Psychologia

„Zegar tyka!”, „Kiedy możemy się spodziewać uzupełnienia?”, „Czy w twoim wieku jest jeszcze za późno?” Takie wskazówki uciskają kobiety i uniemożliwiają im podejmowanie świadomych decyzji o posiadaniu dzieci.

Ostatnią rzeczą, jaką kobieta chce słyszeć, jest powiedzenie, kiedy ma mieć dzieci. Niemniej jednak wiele osób uważa, że ​​ich obowiązkiem jest przypominanie kobietom, że dla kobiet lepiej jest rodzić wcześnie, około 25 roku życia. Do zwykłych argumentów „zegara biologicznego” dodają teraz: zbyt wiele rodzinnych problemów spada na nas.

Według „doradców” skazujemy się na życie w samym centrum „kanapki” trzech pokoleń. Musimy opiekować się zarówno małymi dziećmi, jak i naszymi starszymi rodzicami. Nasze życie zamieni się w niekończące się zamieszanie z pieluchami dla dzieci i rodziców i spacerowiczów, dzieci i inwalidów, kaprysami i problemami bezbronnych bliskich.

Mówiąc o tym, jak stresujące okazuje się takie życie, nie starają się go złagodzić. Czy to będzie trudne? Już to wiemy — dzięki ekspertom, którzy od lat opowiadają nam, jak trudna okazuje się późna ciąża. Nie potrzebujemy więcej presji, wstydu i strachu przed „utraceniem” naszej szansy.

Jeśli kobieta chce mieć dzieci wcześnie, pozwól jej. Ale wiemy, że nie zawsze jest to możliwe. Możemy nie mieć wystarczającej ilości pieniędzy na utrzymanie dziecka, możemy nie znaleźć od razu odpowiedniego partnera. I nie każdy chce samotnie wychowywać dziecko.

Oprócz przyszłych „trudności”, kobieta, która nie miała dziecka w wieku 30 lat, czuje się jak wyrzutek

Jednocześnie wciąż mówi się nam, że bez dzieci nasze życie nie ma sensu. Oprócz przyszłych „trudności” kobieta, która nie miała dziecka w wieku 30 lat, czuje się jak wyrzutek: wszystkie jej przyjaciółki urodziły już jedną lub dwie, nieustannie mówią o szczęściu macierzyństwa i — całkiem naturalnie — zaczynają uważać ich wybór za jedyny słuszny.

Pod pewnymi względami rację mają zwolennicy idei wczesnego macierzyństwa. Statystyki pokazują, że liczba ciąż u kobiet powyżej 40 roku życia podwoiła się od 1990 roku. To samo dzieje się w grupie kobiet powyżej 30 roku życia. Natomiast u 25-latków liczba ta maleje. Mimo to nie sądzę, żeby było się czym martwić. Bycie częścią „pokolenia kanapek” nie jest takie złe. Wiem o czym mówię. Przeszedłem przez to.

Moja mama urodziła mnie w wieku 37 lat. W tym samym wieku zostałam mamą. Kiedy w końcu urodziła się długo wyczekiwana wnuczka, babcia była jeszcze pogodna i aktywna. Mój ojciec dożył 87 lat, a matka 98 lat. Tak, znalazłem się w sytuacji, którą socjologowie nazywają „pokoleniem kanapek”. Ale to tylko inna nazwa dla rozszerzonej rodziny, w której żyją razem różne pokolenia.

W każdym razie powinniśmy przyzwyczaić się do tej sytuacji. Dzisiaj ludzie żyją dłużej. Dobre domy opieki są zbyt drogie, a życie w nich nie jest tak zabawne. Życie razem jako jedna wielka rodzina, oczywiście, czasami nie jest zbyt wygodne. Ale jakie życie rodzinne jest kompletne bez domowych niedogodności? Przyzwyczajamy się zarówno do tłoku, jak i hałasu, jeśli nasz związek jest ogólnie zdrowy i pełen miłości.

Ale spójrzmy prawdzie w oczy: ilekroć zdecydujemy się mieć dzieci, pojawią się problemy.

Moi rodzice pomogli mi i wspierali mnie. Nigdy nie robili mi wyrzutów, że „nadal nie jestem żonaty”. I uwielbiali swoje wnuki, kiedy się urodziły. W niektórych rodzinach rodzice i dzieci nienawidzą się nawzajem. Niektóre matki odrzucają wszelkie rady od własnych matek. Są rodziny, w których toczy się prawdziwa wojna, gdzie jedni próbują narzucić innym swoje koncepcje i zasady.

Ale co z wiekiem? Czy młode pary z dziećmi, które muszą mieszkać pod dachem rodziców, nie borykają się z takimi samymi trudnościami?

Nie mówię, że późne macierzyństwo nie stwarza problemów. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: ilekroć zdecydujemy się mieć dzieci, pojawią się problemy. Zadaniem ekspertów jest przekazanie nam jak największej ilości informacji. Czekamy, aż powiedzą nam o możliwościach i pomogą dokonać wyboru, ale nie forsujemy go, grając na naszych lękach i uprzedzeniach.


O autorze: Michelle Henson jest eseistką, felietonistką The Guardian i autorką Life with My Mother, laureatką nagrody Książka Roku 2006 Fundacji Umysłu dla Osób Chorych Psychicznie.

Dodaj komentarz