Psychologia

„Jutro zaczynam nowe życie!” — z dumą oświadczamy sobie i… nic z tego nie wynika. Jeździmy na szkolenia, które obiecują natychmiastowy sukces kosztem wstrząsu emocjonalnego. „Coś się zmienia”, zapewniamy siebie. Ta pewność siebie, a także efekt wystarczy na tydzień. Nie chodzi o nas. Dlaczego terapia szokowa nie działa, a psychologowie nie podają gotowych przepisów na szczęście – wyjaśniła na praktycznym przykładzie psycholog Maria Eril.

«Więc co zamierzasz ze mną zrobić?» Wiem, że muszę przełamać siebie, wszystkie te moje schematy i postawy… Rozproszyć złudzenia. Jestem gotowy!

Triathlonista, biznesmen, wspinacz i supertata Giennadij był niezwykle uroczym mężczyzną niskiego wzrostu, ubrany był w obcisłą koszulę, od której nabrzmiały mu mięśnie i gotowość do wyczynów. Wydawało się, że rozmówca jest mądry, interesujący. Naprawdę chciałem z nim żartować, bawić się z nim.

— Giennadij, mam teraz z tobą bardzo poważną rozmowę. Sposób, w jaki żyjesz, jest zły. Wszystkie ustawienia są błędne i złośliwe. Teraz będę stopniowo zabraniał ci robienia tego, co lubisz, i narzucał praktyki, które uważam za jedyne prawdziwe!

Miałem się z nim śmiać, ale zobaczyłem, że Giennadij chichocze i mówi:

- Dobrze. Tak musi być, jestem gotowa. Znasz swój biznes.

„A jeśli nam się nie uda?”

Więc gdzieś zboczyłem z torów. Postaram się być młody!

Wyobraziłem sobie scenariusz, w którym terapeuta najpierw bierze odpowiedzialność za życie Giennadija, dyktuje mu szereg działań, a w trakcie zabawy narusza wszelkie zasady etyki zawodowej: nie podejmuj decyzji za klienta, nie narzucaj własnych norm i wartości oraz nie stawiaj przed nim żadnych zadań w oparciu o to, co terapeuta uważa za prawdziwe.

Takie podejście oczywiście nie przyniesie żadnych korzyści. Życie Giennadija się nie zmieni, pojawi się kilka nowych szablonów i posmak efektu wow z maszynki do mięsa o nieekologicznym podejściu. Tam, gdzie wziął odpowiedzialność, dał ją tam. Po porażce tak łatwo obwiniać Giennadija za brak zmian.

Uważa się, że etyka zawodowa — „ochrona przed idiotą”. Głupi psychoterapeuta, który nic nie rozumie, polega na etyce, aby nie pogarszać sytuacji. Zapewne dlatego niektórzy terapeuci, kierując się niepodważalnym faktem, że na pewno nie są idiotami, wykazują twórcze podejście do etyki.

„Będę spał z pacjentką i poświęcę jej uwagę i miłość, której nigdy nie miała. Będę komplementował i podnoszę samoocenę ”- motywował swoją decyzję jeden terapeuta z grupy superwizyjnej, którą odwiedzam.

„Poznałam mężczyznę moich marzeń, więc przerywam terapię i jadę z nim do Gagry (a właściwie do Cannes)” — gdy zobaczyliśmy nowego wybranka naszej koleżanki z klasy, zapadła niema cisza. Mężczyzna z wyglądu, zwyczajów i zainteresowań był kopią męża, od którego wyjechała dla pacjenta.

Pierwszy przypadek wskazuje na niezrozumienie przez terapeutę cech przeniesienia i przeciwprzeniesienia w terapii. W rzeczywistości działał jak ojciec, który uwiódł własną córkę.

W drugim przypadku terapeutce czegoś brakowało w pracy terapeutycznej, gdy sama była na terapii osobistej. W przeciwnym razie, jak mógłbyś nie zauważyć, że wybierasz tę samą osobę, co twój współmałżonek, z którym wszystko nie jest zbyt dobre?

Często terapeuta patrzy na pacjenta jak na dorosłego zdolnego i zobowiązanego do obrony swoich granic i mówi „nie”, jeśli wydarzy się coś niewłaściwego.

Jeśli pacjent nie pracuje, terapia może nie być skuteczna. Ale to lepsze niż aktywna ingerencja w ryzyko szkód

A oto przede mną Giennadij, którego życie zbudowane jest na zasadzie: „Wszystko można osiągnąć tylko siłą woli żelaza. A jeśli tego nie zrobiłeś, twoja wola nie była wystarczająco silna!” Nie wyobrażam sobie, żeby ta osoba powiedziała mi „nie”, budując granice. A tak łatwo przybrać z nim pozę wszechwiedzącego — już mnie posadził na tym tronie.

Wróćmy do powodów, dla których nadal przestrzegamy etyki. Opiera się na starej dobrej hipokratesowskiej zasadzie „nie szkodzić”. Patrzę na mojego rewolucjonistę i rozumiem: wolę być nieskuteczny, a moje ego na pewno ucierpi niż zrani człowieka.

Coś takiego — pacjent pracuje, a nie terapeuta. A jeśli to pierwsze nie działa, terapia może być nieskuteczna. Ale to lepsze niż aktywna ingerencja w ryzyko krzywdy.

Japończycy od wieków stosują Kaizen, zasadę ciągłego doskonalenia, aby doprowadzić proces do perfekcji. Amerykanie, którzy dbają o wszystko, prowadzili badania — i tak, zasada drobnych usprawnień została oficjalnie uznana za skuteczniejszą niż metoda rewolucji i zamachu stanu.

Bez względu na to, jak nudne może się to wydawać, małe codzienne kroki są o wiele skuteczniejsze niż jednorazowy bohaterski czyn. Konsekwentna długoterminowa terapia prowadzi do bardziej stabilnych wyników niż supertrening, który niszczy wszystkie wewnętrzne ustawienia.

Życie nie wydaje się już areną do pojedynczego pojedynku z niekontrolowanym drapieżnikiem

Dlatego, Giennadij, po prostu cię wysłucham i zadam pytania. Ze mną nie znajdziesz spektakularnych salt, przerw, przerw. Utrzymując oprawę terapeutyczną, nudną i nudną, w której charyzmatyczny terapeuta długo się nie nudzi, osiągamy realne rezultaty.

W odpowiedzi na pytania i parafrazy Giennadij zaczyna rozumieć, co jest podstawą jego problemów. Uwolniony od sprzecznych postaw, może swobodniej oddychać — a życie nie wydaje się już areną na pojedynek z niekontrolowanym drapieżnikiem.

Spotykamy się ponownie za tydzień.

— Nie mogę wszystkiego zrozumieć, powiedz mi, co zrobiłeś? W zeszłym tygodniu tylko jeden atak paniki, a ten był C. W ogóle nic nie zrobiłem! Nie może być tak, że od jednej rozmowy i od zabawnych ćwiczeń oddechowych coś się zmieniło, jak to się stało? Chcę wiedzieć, na czym polega sztuczka!

A o pilnej potrzebie kontrolowania wszystkiego, Giennadij, porozmawiamy następnym razem.

Dodaj komentarz