Konsekwencje przemysłu mięsnego

Dla tych, którzy zdecydowali się na zawsze zrezygnować z jedzenia mięsa, ważne jest, aby wiedzieć, że nie powodując większego cierpienia zwierząt, otrzymają wszystkie niezbędne składniki odżywcze, jednocześnie pozbywając się wszystkich trucizn i toksyn, które znajdują się w obfitość mięsa. . Ponadto wiele osób, zwłaszcza tych, którym nieobca jest troska o dobro społeczeństwa i stan ekologii środowiska, odnajdzie w wegetarianizmie kolejny ważny pozytywny moment: rozwiązanie problemu głodu na świecie i zubożenia naturalne zasoby planety.

Ekonomiści i eksperci rolni są zgodni co do tego, że brak dostaw żywności na świecie jest po części spowodowany niską efektywnością chowu wołowiny w stosunku do uzyskanego białka żywnościowego w przeliczeniu na jednostkę użytków rolnych. Uprawy roślinne mogą przynieść znacznie więcej białka na hektar upraw niż produkty zwierzęce. Tak więc jeden hektar ziemi obsadzonej zbożami przyniesie pięć razy więcej białka niż ten sam hektar wykorzystywany pod uprawy paszowe w hodowli zwierząt. Z hektara zasianego roślinami strączkowymi uzyskamy dziesięciokrotnie więcej białka. Pomimo przekonujących danych liczbowych, ponad połowa całego areału w Stanach Zjednoczonych zajmuje uprawy pastewne.

Zgodnie z danymi podanymi w raporcie, USA i World Resources, gdyby wszystkie wymienione obszary zostały wykorzystane pod uprawy, które są bezpośrednio konsumowane przez ludzi, to pod względem kalorii doprowadziłoby to do czterokrotnego wzrostu ilości otrzymanego jedzenia. Jednocześnie według Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) ponad półtora miliarda ludzi na Ziemi cierpi z powodu systematycznego niedożywienia, a około 500 milionów z nich jest na skraju śmierci głodowej.

Według Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych 91% kukurydzy, 77% soi, 64% jęczmienia, 88% owsa i 99% sorgo zebranych w USA w latach 1970. było karmionych bydłem mięsnym. Co więcej, zwierzęta hodowlane są teraz zmuszone do spożywania wysokobiałkowej paszy dla ryb; połowa całkowitego rocznego połowu ryb w 1968 r. była przeznaczona na paszę dla zwierząt gospodarskich. Wreszcie, intensywne użytkowanie gruntów rolnych w celu zaspokojenia stale rosnącego popytu na produkty wołowe prowadzi do zubożenia gleby i obniżenia jakości produktów rolnych (zwłaszcza płatki zbożowe) idące bezpośrednio do stolika osoby.

Równie smutne są statystyki mówiące o ubytku białka roślinnego w procesie jego przetwarzania na białko zwierzęce przy tuczeniu ras mięsnych zwierząt. Przeciętnie zwierzę potrzebuje ośmiu kilogramów białka roślinnego do wyprodukowania jednego kilograma białka zwierzęcego, przy czym krowy mają najwyższy wskaźnik dwadzieścia jeden do jednego.

Francis Lappé, ekspert ds. rolnictwa i głodu w Instytucie Żywienia i Rozwoju, twierdzi, że w wyniku tego marnotrawnego wykorzystania zasobów roślinnych, każdego roku około 118 milionów ton białka roślinnego nie jest już dostępne dla ludzi – ilość równa 90 procent światowego rocznego deficytu białka. ! W tym kontekście słowa dyrektora generalnego wspomnianej Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), pana Boermy, brzmią bardziej niż przekonująco:

„Jeśli naprawdę chcemy zobaczyć zmianę na lepsze w sytuacji żywieniowej najbiedniejszej części planety, musimy skierować wszystkie nasze wysiłki na zwiększenie spożycia białka roślinnego przez ludzi”.

W obliczu faktów zawartych w tych imponujących statystykach niektórzy będą argumentować: „Ale Stany Zjednoczone produkują tak dużo zbóż i innych upraw, że możemy sobie pozwolić na nadwyżkę produktów mięsnych i nadal mamy znaczną nadwyżkę zboża na eksport”. Pomijając wielu niedożywionych Amerykanów, spójrzmy na skutki szeroko reklamowanej nadwyżki rolnej Ameryki na eksport.

Połowa całego amerykańskiego eksportu produktów rolnych trafia do żołądków krów, owiec, świń, kurcząt i innych ras mięsnych zwierząt, co z kolei znacznie obniża jego wartość białka, przetwarzając je na białko zwierzęce, dostępne tylko dla ograniczonego kręgu już dobrze odżywionych i bogatych mieszkańców planety, którzy są w stanie za to zapłacić. Jeszcze bardziej niefortunny jest fakt, że wysoki procent mięsa spożywanego w USA pochodzi od zwierząt karmionych paszą hodowanych w innych, często najbiedniejszych krajach świata. Stany Zjednoczone są największym na świecie importerem mięsa, kupując ponad 40% całej wołowiny w handlu światowym. Tak więc w 1973 r. Ameryka zaimportowała 2 miliardy funtów (około 900 milionów kilogramów) mięsa, które, choć tylko siedem procent całkowitego mięsa spożywanego w Stanach Zjednoczonych, jest jednak bardzo istotnym czynnikiem dla większości krajów eksportujących, które ponoszą ciężar duże obciążenie potencjalnej utraty białka.

Jak inaczej jest zapotrzebowanie na mięso, prowadzące do utraty białka roślinnego, przyczyniające się do problemu głodu na świecie? Przyjrzyjmy się sytuacji żywnościowej w najbardziej ubogich krajach, opierając się na pracy Francisa Lappe i Josepha Collinsa „Food First”:

„W Ameryce Środkowej i na Dominikanie od jednej trzeciej do połowy produkowanego mięsa jest eksportowane za granicę, głównie do Stanów Zjednoczonych. Alan Berg z Brookings Institution w swoim studium żywienia na świecie pisze, że większość mięsa z Ameryki Środkowej „nie ląduje w brzuchach Latynosów, ale w hamburgerach restauracji fast food w Stanach Zjednoczonych”.

„Najlepsza ziemia w Kolumbii jest często wykorzystywana do wypasu, a większość zbiorów zbóż, które znacznie wzrosły w ostatnich latach w wyniku „zielonej rewolucji” lat 60., trafia do zwierząt gospodarskich. Również w Kolumbii niezwykły rozwój przemysłu drobiowego (głównie napędzany przez jedną gigantyczną amerykańską korporację spożywczą) zmusił wielu rolników do odejścia od tradycyjnych upraw żywności dla ludzi (kukurydzy i fasoli) na rzecz bardziej dochodowego sorgo i soi wykorzystywanych wyłącznie jako pasza dla ptaków . W wyniku tych zmian powstała sytuacja, w której najbiedniejsze warstwy społeczeństwa zostały pozbawione tradycyjnego pożywienia – droższej i coraz rzadszej kukurydzy i roślin strączkowych – a jednocześnie nie mogą sobie pozwolić na luksus ich zwany substytutem – mięso drobiowe.

„W krajach Afryki Północno-Zachodniej eksport bydła w 1971 r. (pierwsza z serii lat wyniszczającej suszy) wyniósł ponad 200 milionów funtów (około 90 milionów kilogramów), co stanowi wzrost o 41 procent w porównaniu z tymi samymi wartościami dla 1968. W Mali, jednym z tych krajów, powierzchnia upraw orzeszków ziemnych w 1972 r. była ponad dwukrotnie większa niż w 1966 r. Gdzie się podziały te wszystkie orzeszki? Aby nakarmić europejskie bydło”.

„Kilka lat temu przedsiębiorczy biznesmeni zajmujący się mięsem rozpoczęli transport powietrzny bydła na Haiti, aby było tuczone na lokalnych pastwiskach, a następnie reeksportowane na amerykański rynek mięsny”.

Po wizycie na Haiti Lappe i Collins piszą:

„Szczególnie uderzył nas widok slumsów bezrolnych żebraków stłoczonych wzdłuż granic ogromnych nawadnianych plantacji wykorzystywanych do karmienia tysięcy świń, których przeznaczeniem jest stanie się kiełbasą dla Chicago Servbest Foods. Jednocześnie większość ludności Haiti jest zmuszona do wyrywania lasów i orania niegdyś zielonych zboczy górskich, próbując wyhodować przynajmniej coś dla siebie.

Przemysł mięsny powoduje również nieodwracalne szkody w przyrodzie poprzez tzw. „komercyjny wypas” i nadmierny wypas. Chociaż eksperci uznają, że tradycyjny koczowniczy wypas różnych ras zwierząt gospodarskich nie powoduje znacznych szkód w środowisku i jest akceptowalnym sposobem wykorzystania gruntów marginalnych, w taki czy inny sposób nieodpowiedni dla upraw, systematyczny wypas zwierząt jednego gatunku może prowadzić do nieodwracalne uszkodzenia cennych gruntów rolnych, całkowicie je odsłaniając (zjawisko wszechobecne w USA, powodujące głębokie obawy o środowisko).

Lappé i Collins twierdzą, że komercyjna hodowla zwierząt w Afryce, skoncentrowana przede wszystkim na eksporcie wołowiny, „widzie jako śmiertelne zagrożenie dla suchych, półpustynnych ziem Afryki i tradycyjnego wyginięcia wielu gatunków zwierząt oraz całkowitego uzależnienia gospodarczego od tak kapryśnego międzynarodowy rynek wołowiny. Ale nic nie może powstrzymać inwestorów zagranicznych w ich pragnieniu wyrwania kawałka soczystego tortu afrykańskiej przyrody. Food First opowiada o planach niektórych europejskich korporacji, aby otworzyć wiele nowych gospodarstw hodowlanych na tanich i żyznych pastwiskach Kenii, Sudanu i Etiopii, które wykorzystają wszystkie zdobycze „zielonej rewolucji” do karmienia zwierząt. Bydło, którego ścieżka leży na stole jadalnym Europejczyków…

Oprócz problemów związanych z głodem i brakiem żywności, hodowla wołowiny stanowi duże obciążenie dla innych zasobów planety. Wszyscy znają katastrofalną sytuację zasobów wodnych w niektórych regionach świata oraz fakt, że sytuacja z zaopatrzeniem w wodę pogarsza się z roku na rok. W swojej książce Protein: Its Chemistry and Politics dr Aaron Altschul przytacza zużycie wody w wegetariańskim stylu życia (w tym nawadnianie pól, mycie i gotowanie) na poziomie około 300 galonów (1140 litrów) na osobę dziennie. Jednocześnie dla tych, którzy stosują złożoną dietę, która obejmuje, oprócz pokarmów roślinnych, mięso, jaja i produkty mleczne, co wiąże się również z wykorzystaniem zasobów wodnych do tuczu i uboju zwierząt gospodarskich, liczba ta osiąga niewiarygodne 2500 galonów ( 9500 litrów!) dziennie (odpowiednik dla „laktoowowegetarian” byłby pośrodku między tymi dwoma skrajnościami).

Kolejną klątwą hodowli wołowiny jest zanieczyszczenie środowiska, które ma swoje źródło w gospodarstwach mięsnych. Dr Harold Bernard, ekspert ds. rolnictwa z Agencji Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych, napisał w artykule w Newsweek z 8 listopada 1971, że stężenie odpadów płynnych i stałych w odpływach z milionów zwierząt hodowanych na 206 farmach w Stanach Zjednoczonych Stwierdza „… dziesiątki, a czasem nawet setki razy wyższe niż podobne wskaźniki dla typowych ścieków zawierających odchody ludzkie.

Dalej autor pisze: „Kiedy tak nasycone ścieki dostają się do rzek i zbiorników (co w praktyce zdarza się często), prowadzi to do katastrofalnych konsekwencji. Ilość tlenu zawartego w wodzie gwałtownie spada, a zawartość amoniaku, azotanów, fosforanów i bakterii chorobotwórczych przekracza wszelkie dopuszczalne granice.

Należy również wspomnieć o ściekach z rzeźni. Badanie odpadów z opakowań mięsnych w Omaha wykazało, że rzeźnie zrzucają ponad 100 funtów (000 kilogramów) tłuszczu, odpadów rzeźniczych, płukania, treści jelitowej, żwacza i kału z jelit dolnych do kanałów ściekowych (a stamtąd do rzeki Missouri). codzienny. Oszacowano, że udział odpadów zwierzęcych w zanieczyszczeniu wody jest dziesięciokrotnie większy niż wszystkich odpadów ludzkich i trzykrotnie przemysłowych łącznie.

Problem głodu na świecie jest niezwykle złożony i wielowymiarowy, a my wszyscy, w taki czy inny sposób, świadomie lub nieświadomie, bezpośrednio lub pośrednio, przyczyniamy się do jego ekonomicznych, społecznych i politycznych komponentów. Jednak wszystko to nie sprawia, że ​​jest mniej istotne, że tak długo, jak popyt na mięso będzie stabilny, zwierzęta będą nadal spożywać wielokrotnie więcej białka niż produkują, zanieczyszczają środowisko swoimi odpadami, uszczuplają i zatruwają planetę. bezcenne zasoby wodne. . Rezygnacja z żywności mięsnej pozwoli nam pomnożyć produktywność zasianych obszarów, rozwiązując problem zaopatrzenia ludzi w żywność i minimalizując zużycie zasobów naturalnych Ziemi.

Dodaj komentarz