Psychologia

Z czarno-białego zdjęcia dziewczyna z kokardkami przygląda mi się uważnie. To moje zdjęcie. Od tego czasu zmienił się mój wzrost, waga, rysy twarzy, zainteresowania, wiedza i nawyki. Nawet molekuły we wszystkich komórkach organizmu kilka razy uległy całkowitej zmianie. A jednak jestem pewien, że dziewczyna z kokardkami na zdjęciu i dorosła kobieta trzymająca zdjęcie w dłoniach to ta sama osoba. Jak to jest możliwe?

Ta zagadka w filozofii nazywana jest problemem tożsamości osobowej. Po raz pierwszy został sformułowany wprost przez angielskiego filozofa Johna Locke'a. W XIX wieku, kiedy Locke pisał swoje pisma, wierzono, że człowiek jest „substancją” — tak filozofowie nazywają to, co może istnieć samo. Pytanie brzmiało tylko, jaki to rodzaj substancji — materialny czy niematerialny? Śmiertelne ciało czy nieśmiertelna dusza?

Locke pomyślał, że pytanie było błędne. Materia ciała cały czas się zmienia — jak może być gwarancją tożsamości? Nikt nie widział i nie zobaczy duszy — w końcu jest ona z definicji niematerialna i nie nadaje się do badań naukowych. Skąd wiemy, czy nasza dusza jest taka sama, czy nie?

Aby pomóc czytelnikowi inaczej spojrzeć na problem, Locke wymyślił historię.

Cechy osobowości i charakteru zależą od mózgu. Jego urazy i choroby prowadzą do utraty cech osobistych.

Wyobraź sobie, że pewnego dnia pewien książę budzi się i ze zdziwieniem odkrywa, że ​​znajduje się w ciele szewca. Jeśli książę zachował wszystkie swoje wspomnienia i nawyki z poprzedniego życia w pałacu, gdzie może już nie być wpuszczony, będziemy uważać go za tę samą osobę, pomimo zaistniałej zmiany.

Tożsamość osobista, według Locke'a, to ciągłość pamięci i charakteru w czasie.

Od XIX wieku nauka zrobiła ogromny krok naprzód. Teraz wiemy, że osobowość i cechy charakteru zależą od mózgu. Jego urazy i choroby prowadzą do utraty cech osobistych, a pigułki i narkotyki, wpływające na funkcjonowanie mózgu, wpływają na naszą percepcję i zachowanie.

Czy to oznacza, że ​​problem tożsamości osobistej został rozwiązany? Inny angielski filozof, nasz współczesny Derek Parfit, nie sądzi. Wymyślił inną historię.

Niezbyt odległa przyszłość. Naukowcy wynaleźli teleportację. Przepis jest prosty: w punkcie wyjścia człowiek wchodzi do kabiny, w której skaner rejestruje informacje o położeniu każdego atomu jego ciała. Po zeskanowaniu ciało zostaje zniszczone. Następnie informacja ta jest przekazywana drogą radiową do kabiny odbiorczej, gdzie dokładnie ta sama bryła jest montowana z improwizowanych materiałów. Podróżnik czuje tylko, że wchodzi do kabiny na Ziemi, traci na sekundę przytomność i już na Marsie opamiętuje się.

Na początku ludzie boją się teleportować. Ale są entuzjaści, którzy są gotowi spróbować. Kiedy docierają na miejsce, za każdym razem informują, że podróż przebiegła świetnie — jest to o wiele wygodniejsze i tańsze niż tradycyjne statki kosmiczne. W społeczeństwie zakorzenia się opinia, że ​​osoba to tylko informacja.

Tożsamość osobista z biegiem czasu może nie być aż tak ważna — ważne jest, aby to, co cenimy i kochamy, nadal istniało.

Ale pewnego dnia się zawiesza. Kiedy Derek Parfit naciśnie przycisk w budce teleportera, jego ciało jest odpowiednio skanowane, a informacja wysyłana na Marsa. Jednak po zeskanowaniu ciało Parfit nie zostaje zniszczone, ale pozostaje na Ziemi. Z chaty wychodzi ziemski Parfit i dowiaduje się o kłopotach, które mu się przytrafiły.

Ziemianin Parfit nie ma czasu przyzwyczaić się do myśli, że ma sobowtóra, ponieważ otrzymuje nowe nieprzyjemne wieści — podczas skanowania jego ciało zostało uszkodzone. Niedługo umrze. Ziemianin Parfit jest przerażony. Jakie to ma dla niego znaczenie, że Parfit Marsjanin żyje!

Jednak musimy porozmawiać. Idą na wideorozmowę, Parfit Marsjanin pociesza Parfit Ziemianina, obiecując, że będzie żył tak, jak oboje planowali w przeszłości, pokocha swoją żonę, wychowa dzieci i napisze książkę. Pod koniec rozmowy Parfit Ziemianin jest trochę pocieszony, chociaż nadal nie może zrozumieć, jak on i ten człowiek na Marsie, nawet jeśli w niczym nie można go odróżnić od niego, mogą być tą samą osobą?

Jaki jest morał tej historii? Filozof Parfit, który to napisał, sugeruje, że tożsamość w czasie może nie być aż tak ważna – liczy się to, że to, co cenimy i kochamy, nadal istnieje. Żeby był ktoś, kto będzie wychowywał nasze dzieci tak, jak tego chcieliśmy i dokończył naszą książkę.

Filozofowie materialistyczni mogą dojść do wniosku, że tożsamość osoby jest w końcu tożsamością ciała. A zwolennicy teorii informacji o osobowości mogą dojść do wniosku, że najważniejsze jest przestrzeganie zasad bezpieczeństwa.

Stanowisko materialistów jest mi bliższe, ale tutaj, jak w każdym sporze filozoficznym, każde ze stanowisk ma prawo istnieć. Ponieważ opiera się na tym, co jeszcze nie zostało uzgodnione. A to jednak nie może pozostawić nas obojętnymi.

Dodaj komentarz