ale w niektórych przypadkach fakt, że nas potrzebują, umożliwia zmianę relacji.

„Moja mama nigdy nie była szczególnie ciepła”, wspomina 42-letnia Irina. — To było na różne sposoby, ale w końcu przyzwyczailiśmy się do siebie. Teraz dbam o nią i doświadczam różnych uczuć, od współczucia po irytację. Kiedy nagle zauważam, jak słabnie, odczuwam rozdzierający ból i litość. A kiedy ona do mnie pretensje, czasami odpowiadam zbyt ostro i wtedy dręczy mnie poczucie winy. ”

Będąc świadomym naszych uczuć, tworzymy przepaść między emocjami a działaniem. Czasami udaje ci się żartować zamiast się złościć, a czasami musisz nauczyć się akceptacji.

„Pokroiłem kawałki mięsa na talerz dla mojego ojca i widzę, że jest niezadowolony, chociaż mu to nie przeszkadza” – mówi 45-letni Dmitrij. Wypełnij papierkową robotę, pomóż się ubrać… Ale także czesz włosy, myj twarz, myj zęby — konieczność dbania o higienę i zabiegi medyczne mogą być bolesne dla osób starszych.

Jeśli nasza delikatność spotka się z ich wdzięcznością, te chwile mogą być jasne i niezapomniane. Ale widać też irytację i złość rodziców. „Część z tych emocji jest skierowana nie na nas, ale na stan naszej własnej bezradności”, wyjaśnia Oksana Rybakova.

Dobry obrót długu zasługuje na inny?

Kto i jak decyduje o tym, co jesteśmy winni rodzicom, a czego nie jesteśmy winni? Nie ma jednej odpowiedzi. „Pojęcie obowiązku należy do poziomu wartości, do tego samego poziomu, na którym spotykamy się z pytaniami: dlaczego? Dlaczego? w jakim celu? Jaki jest sens? Jednocześnie pojęcie obowiązku jest konstrukcją społeczną, a my, jako ludzie żyjący w społeczeństwie, mamy tendencję do przestrzegania w takim czy innym stopniu tego, co jest nakazane, aby nie zostać odrzuconym przez to społeczeństwo, zauważa Oksana Rybakova. 

— Z punktu widzenia prawa systemów generycznych, które opisał niemiecki psychoterapeuta i filozof Bert Hellinger, rodzice mają obowiązek w stosunku do dzieci — wychowywać, kochać, chronić, uczyć, zapewniać (do pewnego wieku ). Dzieci nie są nic winne rodzicom.

W razie potrzeby mogą jednak zwrócić to, co zainwestowali w nie rodzice

Jeśli zainwestowali w akceptację, miłość, wiarę, możliwości, opiekę, rodzice mogą oczekiwać takiego samego stosunku do siebie, gdy nadejdzie czas.

To, jak trudno będzie nam z rodzicami, zależy w dużej mierze od tego, jak sami patrzymy na to, co się dzieje: czy uważamy to za karę, ciężar, czy naturalny etap życia. „Staram się traktować troskę o rodziców i ich potrzebę jako naturalny koniec ich długiego, zdrowego i całkiem udanego życia” – mówi 49-letnia Ilona.

Tłumacz wymagany!

Nawet kiedy dorastamy, chcemy być dobrzy dla naszych rodziców i źle się czujemy, jeśli nam się nie uda. „Mama mówi: niczego nie potrzebuję, a potem czuje się obraźliwa, jeśli jej słowa są brane dosłownie”, 43-letnia Valentina jest zakłopotana.

„W takich przypadkach pozostaje tylko przyznać, że jest to manipulacja, chęć kontrolowania cię przez poczucie winy” – mówi Oksana Rybakova. Nie jesteśmy telepatyczni i nie potrafimy czytać potrzeb innych. Jeśli zapytaliśmy bezpośrednio i otrzymaliśmy bezpośrednią odpowiedź, zrobiliśmy co w naszej mocy.

Ale czasami stoicka odmowa pomocy rodziców, a także roszczenia wobec dzieci, są konsekwencją ich przekonań.

„Rodzice często nie zdają sobie sprawy, że ich pogląd na rzeczy nie jest jedynym możliwym”, zauważa Svetlana Komissaruk. „Dorastali w innym świecie, dzieciństwo spędzili w trudach. Osobiste niedogodności dla nich w tle, powinni byli znosić i nie narzekać.

Krytyka była dla wielu głównym narzędziem edukacji. Wielu z nich nawet nie słyszało o uznaniu osobistej wyjątkowości dziecka. Wychowali nas najlepiej, jak potrafili, bo sami dorastali. W rezultacie wielu z nas czuje się niekochane, niedoceniane”. I nadal jest nam z nimi ciężko, bo ból dzieci reaguje w środku.

Ale rodzice się starzeją, potrzebują pomocy. I w tym momencie łatwo wcielić się w rolę ratownika kontrolującego, który najlepiej wie, jak pomóc. Są dwa powody, kontynuuje Svetlana Komissaruk: „Albo z powodu własnego zwiększonego niepokoju nie ufasz ukochanej osobie z jej własnymi problemami i starasz się zapobiec jego nieuniknionej, jak ci się wydaje, porażce za wszelką cenę. Albo widzisz sens życia w pomocy i opiece, a bez tego nie możesz sobie wyobrazić swojego istnienia. Oba powody są związane z tobą, a nie z przedmiotem pomocy.

W takim przypadku powinieneś być świadomy swoich granic i motywów, aby nie narzucać opieki. Nie zostaniemy odrzuceni, jeśli będziemy czekać, aż zostaniemy poproszeni o pomoc i jeśli szanujemy wolność wyboru rodziców. „Tylko oddzielając moją, a nie moją firmę, okazujemy prawdziwą troskę” – podkreśla Svetlana Komissaruk.

Kto jak nie my?

Czy może się zdarzyć, że nie będziemy mieli możliwości opiekowania się starszymi? „Mój mąż dostał propozycję pracy w innym kraju i postanowiliśmy, że rodzina nie powinna się rozstawać”, mówi 32-letnia Marina, matka dwójki dzieci, „ale mamy pod opieką przykutą do łóżka babcię mojego męża, która jest 92 lata. Nie możemy jej przewieźć, a ona nie chce. Znaleźliśmy dobry pensjonat, ale wszyscy nasi znajomi nas potępiają”.

W naszej ojczyźnie nie ma tradycji wysyłania bliskich do domów opieki

Tylko 7% przyznaje możliwość umieszczenia ich w takich instytucjach1. Powodem jest nie tylko utrwalony w naszej pamięci przodków chłopski zwyczaj życia we wspólnocie, wielopokoleniowej rodzinie, ale także fakt, że „państwo zawsze było zainteresowane tym, by dzieci czuły się obowiązkiem wobec rodziców, ” mówi Oksana Rybakova, „ponieważ w tym przypadku jest zwolniony z potrzeby opieki nad tymi, którzy nie mogą już pracować i potrzebują stałej opieki. I wciąż nie ma zbyt wielu miejsc, w których mogą zapewnić wysokiej jakości opiekę.

Możemy też martwić się, jaki przykład dajemy naszym dzieciom i jaki los czeka nas na starość. „Jeśli starszy rodzic otrzyma niezbędną opiekę, opiekę medyczną, opiekę i wsparcie, jeśli komunikacja jest utrzymana, może to pokazać wnukom, jak zachować ciepło i miłość”, jest przekonana Oksana Rybakova. A jak to zorganizować technicznie, każdy sam decyduje, biorąc pod uwagę jego okoliczności.

Żyj dalej

Jeżeli w rodzinie jest osoba pełnoletnia wolna od pracy, zdrowa, która jest w stanie zapewnić przynajmniej podstawową opiekę medyczną, to osobie starszej najwygodniej jest mieszkać w domu, w rodzinnych warunkach, w mieszkaniu, z którym jest wiele wspomnień. powiązany.

Zdarza się jednak również, że osoba starsza na co dzień widzi, jak opiekują się nim bliscy, nadwyrężając jego siły. I wtedy, zachowując krytyczny stosunek do rzeczywistości, ta obserwacja może być trudna, podobnie jak świadomość własnej bezradności i ciężaru, jaki stwarza dla innych. I często każdemu staje się łatwiej, jeśli przynajmniej część zmartwień można powierzyć profesjonalistom.

A czasami takie przeniesienie odpowiedzialności jest pilną potrzebą.

„Czyszczam kuwetę, sprzątam i wieczorem robię herbatę, ale przez resztę czasu mamą opiekuje się pielęgniarka, pomaga jej z toaletą i lekami. Po prostu nie starczyłoby mi na to wszystko!” — mówi 38-letnia Dina, pracująca matka 5-letniego syna.

„Społeczeństwo ma oczekiwania, że ​​córka zaopiekuje się rodzicami, a nie synem; albo synowa, albo wnuczka”, mówi Oksana Rybakova, „ale to, co stanie się w twoim przypadku, zależy od ciebie”.

Kto troszczy się o bliskiego, życie nie zatrzymuje się na czas trwania tej czynności i nie jest przez nią wyczerpywane. Jeśli potrafimy podejść do siebie i innych nie jak do kogoś, kto musi przestrzegać zasad i wypełniać obowiązki, ale jak do żywej, wszechstronnej osoby, to łatwiej zbudować każdą relację.


1. Izwiestija w odniesieniu do badań Centrum Analitycznego NAFI, iz.ru 8.01.21.

Dodaj komentarz